wtorek, 21 lipca 2020

Wtorek #1691

   Byłem dziś u 824. W zasadzie bez zmian. W drodze do w autobusie nic nadzwyczajnego, za to jak wracałem to w następnym mieście wszedł taki szkieletorek, ale ładny, z laską. On jakieś 17-cie. Wyglądał jak 973 kiedyś, więc można przypuszczać, że szkieletorek kiedyś będzie wyglądał porządnie. Laska w jego wieku, ale jakby bardziej rozwinięta, zresztą nie ma się co dziwić, laski szybciej dojrzewają. Ustawiłem się tak, by szkieletorka mieć na oku, bo widoki za oknem znane, to miło oko na kimś ładnym oko zawiesić, tym bardziej, że i twarz ładna i reszta. Dwa przystanki dalej wsiadają dwa skurwiele z budowy, ten ładniejszy w klacie. Od razu rzuciły mi się w oczy dziary więzienne, czyli przeszłość jakby znana, z doświadczenia z wioski, można przypuszczać jak to się toczyło. Wiele pewnie nie jest odmienne od standardów wioskowych. Po odjeździe z przystanku szkieletorek, przyszły CS, podobnie jak 979 nad jeziorkiem, popatrzał na skurwiela w klacie, dwa razy większego od niego i doszedł do tych samych wniosków co 979 nad jeziorkiem. Jeszcze raz w jego kierunku popatrzał, pewnie by obejrzeć dziary, bo z niech można trochę wywnioskować i zajął się telefonem, by wzrokiem nie drażnić CS-a. A ja dostałem oczopląsu, bo szkieletorek siedział tyłem w kierunku jazdy, wiec twarzą do mnie, a CS siedział obok mnie, stałem między siedzeniami. Oczywiście z obojgiem bym coś zrobił, ale nie wiedziałem, z którym pierwszym. CS wabił swoimi wyrobionymi mięśniami, trochę dziarami, wyżeźbionymi plecami, wszak był w klacie to było widać, szkieletorek dopiero co powstającymi mięśniami i już widziałem delikatną skórą. Tylko laska zaczęła coś wyczuwać dokładnie jak ta nad jeziorem. Może to, że gapiłem się znacznie więcej na niego, jak na nią.
   W tych pięknych okolicznościach przyrody (jak na filmie "Rejs") przyszło mi jechać przez kolejne 20 min. Moja szyja została wyćwiczona, bo naprzemiennie miała lewo i prawoskręt.
   Ale zasadniczo, widać przynajmniej w okolicznych miastach znaczny ubytek roczników 18-22. Jest ich na ulicach mało, tzn. wiem że same roczniki są bardzo małe, nadto jeszcze wakacje, to może część gdzieś wyjechała, tym bardziej takie widoki w autobusach są rzadkością. Zresztą przy moich preferencjach wyglądowych to już w ogóle. Jednak dojrzewanie, życie w wiosce wśród mięśniaków-skurwieli spowodowało podniesienie poprzeczki dość wysoko, dlatego pamiętam dobrze, choć to było jakieś 20 lat temu, jak byliśmy na objeździe rowerowym na Mazurach i wjechaliśmy do takiej wioski mięśniaków-skurwieli. Przetaczałem się tam chyba z 10 km/h, dostając wykrętu głowy i szyi, i oczopląsu od okolicznych widoków przyrody. To tak jak tu. Oni są w genach ładni, a że fluktuacja jest niewielka, to geny w wiosce zostają, przeto ciągle jest na co patrzeć, choć te roczniki małe, to trza polować i tu.
  No dobra. U 824 standard. Już nie pamięta co mówił i powtarza to samo. Kurtuazyjnie nie mówię mu, że już to słyszałem 2x lub więcej. Niech opowiada. Działają u niego wykształcone od lat procedury, przeto ogarnia się (ach to dziwne i wieloznaczne słowo "ogarnia"). Chodzi o czynności dnia, tygodnia, miesiąca. Pamięta, że co miesiąc ma zrobić pranie, co tydzień posprzątać, co dziennie wyżywić, zakupić, obejrzeć na małym TV zwierzątka.
   Patrzę na to i zastanawiam się jak ze mną będzie w jego wieku, czy w ogóle tyle dożyję. Trzeba pamiętać, że nie jestem z wioski mięśniaków-skurwieli, przeto moje geny nie są tak silne, wszak wprowadzili się tu rodzice, bo do znacznie większego jak w mieście i tak już tu zostałem. Ale to przecież 172, 174, 222, 224, 972, 973, 979 i inni są z tymi silnymi genami, tylko jakby dbali o się, to może pożyli by dłużej, jak ś.p. 971. Dla większości z nich lekarze, są - be, wiedza dzisiejsza medyczna jest - be, to co można poczytać w necie o przeróżnych dolegliwościach i jak je leczyć  jest - be. Nie ma się więc co dziwić, iż mimo tak silnych genów zabiera ich po ziemię szybciej niż innych. Staram się w niektórych zaszczepić dbanie o się, ale to jak wołanie w puszczy. Nawet 979 nie da się wstawić na właściwe tory. W/g niego - to się rozłazi, to się samo zagoi, będzie dobrze...
   No cóż, z takim podejściem nawet dzisiejsza medycyna niewiele wskóra, a ZUS-owi to jak najbardziej na rękę.
   Na koniec zdjęcie, z jednej z imprezek z lokalnymi mięśniakami.
EDYTOWANO
Wnikliwi pewnie niektórych skojarzą, bo zdjęcia się już ukazywały, więc tutaj opisu nie będzie.
Ale jak przystało na imprezkę na wiosce, to tylko w klatach.
    Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz