piątek, 27 sierpnia 2021

Piątek #1814

      Może w końcu uda mi sie raz opisać wyjazd na gorąco po, bo wiadomo emocje inne. Opiszę zaraz po, a notka będzie wstawiona do przeróbki jeszcze na tor boczny. 
      825 zaproponował wyjazd pociągami na objazd, czyli takie trochę kółko z najdalej wysuniętym pkt. w Mieroszowicach. 
      Rano pojechaliśmy poc. 63106 dołem starą trasą przez Gliwice, Kędzierzyn Koźle, Nysę, Kamieniec Ząbkowicki i tu niestety odbiliśmy na Jaworzynę Śląską i do Wałbrzycha. Pierwotnie ten pośpiech leciał od Kamieńca Ząbkowickiego na Kłodzko Główne, tu była (kiedyś) zmiana czoła i poc. dalej przez Nową Rudę, Bartnicę jechał do Wałbrzycha Gł. i dalej do Jeleniej Góry. Ponieważ teraz wytrasowano go przez Jaworzynę Śl. to jak dojechaliśmy do Wałbrzycha, to przesiadka na poc. właśnie do Kłodzka. 
   63106 ciągnięty był przez "nurka" czeską lokomotywę. 
Oszczędnościowo ciągnęła dwa wagony w całym obiegu, a jeszcze dwa tyg. temu latała z 4-ma.. Jeden wagon przedziałowy, 4 przedziały kl. 1, 6 przedziałów dwójki, a drugi wagon to "stodoła", czyli bezprzedziałowy, w którym jechaliśmy do Świdnicy M-ta, a później poszliśmy (ja ich zaciągnąłem, do przedziałowej dwójki, bo się zwolniła. Nadto ten wagon przedziałowy miał otwierane klasycznie, czyli odsuwane w dół, okna. Więc można było, to co lubię najbardziej, wystawić łeb za pudło wagonu. Zresztą i tak średnio co dwie stacje, jeszcze przed Świdnicą, szedłem do tego wagonu i stałem między oknem z korytarza i pustym przedziałem jedynki, by móc z obu stron w razie potrzeby odsunąć okno i wystawić łeb, czasem zrobić zdjęcia. 
   Za Kędz. K. w dość sporej części tor klasyczny stykowy, na którym charakterystyczne, dla mnie piękne, odgłosy wózków wagonowych najeżdżających na styki w torze. Ten stukot kół, to kolebanie wagonu, czasem bujanie, to od razu mówiłem 825 i jemu znajomemu, że mógłbym tak dookoła PL jechać. Część stacji po remoncie, część jeszcze w oryginalnym, indywidualnym wyglądzie, a nie zunifikowanych pod inne i nudne, monotonne wyglądy betonowych płyt. Na kilku stacjach zachowane jeszcze semafory kształtowe, działające. 
    Nurek z dwoma wagonami zbytnio się nie męczył na podjazdach. Przed Wałbrzychem stacja Świebodzice. Zeszpecili tą stacje strasznie. Taka piękna kiedyś stacja w lewym łuku, ze starym budynkiem dworca przy którym kiedyś zatrzymywały się poc. To ten z tyłu.
Teraz perony przesunięto w stronę Wałbrzycha, zrobiono zunifikowane betonowe, no paskudztwo które totalnie zepsuło klimat dawnej stacji, a w Świebodzicach kiedyś, jak pracowałem w transporcie ciężarowym, stacjonowałem od pt. do nd. więc na dworze poszedłem z dwa razy i to na kilka godzin chodząc po torowisku i zwiedzając cała stację. Dziś pozostał z niej ogryzek, ze szpetnymi peronami i jednym torem głównym dodatkowym. Kiedyś ich było 5. Wiem, że proste perony są łatwiejsze w obsłudze, jak peron w ciasnym łuku, ale to tak, jak ta nowoczesna bryła w Tarnowskich Górach na rynku wśród starej zabudowy opisane tu.
    Podobnie zrobiono z Jaworzyną Śląską,


