niedziela, 19 lutego 2023

Niedziela #1972

   Byłem na posiadówie u 840. Niby nic wielkiego, a jednak... On polewał i driny przynosił z kuchni. I tera drobna dygresja. W "Pingwinach z Madagaskaru" jest taki odcinek kiedy król Julian żuje te gumy i zużyte nakleja gdzie się da. Wypowiada tam jedno sformułowanie, iż te gumy po jakimś czasie tracą ów mangowy cios. 
   I teraz mi sie wydaje (albo tylko mnie sie wydaje), że potrzebujemy taki "mangowy cios". Kiedyś tam, z 3 m-ce temu kupiłem w stonie obrzydliwie dobre pałki. Już dziecko mi mówiło, że one sa jakieś inne i straciły ten swój dawny "mangowy cios". Faktycznie jak je żarłem, to brakowało tego "mangowego ciosu", jeżeli ogarniacie ocb. One były jałowe. coś jakby gąbkę nasączyć ekstraktem który ma imitować coś tam. I dokładnie te obrzydliwie dobre pałki, które kupiłem w stonie straciły ten mangowy cios. I teraz 840 przynosił te driny z kuchni i brakowało w nich tego mangowego ciosu. Mówić kolokwialnie, ja się ilomaś tam drinami nie napierdoliłem, natomiast się zasiedziałem. Wcześniej skomunikowałem się z dzieckiem, iż jadę do 840 na imprezkę i czy, jak będzie późno, mnie obiere. Oczywiście odbiere mnie. No ja go też odbierałem po imprezkach o extremalnych porach np. po 02:00 lub po 03:00, wiync wypadało by. 
  Było ok. 00:20 kiedy zadzwoniłem doń, ale nie odebrał. Oddzwonił za ok. 5 min, że oczywiście przyjedzie. Podałem adres, a jak już był bliżej to zadzwonił, że mam schodzić. Tak też uczyniłem po pożegnaniu się z 840 i żoną. I tera wracając do dygresji o tym mangowym ciosie. Te driny od 840 były jakieś słabe. Na st. mac. już po wyjściu 979, który po przywozie mnie wszedł na st. mac., zrobiłem sobie jeszcze 4 driny takie mocniejsze z tym mangowym ciosem. Z racji zawodu nie mogę łykać częściej, ale jak już łykam to by było właśnie z tym mangowym ciosem. Przeca tera miałem 2 tyg. przerwy. W ub. tyg. chrzciny, to nic nie łykałem. 

   Ludzie są jacyś zjebani dziś. Biegłem z roboty do autobusu. Nie zauważyłem, że odpiął sie prawie cały zamek w plecaku i mało nie pogubiłem rzeczy. Na przystanku, w autobusie, nikt nie zwrócił mi uwagi - Panie, ma pan plecak otwarty. Dopiero przypadkiem w szybie zobaczyłem odbicie i wystającą poduszkę. Myślałem, ze się trochę rozsunął, a on prawie cały. Przecież bym pogubił rzeczy. Fakt, że wystawały dwa małe koce i poduszka mała (jasiek), to może myśleli, że prawie menel, jadący się gdzieś wyspać, ale zwykły odruch. Jeżdżę autobusem i nawet czasem za przystankiem kogoś wezmę jak macha, a później przypomina mi się ten z Gliwic, który mnie nie zabrał, bo kamera w autobusie. Echh...

  Z innych spraw, wycofujemy się powoli z felka. Po incydencie z działem popędu seksualnego, zarząd postanowił utemperować ów dział pozostawiając mu wentyl bezpieczeństwa w postaci, choćby, sesji porno. Niech ma, co nie bydzie stękał. Przemieliliśmy na portalu jakąś tam część osób, a nowych tam nie przybywa w jakimś szalonym tempie, to też na jakiś czas mamy z gowy, bo nie ma  kim pisać. No i b. dobrze, bo wiosna za pasem, a trza kończyć remont na st. mac., mało tego zacząć kolejny. Już się go boję, bo kolejna dziedzina, w której jestem zielony. 
  Zdjęcie.
  Przesuwnica na terenie kopalni Pokój w Rudzie Śl., na której domyślnie mieli jeździć ludzie na drezynach. Z tego co pamiętam, to z kimś tam rozmawiałem i ona w nie tak odległym czasie, od zrobienia tego zdjęcia, miał konserwację, wiec teoretycznie była w dobrym stanie.
  Nie wiem czy to zdj. akurat było, ale ze względu na pracę, mało czasu na przeglądanie, które było, a które nie, tym bardziej, że dziś linia, na której jeszcze nie jeździłem. Tak, jeszcze kilka takich pozostało. 
  Narka.

4 komentarze:

  1. Pałki czego? Kurczaka? Ten cały pierwszy akapit jakiś taki niejasny w sumie. Chyba cię jeszcze te mocniejsze driny trzymały w trakcie pisania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrzydliwie dobre pałki, to są takie wafelki jak prince polo, tylko mniejsze, znaczy się węższe. Musiałbym tu zdj. chyba umieścić. Kiedyś były b. dobre w smaku, prawie jak wspomniane wyżej p.p. Od jakiegoś czasu zmieniono recepturę i już nie są obrzydliwie dobre.
      "Mangowy cios", to trza by badnąć ten odcinek Pingwinów z Madagaskaru, w którym król Julian okleja gumami wszystko co się da, w tym czasowstrzymywacz, wymyślony przez Kowalskiego.
      Jeżeli jeszczenie wyjaśniłem to drąż dalej.

      Usuń
    2. Aaa... To mnie całkiem zaskoczyłeś :D Pałki=wafelki to też ze śląskiego?

      Do mangowego ciosu to chyba faktycznie bym musiał obejrzeć ten odcinek Pingwinów (lubię ten serial i dużo oglądałem, ale tego chyba akurat nie, bo nie kojarzę Juliana z gumami)

      Usuń
    3. Pałki=wafelki, nie to nie po śląsku. One mają kształt pałek i tak je nazwałem. Mam jakieś tam swoje słowotwórstwo, co tu zresztą można doczytać.
      O pingwinach z Madagaskaru już pisałem w postach. Dla mnie jest to szalenie inteligentny film (nie mylić z inteligentnymi farbami), o którym z niektórymi numerami poc. żywo dyskutowaliśmy.

      Usuń