Wiem, wiem ostatnio tylko o 254, ale dziś będzie trochę przeplatanie. Zaczniemy od 254. Otóż w ub. tyg. był na st. mac., mimo mojego wolnego i żadnych umówionych prac wszedł na nią. Pisałem o tym w poprzedniej notce, że ok, rozumiem przyjeżdża tu zarobić, ale przyjechać tak, dla spędzenia czasu... zastanawiające. Ponieważ to już było tydz. temu, to część mi wyleciała z gowy, ale o czymś tam tradycyjnie gadaliśmy, a później wyciągnął mnie na kebaba. Poszliśmy, przynieśliśmy go na st. mac., tu podgrzaliśmy jeszcze i wchłonęliśmy. W trakcie tego zapuściłem film "Uciekające kurczaki", o którym mówiłem mu w drodze po kebsa. Do kebsa tradycyjnie 2 piwa, ale to i tak katastrofa gastryczna dla mnie. Zawsze po takim myku kolejne żarcie wypada w okolicach 18-20 h. To ja, a młody, jak to młody, po zakończeniu filmu, że on ma ochotę na loda. Ok. Miałem ostatnią porcję to mu dałem. W trakcie jej wchłaniania coś tam na yt. leciało i... (tu pewna dygresja. Otóż wiem, że ludzie młodzi czasem dziwnie siadają, w dziwnych miejscach, dziwnych pozycjach, no taki wiek, a i pewnie jakieś tam wyróżnianie się wśród osobników tego samego wieku.) 254 siadł tak, że kopyta wywalił na biurko, przy którym siedziałem. Lato, to on w krótkich spodenkach, wiync kopyta jakby dostępne. Skoro on siedzący po mojej lewej stronie strzelił tymi kopytami, to moja lewa ręka wylądowała na jego prawym kopycie. Co ukrywać, młode ciało jest atrakcyjne. On żarł loda, a moja ręka była na jego kopycie przesuwając się po łydce, udzie i tak tam krążyła przez kilka minut. Nagle 254 ściągnął kopyta z biurka, wiync ręka straciła przyczepność i została natychmiastowo cofnięta. Pomyślałem - chyba było tego za dużo i zrobiło się niezręcznie. Po tym jak ściągnął kopyta z biurka sięgnął po advokat do lodów dolał sobie i... zgadnijcie co się stało dalej?
Nim zgadniecie, to zupełnie inna sprawa. Odwiedził mnie po chyba roku przerwy kolega z osiedla, który był kiedyś jedną z moich pierwszych (to chyba za dużo napisane, ale) miłości platonicznych. Taki typ budowy ciała, który do dziś robi na mnie wrażenie, czyli chudy mięśniak. Choć już ma 45 lat, pozostały mu ładne ręce i nogi. Dorobił się lekkiego brzuszka, ale browary robią swoje. Przejeżdżał obok st. mac. i cufalem mnie zastał na wolnym, to też wszedł na nią.
Przypadłością ludzi żyjących samemu, jest potrzeba okresowego się wygadania komuś. Już po wizycie, 5-cio godzinnej, sam stwierdził, że musiał się wygadać. Faktycznie to on wiyncyj gadał jak ja i w zasadzie musiałem go słuchać. Uważnie jego treści, bo czasem musiałem mu przypominać wątek główny, bo tak odchodził w bok, że go gubił.
Tydzień w pracy ciężki. 5 dni ciągiem i w każdym jakiś incydent. W czwartym jakiś głupek, przed 22:00 zaczął sie sapać, a już wcześniej byłem naładowany po korek. Jak mi się odpaliło, to tak wrzeszczałem po nim, że chyba oplułem przednią szybę. Po ok. 3 min jak skończyłem, to on był już chyba przy trzecich drzwiach, mnie nagle ulżyło. Wiecie, taki kamior spadający z serca, takie ufff, ale poszło... Tego mi trza było. Do końca już jechało mi się rewelacyjnie, bo z balona zeszło. Jak wysiadł 5 przystanków dalej, okazało się, że był z żoną i córką ok. 8 lat. Pewnie chciał zapunktować przed rodziną, bo wyglądał na takiego mięśniaka-skurwiela, ale mu się nie udało. Przechodził k/autobusu i nawet nie popatrzał się w stronę kabiny, co z reguły się u nich odbywa.
Jak skończyłem się nań wydzierać, to słyszałem głos jakiejś babci z przodu:
- "jaka agresja..."
No cóż. Miał pecha, a z drugiej strony sam wyrwał ten korek.
No to teraz wracamy do 254. Otóż, co napisane wyżej, jak już dolał, to te kopyta ponownie umieścił na biurku. Mój dział p.s. przeprowadził błyskawiczną analizę, z której wynikło, że jakby nie chciał dotyku, to już tych kopyt by na biurko nie dał. Skoro one tam wylądowały ponownie, to po analizie moja lewa ręka wylądowała, tam gdzie niedawno była. I teraz co mam se o tym myśleć? No pewnie to, co już kiedyś pisałem, przy okazji (chyba) 224, że oni w tym wieku chcą, czy lubią dotyk, który im się niedawno stracił, bo przeca rodzice w pewnym wieku przestają dotykać dzieci (te się usamodzielniają, robią się starsze i nie wypada), a nim przyjdzie dotyk osoby wybranej przez ich dział/y p.s. jest właśnie ten okres bezdotykowy. W tą lukę wchodzę ja i jest to odbierane przeważnie pozytywnie.
Jeszcze jest jedna kwestia. Z 254, jak to ja, poruszam w rozmowach wiele spraw w tym te seksualne. Choć do dziś nie mogę rozgryźć, czy ten jego dział już pracuje na pełnych obrotach, czy jest w fazie rozruchu, to rozmowy o temacie są. I teraz wiemy o tym, że jest coś jak poprawność polityczna, czyli 254 ogłasza, że nie jest branżowy, całujący się faceci na ulicy powodują u niego odruch zwrotny, on generalnie do gejów nic niema, ale zasadniczo lepiej jakby oni się trzymali od niego z daleka.
Przypadłością ludzi żyjących samemu, jest potrzeba okresowego się wygadania komuś. Już po wizycie, 5-cio godzinnej, sam stwierdził, że musiał się wygadać. Faktycznie to on wiyncyj gadał jak ja i w zasadzie musiałem go słuchać. Uważnie jego treści, bo czasem musiałem mu przypominać wątek główny, bo tak odchodził w bok, że go gubił.
Tydzień w pracy ciężki. 5 dni ciągiem i w każdym jakiś incydent. W czwartym jakiś głupek, przed 22:00 zaczął sie sapać, a już wcześniej byłem naładowany po korek. Jak mi się odpaliło, to tak wrzeszczałem po nim, że chyba oplułem przednią szybę. Po ok. 3 min jak skończyłem, to on był już chyba przy trzecich drzwiach, mnie nagle ulżyło. Wiecie, taki kamior spadający z serca, takie ufff, ale poszło... Tego mi trza było. Do końca już jechało mi się rewelacyjnie, bo z balona zeszło. Jak wysiadł 5 przystanków dalej, okazało się, że był z żoną i córką ok. 8 lat. Pewnie chciał zapunktować przed rodziną, bo wyglądał na takiego mięśniaka-skurwiela, ale mu się nie udało. Przechodził k/autobusu i nawet nie popatrzał się w stronę kabiny, co z reguły się u nich odbywa.
Jak skończyłem się nań wydzierać, to słyszałem głos jakiejś babci z przodu:
- "jaka agresja..."
No cóż. Miał pecha, a z drugiej strony sam wyrwał ten korek.
No to teraz wracamy do 254. Otóż, co napisane wyżej, jak już dolał, to te kopyta ponownie umieścił na biurku. Mój dział p.s. przeprowadził błyskawiczną analizę, z której wynikło, że jakby nie chciał dotyku, to już tych kopyt by na biurko nie dał. Skoro one tam wylądowały ponownie, to po analizie moja lewa ręka wylądowała, tam gdzie niedawno była. I teraz co mam se o tym myśleć? No pewnie to, co już kiedyś pisałem, przy okazji (chyba) 224, że oni w tym wieku chcą, czy lubią dotyk, który im się niedawno stracił, bo przeca rodzice w pewnym wieku przestają dotykać dzieci (te się usamodzielniają, robią się starsze i nie wypada), a nim przyjdzie dotyk osoby wybranej przez ich dział/y p.s. jest właśnie ten okres bezdotykowy. W tą lukę wchodzę ja i jest to odbierane przeważnie pozytywnie.
Jeszcze jest jedna kwestia. Z 254, jak to ja, poruszam w rozmowach wiele spraw w tym te seksualne. Choć do dziś nie mogę rozgryźć, czy ten jego dział już pracuje na pełnych obrotach, czy jest w fazie rozruchu, to rozmowy o temacie są. I teraz wiemy o tym, że jest coś jak poprawność polityczna, czyli 254 ogłasza, że nie jest branżowy, całujący się faceci na ulicy powodują u niego odruch zwrotny, on generalnie do gejów nic niema, ale zasadniczo lepiej jakby oni się trzymali od niego z daleka.
Scenka z pracy. Przyjechałem na pętlę i mówię 254, że za chwilę idę się odlać, a później jeszcze coś tam zrobię. 254
- to poczekam
- chcesz mi potrzymać jak pójdę lać?
- z takimi propozycjami to nie do mnie.
Po czym pomyślałem sobie. Ok. Tak mówi, ale po co w takim razie chce czekać na mnie by pójść się niejako wspólnie odlać? Po za tym mowa ciała jest zupełnie inna. Przecież gicze, które dał na biurko dwukrotnie, za drugim razem już świadomie, wiedząc co będzie, to co to je do cyca? To jak go praktycznie obłapiam, głaskam po wielu częściach ciała, to se myśli, że co to je do cyca? Tym bardziej, że żyjemy w kulturze, w której ciało faceta jest trudniej dostępne od kobiecego. Łatwiej jest dotykać kobiety, jak w drugą stronę. To faceci są niedostępni, gruboskórni i inne określenia jeszcze na ich prywatność cielesną. 254 przeca zna te uwarunkowania kulturowe, bo chodzi do szkoły, mieszka w dzielni mięśniaków-skurwieli wiec to już tam działa, tym bardziej w tym wieku. Prędzej się obłapiają laski, dotykają, jak faceci. Wiem, to się trochę zmienia, ale nie ma w tym jeszcze równości.
No i teraz wracam do tego co się dzieje z 254. To wykracza po za określone ramy i on o tym wie, bo nie jest pierdolnięty. Mało tego dokładnie podobna scena była w filmie, który mi puściłem Billy Eliot. Mimo tego widzę, że mowa ciała, jest diametralnie różna od mowy płynącej z ust. Nie dziwi mnie to, bo mamy już doświadczenie w rozrządzie na st. mac. innych, wcześniejszych składów. 254 jest kolejnym, ale pierwszym, przy którym poważnie zastanawiam się, jak daleko posunąć się z ruchami manewrowymi na st. mac. Właściwie to dział p.s. chciałby wiyncyj, ale zarząd naciska, by stan obecny zatrzymać. Już i tak wiele mamy, a ten o jeden most za daleko, może spierdolić sprawę. Chyba trza bydzie poczekać, aż zacznie łykać, to, co jest ogólnie wiadome, wiele spraw wyjaśnia.
Zdjęcie.
254 za kierownicą Ikarusa 280. Noga prawa poharatana, jak jechał ze mną i się obalił. Musiałem na twarzy zrobić takiego Jasia Fasolę, no bo wiecie... - to poczekam
- chcesz mi potrzymać jak pójdę lać?
- z takimi propozycjami to nie do mnie.
Po czym pomyślałem sobie. Ok. Tak mówi, ale po co w takim razie chce czekać na mnie by pójść się niejako wspólnie odlać? Po za tym mowa ciała jest zupełnie inna. Przecież gicze, które dał na biurko dwukrotnie, za drugim razem już świadomie, wiedząc co będzie, to co to je do cyca? To jak go praktycznie obłapiam, głaskam po wielu częściach ciała, to se myśli, że co to je do cyca? Tym bardziej, że żyjemy w kulturze, w której ciało faceta jest trudniej dostępne od kobiecego. Łatwiej jest dotykać kobiety, jak w drugą stronę. To faceci są niedostępni, gruboskórni i inne określenia jeszcze na ich prywatność cielesną. 254 przeca zna te uwarunkowania kulturowe, bo chodzi do szkoły, mieszka w dzielni mięśniaków-skurwieli wiec to już tam działa, tym bardziej w tym wieku. Prędzej się obłapiają laski, dotykają, jak faceci. Wiem, to się trochę zmienia, ale nie ma w tym jeszcze równości.
No i teraz wracam do tego co się dzieje z 254. To wykracza po za określone ramy i on o tym wie, bo nie jest pierdolnięty. Mało tego dokładnie podobna scena była w filmie, który mi puściłem Billy Eliot. Mimo tego widzę, że mowa ciała, jest diametralnie różna od mowy płynącej z ust. Nie dziwi mnie to, bo mamy już doświadczenie w rozrządzie na st. mac. innych, wcześniejszych składów. 254 jest kolejnym, ale pierwszym, przy którym poważnie zastanawiam się, jak daleko posunąć się z ruchami manewrowymi na st. mac. Właściwie to dział p.s. chciałby wiyncyj, ale zarząd naciska, by stan obecny zatrzymać. Już i tak wiele mamy, a ten o jeden most za daleko, może spierdolić sprawę. Chyba trza bydzie poczekać, aż zacznie łykać, to, co jest ogólnie wiadome, wiele spraw wyjaśnia.
Zdjęcie.
Narka.
254 w porównaniu z nogami strasznie chude ręce ma.
OdpowiedzUsuńWiem, dlatego ma już ode mnie wypożyczone hankielki, którymi macha. Po za tym staram się pilnować go, by w busie się na rurce dźwigał.
UsuńNogi takie ma, bo jeździł za bajtla często na kole, nadto, co komentowałeś, chodził na karate.