No i chuja było. Tzn. w sobotę miał wbić 172, ale nie było go. Napisałem sms-a po 16:00 jak otwarłem stację dla ruchu, później zadzwoniłem po 18:00 2x i też nic. No to się już wiyncyj nie dobijałem, bo co by se nadzór pomyślał. To nie tak jak na filmach branżowych, że tam to olewają (działania i ich konsekwencje), następnie się dziwią, że są tego następstwa. Cóż, skoro go nie było, to krótka jednoosobowa imprezka, ale bardzo krótka, bowiem o 20:20 zamknąłem stację dla ruchu i postanowiłem się wyspać. Jeszcze przed zadzwonił 979, z którym ostatnio bardzo fatalnie mi się komunikuje, zresztą chyba nie tylko mnie, bo dochodzą głosy od innych osób, w każdym razie wpierw obwieścił, że wejdzie na stację mac. przespać się, na co odpowiedziałem:
- dobrze, to otworzę grupę D.
Po tym info on się, nie wiedzieć czemu, zdenerwował, ciśnienie mu wzrosło, i (łagodnie pisząc) stwierdził, że w takim razie nie wbije.
W nd. był kolejny incydent z nim. Miałem mu pomóc, już w sobotę, przenieść na mieszkaniu u jakiejś koleżanki szafę, bo jego boli kręgosłup. Oczywiście się zgodziłem, bo przecież dla niego wiele bym zrobił. Już w tygodniu umawialiśmy się wstępnie i jak zwykle powiedziałem mu, to mamy łączność daj mi znać. Zadzwonił w sobotę popołudniu, że ta szafa to jednak nie dziś, ale jutro. W nd. zadzwonił ok. 13:00, że coś tam chce wyciepnąć i czy tego nie chcę. Niestety byłem w lasku i moja stara komórka mocno przerywała i nie wiedziałem co dokładnie chce wyciepnąć, nadto mówił na głośnomówiącym, więc tym bardziej go niewyraźnie słyszałem, a nie chciałem dopytywać, bo on ostatnio fest nerwowy. Podjechałem na skraj lasku i było lepiej. Spytał się co robię, odpowiedziałem, że jestem na rowerze, ale do celu jeszcze nie dojechałem, sugerując, że mogę zawrócić. Nic w rozmowie o szafie nie było, a przecież za 10 min mogłem być z powrotem. Pojechałem dalej. W trakcie nie zadzwonił ani razu. Po 2,5h zjechałem na st. mac., a on wszedł na nią jakieś 20 min po mnie i "podziękował" mi za pomoc przy przenoszeniu szafy. Mało tego, nie wszedł na grupę A, a w zasadzie byłem przekonany, że wlezie i wyjaśnimy sytuację. Nosz qrwa, czy ze mną jest coś nie tak, czy ludzie jakoś w tym świecie działają inaczej?
Ja od 3-ch dni umawiałem się z 374 by odebrać telefony, w zasadzie telefony od 979, bowiem 374 się przeprowadza do innego m-ta, to wiem, że tam szybko nie dotrę i im bliżej spotkania tym bardziej precyzowałem godzinę wejścia na jego st. mac., a czemu to tak nie działa z 979? Nie wiem. Przecież tyle razy mówiłem 979, że to on jest bardziej zajęty ode mnie i by mi powiedział, o której, gdzie co i jak, to będę. Zamiast tego jakieś rachityczne umawianie się, z którego nic nie wynika, a później jeszcze pretensje pod moim adresem. Nie fajnie, nie fajnie.
Przy okazji niebytu 172 na st. mac. przypomniało mi się, a miąłem to już kiedyś opisać. Otóż, w którąś niedzielę robiłem to ze 172 i skończyliśmy na styk, tuż przed zamknięciem stacji, by zdążyć na autobus do 824. Następny był za godzinę. Nie dość, że dopiero co zlazłem ze 172, więc to już pochłonęło ileś energii ze mnie, to jeszcze połowę trasy na przystanek musiałem biec, by zdążyć. Na samej końcówce musiałem jeszcze szybciej biec, bo widziałem już przez drzewa mknący autobus. Praktycznie wbiegłem w otwarte drzwi. Przez chyba 15 min dochodziłem do siebie i dobrze, że mamy te skurwiałe maseczki, bo nie było widać mojej twarzy łapiącej oddech, jednocześnie nie zbyt głośno, by się na mnie nie gapili, co się ze mną wyprawia. No już nie mamy 23 lat (niestety).
Wreszcie normalne temperatury. Zaczynam normalnie funkcjonować. Dziś byliśmy z 824 na ogródku u 811, bo kupiła jeden za 16 tysi, a następny obok, o tej samej powierzchni za 1,5 tysia. No przy dzisiejszych cenach, to jak za darmo. Dziś rozdzielałem siatkę ogrodzeniową między tymi ogródkami, by było przejście, a jutro konserwacja drewna w laubie na tym ogródku za 1,5 tysia, bo ten ogródek w gorszym stanie, ale lauba większa i ma ładny taras, który niestety trza zrobić na nowo. Poprzednio ktoś zrobił stelarz drewniany, ciepnął to na zol i na to dał płyty OSB, więc po jakimś czasie wszystko zgniło. Zaproponowałem, że najlepszym i najtrwalszym rozwiązaniem będzie na tym stelarzu wylanie wylewki betonowej, tym bardziej, że dwa ogródki dalej jest gruz drobny co ułatwia zadanie. Następna konstrukcja drewniana by zaś zgniła, bo ciągnęła by wilgoć od zola. Impregnaty do drewna nie są tanie, samo drewno też, no chyba że się zacznie to robić z palet, ale to zaś wiyncyj roboty jak z wylewką. I tak trza wpierw zacząć od dachu, bo idą deszcze, a on słabo zabezpieczony, to jutro będzie robota przy nim.
Ok. bo już się wtorek kończy. Zdjęcie.
Coś nietypowego dla Was jest w tym zdjęciu? Jak Wam się coś ciśnie na myśl, to napiszcie, a postaram się w najbliższej notce napisać.
Narka.
Nie znam się na infrastrukturze kolejowej, żeby jakieś niuanse wyłowić. :-( Jedno co widzę, to dziwne (?) ustawienie prawego semafora, bo peron sugerowałby mi kierunek jazdy z lewej na prawo, a semafor - z prawej na lewo zdjęcia.
OdpowiedzUsuńAkurat semafor na końcu peronu z kierunku z prawej na lewą, nie jest niczym niezwykłym, bo w przeciwieństwie do dróg kołowych, pociągami jest się trudniej wyminąć (muszą być spełnione określone, rygorystyczne warunki). Na drodze, to panie, zakręcisz kierownicą i nawet pod "prąd" pojedziesz jak chcesz ominąć przeszkodę przez podwójną ciągłą i nic się nie stanie, jak z przeciwka będzie wolne.
UsuńNietypowy jest tu układ komór (świateł) w semaforach. O ile na drogach kołowych jest to zunifikowane, tzn. czerwone jest zawsze na górze, to na kolei w pewnym sensie też. Ale czerwone na samym dole głowicy, jest niezmiernie rzadkie.
Na tym semaforze przy peronie też na drugiej pozycji od dołu to rzadkość, ale już częściej, niż na samym dole.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń