Teraz miast opisywać co w zasadzie się u mnie dzieje, to na tapecie jest 252. Ale 252 jest dowodem na to, że w życiu ludzi pewnych sfer niewiele się zmienia. Owszem otoczka, czyli technika, elektronika idzie do przodu, natomiast problemy życia codziennego pozostają w zasadzie te same. Stąd można wyrokować co będzie u 303 bez większych wpadek.
Jak pisałem z 252 się w sob. nie skontaktowałem. Zadzwoniłem do niego w nd. popo i odebrał telefon. Ucieszyło mnie to i jednocześnie trochę zaskoczyło. Oczywiście umówiłem się z nim w pn. na 18:00 na tym samym osiedlu, ale w innym msc. Wcześniej jeszcze byłem na ogródku u 811 zawieźć wodę, bo tam brak studni i wody z sieci. Z tel. 811 potwierdziłem spotkanie, miejsce, bowiem nie mam darmorozmów. Na msc. czekałem na niego ok. 5 min, więc w normie. U takich ludzi w normie jest też częściowe naginanie faktów, które następnie i tak wychodzą, a niestety przyciemniają obraz. Tak było i tym razem. W potoku słów nad dramatem, który odbył się w sobotę 252 powiedział, że laska mu złamała telefon i ma teraz jakiś zastępczy. Na spotkaniu wyciągnął ten sam tel. co poprzednio, bo miał jeden dziwny kolor to zapamiętałem. Skojarzyłem też sobotnią wymianę drzwi przez właściciela mieszkania z tym, że pozostali bez niego (tzn. mieszkania). 252 mówił, że reguluje na bieżąco opłaty, ale coś mi się wydaje, że jednak - nie. Może właściciel się zdenerwował i ich wywalił. Za to wynajmowane mieszkanie w sumie miał bulić 1400zł. To dużo przy braku stałych dochodów.
252 jest z laską, która ma 18 lat, on sam jest trochę starszy, ale nie pytałem się na razie ile ma lat, choć mam fb od niego, bo na spotkaniu wziąłem jakby łączność telefoniczna się zerwała.
Teraz scenariuszy jest niewiele. Będą kombinować z wynajmami, jak kiedyś 372, aż dojdzie do wyczerpania zapasów kasy. Laska, albo wytrwa przy nim, albo się rozejdą, bo samice jednak potrzebują stabilizacji, a obecnie przy 252 takiej mieć nie będzie.
Znowu miło nam się rozmawiało, aż jestem w szoku, to w przeciwieństwie do 303. Coś tu jest takiego, że rozmowa się klei i czuję, że moglibyśmy tak gadać godzinami.
Ponownie zaproponowałem pomoc o tyle o ile mogę.
Z 252 mieliśmy się spotkać wczoraj, ale on miał zadzwonić przed 21:00 i nie zadzwonił. Jutro miałem go wziąć na st. mac. do pracy przy dachu, ale 979 dzwonił, że chce mojej pomocy przy przenoszeniu łóżka, to tak średnio wlec ze sobą 252, bo będzie stos pytań, więc od wczoraj się nie kontaktuję z 252, po trochu licząc, że może sam się odezwie, ale to płonne nadzieje. Odezwiemy się do niego w przyszłym tyg.
Tymczasem życie płynie stałym rytmem i niewiele się zmienia. W środę pojechałem z 824 do Tarnowskich Gór. Na rynku stara zabudowa, aż tu nagle wyrasta coś takiego:
Co za tempy chuj wziął do łapy za postawienie tam wśród starej zabudowy tego paszkwila? Co za inny tempy chuj to klepnął? Ale by nie było z drugiej strony UM.
UM i stara zabudowa. No jak, do cyca, wpierdolili na rynek to badziewie, które jest na zdjęciu powyżej, to ja wiem, przez potężną kopertę, która jednocześnie zamknęła mordę konserwatorowi zabytków. Żyjemy na prawdę w żenującym kraju, gdzie koperty, łapówki potrafią znacznie wypaczyć rzeczywistość.
Pochodziliśmy wokół rynku, Poszliśmy też, oczywiście, na tory kolejowe, na których m.in. oddaliśmy mocz. To idealne miejsce gdzie za darmo można się odlać. Jakby ktoś kiedyś szukał darmowego WC, to nic, tylko szukać torów kolejowych. Zresztą myślę co by na węzeł T.G. pojechać jeszcze w przyszłym tyg. i połazić po grupach towarowych.
I tak btw, za nim poleziecie głosować w jakichkolwiek głosowaniach na polityków, czyli tych pazerniaków, to się głęboko zastanówcie nad tym, czy wciepując tą makulaturę do skrzynki nie popieracie tych wypaczeń. Nie jest istotne na kogo wciepnieie kartkę, ważne że popieracie obecny system w ogóle ją wciepując.
Obiad zeżarliśmy w lokalu, który poleciła nam 811 na Gliwickiej 4 w bistro jakiejś laski, która była w masterchefie. Nie oglądam tego, ale faktycznie żarcie było smaczne i tanie. 19 zyla za trzy pulpety w sosie pieczarkowym, zestaw surówek i ryż lub ziemniaki do tego. Porcja duża, po 824 zeżarłem jeszcze resztę od niego, bo niby nie mógł już wciągnąć. W domu to się obżera, a w lokalu udaje, że już nie moze i... o jejku jaka duża porcja.
979 stwierdza, iż jestem alkoholikiem, bo łykam raz w tygodniu, ale nie mogę się doczekać już jutra i resetu na st. mac.
Jeszcze na koniec. Dostaliśmy od dziecka (979) telefon. Dziś zgrałem z kompa na niego muzykę. Niby nic wzniosłego, ale poszedłem po śniadaniu na codzienny holizm z 824. Tym razem zapuściłem muze z tel. na słuchawki. Ja pierdolę..., qrwa jaka wyjebka. Wreszcie odciąłem się od pierdolenia o Chopinie, od tych samych tekstów, w tych samych miejscach. 824 trzepał warami, a my, jak w filmie Ściągany z Leslie Nielsen-em, kiedy on w TV wyciał dźwięk spikerce wiadomości (mute), to dokładnie tak samo czuliśmy się. Bawiło mnie to przednio, bo 824 mówił, silił się, a tu - chuj - nie był słyszalny. XXI w nastał u mnie, a 824 nawet chyba nie zajarzył, że nie jest słyszalny i mówił w przestrzeń. Jedna scena mnie dość rozbawiła, bo akurat na słuchawkach leciał "Lordi - Hard Rock Hallelujah", a on coś chciał mi słownie przekazać. No przy takim nagraniu jest to wybitnie trudne.
Ok, tyle, bo zaś tego nie wypchnę, a dzień się już kończy. To narka i do zaś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz