sobota, 22 maja 2021

Sobota #1784

    Pisałem kiedyś, ze 811 kupiła dwa ogródki obok siebie i połączyła w jeden. Ponieważ umeblowanie tam prawie żadne, to będąc u 824, a to duże osiedle, to wczoraj zniosłem stolik. 100x55x80. Blat drewniany, pod spodem 6 nóg i pomiędzy nimi 3 półki. Stabilna konstrukcja akurat nadająca się na ogródek. Stan, prawie idealny. Wiem, prawie robi wielką różnicę, ale na prawdę w b. dobrym stanie. Bym miał new telefon, to bym fotę umieścił. Zniosłem go do 824, a tu on się zmontował i chaja. Stolik musiałem wystawić na korytarz. 
  Ponieważ się u niego nie mieszczę, to wczoraj przed tym stolikiem widziałem fajny masywny wąski regał, akurat na moje rzeczy 180 cm wysoki. Wczoraj chciałem iść po niego, ale przecież jak się 824 zmontował, to już odpada. Dziś polazł, bo to jego pora, po teleexpresie na spacer, który trwa ok. 40 min. Wypadłem w odbiegu za nim, jak wszedł na szlak, i szybkim krokiem po regał. Niestety on był na drugim końcu osiedla, fuck, marszobieg do śmietnika, na szczęście jeszcze stał. Teraz z tym regałem z powrotem. Nie dość, że, jak to meble, nieporęczny, to jeszcze ciężki, bo zrobiony ze starych masywnych płyt, ale za to stabilny. No to teraz marszobieg z regałem z powrotem na st. zwr. Wlazłem do windy i już czułem, że zaczyna się ze mnie lać. Jak wszedłem do mieszkania, to polewa się dopiero puściła. Szybko opłukałem się, rozebrałem do klaty, by się ostudzić, ale to nie koniec, bo jeszcze musiałem na szybko regał wstawić do pokoju do rogu, umyć go i zaciepać rzeczami, by zrobił pozytywne wrażenie. Myłem regał, a ze mnie dalej się lało, bo wszystko w biegu, nim 824 wejdzie na st. zwr. Przypomniało mi się jak z 15 lat temu robiłem zapasy na st. mac. z 899 i po kilkunastu minutach też ze mnie tak kapało na niego. Mnie było trochę dziwnie, bo, oczywiście siedziałem na nim, trzymając go w parterze, a tu takie coś i co zrobić? Przecież go nie puszczę. On na szczęście nic nie mówił więc zapasy jeszcze trochę trwały. Zostały zdjęcia pamiątkowe z tego, które jak oglądałem, bo ostatnio dawno do nich nie wracałem, to aż mnie brało. 
   Wracając do regału, to prawie skończyłem, dwie półki zapełniłem i wrócił 824. Trochę się krzątałem po pokoju by nie zwrócił od razu uwagi na regał, ale on ciągle łaził w te i we w te. Im wiyncyj łaził, tym bardziej myślałem o tym, że zauważy w końcu regał i zaś bydzie chaja. W końcu za którymś wejściem zauważył regał i mówi:
- ale fajny regał. A zostawisz mi go jak wyjedziesz? Książki bym se na niego ułożył. 
   Mnie zamurowało. Od razu przypomniał mi się skecz "Domek w Karkonoszach", jak koleś tam zjechał i powiedział - ale tu fajnie...
  Będąc nadal zamurowanym jeszcze oczyściłem górę regału, a następnie postanowiłem resztę oczyścić kiedyś indziej, nim mu się odmieni i będzie kapa. 
  Na drugi dzień budzę się rano i jakoś odczuwałem lekki ból w bokach. Patrzę na skórę, a ona z obu boków sina, tam gdzie ów regał opierałem o ciało. Po dwu dniach, nadal mam tam sine. Jeszcze przyniesienie regału okupiłbym schorzeniem w tych miejscach, choć i tak się tam coś wydarzyło, skoro to tyle sine jest. 

    Jeszcze jedno, na szybko. Miało iść w następnej notce, ale pchnę jeszcze w tej. Na os. od 824 kiedyś lezę i na przeciw mnie biegnie młody mięśniak. Coś ok. 18-19 lat, no może 20. W stroju do biegania, widać że ćwiczy bieg. Obserwuję jego sylwetkę w czasie zbliżania się i zwróciłem uwagę na wyłamującą się w kolanie lewą nogę na zewnątrz. Na tyle się wyłamywała, że było to widoczne. Minął mnie, odwróciłem się i nadal patrzę na jego nogę. Szedłem dalej i się zastanawiałem. Czy ktoś mu o tym powie i w którym momencie. Heniek, masz problem z kolanem, daj se spokój, albo bydziesz młodym inwalidą. Nie stać Cię jak Lewandowskiego na naprawę tego kolana, więc im szybciej skończysz, tym lepiej dla Twojego dalszego życia.
   No bo realnie. Za jakiś czas będzie miał kontuzję, może następną, może trzecią i może dopiero przy trzeciej, jak już będą trwałe zmiany, usłyszy to, co powinien usłyszeć teraz. Heniek, nie mięśnie, tylko zacznij rozwijać mózg, to jeszcze z tego coś będziesz kiedyś miał. Tak trener wciska mu te farmazony, że będziesz rewelacyjny, zajebisty, wszyscy będą bili brawo itp. bzdety. Rozumiem, że trzeba wyłuskać tych najlepszych, ale już nikt nie zwraca uwagi, z czym później zmagają się Ci, którzy najlepszymi nie są. Jakie skutki uboczne są ich treningów, jak żyją z tymi urazami za 20 lat. Niestety znam kilka takich osób i nie jest wesoło. Np. 825, który na szczęście ma wiedzę, więc ratuje się jak może, ale było już groźnie. Inni, po prostu żyją z tymi urazami, bólami, bo co mają robić?
   Ale gdybym np. zatrzymał Heńka w tym biegu i mu o tym powiedział, to mnie wyśmieje, bo już ma tak mózg zryty, że inne argumenty nie docierają, choć racjonalne, poparte przykładami itp. 
   No cóż... W takim świecie żyjemy, w którym nie pozostawia się jednostkom zbyt wiele możliwości samodzielnego myślenia, analizy sytuacji, wiadomości, zdarzeń. Ogłupiane od małego są następnie podatne, a w kolejnym etapie, ślepo wykonującymi polecenia, albo działającymi tak, jak chcą tego sterujący.

   Zdjęcie. 
  Widok z okna nastawni CS2 stacji Chorzów Stary. Poszedłem odwiedzić kolegę w czasie pracy.
  Przy okazji udało sie uchwycić dwa pociągi. Zdjęcia z przed paru lat. 
  Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz