sobota, 31 sierpnia 2024

Sobota #2066

    W pracy się miesza. Do tego stopnia, że jest to już równia pochyła w dół. Tzn. nwm czy to pisałem już, ale jak do końca roku przerobię to będzie cud, a w cuda zbytnio nie wierzę. Ostatnio była kolejna rozmowa z moim kierownikiem, która przełożyła wajchę na tor biegnący raczej po za obecną firmę, jak w jej głąb. Oni mają w ogóle trudny orzech do zgryzienia ze mną, bo nie jestem szablonowy, mało tego, nie jestem niewolnikiem ekonomicznym przeto jestem mało spolegliwy. Oprócz tego ciężko się ze mną prowadzi dyskusje, bowiem potrafię się dość dobrze obronić (wytrącić ich argumenty) więc im ciśnienie rośnie, po czym sięgają do ciosów poniżej pasa. Jak już do tego dochodzi, to se myślę - trza bydzie po raz kolejny zmienić robotę. W sumie abdullachy się mnożą jak króliki, to mnie zastąpią z powodzeniem dla nich, i nie będą jeszcze prowadzić z nimi dyskusji, tylko jak małpy przyjmą wszystko na klatę i zrobią jak im każą. Jak będzie polecenie służbowe jeździć w kagańcu, to je założą i tak bydom jeździć. No niestety nie ze mną te numery. I tak trzymają mnie na najniższej krajowej, więc co się mam spinać. Po co? Dla kogo? Jeszcze się skończy tak, że pójdę gdzieś na sprzątaczkę również za najniższą krajową, bez takiego stękania i np. będę jeździł po dw. PKP takim jeździdełkiem sprzątającym. Przyjemne z pożytecznym i też najniższa krajowa.
   Ostatni dzień z 254 w lecie, przy dość ciepłych dniach na st. mac. Czego się spodziewałem - dział p.s. takiego wow, ale go nie było, bo zaplanowane wejście 374 na st. mac. oraz 897 przeto dostęp do 254 ograniczony. Tzn. wcześniej on był, ale jak to ja nie chciałem przeginać, przeto był w moich rękach, ale tak z gracją. Oczywiście sam po chwili wejścia na st. mac. się rozebrał do klaty. Później już st. mac. się trochę zapełniła, przeto ja też ograniczyłem  kontakty cielesne. Mimo tego 254 się podobało. Zrobiliśmy grilla, 897 łykał sobie piwa, a z 374 łykaliśmy flachę B&Y coś a'la Ukraine. 
   I tera czy dobrze się stało? Chyba tak. Co jakbym popłynął dalej i 254 by sie zraził? Tak ma pozytywny odbiór 374 i 897 po pobycie na st. mac., po kolejnym kontakcie ze mną i na przyszłość to wyniesie. Pamiętać należy, że takie relacje tworzymy długofalowo, a nie jednostkowo, przeto w zimie jeszcze będzie ok, i na wiosnę pewnie też. Może uda się to utrzymać do przyszłego lata, a wtedy, jak on bydzie ćwiczył, to nas rozpierdoli na ścianach z powodu jego wyglądu. 
   Gdybym napisał, że to rozwiązanie było w pełni satysfakcjonujące, to bym skłamał. Nasz dział p.s. chciał wiyncyj, bo wie iż to ostatnie spotkanie przy takiej pogodzie. 
   Co prawda od pogody jest blog hebiusa, to jednak wyjątkowo drobna wzmianka o ostatnich dniach sierpnia. Otóż od jakiś 3-ch dni temp. w ciągu dnia dobija do ok. 33C. Dziś miało być 29, co na poniższym screenie,
jednak fizycznie jest powyżej 30C. To dość nietypowe jak na koniec sierpnia, choć zdarza się. W latach 90-ch będąc na Mazurach na łajbie było podobnie. Do 4-go września właśnie były takie temp., a zapamiętałem, bo b. lubimy takowe. Dopiero jak wyjeżdżaliśmy tego 4-go, to od 5-go nastąpiło załamanie pogody i nagle zrobiła się jesień. Opisuję to, by nie było jakiś stękąń, które przeważnie się pojawiają, typu - nie pamiętam, by w życiu były takie temp. Otóż ja pamiętam. Dzięki temu na st. mac. mamy wewnątrz 26C, wiync wyjebka dla nas. 
   Po tym drobnym wkręcie jeszcze donośnie 254. Nwm czy na koniec chciał być miły czy co, ale... Wiecie jak to je. To przeważnie na mnie ciąży to dotykanie, to sprawdzenie, obserwowanie (reakcji) itp. Od dwu dni (autobusowych) zauważyłem, że ten dotyk, przynajmniej w autobusie, bowiem ja się tam powstrzymuję, przeszedł na niego. Tzn. to on znacznie częściej się ociera o mnie, wręcz mnie dotyka, opiera sie na mnie. Czasem to on ma odruch i się odkleja ode mnie, bowiem nie jest pewien czy może, a nie mogę oficjalnie, choć już chciałem to zrobić, by powiedzieć mu iż mi to nie przeszkadza. Zastanawiam się skąd taka zmiana? Co na to wpłynęło? Teraz to np. on chwyci mnie za rękę, tak "przy okazji", jak robiłem to dotychczas. Niestety kontakt teraz będzie ograniczony, bowiem, jak poprzednio w roku szkolnym 254 jedzie do internatu. Pytałem się co robią w wolnej chwili w internacie to np. robią zapasy. Wow, prawie jak u mnie kiedyś co powiedziałem 254. No kiedyś to bym z nim zapasy zrobił, teraz to już się obawiam o ewentualnie uszkodzenia. Natomiast dla niego to dobre, bo jak sam pamiętam, takie zapasy, to doskonałe rozciąganie dla ciała, a dla mnie to był również kontakt z napiętymi mięśniami mięśniaków. 
   I jeszcze, na koniec odnośnie poprzedniego komenta Darka. Wiem, że w tym wieku już nie pociągam fizycznie. No cóż... taki wiek, choć udało mi się doń dotrwać z w miarę dobrym wyglądem, z czego się cieszę, a czasem to widzę, że nawet inni zazdroszczą, przeto 254 łatwiej ze mną wejść w jakąś głębszą relację, bo ani umysłowo, ani wyglądowo nie odstraszam, do tego sprawny (jeszcze) fizycznie to w krk nie było problemu z dobiegnięciem, jeździliśmy razem kilka razy na rowerach w wakacje, wiync tu jakby ok. 
   No i jeszcze to umieszczę u się, dla się. Moje ulubione serpentynki w ETS2 się zapełniaja, pewnie tam za niedługo dołaczymy, na dowód i dla potomnych screeny, 


Poprzedni screen z 14:20. Syt. z 14:30 Jest jeszcze wiyncyj, chyba tam sami dołączymy do tego. Jest to dowód na to co cały czas powtarzam, że mimo stękań, gracze lubią stać w korkach wiync psucie trasy Duisburg - Calais, to podcinanie gałęźi na której się siedzi.
omnych screeny, A dla tych co nie ogarniają ilu jest ludzi, to ten niebieski szlaczek, to użytkownicy w pomniejszeniu. W powiększeniu to wygląda tak:

a w jeszcze wiynkszym powiększeniu tak:

Czyli na piewszym scerenie to stoi tam mniej więcej ok. tysiąca osób. 
  Narka.

czwartek, 29 sierpnia 2024

Czwartek #2065

    Napiszę tak. Poniższa notka musi iść w stanie w jakim jest ze względu na warunki techniczno-ruchowe. Ona nie je dokończona, ale dziś nowe wydarzenia (254 je ostatni dzień na st. mac. w tym lecie), grill z innymi drużynami trakcyjnymi, wiync jak tej notki nie wypchnę to bydzie kapa jeża.

     Ostatnio wpadłem na pomysł spontanicznego wyjazdu do Krakowa. 254 kończą się wakacje, a w zasadzie nigdzie nie był. Lato też się kończy, można śmiało rzec ostatnie takie ciepłe dni w okolicach 30-ki, wiync postanowiłem wziąć 254 na wyjazd. W propozycji były dwie wersje krk na rowerach lub krk w kom miejskiej. 254 wybrał to drugie, na co przystałem wszak ten wyjazd miał być bardziej dla niego, jak dla mnie. 
   Wieczorem po pracy zabrałem się za przygotowanie RJ na objazd po krk, ale... no właśnie. Mamy 2024, a strona MZK Kraków jakby z lat 90-ych. Brak podstawowych funkcjonalności. Nie ma np. rozpiski danego kursu. Tzn. są tylko odjazdy z danego przystanku, ale jakby spr. konkretny kurs, o której godz. i gdzie dojedzie, to nie ma czegoś takiego, co jest u nas. Druga sprawa. Przystanki nie mają opcji wyboru chronologicznego odjazdów. W końcu stwierdziłem, że dupa, bo bym musiał mieć cały dzień by coś sensownego ułożyć. Nie ma nawet prostej wyszukiwarki, by np. wpisać pkt. A i pkt B i by wyszukało możliwe opcje połaczeń. Serio takie coś w tak dużym mieście może jeszcze tak działać? Osoba odpowiedzialna do wykopania ze stanowiska na już. 
   Rano tradycyjnie u mnie na styk, ale udało mi się wyrobić z lekkim biegiem do przystanku. Plan był taki, by w poc. kolei śmiesznych kupić bilet, bo w ten sposób pominiemy kasy w kato, a nie wiedomo jaka była by kolejka, tym bardziej, że na przesiadkę 7 min. Do kato zapłaciliśmy jakieś 5 zyla. Malo, ale młody N-ka, więc zniżka, a przy okazji i ja. Jednak pani w poc. nie mogła nam wystawić w 2024 roku biletu dalej, bowiem inny przewoźnik, to tam se trza kupić. No ok. Niby mieli to zintegrować już kiedyś, ale....
   Udało sie na ostatnią chwile zdobyć dwa msc. siedzące w kier biegu poc. na jego przodzie, to też widziałem przez szklane drzwi szlaki przed nami. W poc. PR konduktor też się ciepał, że młody (faktycznie miał to zrobić) nie miał wydrukowanego orzeczenia o N-ce, no ale wystawił do Krakowa Bronowic na podst. poprzedniego wystawionego w kolejach śmiesznych. Tym razem zapłaciłem niecałe 12 zyla. Postanowiłem spr. jakie zniżki są na biletach i dopiero wtedy okazało się, że młody, jak to młody został wydymany bez mydła, co mu dosłownie powiedziałem. Otóż, 254 miał zniżkę 37%, a moja zniżka przy nim jako psa przewodnika 95% przeto do krk łącznie bilet kosztował mnie 1,32 zł.  Nieprawdaż, że fajnie. Młodemu oczywiście ciśnienie wzrosło, bo wydawało mu się dotychczas, że to on bydzie tym z większą zniżką, jednak życie zweryfikowało jego zapędy. 
   Bilet z PR sprzedawał nam kier. poc. Młody ok. 25 lat. Może faktycznie był trochę zmanierowany, ale nie aż tak. Jak już nam sprzedał bilety, to później 254 mówi, że on jest gejem, bo w pokoju (w internacie) ma geja, to wie. Hmm, no niech będzie, choć czy kier. poc. był taki - nie wiem. Dziś ród samczy jest dość zmanierowany i takich osądów bym tak pewnie nie dawał, ale to ja, a 254...
   Oprócz orzeczenia o N-ce, młody, co prawda miał wydrukował, ale nie zabrał, RJ zrobiony przeze mnie. No nic jechałem z pamięci. W/g planu z przystanku kolejowego poszliśmy na tram 8-kę. Nim do Teatru Bagatela. Tam przeszliśmy przez rynek krk, by wsiąść do tram 1-ki w stronę N.Huty. Plan był taki, by na N.H. zeżreć w kultowym już barze mlecznym obiad. 254 chłonął to czym jechaliśmy, to co jechało obok nas jak gąbka. Wreszcie mógł się wykazać wiedzą i co jechało kajś tam, to podawał producenta, model. Robił foty, filmiki. Z 1-ki przesiedliśmy się na 15 (chyba) i na pl. Centralny w N.H. Niestety nie ma tam już pomnika Lenina, a mogła by to być główna atrakcja N.H. dla turystów, a kultowy bar mleczny miałby światowy rozgłos. Tak, przy i tak dużej frekwencji zeżarliśmy obiad. 254 schabowy i kasza, bo ziemniaki były jeszcze nie gotowe, ja schabowy, kasza kapusta zasmażana i (tu zrobiłem błąd) zupa pieczarkowa z makaronem. Po obiedzie tram (nie będę pisał linii przy każdym, bo za chwile się dowiecie czemu) na pętle na oś Piastów. Szybko się okazało, że za komunikację z motorowymi, kierowcami jestem odpowiedzialny, bowiem mam łatwość nawiązywania znajomości, przeto dla mnie to żaden problem. To nawiązywanie krótkich relacji miało służyć umożliwieniu młodemu robienia zdjeć pulpitów w kabinach pojazdów. Oprócz tego z niektórymi motorowymi, czy kierowcami (też panie) rozmawaliśmy dłużej, jak osoba z drugiej strony była również komunikatywna. Trasa na oś Piastów była jedną z najdłuższych. Później polecieliśmy na żywioł, co powiedziałem młodemu. Możemy wsiadać do czego chcemy, jechać kaj chcemy, tylko wybieraj co chcesz zaliczyć. Tak też się działo. Średnia dla przejazdów to chyba 4 lub 5 przystanków. W pierwszej części dnia zaliczaliśmy więcej tramwai, później przeciepliśmy się na autobusy. 
   I tera drobna dygresja. Otóż zauważyłem, że 254 ma łatwość przywiązywania się do osób. Jeżeli z kimś dłużej rozmawialiśmy i, co pisałem wyżej, ta osoba była komunikatywna. to 254 chciał do niej wrócić, jakby pragnął dłuższej znajomości. Delikatnie mu sugerowałem, że ponowne spotkanie tej osoby na danym pojeździe jest trudne do osiągnięcia, ale szczególnie nie napierałem z tym info, by nie burzyć jego wyobrażeń. 
   Raz 254 wyprowadził nas w pole (prawie dosłownie) bowiem dojechaliśmy busem linii 210 do przystanku Modlniczka Dworska. Już jak tam jechaliśmy mówiłem do 254 jedziemy na jakąś totalną wiochę, czym z niej wrócimy i kiedy? Na co 254:
