Niby stanąłem pod ścianą, ale jeszcze okazało się, iż można zrobić coś wiyncyj. Jak to bywa, życie pisze scenariusze różne i nieprzewidywalne. W ramach wspólnych prac, wyrywaliśmy drzewa (klony) które się nasiały i już od kilku lat czekały na wyrwanie. W trakcie tej czynności przechodziła fryzjerka i po wstępnej rozmowie umówiłem sie na strzyżenie wraz z 254 (on też miał być ostrzyżony). Ponieważ jak to po pracy byliśmy brudni, to trza się było umyć.
Z racji oczekiwania na remont, łazienka jest nie w pełni funkcjonalna, przeto postanowiłem młodemu umyć gowę szarym mydłem. To oczywiście wymyślił na prędce nasz niezastąpiony dział p.s. On to wymyślił, zarząd klepnął, bowiem nie wiadomo jak bydzie wyglądał grafik na sierpień, czy nas jeszcze lubią, przeto to może być tyle z jakiś wiynkszych prac na st. mac. Nad scenariuszem mycia nie trza się było dużo spuszczać, co tu wymyśleć innego. Po zagrzaniu wody, zaniosłem ją do miski do wanny. Młodego zaprosiłem do łazienki, nachyliłem nad wanną, zmoczyłem mu włosy, następnie mydło i dość deliktanie myłem mu włosy. Korygowałem położenie jego gowy, by mu do nosa nie ciekło, do oczu itp. Po pierwszym myciu płukanie, a następnie drugie. Tym razem piany było wiyncyj. Dział p.s. w pełnej gotowości z dodatkowymi pomysłami. Młody był oparty rękami o wannę, a więc stabilny, to też myjąc mu głowę lekko przylgnąłem doń na jego plecach. Po prostu trochę się położyłem na nim. Na chwilę, jakieś 2 sek, ale jego ciepło od razu odebrałem na mojej klacie. Nie chcąc przeginać odkleiłem się od niego, ale dział p.s. nie byłby ukontentowany, gdyby tego nie powtórzył. No przyjemnie było. Po tym postanowiłem mu częściowo umyć plecy. Polałem je wodą, wziąłem zwykłe mydło i namydliłem. Przesuwanie dwoma rękami po jego gładkiej skórze b. przyjemne. 254 nie robił żadnych ruchów wskazujących na jakiś dyskomfort, czy coś innego. Mimo tego nie chciałem zbytnio przeciągać i tak niezręcznej sytuacji dla nas obu. No bo ja myjący mu gowę, jakby nie mógł sobie tego zrobić sam, do tego umyłem mu znaczną część pleców, barki i ramiona. Po spłukaniu od razu wyszedłem z łazienki, mówiąc:
- z resztą sobie dasz radę.
Zostawiłem go samego i oczekiwałem nań na grupie A. Wszedł na nią za ok. 5 min.
Zastanawiałem się jeszcze co by tu puścić za film, które delikatnie by poruszał sprawy branżowe. Przypomniało mi się o Billy Eliot. Wcześniej na DC+ on obejrzał do końca, ja tylko do połowy, krótkometrażówkę 'Mała księżniczka" (czy coś takiego, jak sprawdzę, to skoryguję). Gdy wychodziłem z grupy A, wydawało mi się, iż nie ogląda tego prawie w ogóle, bowiem siedział w komórce. Jednak jak wróciłem spytałem się co w filmie było dalej, i opowiedział. Czyli jednak patrzał. Właśnie ta krótkometrażówka spowodowała, że postanowiłem puścić Billy Eliota. Z jakiś przyczyn to jest film, na którym się wzruszam i teraz też tak było, a 254 chyba to zauważył. Co se pomyślał - nie wiem.
Zawsze po takich akcjach mam kaca. Wiadomo jakiego. Obawiałem się, iż z tym myciem przegiąłem pałę. On jednak pojawił drugiego dnia w autobusie normalnie jakby nic się nie stało, i zachowywał się jak przedtem, ale.... No właśnie jest to drobne ale... Ale wyczułem, że jednak to mycie gowy pozostawiło w nim pewne zakłopotanie, pewną nieścisłość. Przeca wie o moim synu (chodzi o 979), którego widział. Widział również, że on ni w ząb nie je podobny do mnie. Co się oszukiwać 2+2 nie daje w tym równaniu tyle ile trza by było. Z jednej strony go rozumiem, bo z kim bydzie miał taki kontakt jak nie ze mną, mało tego, co pisałem wcześniej, jeżdżą ze mną we dwóch, wiync w kabinie je pełno, a być... Właśnie. Oczywiście wychodzi tu moje długoletnie przygotowanie do bycia z młodymi rocznikami, łatwości nawiązywania z nimi kontaktu i dalszemu jego trwaniu.
I teraz rozumiem zakłopotanie 254. Może zerwać ze mną kontakt, bo mu myłem włosy i coś tam jeszcze, może to puścić bokiem i dalej utrzymywać kontakt na zasadzie wyższych dóbr, których nigdzie wiyncyj nie uzyska. I to jest tworzenie zależności nawet nie finansowych, na teraz nwm, jak je nazwać, ale one są i kierunkują jego bytowanie.
Patrząc na to z boku i łechcząc swoje ego, to jestem dobry. Przejąłem dwu mikoli, jeżdżących z innymi do się, w zasadzie w całości. Tzn. jak jeżdżę, to oni wyłącznie ze mną jeżdżą. Myślę sobie (podbudowując swoje ego) - jestem zajebisty. Gdybym nie był, to jeździli by z innymi, a tak przychodzą do mnie, a innym tylko machają z za szyby mojego busa.
Jak mam wolne, to 254 od razu chce wejść na st. mac. Jednak mu się tu jakoś podoba.
Zajęcia inne czekają, to zmykam, a następne wpisy jak zwykle czekają na torze bocznym na wyciągnięcie.
Zdjęcia.
Czasy takie, że za darmo można na necie oglądać przekrój ze świata.
Czasem przypomina mi się film "Zielona mila", w którym by opróżnić zbiorniki korzysta z rysunków. Dziś poszliśmy w tej dziedzinie znacznie do przodu.
A co będzie za parę lat...
Narka.