środa, 6 grudnia 2023

Środa #2019

   Dzisiejsze czasy sprzyjają branżowcom. Jadę tram w kato z rynku. Na przystanku kręci się młody synek z jakimś podkładem, czy czymś takim na twarzy. Widać z daleka, ze coś ma naniesionego na twarz. Ubrany jak pedał, acz nie aż tak wyzywająco. Patrzałem na niego i jednocześnie myślałem, jak za moich młodych czasów takie osoby sie musiały szczelnie kryć. Ile energii musiały poświecić, by ich branżowstwo nie wyszło. Jednak część wzroku była kierowana na innych samców, a nie samice. W podstawówce to jakoś przeleciało. W technikum, na szczęście, w klasie były tylko 3 laski, więc patrzenie na innych samców było jakby naturalne. 

  Gram w gry. Nic nowego, ale oprócz grania w gry platformą łączącą graczy jest dziś często DC. Na nim też urzęduję i ostatnio zauważyłem ciekawe zjawisko. Otóż jest sporo graczy (przedział wiekowy naście do 30-ci), którzy mają negatywne zdanie o laskach. Głównie jest to po nieudanych związkach. Ta odmienna sytuacja do tych mi znanych polega na tym, że oni bardzo źle się wypowiadają i jednocześnie nie chcą już następnych związków. Wiem, ktoś od razu pomyśli nic nowego, tak zawsze było. W pierwszej chwili też tak myślałem, ale jest w ich wypowiedziach inne nastawienie, ktore wyczuwam. Ono jest zdeterminowane nie tworzeniem następnego związku i jest to dość trwałe. Tzn. są u nas użytkownicy, którzy pokończyli związki już np. kilka lat wcześniej i trwają w tym postanowieniu. Zmieniło sie też to, że gry sa doskonałą odskocznią od myślenia o nowym związku. Miast przechodzić to na nowo, zapoznawanie się, chodzenie, doprowadzenie do spotkania łóżkowego, to można wejśc w grę, tu rozrywka, przyjemność dla mózgu jest od razu, a w razie W napięcie rozładować ręcznie. 
  Przy okazji nasz dział p.s. wreszcie się uspokoił. Sprzyja temu zima i szczelne ubiory mięśniaków, ale też starzenie się. No ileż można...
   
   Atak białego gówna na weekend spowodował, że dwa dni nie ruszałem się ze st. mac. Nie było takiej potrzeby, a brnięcie w tym białym dziadostwie nie uważam za przyjemne. Nie dość, że nawaliło tego ok. 40 cm, to jeszcze przypierdoliło mrozem. Na szczęście prace uszczelnieniowe na st. mac. w końcu przyniosły zamierzony efekt. Gdyby nie uszkodzenie lewej ręki było by jeszcze lepiej, ale i tak jest bardzo zadowolony z efektu prac, o czym co jakiś czas mówię 979. 
   
   Po zawiezieniu wypowiedzenia z pracy czuję sie już na wylocie. Tzn. w głowie przewala się myśl, że to już ostatnie jazdy na liniach i kolejny etap w życiu się kończy. Krótki epizod, z którego niewiele tu umieściłem relacji. Z jednej strony wydaje się to nieszczególne, bo praca codzienna wygląda mniej więcej tak samo, z drugiej chyba brakuje materiału zdjęciowego, dlatego z 979 umawiam się na film nagrany komórką, z jednej z ostatnich jazd na linii, którą mam (pseudo) na stałe. Równolegle umawiam sie z 374, choć to jego filmowanie pozostawia wiele do życzenia, ale może to przeżyję na zasadzie, że w ogóle coś będzie. Inna sprawa, że nie wiem jak filmuje 979 i nie wiem czy w ogóle coś filmuje (dowiedziałem się - nic nie filmuje, będzie premiera). 
   Na większości linii z automatu mam włączony tryb żółwia. Chyba biję rekordy w opóźnieniach, ale też zwisa mi to. Nie ma się co spinać, bo i po co? Jadąc do zajezdni zawieźć wypowiedzenie wsiadłem w drodze do naszego wozu prowadzonego przez młodą kobietę. Uszkodziła go wjeżdżając, a w zasadzie opierając się na małym dostawczaku. Efekt - stłuczona przednia prawa szyba w solarisie, przesunięta pierwsza połówka drzwi. Koszt, lekko ponad 5 tysi, a jeżeli mnie za lusterko skroili 2 k, to ją za te uszkodzenia ok. 10 k. No i ona bez ubezpieczenia, czyli płaci z ręki. Różnica polega na tym, że ja bym to z ręki zapłacił, a nie sądzę, że ona ma tyle odłożone. Stąd też zachowawczo tryb żółwia, by do końca m-ca dojeździć i niczego nie narobić.
   Po raz kolejny w życiu przekładam wajchę i kieruję sie na inny tor. Nie wiadomo jak będzie na tym nowym torze jazda się odbywała. Można by książkę napisać, ile to razy tą wajchę przekładałem sobie sam, ile to razy inni mi ją przekładali. Natomiast jest zasadnicza różnica. To już druga zmiana, która odbywa sie bez udziału działu ps. W zasadzie dotychczas, ten brał udział w prawie wszystkich zmianach i to dość znaczący. Trudno dziś pisać, że te zmiany nie były dobre, bo dział ps. miał to co chciał, a mnie jakoś udało się przecież przeżyć. W końcu jest to istotny dział w naszym życiu, a przynajmniej przez większość niego. 
   
   Wpierw było info od 302, że larwa od 303 ma jakiś defekt. W nd na st. mac. wszedł 972 i mówi, że ta larwa od 303 padła. Urodziła sie w 5-tym m-cu i nie udało sie jej utrzymać. 972 nawet chciał w robocie dostać 2 dni okolicznościowego, ale wytłumaczyłem mu, że to nie to pokrewieństwo. 
  We wtorek rozmawiam z 303 przez tel. Podpytuje co dzieje. Otóż ma new pracę. W poprzedniej jakieś (w/g niego) pedalskie zachowania były, nie wytrzymał i pewnego dnia, jak to mięśniaki-skurwiel po prostu wyszedł. Niby dostał ostatnią wypłatę, ale czy całą, czy część, tego nie wiadomo, bo 303 nie umie liczyć. Obecnie ma już, w ciągu roku, 4-tą pracę przy składaniu nadbudówek do samochodów dostawczych. Pracuje z jakimś Białorusinem. Oczywiście w pracy najważniejsze są jaja, ja te są, to jest dobrze. Samo wykonywanie pracy jest jakby rzeczą wtórną. Nadal gra w gry i to w zasadzie tyle co udało się od niego wyciagnąć. Mało, bowiem jest jednodrożny. Jak odpisuje komuś na necie, to już nie koduje co się doń mówi. Jak ze mną mówi, to na necie nie jest w stanie pisać, mózg tego nie przetworzy. 
   Wracając do larwy, to jak powiedziała 811 chyba dobrze sie stało. On, ani ona nie zapewnili by odpowiedniej opieki, jeżeli larwa faktycznie miała by dysfunkcje ruchowe, a tym bardziej umysłowe. Na wcześniejsze jej wyjście mogły mieć wpływ ich zachowania. Przypomnę, razem pili, napierdalali się prowadzili/dzą niezdrowy tryb życia chyba nieszczególnie zdając sobie z tego sprawę. 
   Więc 303 o larwie nie powiedział nic. Czemu? 
   W następnej rozmowie podpytam go co z nią, a później czemu nie powiedział wcześniej. 
   Ok. tyle, bo pora poprzetaczać się po mieście. 
   Zdjęcie. 

  Zbliżają sie święta i sylwester, to po kolejowemu określenia (w sumie dla nie wtajemniczonych tajniackie), co dzieje z drugiej strony. Ponoć nawet opatentowane.
   Narka.

3 komentarze:

  1. Zdjęcie to zestawienie wywołań z jakiejś gry?
    Tego nie ogarniam, bo nie gram, ani nigdy nie grałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, z gry kolejowej. Ono powstało, bo również w nią grały dzieci, a jak to dorosłe samce, czasem przy grze się spożywa i by dzieci nie ogarniały co dzieje, to jeden z graczy wymyślił coś takiego. Wystarczyło głosowo ogłosić np. ZEW10 i już można było z innymi podnieść szkło i opróżnić. Taka nowa forma spożycia gdzie łącznikiem do wspólnej imprezki był sygnał internetowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa... Czyli to nic systemowego tylko wasza ściągawka.

      Usuń