- pieszo
- chcesz w pysk?
   Na szczęście (to już po mojej stronie) za dosłownie 3 min był bus powrotny linii 230 ostatni w tym dniu o 14:40. Uratowaliśmy dosłownie godzinę. Przy okazji tego busa. Jechał w nim taki koleś ok. 19 lat z tej wiochy wśród niewielu innych pasażerów W zasadzie przeciętniak. Mam pamięć do twarzy i zupełnym cufalem w krk przy centrum wysiadając z jakiegoś tram ten koleś też tam był. Pytam się 254, ten kolo chyba z nami jechał z tej wiochy, a 254 - tak. Hmm, ciekawe, że go zapamiętał wśród tylu mijanych osób. 
  Scenka z ubikacji w galerii. Jakoś się trafiło, że były wolne kabiny obok siebie. Stoję nad muszą, po lewej w kabinie 254. Po prawej od muszli ta szczotka do czyszczenia muszli. Wtem mój mózg wyprodukował scenkę i ją zrealizował. Schylam się, biorę do ręki szczotkę i wsuwam pod ścianką kabiny dołem do kabiny 254 i mówię:
- chcesz szczotkę?
  Po chwili pod tą samą ścianką wysuwa się szczotka o 254 i on mówi;
- mam szczotkę
- może wymianka? 
  I po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać..., ledwo się odlałem. 
  Już po wyjściu z galerii 254 opowiedział jak kiedyś w internacie w podobnych ubikacjach ciepali się szczotkami (wtedy) górą nad kabinami. 
   254 pytał się, co mi przyszło do gowy z tą szczotką (odp.) tak jakoś. Ale wiecie, młodzi mają różne dziwne pomysły, czasem warto również zrealizować jakiś dziwny pomysł. Jak to się mówi, notowania rosną. 
   Wieczorem zauważyłem, że dla mózgu młodego to chyba zbyt duży przepływ informacji. W życiu nie miał takiego wyjazdu, by ktoś z nim cały dzień jeździł kom. miejską i jeszcze był tym zainteresowany. Większość pojazdów, w których przebywaliśmy omawialiśmy pod kątem rozwiązań, jakiś dziwnych przeróbek, wyjątkowych rozwiązań itp. Do tego mnogość rodzajów pojazdów zarówno tramwai, jak i autobusów i wygrzebywanie z pamięci (to po stronie 254) danych o konkretnym typie pojazdu, to prawie jak na egzaminie z tematu. To też na ok. 45 min przed odjazdem poc. zalegliśmy już na dw. PKP przy gniazdku, bo prąd do tel, to dziś b. istotna sprawa (dla ludzi młodych). 
   W czasie całego wyjazdu 254 nie miał żadnego problemu z tym, że siedząc obok siebie nasze nogi, czy ręce się stykały. Nawet jak się (np. jego ręka) z powodu operacji komórką odłaczyła od mojej, to często po sek, dwu, powracała i znowu się stykaliśmy. I tu wiem, że to ja se mogę tak projektować. Po stronie 254 to może być coś kompletnie nic nie znaczącego, na co nie zwraca nawet uwagi. 
   Ale..., wracając poc. na kato siedzieliśmy przodem do kier. jazdy. Przed nami siedzenia były obrócone w naszą stronę, wiync jak ktoś tam siedział, to doskonale widzieliśmy go. W pierwszej części do Krzeszowic siedziała matka z 6 latkiem. Później nastąpiła wymianka i siadły tam dwie laski. Jedna przy kości, takie ponoć się nie podobają 254, druga szczupła, ładna figura, opalona na brąz, czarna sukienka. Natomiast p.o. wcześniej na siedzeniu na ukoś od nas, tak na jedenastej, siedzeniu skierowanym w naszą stronę siadł ok. 19 latek. Biała koszulka na ramiączkach. Modne włosy z przodu dłuższe, z tyłu krótkie. Końcówki z przodu zafarbowane na blond pasemka. Twarz ładna na trójkąt, no było na czym oko zawiesić. Początkowo młody na niego nie patrzał, ale później kiedy 19-ka przesiadła się pod okno, ja go przestałem widzieć, bo zasłaniało mi go siedzenie z przodu, za to 254 doskonale go widział w odbiciu szyby, to też patrzał w szybę. No przeca tam było, jak w lustrze widać co wewnątrz. Na laski, a przynajmniej na tą przed sobą, bo ona siedziała przed nim, nie patrzał tyle co w okno, za ktorym i tak nic nie widział, oprócz odbicia tego co wewnątrz. I znowu może sobie interpretuje to na swój sposób. a on po prostu patrzył na niego w formie porównawczej. Wiecie laski ubierają się, wyglądają nie dla chopów, bo Ci w ogóle nie ogarniają bazy, ale dla innych lasek, które skrupulatnie patrzą na siebie na wzajem oceniając wygląd innych i czasami zwalając jakieś rozwiązania ubiorowe, makijażowe itp. Może u samców też to już się wdrożyło. 
  Wracając do 19-ki, to też miał odruchy stale poprawiające się. Co jakiś czas, dość często poprawiał koszulkę na ramiączkach. Wpierw lekko ją dźwigał na prawym ramiączku, po czym na lewym. Czasem se włosy poprawił. Przez jakiś czas przeglądał się w szybie, bo zauważyłem to. Pewnie patrzał i sam sie oceniał. A ocena ode mnie? To taki, który w wieku 17 lat stwierdził, że zajebiście wygląda i tyle. Stanął i przestał w ogóle pracować nad sobą, dlatego np. biceps w zaniku, choć on młody. Może te 2 lata do tyłu ten biceps wyglądał atrakcyjnie teraz już schyłkowy. Tak myślałem, za 2 lata, jak tylko 254 będzie pracował nad sobą, to będzie miał ładniejsze ręce jak 19-ka. Figura 19-ki ok, ale też widać, brakowało ćwiczeń bieżących. Tego co powoduje, że widać te żyły, to zdrowe ciało lekko umięśnione. U niego te mięśnie, to pewnie jakby się chwyciło to takie flaczki, bo nie robiły wrażenia twardych mięśni. 
  Ale by nie było, to 254 wcale nie odstaje. Też ma odruch poprawiający włosy przy okularach. Choć strzygliśmy się razem, to nad ramiączkami z oprawki okularowej nie ma włosów, bo mu fryzjerka wycięła maszynką, to i tak tam ciągle je poprawia, jakby nadal miał tam długie włosy. Nawet nie wiem czy jest świadomy tego odruchu. 

   Cały wyjazd był jeszcze atrakcyjny dla mnie pod kątem pogody. O ile w pierwszej części dnia, jak jechaliśmy do krk, to było pochmurnie i niezbyt ciepło, to na msc. było słonecznie i rozciepliło się do ok. 30C, wiync dla mnie wyjebka, przeto mówiłem 254, by się ubrał na taką pogodę. Był w koszulce i krótkich spodenkach. 
   W czasie wyjazdu kilkukrotnie padały uwagi takie trochę rodzicielskie, by skorygował pewne zachowania na przyszłość, aby lepiej mu się kiedyś żyło. 
   I teraz wiem, że oni to nawet po latach pamiętają, bo przeca czasami się z nimi spotykam po właśnie takim czasie i niektórzy to oficjalnie mówią. Przy okazji, ostatnio na DSC się aktywował (pisze do mnie) 303. Czyżby mu się już życie tam (na ogródku działkowym) zrobiło monotonne?

   To je niedokończone. Wiem, jest tu już pełno notek nie dokończonych, których dokończenie nie nastąpiło, jednak z w/w powodów, tera muszę to wypuścić ze st. mac. 
   Zdjęcie.
  Tradycyjnie musiałem zrobić Jasia Fasolę na obrazie.
  Narka.

niedziela, 25 sierpnia 2024

Niedziela #2064

     Dramat z tym 254. Tzn. w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Oboje się do siebie przyzwyczajamy Wiecie jak to je, jak się wspólnie spędza tyle czasu razem. I teraz odczuwam, że jest podwójnie traktowany. Dział p.s. jak to dział p.s. nie ma co rozwijać, natomiast zarząd jak dobrego kolegę do dalszego życia. Właśnie. Kiedyś stoimy na pętli i przyjeżdżają do mnie takie dwa bajtle na kołach. Wiek ok. 10 lat. Ostatnio jak byli to pytają się, a ten 254 to kto to je. Nie wiedziałem co odpowiedzieć i powiedziałem - kolega, na co jeden z nich, chyba za młody na kolegę. 
  I tu pojawia się problem jak go przedstawiać, jak się z nim byda kajś pojawiał. Znajomym mówię, że mikol, ale np. jak załatwiałem sprawy pogrzebowe po 824 to w jednej instytucji (nwm. czy to pisałem) spytali się, a to (w sensie, że o 254) pana syn? Wtedy odpowiedziałem, że bratanek. 
   Drugi dzień wolnego i 254 jak zwykle na st. mac. Już bez problemu praktycznie zara po wejściu rozbiera się do klaty wiedząc przeca, że moje ręce na nim wylądują. No i co o tym myśleć?
   Ale była taka, dla mnie, trochę śmieszna sytuacja. Wpierw mała dygresja. W pingwinach z Madagaskaru w jednym odcinku była taka scena gdzie szeregowy uratował jakiegoś lwa morskiego i choć one pożerają pingwiny, to szeregowy był chroniony przez tego, którego uratował. Inne wyczuwając pingwina w okolicy mówiły - mięso..., mięso...
   No i teraz ta scena. Młody siedzi obok mnie i ponownie dał gicze na biurko. jedną ułożył tak, że b. ładnie było widać jego łydkę. Popatrzałem na nią, trochę jak w tej bajce, myśląc sobie - mięso... 
   254 to zobaczył i w pierwszej chwili trochę cofnął nogę, ale po chwili dał ją w to samo miejsce. Czyli w pierwszej chwili bał się jak szeregowy, że to mięso zostanie skonsumowane, ale po przemyśleniu sprawy i pomny ustaleń, że nie będę go konsumował, dał ją spowrotem. 
   Z tym 254 dostanę do gowy. Otóż z reguły on się przebierał ze stroju wyjściowego w roboczy w łazience lub znacznie rzadziej na grupie A przy mnie. No i przeważnie miał, tak modne tera bokserki. W trzeci mójego dznia wolnego, już po tym, jak mi powiedział, iż nie lubi... tego... i tego.... wszedł na grupę A po zrobieniu mu wejścia na st. mac. przeze mnie. Na tej grupie przy mnie, postanowił się przebrać ze stroju (jego) wyjściowego w roboczy. Rozebrał się do klaty i następnie ściągnął swoje krótkie spodenki, a pod nimi miał majtki. Ale to nie były takie majtki jakie my mamy, ale takie jakie mają na porniolach. Tzn. na dupie takie prawie nic, na biodrach takie pasemka i trochę materiału okrywającego narząd. Do tego te majtki w kolorze jasno zielono lekko oczojebnym na tle jego skóry opalonej na brąz. Czaicie w ogóle bazę?
   Jak nasz dział p.s. to zobaczył to się oczywiście uruchomił. Trudno, że by nie....
   Mało tego, 254 raczej skryty i z rzadka przebierał się na grupie A, w tym dniu, w tych porniolowych majtkach zrobił to 3x. Nasz dział p.s. oczywiście głupiał i zarząd musiał wdrożyć nagłe hamowanie, bo nie wiem jakby to się normalnie skończyło. Obrazy 254 w tych majtkach zostały oczywiście zarchiwizowane w rejestratorach. I tera co zarząd ma se myśleć? 
- 254 zgłupiał, odjebało mu, pamięć mu odjęło i jest w ogóle nie tomny tego co się na st. mac. wyprawia,
- 254 uważa, że przyjście w takim stroju na st. mac. gdzie odbyło się to co się odbyło i do czego miał w jakimś stopniu wąty, jest jak najbardziej naturalne, 
- 254 myśli, że taki strój w ogóle nie wywołuje u drugiej osoby żadnych reakcji, a takie coś kupiła mu mamusia na wyprzedaży garażowej i to najzwyklejszy strój, do chodzenia i pokazywania się u innych
- zarząd 254 kompletnie nie je świadomy tego co jego dział p.s. odpierdala, i nad tym kompletnie nie panuje,
- 254 jest wszystkiego świadomy, rozumie konsekwencje, związek przyczynowo-skutkowy, ale jest to zimna kalkulacja, z której wynika, że poświęci się dla utrzymania znajomości, z której wiyncyj czerpie, jak oddaje fizycznie. 
   Jeszcze jedna kwestia. Otóż, to nie było tak, że on ubrał te rajty, bo one były dla niego zajebiście wygodne. Kilka razy w czasie pobytu na st. mac. poprawiał je, bowiem, albo wchodziły mu między poślady, wiync je stamtąd wyciągał, co nasz dział p,s. od razu zauważał, albo poprawiał jajca i organ, bo coś mu tam też się zbytnio spinało, czego nasz dział p.s. już nie mógł, jeżeli byliśmy w polu widzenia, pominąć. 
   I to wszystko tera my musimy przetrawić, bo coś mi się nie wydaje, że z drugiej strony to się jakoś dzieje pod jakąś kontrolą (może z wyjątkiem ostatniego pkt.). W trzecim dniu już nie było wątów do ewentualnego mini masażu. No wiecie, jak dział p.s. badnął te rajty, to się mu zluzowało, zarządowi też, wiync nasze macki bardziej swobodnie grasowały po 254, bo czemużby nie. 
   I wiecie, nie jestem jego jedynym znajomym z busa, a on do mnie lgnie jak mucha na lep. W dniach kiedy jeżdżę jest u mnie, w dniach kiedy nie jeżdżę, je na st. mac. Nawet 979 to zauważył, bo w trzecim dniu mojego wolnego, jak robiliśmy w kuchni wspólnie żarcie dla nas, to po swojej robocie pod wjazdowym stanął 979. Byliśmy z 254 w kuchni, a więc widok na wjazdowy. Ponieważ 979 ma klucze ze st. mac. to se wlazł, do kuchni też. My w klatach robiący żarcie. tzn. ja zajmowałem się frytkami, a 254 potrawką do nich. Zaczęła się kurtuazyjna rozmowa, ale widziałem w mowie ciała 979, iż wie co je na rzeczy, zresztą trudno to ukryć. 
   Wcześniej, co pisałem ćwiczę z 254. Tym razem zaproponowałem i wdrożyłem ćwiczenia jakie kiedyś robiłem sam na st. mac. przez m-ce, jak nie lata. Otóż były "stacje", "punkty" w których ćwiczyło się określoną grupę mięśni. Takich stacji było 6. Oczywiście wczęśniej 254 wszystko wytłumaczyłem, pokazałem, by nie było w trakcie jakiś zawirowań. 1-sza stacja to wyciskanie sztangi,  2-ga, biceps, 3-cia rozpiętki, 4-ta trucht w miejscu do muzyki, która ciągle leciała z kompa. 5-ta brzuszki, 6-ta przysiady i po tym ponownie 1-sza itd. Na początku po 5 powtórzeń, narastająco do 8-miu i na tym pozostaliśmy. Ćwiczenia na 30 min. Odstęp między nami to dwie stacje, byśmy se po piętach nie deptali. 
   Dla mnie wyjebka, bo pewnie nigdy bym się sam nie zmobilizował do wrócenia do ćwiczeń, a przy młodym.... no wiecie. Młody też zadowolony, bo rośnie, widzi to, wiync się tym jara. Nadto robię korekty jego ewentualnych błędnych działań, wiync jest pod nadzorem. To plusy, a minusy....?
  No te jego rajty i drażnienie mnie... Bada moją wytrzymałość? W trzecim dniu wolnego znowu jeszcze bardziej jak w drugim, moje obejmy 5-cio palczaste były na nim. Kontakt był znowu zwiększony w stosunku do poprzedniego dnia i jakoś mowa ciała (jego ciała) nie wskazywała na jakiś dyskomfort, albo mnie się tak wydaje. Może to mój zarząd popierdoliło, już nie wspomnę o dziale p.s. 
   Co tu się qrwa odpierdala...?
   Abstrahując od tego to może o pracy, bo ta nadal jeszcze ta sama. Po zawirowaniach, po których już miała być jej zmiana uspokoiło się. Gady się ogarnęły (uspokoiły), po iluś kolejnych hajach, w tym tej jednej co opisywałem i nie trzepią już tyle warami. Część może wyjechała na wakacje, a ja pilnuję się, by mieć przed sobą innego busa, który ich pozbiera. Efekt, ostatnio przed 17:00 w środku trasy u mnie na wozie przez kilka przystanków nikogo nie było, oprócz 254, co z radością żeśmy zarejestrowaliśmy. 
  Ok. Tera tyle, bowiem za chwilę wyglebiam, a jutro jadę (sam to qrwa zainicjowałem) do Krk z młodym, pojeździć kom. miejską. 
A on prawie taki jak 254. 
Wiem, wiem z 254 nie jesteśmy jeszcze na poziomie organu. Na razie wyjazd do Krk., o którym relacja kiedyś tam bydzie. 
 p.s. (nie nie dział p.s.) korekta średnia, wiync błędy w tekście mogą być
Narka.

czwartek, 22 sierpnia 2024

Czwartek #2063

    No i się częściowo sytuacja wyjaśniła. Po tym opisie, co robiłem z 254 na drugi dzień przyszedł normalnie na autobus. Jeździł tradycyjnie kilka godz. i wszystko było ok. Przedostatni przystanek obsłużony i na następnym wysiadał, bowiem w sob. matka chodzi do kościoła wieczorem, to on dyżuruje przy babci. W połowie przystanku odzywa się i mówi bym się do niego nie przyklejał tak i nie robił mu masaży, bowiem nie lubi tego. Powiedziałem tylko ok i jechaliśmy do przystanku. Nic wiyncyj ani on, ani ja nie powiedzieliśmy. Wysiadł i pożegnał się jak zwykle. 
   Pojechałem dalej. Zastanawiałem się, czemu zwlekał z tym tak długo, wszak był kilka godz. na wozie. Może bał się reakcji, może nie był przekonany do końca czy powiedzieć, a może w jego młodej głowie jeszcze inne sprawy się mieliły. Z jednej strony dobrze, bo jakby powiedział to wcześniej, to w gęstej atmosferze jeździlibyśmy przez jakiś czas. Tak mogliśmy to oboje przetrawić. Po pracy wysłałem mu dwa sms-y o różnych treściach, nie podejmujące tematu, który on poruszył. Odpowiedzi nie było. Już po wysłaniu drugiego stwierdziłem, żadnego stalkowania, nic wiyncyj już nie wysyłam. Zastanawiałem się, czy to koniec? Wiyncyj go nie zobaczę. Pojawiły się scenariusze, a co jak się rozpruł o tym jeszcze komuś? Mam plan awaryjny na wypadek? Choć w historii st. mac. nie było takiego przypadku, to jednak dzisiejsze nastki inaczej działają, a do końca też tego nie ogarniam. 
   Dla niego też to było jakimś przeżyciem, bowiem jeszcze nim powiedział, że nie chce, to przekazał info, że miał problemy z zaśnięciem, bowiem miał sny egzystencjonalne. Wiync młoda gowa przerabiała co się stało. Z podobnymi myślami też zasypiałem na st. mac. 
Na drugi dzień rano on napisał kogo zmieniam.  Odezwał się, pomyślałem - nie jest źle. Też się przespał z tym. Tradycyjnie przyszedł na wóz. Początek jego pobytu na wozie był lekko drętwy. Wyczuwałem atmosferę zakłopotania. Sam też musiałem się otrząsnąć, ale po jakiś 30, czy 50 min jazdy wróciło do normy, bowiem podjąłem jakieś tam tematy. 
   W kolejnym dniu było już całkiem normalnie, jak poprzednio, jakby nic się nie stało. Nawet powtórzyła się sytuacja na pętli z sikaniem. Dojeżdżaliśmy do niej i 254, że mu się chce lać. Dojechaliśmy, zaparkowałem, on otwarł drzwi i stoi przy nich. Musiałem wyjść z klapków do butów, przygotować się do wyjścia i po chwili się go pytam:
- byłeś już lać?
- nie
- to na co czekasz?
- na Cb. 
  (już chciałem powiedzieć jak poprzednio - zaś chcesz mi potrzymać?, ale się powstrzymałem) 
  Mimo tego oboje śmialiśmy się z tej sytuacji, pamiętając moje słowa z poprzedniego razu. 
  I teraz czy 254 jest branżowy, bo to ciągle jeszcze chodzi mi po gowie. Daję 50%, że tak. I może jest jak u mnie, że nie lubi staruchów przeto nie mieszczę się w jego widełkach wyglądowych. On nadal nie gapi się za laskami, choć to już ten wiek, że dział p.s. u niego powinien działać. 
   Ok. Minął kolejny dzień. Pisałem to już, że jak jeżdżę, to 254 jest nieustająco u mnie, w godz. w jakich może być. No to w kolejnym dniu był. Kilka przystanków przed tym, na którym miał wyleźć, spytałem pierwszy, bo on mnie zaskakuje, czy wbije do mnie. Tak, oczywiście będzie. No ok. 
    Dzień wolny. Pojawił się z nienacka. Tzn. mimo iż mówiłem mu, daj mi znać, jak będzie wyglądać syt. techniczno-ruchowa, to stanął pod wjazdowym. Ja w szoku, że to już. Tzn, nie bym się miał jakoś szczególnie przygotować do tego, ale byłem trochę roznegliżowany, bo sam na st. mac. Wpuściłem go, a sam po chwili się doubrałem. Tzn. nadal byłem w krótkich spodenkach i w klacie. Młody przylazł w krótkich i koszulce. Zastanawiałem się, czy po ostatnich jego słowach o tym czego mam nie robić, on się zabezpieczy w formie nie rozbierania się. Zastanawiałem się intensywnie, bo to będzie rzutować na dalszą znajomość. Tzn. to pokaże jego stosunek do mnie. No i teraz jak myślicie co się stało? 
   Nim o tym, bo miałem zaplanowany wyjazd po 14:00 z żoną od 979 i larwą do lekarza, wiync młody o tym wiedział wcześniej, bo już w busie mu o tym powiedziałem, by był świadomy jak bydzie dzień wyglądał (tak mniej wiyncyj). Ponieważ on wbił na st. mac. jakoś ok. 11:30 to nie planowałem jakiś zajęć do czasu wyjazdu. Postanowiłem obejrzeć z nim (a sam jeszcze raz) film na yt o biedzie w USA, z moimi komentarzami do tego co było na ekranie. Te komentarze, by lepiej zrozumiał pewne przekazy i by nie były one jednostronne. Materiał ok. 50 min, ale leciał na 1,25, więc krócej. Film oglądaliśmy siedząc obok się, on tak jak wbił na st. mac. czyli w koszulce i krótkich spodenkach. Po filmie stwierdziłem, że w luce czasowej umyję naczynia, bo na później żarcie zaplanowane na msc. a nie w terenie, to by było czysto do przygotowania, to taka decyzja. 
   Poszedłem do kuchni myć naczynia, posprzątać, a jego zostawiłem przy kompie. Po jakimś czasie wchodzi do kuchni w... klacie. Rozumiecie. Po tym co mi powiedział, rozebrał się do klaty na grupie A i wlazł tak do kuchni. Ja w szoku, bo tego się nie spodziewałem, albo dawałem takiemu rozwiązaniu 30%. No zaskoczył mnie. Mimo tego mieliśmy plan A i B, wiync skorzystaliśmy z planu B. Tzn. owszem moje ręce na nim, ale w ograniczonym zakresie, tak by to było strawne. 254 nie oponował, w zasadzie było jak dawniej. Nwm. co w tym młodym mózgu się dzieje, ale mnie to trochę zaskakuje. Z innej strony myślałem sobie po jego słowach, że mój dział p.s. po prostu za szybko działa. On pomny mięśniaków bytujących na st. mac. traktuje 254, jak kolejnego, a przeca nastąpiła długa przerwa wiync trza by się doń zabrać, jak do 977 lub 972 na początku, albo innych, a tu nastąpiło to w przyśpieszonym tempie, o którym pisałem. No co się dziwić, że 254 był w szoku. 
    W trakcie pobytu 254 na st. mac. wpadłem na pomysł, iż skoro 254 się rozwija, chce być umięśniony, same myśmy mu to uświadomiły, wtłoczyły do gowy, to w ramach tego możemy poćwiczyć razem z nim. Tak też się stało. Tym razem nie tylko on leżał na pufach i dźwigał ciężary (to chyba za dużo napisane), ale również sam dźwigałem to co on. Mnie taki ciężar nie uszkodzi, a jego mięśnie pobudzi do rozwoju. Sam przed wolnym powiedział mi w busie, że dzięki mnie (uwaga) zaczął dbać o siebie i widzi tego efekty. I teraz wzrost samooceny. Nieprawdaż, że jesteśmy zajebiste?!
    W dniu wolnym (pierwszym) wszystko odbyło się ze (jeżeli to tak można napisać) smakiem. Tzn. nie przeginałem w jego dotyku, Tzn. wróciłem jakby do drugiego lub trzeciego dnia, kiedy znalazł się w moich rękach. Wycofałem się z nachalności, a to coś co się odbyło strawił. Tzn. wiem, wtedy jak przegiąłem to też strawił, ale teraz nie sądzę, że po tym będzie miał refleksje, że coś poszło nie tak. 
   Ogólnie to mimo tego co dzieje się w fizyczności, to zbliżamy się do siebie. Widzę to, czuję to i myślę, że powtarza się sytuacja jak z 977. Różnica polega na tym, że jestem już (niestety qrwa) starszy, to też relacja umysłowa jest ok, ale fizyczność już nie ta. Wiem. Nasz dział p.s. by chciał, ale też zarząd jest realny i to co pisałem w którejś notce wcześniej, zarząd chce by jego pierwszy raz, jeżeli je branżowy, nastąpił z takim synkiem jak ten, na którego się gapił na przystanku. Przy okazji tego. Do busa robiliśmy listę nagrań do ściągnięcia i m. in. puściłem mu teledysk Carly Rae Jepsen - Call Me Maybe. On go wcześniej nie widział, bo jakoś tak wyszło. W teledysku bierze udział aktor wyglądający tak:
  254 jak go zobaczył, to mówi - ale zbudowany...
  No się zgadza. Zresztą na jego widok, wokalistka w teledysku prawie mdleje (taki scenariusz), zresztą sami se badnijcie (jak se wpiszecie, a co Wam byda ułatwiał dając linka). 
   Wracając do relacji, to ona rośnie, na koniec m-ca mam wiyncyj wolnego, a od września 254 znika. Już pominę nasz dział p.s., ale zarząd też się do 254 przyzwyczaił, a tu w okresie dni nauki szkolnej jego nie bydzie. Następne wolne dni zacieśnią relację, bo ja to widzę, czuję (mamy już doświadczenie), a tu nagle nastąpi rozłam zarówno dla nas, jak i dla niego. 
   Tyle, Narka.

sobota, 17 sierpnia 2024

Sobota #2062

   Zakupy w stonce, bo w niej robię standardowo, mam najbliżej. Jest jeszcze dildos, ale nie jestem do niego przekonany. W zasadzie kupuję naprzemiennie te same art. w średniej klasie cenowej, jakość trochę lepsza i ostatnio zauważyłem, że praktycznie większość poszła do góry o 20 do 50 gr. Niby nic, ale to nie jedna rzecz, a wiele. No cóż. Moja wypłata nie idzie do góry i pewnie wielu innych ludzi też. To co mówiłem znajomym, a nie wiem czy pisałem, że górka jest już za nami. Górka dobrego życia. Teraz jest wyścig wysysaczy kasy, kto wiyncyj z nas wyssie przed innymi, bo kto pierwszy ten lepszy. Wiadomym jest, że nam na tyle co poprzednio nie starczy. 
    Ok. Pisałem Wam, że obserwuję 254. I tu dwie scenki z moje pracy. Jedziemy busem, idzie niedaleko przystanku laska, w koszulce (lato, ciepło), w białej koszulce i mega krótkich spodenkach, prawie jak majtkach. 254 to zauważył i skomentował, że chyba idzie w majtkach. Tera wytłumaczenie. Faktycznie, on jak on to powiedział, to na laskę popatrzałem i wszak jestem branżowy, to umiem oceniać laski, i jakbym taką spotkał to by mi się dział p.s. wzbudził. Ale co się działo dalej....
    Obsłużyłem zatokę, przystanek, ruszamy, laska lezie dalej po chodniku, a tu patrzę kątem oka na 254 a on nic. No jakbym był z tej drugiej strony, to by mi się wzbudziło, a jemu - nie. 
    Minęły dwa dni. Wchodzimy w zatokę, na siedziskach siedzi sam, nikogo innego nie było w zatoce, młody (jakieś 17-18), zajebiście ładny koleś. Lato, on koszulka, krótkie spodenki wiync widać większość. Kątem oka obserwuję 254 i przygląda się jemu, jak nawet tej lasce się nie przyglądał. I co se o tym myśleć?
   Wiecie jak to je. Można przez wiynkszość trasy się pilnować, ale czasem, widząc takiego ładnego mięśniaka (choć nie do końca on był mięśniakiem) nie da się powstrzymać. No przeca jakby ktoś przyuważył to też nie wodzę okiem, za tymi laskami, ale za mięśniakami tak, choć się pilnuję, by nie było aż tak widać. 
   Ale mniejsza z tym. Nawet jeżeli 254 jest branżowy, to dobrze, by zaczął właśnie z takim z tego przystanku. Ładnym, mięśniakiem, kolesiem w jego wieku. On lgnie do mnie, co widzę, ale czy faktycznie chce iść tak daleko?
   Nwm  co z tym zrobić? Wiecie, jestem taki dobry, przyjazny, wiync nie chcę dla niego źle, z drugiej strony ten nasz dział p.s. dalej działa. On napiera, chce bez względu na okoliczności.
    Zaleciłem 254 działania na ręce, na mięsnie, bo ma wiek jaki ma. One dają już efekty, bo w tym wieku to je szybko i jak patrzałem na jego ręce ostatnio, to widzę progres. One zaczynają być atrakcyjne. Wreszcie jego przedramię, jego biceps, zaczyna być atrakcyjny. I nie bym to robił pod siebie, ale dla niego. Powiedziałem mu na koniec roku szkolnego, że 2 m-ce ćwiczeń i już bydzie widać efekt. Mineło 1,5 m-ca i już widać, co ostatnio powiedziąłem 254.
     To za ileś lat on będzie atrakcyjny. To on będzie zdobywał rynek Mnie się miło na to patrzy, ale satysfakcja z tego, że udało się w nim wzbudzić ten rozwój, to tak jak z 979. Jestem dziś zadowolony, z tego jak funkcjonuje 979. I choć on może nie do końca sobie z tego zdaje sprawę, to mam wymierny na to wpływ. 

   Ostatnio skończyłem wcześniej, a 254 jeździł ze mną do końca. Zjazd z linii ok. 10 km na pusto, wiync można swobodnie pogadać i tak też się to odbyło. Głównie to ja mówiłem, ale mogłem bez ogródek o pewnych sprawach gadać, bo nie było gadów na wozie, wiync nikt nie podsłuchiwał. Już jak tankowałem busa, to 254 nagle, że on chce jutro do mnie wbić na st. mac. Totalnie mnie tym zaskoczył, bowiem nie było tego w planie, a grafik miałem w zasadzie już ustawiony. Mimo tego, pod wymiernym naciskiem działu p.s. grafik został zmieniony. Głównym powodem była też temp. na placu. Powyżej 30 C, wiyn realnie 254 bydzie w klacie, a nasz dział p.s. tego potrzebował. Ponieważ na st. mac. jest ciągle coś do roboty, to nie było problemu z zatrudnieniem 254. On oczywiście w klacie, a nasze ręce okresowo lądowały na nim i to czasem na bogato. Na sam koniec nasz niezawodny dział p.s. jak zwykle popłynął. Otóż 254 wcześniej rozłożył pufy, by ćwiczyć na nich sztangą. Pufy zostały na grupie A. Zostało jakieś 15 min do wyjazdu i grzebiąc w papierach natknąłem się na RJ z jakiegoś starego objazdu autobusowego. Dałem to do ręki 254 siedzącemu na pufie, by se przejrzał. Po chwili mówi, że nic z tego nie rozumie. W tym momencie uruchomił się dział p.s. Ponieważ 254 siedział na pufie dość dużej, to dział p.s. zgłosił od razu by siąść na tej samej pufie za nim i się doń "przykleić", Zarząd od razu klepnął i po kilku sek. siedziałem już za nim, mając jego plecy na mojej klacie. Będąc doń przyklejonym tłumaczyłem mu jak czytać ów RJ. Po wytłumaczeniu nadal siedziałem za nim, ale zacząłem wargami przesuwać po jego plecach. Reakcji z jego strony nie było wiync przez jakąś chwilę tak siedziałem przyklejony do niego. Ale dział p.s. nie byłby ukontentowany, gdyby nie sprawdził do końca reakcji. By to zrobić odkleiłem się od niego i poszedłem do biurka, by mu pokazać RJ z objazdów kolejowych. Dałem mu je do ręki i znów siadłem za nim, powtarzając dokładnie to co wcześniej. Gdyby on nie chciał, to np. w momencie, gdy się zbliżałem do pufy, mógłby wstać, siąść tak, bym się już nie zmieścił, zrobić cokolwiek, co dało by mi znać, że nie chce mnie z tyłu. Nie dość, że tego nie było, to on przesunął się do przodu, robiąc mi z tyłu wiyncyj miejsca. Ok. No to się znowu doń przykleiłem i znów wargami przesuwałem po jego górnej części pleców. 
    Mieliśmy wyjechać 19:35, ale tak siedzieliśmy, że dopiero 19:45 254 stwierdził, że jednak musimy jechać. Ciekawe, czy gdyby miał luz czasowy ile byśmy tak siedzieli? Oczywiście kiedy wargi były na jego plecach, to ręce również, a czasem przesuwały się i na klatę. 
    Powtórzona została również sytuacja z jego kopytami. Dokładnie jak poprzednio wywalił jedną nogę na biurko, to, jak poprzednio, moja ręka wylądowała na jego nodze. No kto by się spodziewał...
   Oprócz tego nowością był mini masaż górnej części pleców. On siedział na pufie (to było wcześniej, przed tym nim siadłem za nim) i rękami masowałem mu górną część pleców osadę szyi, a także ramiona. 
   Przy okazji puf, na których ćwiczył, to przez dekady dział p.s. przyzwyczaił się, że jak ktoś leży na pufach do tego w klacie to się nań siada. Przy pierwszym razie, kiedy asekurowałem 254, to nagle czuję, że wzbudza się motoryka i konstrukcja, jakby ruszała by siąść na 254. Natychmiast zadziałał zarząd i zatrzymał ową. Co się dziwić. Wieloletnie przyzwyczajenia robią swoje. 
   Nowością było także czesanie mu włosów moją ręką. Z 3x tak robiłem i za każdym razem 254 siedział i nic. Tzn. wiem, że to jest przyjemne, jak ktoś tak robi z włosami, gładzi delikatnie po gowie. Raczej bym się zdziwił, gdyby 254 mową ciała sugerował, że jest nie tak. Kiedyś tam pisałem, że została jeszcze twarz i organ. Z tych włosów na twarz to tylko kilka cm, a do organu od ud, które w końcu wywala na biurko też już niedaleko. 
    Później tradycyjnie odwiozłem go do podg, z którego wrócilem na st. mac. Wracając dział p.s. się zastanawiał - skoro takie coś się dzieje bez flachy, to jakby on był po flaszce to co by się mogło wydarzyć? 
    Pamiętacie, jak opisywałem kiedy 303 przestał pić. A przecież 303 był o wiele bardziej niedostępny, to mimo tego udawało mi się i jemu również przeprowadzić kilka masaży. A teraz 254, który na tyle pozwala, to po flaszce....
    Jest tylko problem, że 254 ma widełki czasowe, w których się ma zmieścić więc zostanie na noc może być trudne do załatwienia. I teraz dział p.s. się wyrywa, a zarząd go na razie pacyfikuje. No normalne, ze dział p.s. poszedłby na całość, ale zarząd ma wątpliwości co będzie już po? Choć patrząc wstecz, to nie było sytuacji, ani razu, by po działaniach działu p.s. były problemy z jakimiś drużynami trakcyjnymi. Zawsze pozostawał dobry kontakt a drużyny trakcyjne ignorowały incydenty lub traktowały je jako eksperymenty. 
   Zdjęcia (screeny).
Strefy czasowe, to mniej więcej już wiem, o których porach nadają ludzie z jakich krajów. Wczesnym wieczorem u nas, sporo z za wsch. granicy, tam mają już później.