która też teraz straciła dawny klimat starej, dawnej kolei poniemieckich terenów. 
    Do Wałbrzycha przyjechaliśmy planowo 12:55 i tu czas na przesiadkę na koleje dolnośląskie. Spodziewałem się, że poc. będzie pusty, a przyjechał szynobus SA134 (dwuwagonowy) pełny, aż ludzie siedzieli na podłodze przy drzwiach wejściowych choć środek tygodnia. Na szczęście znajomy od 825 znalazł miejsca siedzące obok siebie. Jak to w szynobusie łba za pudło wagonu już się nie dało wystawić i można było tylko przez okno oglądać widoki. Przejechaliśmy przez najdłuższy tunel kolejowy w PL 1601 m. a następnie przez Bartnicę, Nową Rudę Przedmieście, Ścinawkę Średnią do Kłodzka Gl. Zatrzymam się na chwilę przy stacji Ścinawka Średnia. To wiocha,, zamieszkała przez 2100 ludzi, ale jak przejeżdżaliśmy to kapitalny remont stacji włącznie z budową przejścia podziemnego. Pamiętacie jak opisywałem w skrócie remont kapitalny dworca w Złotnikach Kujawskich za 9 baniek tu , to tu podobnie. To jest kolejne, ordynarne przegięcie z cyklu - im ten Miś jest droższy tym nasze 20% jest większe. Na co w wiosce przejście podziemne do jedynego peronu to ja qrwa nie wiem, no oprócz wyprowadzenia kolejnych grubych tysi z budżetu. 
    Inną sprawą był bieg pociągu na niektórych odcinkach od Bartnicy do Kłodzka, gdzie jest na praktycznie całej trasie spadek. Jak pracowałem na PLK PKP to dopuszczenia torowiska do ruchu, prędkość na tym torowisku ustalał w zasadzie toromistrz. Istotne tu jest "w zasadzie". On se mógł wnioskować o np. ograniczenie prędkości na jakimś szlaku, ale niekoniecznie mu to podpisali, bo np. wiedzieli, że w najbliższych latach remontu tam nie będzie, to nie zgadzali się na obniżenie prędkości i pociągi po wykrzywionych torach mknęły jak dawniej. Jadąc od Bartnicy odniosłem takie wrażenie, że właśnie się to tak odbyło. Po wyrobionym torowisku, gdzie tabor był poddawany rzutom bocznym i pionowym zadupialiśmy ok. 80 km/h. Zawsze to jest do momentu incydentu, a wtedy leci nie naczelnik, który nie zgodził się na obniżenie prędkości, o którą wnioskował toromistrz, tylko toromistrz, bo on się pod tym (po naciskach naczelnika) podpisał. Zresztą PLK też ma naciski od przewoźników, w tym momencie KD, by nie ograniczać, bo im to wydłuży obiegi i będą korowody z tego powodu. Fajnie do czasu, bo do dziś poc. się wykolejają. Jadąc po niektórych szlakach czułem się, jakbym jechał tramwajem po zużytym torowisku. Teoretycznie powinno mi się podobać. Owszem jak jechaliśmy 36106 to było na bardziej płaskim terenie, a tu górzysty teren, jak by to tak na łuku wypadło... to 979 przejmuje st. mac., bo testament spisany. 
    Może bym to odebrał inaczej, ale też jechaliśmy SA134, który miał "wybity" pierwszy wózek, na nim siedzieliśmy i te rzuty boczne i pionowe były dość odczuwalne, bo wózek tego nie amortyzował prawidłowo. Tu też ktoś oszczędnościowo dopuścił go do ruchu, choć powinien mieć wymienione części biegowe. 
    W Kłodzku przerwa ok. 15 min, bo przyjechaliśmy 6 min w plecy, na focenie. Poszedłem i owszem, ale zdjęcia w następnych notkach. Z Kłodzka do Międzylesia poc. 31WE już był bardziej luźny, bo złożony z 4-ch wagonów, zresztą to już końcówka trasy więc było luźno. 
    Niestety szynobusy i w zasadzie cały nowy tabor ma to do siebie, że okna nie są w klasyczny sposób otwierane i właściwie nie da się z nich w ogóle korzystać, bo przeważnie są zakwadratowane. Można jedynie przez szybę podziwiać widoki. Dla mnie to trochę słabe, ale co zrobić... - takie czasy. 
   Do Międzylesie dotarliśmy też 6 min w plecy. Dworzec odnowiony z funduszy unijnych, pusty i częściowo już uszkodzony przez lokalniaków, bo nie pilnowany, nie obsadzony jakimiś pkt.-mi, kasy też nikt nie otwarł, bo oszczędności. Po chuj więc go remontowali? Znowu im ten miś droższy...
   No nic. Odłączyłem się od pozostałych, bo ciąganie ich po torowiskach chyba by im sie nie podobało. To też sam zwiedziałem stację przygraniczną. 

   Resztę opiszę w następnych notkach, a tera info z ostatniej chwili. Dzwonił 172 i pobił się z kimś w więzieniu i przenieśli go z półotwartego na zamknięty oddział, przeto ostatnio tak często nie dzwonił do mnie. 
   Jutro za to mam jechać, bo dziś się z nim widziałem i niby aktualne, z 252 na st. mac. 
   Tyle, bo jak widzicie dzieje się..., aż nie nadążam opisywać. 
   Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz