Się tyle dzieje, że cześć przelatuje bez wpisów, ale co zrobić jak brak czasu. Z bieżącymi sprawami nie wyrabiam się na st. mac., a co dopiero jeszcze klepanie po klawie.
U 254 płyta (przedłużka do biurka) została zamontowana wstępnie, bowiem jechałem tam, jak pamiętacie, albo i nie, nie wiedząć jaki będzie oddźwięk po tym co się wydarzyło w sylwestra. Należało jeszcze wzmocnić jej mocowanie, bo przeca szeroka, długa, by się nie zapadła, bo wiem jak to wygląda na st. mac. z obciążeniem. Z czasem gratów przybywa w tempie piramidalnym, a w takich stanach nośność jest kluczowym czynnikiem. Umówiłem się wiync na sob. na wyjazd do 254 z otwornicą, bo on chciał jeszcze zamontować w otworze rozgałęźnik na USB, otwór dla kabli z monitorów. Wcześniej jeszcze poruszyłem kwestię wyprostowania sprawy sylwka i rzekomego mego stękania, by on pojawił się u mnie. 254 nie chciał by to prostować, przystałem na to, choć trochę niechętnie, bowiem on w tym wieku nie wie jakie są konsekwencje takiego info, które poszło w eter.
No mniejsza. Pojechałem ze sprzętem, zabrałem z zasobów st. mac. kątownik, śruby i na tyle na ile potrafię zamontowałem kątownik jako wspornik płyty z lewej strony, z prawej jeszcze czeka na rozwiązanie. Oprócz tego otwory pod kable no i tyle z prac. Resztą za 3 lub 4 tyg., bowiem.... ten weekend 254 spędza znowu na st. mac. i mało tego (uwaga, uwaga) następny też chce na niej spędzić.
I teraz konkluzja, nie daliśmy dupy, dosłownie i w przenośni. Skoro, mimo tego co było na st. mac. 254 nadal chce wchodzić nań, tzn., że sumarycznie i tak wychodzimy na plus.
Ostatnio na busie wytłumaczyłem 254, że on je jak ja kiedyś. Chłonie wszystkie info dot. taboru lepiej jak ja, za chwilę będzie wiedział wiyncyj ode mnie. Ale powiedziałem mu, czemu tak je. Otóż, w jego wieku, to co ma robić? Niewiele. Życie składa się głównie właśnie z pochłaniania info dot. taboru, jego funkcjonowania, działania. Natomiast ja mam na gowie całą st. mac., kontakty towarzyskie nie tylko z nim, ale ze znajomymi, z innymi drużynami trakcyjnymi, bieżące bytowanie, prowadzenie st; mac. itp. To powoduje, że, mimo iż praca daje mi f uj satysfakcji, pomijam tu te niektóre popierdolone gady, to nie mam czasu dogłębnie zajmować się jeszcze na niewielu przerwach tym jak to działa. To też zdarzają się przypadki, że gdy czegoś nie wiem (sic) komunikuję się z 254 by pomógł. Wydaje się to być dla kogoś z zewnątrz głupie, ale, co powiedziałem 254, historia zatoczyła koło. Kiedyś też dla niektórych motorowych, kierowców to ja byłem tym, który wiedział wiyncyj od nich i w tamtych czasach zastanawiałem się, jak to je, że wiem wiyncyj od nich, skoro oni tym dziennie popierdalają? Dziś już wiym, ale minęło tyle czasu...
A teraz z innej beczki. Coś o czym dawno nie pisałem. Ta polityka, czy pseudo gospodarka miast. Otóż czytam:
Znienawidzone tramwaje znikną z Warszawy. Pasażerowie mieli ich dość no i co? Mami nas się takimi art. po co? Jak głupia tłuszcza nań zareaguje? No pozytywnie. Jasne, zmieńcie te tram wysokopodłogowe na niską podłogę. Zróbcie to natychmiast, już itp. farmazony. Ale czy ta sama głupia tłuszcza ogarnia, że sama bydzie za to musiała zabulić? No pewnie qrwa - nie. I to tak je ze wszystkim. Te barany chcą wszystko, ale jak dźwigają podatki dla nich, w msc. zamieszkania, w sklepach rosną ceny, to nagle - ależ to jest oburzające, to tak nie powinno być. No jak qrwa - nie, skoro przed chwilą daliście sygnał zezwalający na te zmiany, które przeca nie są za darmo. I teraz po raz kolejny wychodzi, iż to ja jestem pierdolnięty, bo się sprzeciwiam tym zmianom, które ciągną za sobą konsekwencje finansowe. Ale co się dzieje później. Te same głupki, które są na tak, tym zmianom, przychodzą do mnie - pożycz stówkę, bo mi nie starcza do końca m-ca. I co mam im powiedzieć? Weź wypierdol te new tram, za które tyle bulisz, weź wypierdol tą fontannę, które nikomu nie je potrzebna, za którą bulisz, weź wypierdol te głupie inwestycje miejskie, na które się zgodziłeś, a które tera musisz utrzymać.... No i znowu to ja byda tym niedobrym, bo oni chcą tylko kasy, a nie jakiś wywodów nt. gospodarki miejskiej. Chyba tym samym wzorem powinieniem powiedzieć - nie mam, przepiłem i uj.
Ale abstrachując. Na ile macie zasobów, by w razie jak Wam odetną finansowanie przeżyjecie? M-c, dwa, pół roku, rok? Ile jesteście w stanie przeżyć mając kasę którą uzbieraliście? Mnie to wali, ale ja mam rezerwy wiync żyję spokojnie. I wiem, to znowu ja jestem tym zjebanym, bo zdecydowana wiynkoszość nie je w sttanie. I tera mam się nimi, tą głupią tłuszczą przejmować? Najwyżej jak się skomunikują, to ściemnię, że tu też kryzys finansowy i chuj, nie pożyczamy. I tyle. I wypierdalać f uj. Chcecie mieć niskopodłogowe tram wszystkie? Ok. to tera se je zeżryjcie na śniadanie. Smacznego.
Zdjęcia.
To efekt naszej pracy. Półka pod monitor, by nie zajmował mu biurka, ale też by nie siedział zgarbiony, bo monitor na dole. Docelowo na niej mają być dwa monitory.
Płyta trochę jaśniejsza niż biurko, ale prawie w podobnym kolorze przycięta na wymiar, by mu z prawej strony nie spadały rzeczy, bo wiadomo ściany krzywe w budownictwie lat 60-ych. Sama płyta szersza niż biurko. Echh te decyzje zakupowe. Na szczęście tanim kosztem udało się sprawę uratować.
Narka.