Kiedyś z jednym z Columbii pisałem, to powiedział, że na tym, zarabia więcej, jak w pracach dorywczych.

Można i tak, ale jeden warunek - w zasadzie trza dobrze wyglądać, choć...

jak dałem tu kiedyś zdj. grubasa, to zrobiło wrażenie, duże... wrażenie. 
   Narka.

poniedziałek, 12 sierpnia 2024

Poniedziałek #2061

    Wiem, wiem ostatnio tylko o 254, ale dziś będzie trochę przeplatanie. Zaczniemy od 254. Otóż w ub. tyg. był na st. mac., mimo mojego wolnego i żadnych umówionych prac wszedł na nią. Pisałem o tym w poprzedniej notce, że ok, rozumiem przyjeżdża tu zarobić, ale przyjechać tak, dla spędzenia czasu... zastanawiające. Ponieważ to już było tydz. temu, to część mi wyleciała z gowy, ale o czymś tam tradycyjnie gadaliśmy, a później wyciągnął mnie na kebaba. Poszliśmy, przynieśliśmy go na st. mac., tu podgrzaliśmy jeszcze i wchłonęliśmy. W trakcie tego zapuściłem film "Uciekające kurczaki", o którym mówiłem mu w drodze po kebsa. Do kebsa tradycyjnie 2 piwa, ale to i tak katastrofa gastryczna dla mnie. Zawsze po takim myku kolejne żarcie wypada w okolicach 18-20 h. To ja, a młody, jak to młody, po zakończeniu filmu, że on ma ochotę na loda. Ok. Miałem ostatnią porcję to mu dałem. W trakcie jej wchłaniania coś tam na yt. leciało i... (tu pewna dygresja. Otóż wiem, że ludzie młodzi czasem dziwnie siadają, w dziwnych miejscach, dziwnych pozycjach, no taki wiek, a i pewnie jakieś tam wyróżnianie się wśród osobników tego samego wieku.) 254 siadł tak, że kopyta wywalił na biurko, przy którym siedziałem. Lato, to on w krótkich spodenkach, wiync kopyta jakby dostępne. Skoro on siedzący po mojej lewej stronie strzelił tymi kopytami, to moja lewa ręka wylądowała na jego prawym kopycie. Co ukrywać, młode ciało jest atrakcyjne. On żarł loda, a moja ręka była na jego kopycie przesuwając się po łydce, udzie i tak tam krążyła przez kilka minut. Nagle 254 ściągnął kopyta z biurka, wiync ręka straciła przyczepność i została natychmiastowo cofnięta. Pomyślałem - chyba było tego za dużo i zrobiło się niezręcznie. Po tym jak ściągnął kopyta z biurka sięgnął po advokat do lodów dolał sobie i... zgadnijcie co się stało dalej?
   Nim zgadniecie, to zupełnie inna sprawa. Odwiedził mnie po chyba roku przerwy kolega z osiedla, który był kiedyś jedną z moich pierwszych (to chyba za dużo napisane, ale) miłości platonicznych. Taki typ budowy ciała, który do dziś robi na mnie wrażenie, czyli chudy mięśniak. Choć już ma 45 lat, pozostały mu ładne ręce i nogi. Dorobił się lekkiego brzuszka, ale browary robią swoje. Przejeżdżał obok st. mac. i cufalem mnie zastał na wolnym, to też wszedł na nią.
   Przypadłością ludzi żyjących samemu, jest potrzeba okresowego się wygadania komuś. Już po wizycie, 5-cio godzinnej, sam stwierdził, że musiał się wygadać. Faktycznie to on wiyncyj gadał jak ja i w zasadzie musiałem go słuchać. Uważnie jego treści, bo czasem musiałem mu przypominać wątek główny, bo tak odchodził w bok, że go gubił. 
   Tydzień w pracy ciężki. 5 dni ciągiem i w każdym jakiś incydent. W czwartym jakiś głupek, przed 22:00 zaczął sie sapać, a już wcześniej byłem naładowany po korek. Jak mi się odpaliło, to tak wrzeszczałem po nim, że chyba oplułem przednią szybę. Po ok. 3 min jak skończyłem, to on był już chyba przy trzecich drzwiach, mnie nagle ulżyło. Wiecie, taki kamior spadający z serca, takie ufff, ale poszło... Tego mi trza było. Do końca już jechało mi się rewelacyjnie, bo z balona zeszło. Jak wysiadł 5 przystanków dalej, okazało się, że był z żoną i córką ok. 8 lat. Pewnie chciał zapunktować przed rodziną, bo wyglądał na takiego mięśniaka-skurwiela, ale mu się nie udało. Przechodził k/autobusu i nawet nie popatrzał się w stronę kabiny, co z reguły się u nich odbywa. 
   Jak skończyłem się nań wydzierać, to słyszałem głos jakiejś babci z przodu:
- "jaka agresja..."
   No cóż. Miał pecha, a z drugiej strony sam wyrwał ten korek. 
   No to teraz wracamy do 254. Otóż, co napisane wyżej, jak już dolał, to te kopyta ponownie umieścił na biurku. Mój dział p.s. przeprowadził błyskawiczną analizę, z której wynikło, że jakby nie chciał dotyku, to już tych kopyt by na biurko nie dał. Skoro one tam wylądowały ponownie, to po analizie moja lewa ręka wylądowała, tam gdzie niedawno była. I teraz co mam se o tym myśleć? No pewnie to, co już kiedyś pisałem, przy okazji (chyba) 224, że oni w tym wieku chcą, czy lubią dotyk, który im się niedawno stracił, bo przeca rodzice w pewnym wieku przestają dotykać dzieci (te się usamodzielniają, robią się starsze i nie wypada), a nim przyjdzie dotyk osoby wybranej przez ich dział/y p.s. jest właśnie ten okres bezdotykowy. W tą lukę wchodzę ja i jest to odbierane przeważnie pozytywnie. 
   Jeszcze jest jedna kwestia. Z 254, jak to ja, poruszam w rozmowach wiele spraw w tym te seksualne. Choć do dziś nie mogę rozgryźć, czy ten jego dział już pracuje na pełnych obrotach, czy jest w fazie rozruchu, to rozmowy o temacie są. I teraz wiemy o tym, że jest coś jak poprawność polityczna, czyli 254 ogłasza, że nie jest branżowy, całujący się faceci na ulicy powodują u niego odruch zwrotny, on generalnie do gejów nic niema, ale zasadniczo lepiej jakby oni się trzymali od niego z daleka. 
   Scenka z pracy. Przyjechałem na pętlę i mówię 254, że za chwilę idę się odlać, a później jeszcze coś tam zrobię. 254
- to poczekam
- chcesz mi potrzymać jak pójdę lać?
- z takimi propozycjami to nie do mnie. 
   Po czym pomyślałem sobie. Ok. Tak mówi, ale po co w takim razie chce czekać na mnie by pójść się niejako wspólnie odlać? Po za tym mowa ciała jest zupełnie inna. Przecież gicze, które dał na biurko dwukrotnie, za drugim razem już świadomie, wiedząc co będzie, to co to je do cyca? To jak go praktycznie obłapiam, głaskam po wielu częściach ciała, to se myśli, że co to je do cyca? Tym bardziej, że żyjemy w kulturze, w której ciało faceta jest trudniej dostępne od kobiecego. Łatwiej jest dotykać kobiety, jak w drugą stronę. To faceci są niedostępni, gruboskórni i inne określenia jeszcze na ich prywatność cielesną. 254 przeca zna te uwarunkowania kulturowe, bo chodzi do szkoły, mieszka w dzielni mięśniaków-skurwieli wiec to już tam działa, tym bardziej w tym wieku. Prędzej się obłapiają laski, dotykają, jak faceci. Wiem, to się trochę zmienia, ale nie ma w tym jeszcze równości. 
   No i teraz wracam do tego co się dzieje z 254. To wykracza po za określone ramy i on o tym wie, bo nie jest pierdolnięty. Mało tego dokładnie podobna scena była w filmie, który mi puściłem Billy Eliot. Mimo tego widzę, że mowa ciała, jest diametralnie różna od mowy płynącej z ust. Nie dziwi mnie to, bo mamy już doświadczenie w rozrządzie na st. mac. innych, wcześniejszych składów. 254 jest kolejnym, ale pierwszym, przy którym poważnie zastanawiam się, jak daleko posunąć się z ruchami manewrowymi na st. mac. Właściwie to dział p.s. chciałby wiyncyj, ale zarząd naciska, by stan obecny zatrzymać. Już i tak wiele mamy, a ten o jeden most za daleko, może spierdolić sprawę. Chyba trza bydzie poczekać, aż zacznie łykać, to, co jest ogólnie wiadome, wiele spraw wyjaśnia. 
  Zdjęcie.
254 za kierownicą Ikarusa 280. Noga prawa poharatana, jak jechał ze mną i się obalił. Musiałem na twarzy zrobić takiego Jasia Fasolę, no bo wiecie... 
   Narka.

poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Poniedziałek #2060

    Wiem, Robi się trochę monotonnie, bo głównym tematem ostatnio je 254. 
   To teraz coś zupełnie innego, co mnie zdziwiło. Chodzi o woreczki jednorazowe na rolce, tzw. zrywki, które są praktycznie w większości marketów do pakowania np. owoców, warzyw. Otóż wracając z żarcia u chińczyka z 254 wpadliśmy do aldika po advokat do lodów. Ponieważ nie miałem siatki, to postanowiłem skorzystać z papierowej tytki na chleb, by nie było flachy widać, a jako transport użyć dwu zrywek. Leze z tym do kasy, a pani w kasie, że za zrywki trza zapłacić. 
- jak to? Od kiedy są płatne?
- to new przepisy UE, które zrywki traktują dwojako. Jak się w nie wciepnie owoce lub warzywa to wtedy są opakowaniem. Jeżeli użyć ich tak jak ja na flachę, to wtedy służą do transportu i są płatne. 
  Skończyło się na tym, że zostawiłem je w kasie, ale wiecie co się z nimi dalej stało..., wylądowały w koszu. Na dobrą sprawę to wciepując do nich pomidory i wychodząc z marketu na st. mac. to też ta sama zrywka służy do transportu. Czyż nie?
   Ale rozumiem, ludzie tym szastali na lewo, prawo, tak może się opanują z ich używaniem. 

  Ostatnio dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Ponieważ w wolne dni wchodzi na st. mac. 254, a on ma nadmiar testosteronu i go rozsadza od środka, przeto ciągle chce coś robić. Z jednej strony dobrze, bo robi, ale z drugiej ma małe doświadczenie i wszystko trza tłumaczyć, nadto, jak to młodego pracownika, obserwować, by se sam krzywdy nie zrobił. Efekt jest taki, że wieczorami go częściowo odwoże na kole, a później jeszcze czynności porządkowe, jak to po remoncie, wiync przed wyglebieniem padam już na ryj. Na szczęście zarząd ma tu spor pole do działania, bowiem w spaniu ma b. małe ograniczenia z mojej strony, przeto np. ostatnio po takim ciężkim dniu, spałem 9,5h. No ale to nasz zarząd. I teraz z powodu przemęczenia na st. mac. leze do roboty praktycznie odpoczywać. Podobnie lata temu było przez jakiś okres na kolei. Na st. mac. padałem na ryj prawie codziennie, a lazłem odpoczywać na kolej. 
  Na przeciwnym biegunie je 825, który pojechał w góry z jakimś tam siostrzeńcem z rodziny, 17 latkiem, również pełnym energii. W przeciwieństwie do mnie, bowiem ja tłumaczę młodemu, że nie mam tyle energii co on, tego testosteronu i chyba to dobre rozwiązanie, a 825 się suplementuje testosteronem, chyba po to, by przed młodym nie wypaść gorzej. Tylko po co takie przeciążanie organizmu? Co mu to ma dać na dłuższą metę. Wydaje mi się, iż tłumaczenie 254, że jest tak, a nie inaczej i trudno, muszę się z tym pogodzić, jest lepszym rozwiązaniem jak kupowanie i faszerowanie się, by dorównać nastolatkowi co i tak nie nastąpi.
   Ok, popisaliśmy se trochę o czymś innym, to 254. Piszę, bo od jakiegoś czasu myślę, że kiedyś będę wracał do tego co robiłem, co się działo, a tu mogę do tego sięgnąć i czasem sobie przypomnieć. Np. ostatnio ktoś tam czytał jakąś notkę. Okazało się, że to posylwestrowa kiedy dobierałem się do 174. Ponieważ tekst dobrze napisany, to przypominałem sobie jak to było. Zresztą jest taki odruch, że jak coś spiszemy, to później mózg to wywala, bo wie, że spisane, to nie przechowuje tego niepotrzebnie, wszak można to znaleźć. 
   Nie umiem rozgryźć 254. Wchodzi na st. mac. i praktycznie od razu rozbiera się do klaty. Wie, iż będę z tego korzystał, co robię, ale jemu to jakoś nieszczególnie przeszkadza. Zupełnie nie wiem co z tym zrobić, tzn. z tą sytuacją, bo wydaje mi się, że ona dla nas obu jest niezręczna. Wiadomym jest, że pewne pytania są niezręczne i czasem lepiej, by ich nie zadawać. Wiem o tym z doświadczenia i lepiej jest jak działam, a jedynie obserwuję reakcje z drugiej strony i na jej podstawie wyciagam wnioski. Słuszne, niesłuszne, wychodzi w praniu. Podpytuję o indywidualne spawy 254 tak niby przy okazji. Zahaczam pytaniami o seks, ale widzę, że on je na razie w czarnej dupie, albo robi takie wrażenie. Pojęcie o tym ma niewielkie, a w ogóle jego dział p.s. chyba się jeszcze nie aktywował, przynajmniej tak to wygląda, choć już powinien. Zupełnie przypadkowo znam jego datę urodzenia, a także jego matki. Okazuje się, że jest z tego samego rocznika co ja, wiync mógłbym być jego tatusiem, zresztą 811 mi cały czas mówi, że mam już kolejne (po 979) dziecko (sam 979 też widzi, że coś je na rzeczy). Niestety zaczynam się przyzwyczajać do new dziecka. Częste z nim przebywanie robi swoje. I żeby nie było. Nie ściągam go do się, sam przychodzi na busa. To akurat je zrozumiałe, ale jak tylko mam wolne, to od razu planuje wejście na st. mac. Po ostatnim dniu powiedziałem mu, że zostaje mi co raz wiyncyj bieżących czynności do zrobienia i owszem w kolejne wolne może sobie przyjechać, ale chcę się zając st. mac., bo jak wygląda, to przeca widzi, a co mu powtarzam, to nie je stan docelowy, tylko zakładam - przejściowy (choć wiemy, że prowizorki lub tymczasowe rozwiązania potrafią być długotrwałe). Jest jeszcze jeden aspekt. Nie dość, że często przebywa ze mną, to naturalnie zaczyna uruchamiać mój dział p.s., z powodu dostępności jego ciała na st. mac. Wiadomo w busie, okamerowanym, nie posuwam się do niczego, ale st. mac. nieokamerowana, to można sobie pozwolić, a on też pozwala. Zdarzyło się dwa razy, że chyba miał tego głaskanie trochę za dużo, bo płynęły znaki od niego lub, owo głaskanie powodowało łaskotanie, co też rejestrowałem u innych drużyn trakcyjnych. Dział p.s. zarejestrował natychmiast, to też dostał chwilę wytchnienia (on od moich rąk, nie dział p.s.). 
   W tej sytuacji jest jeszcze jeden aspekt. Sąsiedzi. Ci okresowo widzą, a przeca wiedzą, że na st. mac. pojawiają się młode roczniki. ostatnio zajmujący grupy B i D 302 i 303. Teraz widzą 254, mało tego w klacie, bo jak robi, to co pisałem, rozbiera się do klaty, a ostatnio przed blokiem zajmował się wyrwanymi 3 dni wcześniej drzewkami, które łamał na mniejsze do wywozu śmieci biodegradowalnych. No przeca widziałem wzrok sąsiadów i mogłem se wyobrazić, co se zaś myślą. Na szczęście w przeciwieństwie do serialu "Co ludzie powiedzą" mało się tym przejmuję. 
  Zdjęcie.

  Dziś nie straszą organami. 
   Narka.