piątek, 25 czerwca 2021

Piątek #1793

    Ale się ociągam z wpisami. Dziś w nocy miałem sen. Śniło mi się, że ktoś nn., ale rodzaj męski leży na mnie i mnie przygniata. Usiłowałem go ściepnąć z siebie, ale nie mogłem. Mocniej go prawą ręką ścisnąłem w jego lewy bok, poniżej żeber, a powyżej pasa, ale nie reagował. W końcu po jakiejś tam chwili szarpaniny (chyba) zacząłem stękać, czy jęczeć i to przez sen, bo nie mogłem prawidłowo oddychać. Nagle przebudziłem się. W rozespaniu otwarłem oczy i w szarości, choć na dworze było jeszcze ciemno, była noc, zobaczyłem na mojej klacie zarys biało-czarnego kota siedzącego ze spuszczoną gową i patrzącego na moją twarz. 
   Nosz qrwa. Od razu dostałem na całym ciele gęsiej skórki. Kot wyglądał trochę jak duch, bo był prześwitujący, jednakże doskonale widoczny, normanych rozmiarów, jakby faktycznie siedział żywy na mnie. Zamknąłem oczy. Chwila konsternacji i, co oczywiste, sprawdzenie po raz drugi co dzieje. Znowu otwarłem oczy, a ten skurwiel dalej siedzi na mojej klacie z jeszcze bardziej opuszczoną gową, jakby się zastanawiał co ja robię. Zaś dostałem na całym ciele gęsiej skórki, po sekundzie, czy dwu, zaś zamknąłem oczy. Od razu mózg wszedł na obroty, ale z powodu środka nocy uspokoił się i w ciągu 2 min zasnąłem dalej. 
   Rano się przebudziłem, pomyślałem o kocie biało-czarnym siedzącym na mnie i gapiącym się na moją twarz i zaś gęsia skórka na całym ciele. Muszę wtrącić, że obecnie żaden ze znajomych nie ma takiego kota, kiedyś tam z dekadę temu, kolega, do którego nie często przychodziłem, miał takiego kota i jak teraz myślę, to nawet mógł być on. Hmm, może się z tym kolegą skontaktować? Ale nie mam namiarów na niego. Może jakoś wykombinuję. 

   To z zaległych spraw. Nadzór od 172 nie odbiera mu telefonów, on co jakiś czas dzwoni do mnie i się żali. Mało tego, to, nie wiem czy o tym pisałem, miał wyjść 14-go listopada, ale chyba jeszcze o tym nie wie, że zakończyła się sprawa apelacyjna, a ponieważ on ją olał sikiem prostym, choć proponowałem mu pomoc, w wyniku której dowalono mu jeszcze piątkę. 
   No to mamy pozamiatane i pozostaną na długi czas tylko zdjęcia, których, jak to zwykle po czasie, okazuje się, iż jest za mało. 
   Z tą pomocą dla niego, to zmienili mu prawnika z urzędu na prawniczkę. Rozmawiałem z nim, że poświęcę czas, przygotuję się, umówimy się z nią i pojedziemy do niej. Oczywiście - nie, dam se rade. Pisałem to już kiedyś, że w filmach to fajnie wygląda, ale w rzeczywistości % takich uratowanych (to też by trza rozszerzyć) mięśniaków-skurwieli jest niewielki. Zaślepia ich to skurwielowstwo. Pomoc w sprawach życiowo ważnych? No jak to..., przecież jestem skurwielem, to dam se radę. Dlatego te więzienia są chyba dla takich skurwieli, ja bym tam nie wytrzymał, zresztą nie wyobrażam siebie tam. Mało tego, na tą sprawę apelacyjną, która była w maju, któregoś tam o 11:00 zaspał! Nie dziwię się trochę temu wyrokowi. 

   W środę było przewożenie rzeczy z mieszkania 975, bo trza je zdać do ZBM do końca m-ca. Ponieważ 811 ma ogródek to postanowiłem, zaś na moje gowie prawie wszystko, zorganizować przewóz rzeczy z mieszkania 975 na ogródek. Problem wystąpił osobowy, bo 824 już niewiele dźwignie, koleżanka od 811, która przyjechała autem (busem) też średnio i pozostawałem ja. Jechałem do wioski autem i przejeżdżając przez wioskę 972 przypomniało mi się o serii 300. No przecież małe skurwiele są jakoś dostępne. Zjechałem z drogi i faktycznie 303 był na miejscu. Jechałem z 824, jego zostawiłem w aucie i poszedłem do mieszkania 972 negocjować z 303. Umówiłem się na przyjazd po niego ok. 13:20, ale jak to u mnie byłem z poślizgiem ok. 13:30. To był strzał w 10-kę, bowiem młody a'la mięśniak-skurwiel nadał się idealnie. Już po zapakowaniu rzeczy z mieszkania do auta, zabrałem go z sobą, by z nim chwilę w aucie porozmawiać, a koleżanka od 811 dostała 824 do kabiny. 
   Pisałem wyżej o tym uratowaniu mięśniaków-skurwieli i 303 jest już chyba po za granicą. 979 trafił do mnie mając 15 i to jest jeszcze dobry wiek, bo to jest rozpoczęcie burzliwego życia lat nastych. 303 jest już w trakcie i, niby z perspektywy mojej, czy ludzi starszych to niewiele, ale widzę tą różnicę. On już pewne myślenie wypracował i będzie je, jeżeli ktoś by się do tego zabrał, bardzo trudno zmienić. 979 był u mnie dziennie, więc inne słownictwo, inna budowa zdań ode mnie, co teraz widać doskonale, wpłynęło na niego. Słysząc 979 i np. jego brata, obcy ludzie mówią, że jest spora jeżeli nie zasadnicza różnica w wypowiedziach, w zachowaniu. Mimowolnie dało się to skorygować, a u 303 to się już w takim stopniu nie uda tym bardziej, że mam z nim rzadki kontakt. On może być większy, bo jak go już dostałem w swoje łapy, to wpadłem na pomysł, że przecież przy remoncie ogródka właśnie on może mi pomóc i umówiłem się, po konsultacji z 811, z nim na wtorek, że pojadę tam jednorazowo komunikacją miejską po niego, a w następne dni będzie już sam przyjeżdżał. W ogóle się zgodził dość szybko, bo przecież i tak mu się nudzi w domu. 
   Tyle, bo zaś tego nie puszczę. 
   Zdjęcie.
EDYTOWANO
  172 w innej pozycji. 
  Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz