sobota, 23 października 2021

Sobota #1832

     Od wtorku jestem chory, co opisywałem. Mieszkam razem z 824. Myślicie, że on też jest chory? Zapomnijcie qrwa. Geny, geny, geny. Nic mu nie ma, a ja dziennie muszę się męczyć po ok. 3 h wybijając holizm. Wczoraj wróciłem już dość osłabiony, bo przeca temp. na placu jak dla mnie to zimno, jeszcze w stanie chorobowym to już w ogóle. Zapomniałem czapki, ale średnio bym z nią wyglądał, bo było słonecznie i dla klubu morsów ciepło, ok. 11 C. 
     Dziś mam już zmieniony głos, bo mimo brania jakiś leków, dowitaminizowania się, gardło trochę się zajęło, a i w nocy z tego powodu pojawiły się trudności w spaniu, więc jestem jeszcze mniej dospany jak zwykle. Coś mi się zdaje, że z Amundsenem się dziś nie spotkam. Tzn. zakup nastąpił, by był na stanie, ale chyba se odpuszczę dla waszego dobra i bezpieczeństwa. 
     Wracając do 824, czy 172. Geny to coś, co oczywiście niektórzy chcą podważyć, jak np. 811, ale stale podaje jej przykłady, że tego się nie zmieni. Ktoś ma dobre geny i chuj. Przeca 824 nawet nie ma na stanie tabletek przeciw przeziębieniowych, bo najnormalniej nie choruje na żadne przeziębienia. Ktoś o słabych genach dawno uległ by zarazkom rozsiewanym przeze mnie w mieszkaniu, a ja od wtorku chory, a 824 nadal zdrowy, nic mu nie ma, kiedy mój stan się lekko pogarsza. 811 chora, jej dzieci chore, bo te same geny, bo wszyscy ulegli, a tu u 824 - proszę bardzo. Podobnie jakby przebywał przy mnie 172. Myślicie, że by zachorował? Myślę, że - nie. 
    Dziś w ramach wybijania holizmu spacer po okolicach. Chciałem zrobić mała pętle. Nie wiem co mus się włączyło, ale najchetniej to chyba by polazł 5 km dalej, a ja w stanie już wątpliwym, jeszcze mnie czeka podróż do wioski, więc jak się dało chciałem skracać, ale on ciągle jak na złość, to chodźmy jeszcze tam zobaczyć, co nas oddalało miast przybliżać do st. zwrotnej. Dzięki tym jemu, zobaczmy jeszcze tam, obiad został wybity, bo czas się tak skurczył. Trudno, wchłonę coś na st. mac. 

    Przy okazji genów, to niestety my zniszczyliśmy naturalny mechanizm działający w przyrodzie, że przenosi się najlepsze geny. To rywalizacja samców o najlepszą samicę prowadzi do potomstwa, które ma dobre geny. U ludzi jeszcze to działa, ale no właśnie. Zaczyna zanikać. Oczywiście widzę czasem pięknego mięśniaka z piękną laską i se tak myślę, że samiec po nich będzie powalał na kolana, ale to co raz rzadsze przypadki wypierane przez seks morświnów. Ileż to razy mijam pary grubasów z wózkiem, w nim larwa. To jakie ona ma geny, jak będzie wyglądać, w końcu jak długo będzie żyć? Jakie geny przekażą te wymalowane samce, zniewieściałe, chude bezmięśniowe masy w wieku nastu lat.
    Teraz jak słyszę, że długość życia będzie rosnąć, to mam ochotę wyblebić i zanosić się śmiechem przez parę minut. Że co qrwa?! Oni bydom długo żyć?! Nawet naukowcy przewidują, że nie, a politycy dążący do przedłużenia okresu pracy do emerytury wiedzą swoje. Jacyż oni rozgarnięci są. Teraz jest krótki okres, kiedy schodzi pokolenie dobrych genów. To ludzie urodzeni po drugiej wojnie światowej, wychowani na niedostatkach, na zdrowej żywności no i z dobrymi, jeszcze nie zepsutymi genami vide 824. Natomiast pokolenie dzisiejszych nastolatków to ogólny dramat, którego już widzieć nie będę. 
   Kończę, bo trza się zwijać w trasę. Pozostanie mi jeszcze ogrzanie st. mac., która stoi przez tydz. z tylko niewielkim ogrzewaniem w nocy, a resztę dnia nic tam nie grzeje oprócz słońca. Jak się człowiek rozchoruje, to co się da, to pod górę. Ech....
   Dziś na koniec coś humorystycznego.
   Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz