Wiem, Robi się trochę monotonnie, bo głównym tematem ostatnio je 254.
To teraz coś zupełnie innego, co mnie zdziwiło. Chodzi o woreczki jednorazowe na rolce, tzw. zrywki, które są praktycznie w większości marketów do pakowania np. owoców, warzyw. Otóż wracając z żarcia u chińczyka z 254 wpadliśmy do aldika po advokat do lodów. Ponieważ nie miałem siatki, to postanowiłem skorzystać z papierowej tytki na chleb, by nie było flachy widać, a jako transport użyć dwu zrywek. Leze z tym do kasy, a pani w kasie, że za zrywki trza zapłacić. - jak to? Od kiedy są płatne?
- to new przepisy UE, które zrywki traktują dwojako. Jak się w nie wciepnie owoce lub warzywa to wtedy są opakowaniem. Jeżeli użyć ich tak jak ja na flachę, to wtedy służą do transportu i są płatne.
Skończyło się na tym, że zostawiłem je w kasie, ale wiecie co się z nimi dalej stało..., wylądowały w koszu. Na dobrą sprawę to wciepując do nich pomidory i wychodząc z marketu na st. mac. to też ta sama zrywka służy do transportu. Czyż nie?
Ale rozumiem, ludzie tym szastali na lewo, prawo, tak może się opanują z ich używaniem.
Ostatnio dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Ponieważ w wolne dni wchodzi na st. mac. 254, a on ma nadmiar testosteronu i go rozsadza od środka, przeto ciągle chce coś robić. Z jednej strony dobrze, bo robi, ale z drugiej ma małe doświadczenie i wszystko trza tłumaczyć, nadto, jak to młodego pracownika, obserwować, by se sam krzywdy nie zrobił. Efekt jest taki, że wieczorami go częściowo odwoże na kole, a później jeszcze czynności porządkowe, jak to po remoncie, wiync przed wyglebieniem padam już na ryj. Na szczęście zarząd ma tu spor pole do działania, bowiem w spaniu ma b. małe ograniczenia z mojej strony, przeto np. ostatnio po takim ciężkim dniu, spałem 9,5h. No ale to nasz zarząd. I teraz z powodu przemęczenia na st. mac. leze do roboty praktycznie odpoczywać. Podobnie lata temu było przez jakiś okres na kolei. Na st. mac. padałem na ryj prawie codziennie, a lazłem odpoczywać na kolej.
Na przeciwnym biegunie je 825, który pojechał w góry z jakimś tam siostrzeńcem z rodziny, 17 latkiem, również pełnym energii. W przeciwieństwie do mnie, bowiem ja tłumaczę młodemu, że nie mam tyle energii co on, tego testosteronu i chyba to dobre rozwiązanie, a 825 się suplementuje testosteronem, chyba po to, by przed młodym nie wypaść gorzej. Tylko po co takie przeciążanie organizmu? Co mu to ma dać na dłuższą metę. Wydaje mi się, iż tłumaczenie 254, że jest tak, a nie inaczej i trudno, muszę się z tym pogodzić, jest lepszym rozwiązaniem jak kupowanie i faszerowanie się, by dorównać nastolatkowi co i tak nie nastąpi.
Ok, popisaliśmy se trochę o czymś innym, to 254. Piszę, bo od jakiegoś czasu myślę, że kiedyś będę wracał do tego co robiłem, co się działo, a tu mogę do tego sięgnąć i czasem sobie przypomnieć. Np. ostatnio ktoś tam czytał jakąś notkę. Okazało się, że to posylwestrowa kiedy dobierałem się do 174. Ponieważ tekst dobrze napisany, to przypominałem sobie jak to było. Zresztą jest taki odruch, że jak coś spiszemy, to później mózg to wywala, bo wie, że spisane, to nie przechowuje tego niepotrzebnie, wszak można to znaleźć.
Nie umiem rozgryźć 254. Wchodzi na st. mac. i praktycznie od razu rozbiera się do klaty. Wie, iż będę z tego korzystał, co robię, ale jemu to jakoś nieszczególnie przeszkadza. Zupełnie nie wiem co z tym zrobić, tzn. z tą sytuacją, bo wydaje mi się, że ona dla nas obu jest niezręczna. Wiadomym jest, że pewne pytania są niezręczne i czasem lepiej, by ich nie zadawać. Wiem o tym z doświadczenia i lepiej jest jak działam, a jedynie obserwuję reakcje z drugiej strony i na jej podstawie wyciagam wnioski. Słuszne, niesłuszne, wychodzi w praniu. Podpytuję o indywidualne spawy 254 tak niby przy okazji. Zahaczam pytaniami o seks, ale widzę, że on je na razie w czarnej dupie, albo robi takie wrażenie. Pojęcie o tym ma niewielkie, a w ogóle jego dział p.s. chyba się jeszcze nie aktywował, przynajmniej tak to wygląda, choć już powinien. Zupełnie przypadkowo znam jego datę urodzenia, a także jego matki. Okazuje się, że jest z tego samego rocznika co ja, wiync mógłbym być jego tatusiem, zresztą 811 mi cały czas mówi, że mam już kolejne (po 979) dziecko (sam 979 też widzi, że coś je na rzeczy). Niestety zaczynam się przyzwyczajać do new dziecka. Częste z nim przebywanie robi swoje. I żeby nie było. Nie ściągam go do się, sam przychodzi na busa. To akurat je zrozumiałe, ale jak tylko mam wolne, to od razu planuje wejście na st. mac. Po ostatnim dniu powiedziałem mu, że zostaje mi co raz wiyncyj bieżących czynności do zrobienia i owszem w kolejne wolne może sobie przyjechać, ale chcę się zając st. mac., bo jak wygląda, to przeca widzi, a co mu powtarzam, to nie je stan docelowy, tylko zakładam - przejściowy (choć wiemy, że prowizorki lub tymczasowe rozwiązania potrafią być długotrwałe). Jest jeszcze jeden aspekt. Nie dość, że często przebywa ze mną, to naturalnie zaczyna uruchamiać mój dział p.s., z powodu dostępności jego ciała na st. mac. Wiadomo w busie, okamerowanym, nie posuwam się do niczego, ale st. mac. nieokamerowana, to można sobie pozwolić, a on też pozwala. Zdarzyło się dwa razy, że chyba miał tego głaskanie trochę za dużo, bo płynęły znaki od niego lub, owo głaskanie powodowało łaskotanie, co też rejestrowałem u innych drużyn trakcyjnych. Dział p.s. zarejestrował natychmiast, to też dostał chwilę wytchnienia (on od moich rąk, nie dział p.s.).
W tej sytuacji jest jeszcze jeden aspekt. Sąsiedzi. Ci okresowo widzą, a przeca wiedzą, że na st. mac. pojawiają się młode roczniki. ostatnio zajmujący grupy B i D 302 i 303. Teraz widzą 254, mało tego w klacie, bo jak robi, to co pisałem, rozbiera się do klaty, a ostatnio przed blokiem zajmował się wyrwanymi 3 dni wcześniej drzewkami, które łamał na mniejsze do wywozu śmieci biodegradowalnych. No przeca widziałem wzrok sąsiadów i mogłem se wyobrazić, co se zaś myślą. Na szczęście w przeciwieństwie do serialu "Co ludzie powiedzą" mało się tym przejmuję.
Zdjęcie.
Dziś nie straszą organami.
Narka.
Zastanawiające to wszystko. Z jednej strony młody mógłby do ciebie lgnąć właśnie jako do zastępczego ojca i stąd ta chęć do odwiedzania nie tylko w pracy. Ale takie tolerowanie głaskania zupełnie wtedy nie pasuje.
OdpowiedzUsuńOdpowiedź praktycznie w kolejnym wpisie.
OdpowiedzUsuń