Trza dokończyć objazd po aglo, bo później pozapominam co było. Dziś mięśniaki w trakcie objazdu. Co do skurwieli, to przez cały dzień natknąłem się na dwu rasowych. Jeden w T.G. nawet wsiadł ze swoim kolegom również do aut. 671, a drugi w Sosnowcu jak jechałem tram 21. Ten pierwszy to z jakiejś wioski był, taki średni w wyglądzie, ale czasem właśnie to skurwielowstwo robi ten smaczek w dosiadaniu takiego CS-a. Jego kolega powiedzmy, że chciałby być CS-em, ale nie, to nie ten typ, nie to zachowanie. Wiek ok. 18 lat, kolega też.
Ten drugi w tram, to jakby się przewinął nawet przez jakiś poprawczak, bo wydziarany i, nie nie jestem znawcom dziar, ale tak mi się wydaje, że część to nabył będąc w jakimś ośrodku, chyba nawet bardziej zamkniętym, jak otwartym, a na 1-go go wypuścili do dom. Nawet fajny, taki ok. 19 lat, oczywiście odpowiednio umięśniony, bo oni to mają raz w genach, dwa w toku dorastania, by być CS-em, bo ustawki są nieuniknione, a by je przejść pomyślnie, to mięśnie muszą być. I to tyle. Tyle do cyca! Gdzie te skurwiele? Czyżby to już wymierający gatunek lub nie korzystają z komunikacji miejskiej.
Ciasteczek też mało było, ale prawie na zakończenie z Katowic, jak jechałem na Dąbrowę Górn. to wsiadł taki piękny, siedział dwa rzędy przede mną, przy 3-ch drzwiach, a tam szyba, to jego odbicie widziałem w szybie, bowiem kurs był o 20:05 to już ciemno na placu. Za przystankiem K-ce NOSPR wstał, podszedł do mnie i zapytał się o przystanek na środuli (qrwa z tym dużym ś coś nie tak). Taki piękny i przemówił do mnie, do tego tak grzecznie. Mnie prawie zamurowało na 2 sek., ale odblokowałem się. Ubrany był b. ładnie, jakby na randkę z laską, lub synkiem jechał. Styl młodzieżowy 100%, bez jakiś udziwnień. B. ładna twarz, sylwetka, szczupły ok. 18 lat, ok. 170 cm wzrostu. Wszystko ok. Taki, jak szeregowy, rozwalający ubersłodyczą. Wyszedł na środuli i widać było, że tam jest pierwszy raz, bo po wyjściu nie wiedział, w którą stronę iść. Już później zastanawiałem się, iż mogłem więcej do niego zagadać, posadzić go na siedzeniach na przeciw mnie, ale..., no co by to dało, oprócz jakiejś 10 minutowej, bo tyle jeszcze jechał od momentu krótkiej konwersacji, dalej.
Kolejne, no powiedzmy ciasteczko, wsiadło już w drodze powrotnej z Zagórza do aut. 18-cie wraz z rodziną. Wiek 16-18, bo jeszcze widać w nim było bunt młodzieńczy. Oprócz niego brat ok. 11-12 lat. Siedli na 4 siedzeniach przede mną, z których dwa są obrócone tyłem w kierunku jazdy. Wpierw on wrzucił się na fotel pod okno, takim stylem - wszystko mi wisi, mam wyjebane i odpierdolcie się. Obok niego usiadła mama, a na fotelach po drugiej stronie tyłem do kierunku jazdy, usiadł tatuś. Mały siedział na przeciw brata, przy oknie, zwrócony do mnie. Minęło kilka przystanków i, ponieważ mały chciał widzieć gdzie jedzie, to mama nacisnęła - przesiedli się. Od tej chwili siedział praktycznie naprzeciw mnie, ale czasem go trochę przysłaniała, na szczęście, szczupła mama. On też szczupły, twarz pociągła, z trądzikiem młodzieńczym, ale niewielkim. W pewnym momencie nasz wzrok się skrzyżował i to, do cyca, na dłużej. Zawiesiłem się i gapiłem się na niego, a wydawało mi się, że on gapi się na starą, to też nie uciekałem wzrokiem, ale w końcówce tego gapienia się byłem już pewny, że jednak nie gapi się na nią, tylko na mnie. W autobusie przewalali się nieliczni pasażerowie, w tym laski, za którymi oglądał się łakomym wzrokiem. No to jednak heteryk, ale co z tym wzrokiem, kiedy tak zawiesiliśmy się? To nie był ten wzrok, który wiele mówi, raczej taki badawczy z jego strony, czemu w ogóle się na niego gapię i coś w stylu, kto dłużej wytrzyma. No gapiłem się, bo autobus prawie pusty, a od Niwki w zasadzie to jechali tylko oni i ja i nikt więcej! To też na kogo miałem się patrzeć skoro za oknami ciemno, mało co było widać, a tu takie w miarę ciasteczko siedziało, jeszcze zwrócone do mnie. W miarę, bo patrząc na niego i mając doświadczenie, to przyjemna twarz, ale mięśniak z niego nie był. Nawet w zimie jestem w stanie określić, mniej więcej resztę budowy ciała, na podstawie tego co wystaje, a ręce (dłonie) nie wskazywały na jakieś spore umięśnienie. Pewnie jakby się rozebrał to taki, standardowy na dzisiejsze czasy, klocek. Oni jechali do centrum Mysłowic i tam wysiedli przy kościele. Tu nastąpił dziwny zbieg okoliczności, bowiem przez otwarte drzwi słyszałem jak coś z tyłu podjechało. Odwróciłem się, by zobaczyć co się za nami toczy, a wtem widziałem jak z maszerującej rodziny tylko on się odwrócił i popatrzał na autobus, z którego wysiadł, tzn. patrzał się, czy ja się patrzę. To se w tym momencie musiał pomyśleć...
Od Mysłowic do Katowic zostałem sam w autobusie, choć była 21:53. Kierowca dwoił się i troił by być planowo, więc tradycyjnie polowanie na czerwone światło, odstawanie na przystankach itp. Zresztą jak jechałem z Mikołowa 19:08 linią 37, to odjechał 2 min późno, na 3-cim przystanku miał już 5 min później, a i tak przed Katowicami, w Piotrowicach, rozpoczęło się polowanie na czerwone światło. Odnośnie RJ, to chyba jakąś osobną notkę trza bydzie spłodzić.
No i tyle z mięśniaków przez cały dzień więc dramat. Może być tak, ze te po 18-ce prowadzą już auta rodziców i nie korzystają, skurwiele raczej prowadzą osiadły tryb życia, więc cmentarze mają wokół i nie potrzebują się przemieszczać i może jeszcze jakieś inne uwarunkowania, czy choćby zbiegi okoliczności, że te CS-y i mięśniaki jeździły nie tymi aut. i tram, którymi się przemieszczałem.
Generalnie było fajnie. Dzień relaksu, taki inny, od innych, a następny objazd będzie w przyszłym roku na industriadę, bo od tego roku zrobili darmo komunikację, więc tym bardziej trza bydzie skorzystać, bo w lecie.
Tyle, bo trza coś robić. Na placu znowu dziś ma być 18C. Pogoda w tym roku na pewno przejdzie do historii. Listopad i na razie dziennie jest ok. 15C lub więcej, to też lezę jeszcze wykonać prace, które przy takiej pogodzie się dobrze wykonuje. To narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz