Pojawiajją się problemy w spaniu. To naturalne, bowiem przeżywałem to już kilka razy. Minie kilka tygodni nim sie unormuje. Ale, co wiem, nie jestem w tym odosobniony. Wczoraj w autobusie słyszałem dokładnie taką samą rozmowę chłopaczka, który rozmawiał ze swoim kolegą odnośnie tych samych przeżyć. Tzn. przebudza się w nocy, bo nie chce zaspać, następnie dalej już nie zasypia, efektem czego po pracy jest totalnie przydupiony i odsypia. Też mnie to czeka, szczegolnie w przyszłym tyg. , kiedy to przyjdzie mi jechać już do pracy środkiem masowej komunikacji o (uwaga!) 02:40. To będzie dopiero szał macicy.
Byl u mnie kilka dni temu kolega, który kiedyś stacjonował na st. mac. kilka m-cy na grupie D. On nie ma numerka, bowiem w zasadzie to nic z nim nie robiłem. Owszem moje ręcę kilka razy, jak był w stanie odcięcia, wylądowały na nim, ale nic szczególnego się nie działo. Mimo tego, że nie ma najgorszej figury, to mózg zakwalifikował go w widełkach wyglądowych, ale w dolnym przedziale, tak na styk, przeto była mała ingerencja w jego sferę. Przebywał, a w tym czasie dość sporo przymował środków dobrego samopoczucia, tych mocniejszych. W ub. roku, w tym samym czasie kiedy siedział również na Wojkowicach 172, on tam też przebył tylko na półotwartym. Wtedy, jak wypuścili go z Wojkowic, to przewinął sie przez st. mac. i opowiadał, że w sumie to tam nie ma źle. Jedynie trza wstać rano na apel, a reszta dnia wolna, dają żarcie, opieka medyczna, ciepło itp. No i jak był te kilka dni temu, to był po spożyciu alko, więc ludzie wtedy bardziej mówią co myślą, i znowu opowiadał n.t. siedzenia tam, a bycia tu. Z porównania wynikało, że życie tu jest bardziej nieznośne jak tam. Ten temat był również poruszony w filmie "Skazani na Shawshank". Widać nie są to odosobnione przypadki. Tak trochę może być ze 172, co podkreślał kolega, bo rozmawiał ze 172 kiedy ten był jeszcze tu i przy okazji jakiejś tam imprezki skarżył sie na bytowanie tu. Może dlatego tak mało energii poświęcał na wykręcenie się od siedzenia tam. Zresztą pamiętacie, lub nie, wpis po jakiejś wizycie w Nysie u niego, kiedy chwalił się jak ma tam dobrze, a ja spytałem się czy w takim razie chce stamtąd wyjść?
A ostatnio, jakoś często rano myślę o 172. Nie, nie zużyłem go jeszcze, ale pewnie to kiedyś nastąpi. No cóż, mamy dłuższą przerwę z mięśniakami.
Był ostatnio 826 na masaż, ale brakuje tego finału. Siedząc na nim, widząc jego plecy, mając w rękach jego mięśnie, organ się wzbudza, stoi naprężony i co... i nic więcej, z czego organ w ogóle nie jest zadowolony. No niestety powiedziałem sobie, że na więcej nie będę napierał bo 826 jest niestabilny emocjonalnie.
Oprócz tego on uważa się za myślącego i to tak właściwie, tylko nie wie czemu ma tak pod górę. Ostatnio jak go słuchałem to wpadłem na to, że jedną z różnic między 826 a 303 jest to, że ten drugi zdaje sobie sprawę, że jest głupi, ten pierwszy - nie.
Płodzą sie notki n.t. przyjęcia do pracy, pierwszych dni, ale na razie są w wersjach roboczych.
Teraz tyle, bo zaś się to przeciągnie na kolejny dzień.
Byl u mnie kilka dni temu kolega, który kiedyś stacjonował na st. mac. kilka m-cy na grupie D. On nie ma numerka, bowiem w zasadzie to nic z nim nie robiłem. Owszem moje ręcę kilka razy, jak był w stanie odcięcia, wylądowały na nim, ale nic szczególnego się nie działo. Mimo tego, że nie ma najgorszej figury, to mózg zakwalifikował go w widełkach wyglądowych, ale w dolnym przedziale, tak na styk, przeto była mała ingerencja w jego sferę. Przebywał, a w tym czasie dość sporo przymował środków dobrego samopoczucia, tych mocniejszych. W ub. roku, w tym samym czasie kiedy siedział również na Wojkowicach 172, on tam też przebył tylko na półotwartym. Wtedy, jak wypuścili go z Wojkowic, to przewinął sie przez st. mac. i opowiadał, że w sumie to tam nie ma źle. Jedynie trza wstać rano na apel, a reszta dnia wolna, dają żarcie, opieka medyczna, ciepło itp. No i jak był te kilka dni temu, to był po spożyciu alko, więc ludzie wtedy bardziej mówią co myślą, i znowu opowiadał n.t. siedzenia tam, a bycia tu. Z porównania wynikało, że życie tu jest bardziej nieznośne jak tam. Ten temat był również poruszony w filmie "Skazani na Shawshank". Widać nie są to odosobnione przypadki. Tak trochę może być ze 172, co podkreślał kolega, bo rozmawiał ze 172 kiedy ten był jeszcze tu i przy okazji jakiejś tam imprezki skarżył sie na bytowanie tu. Może dlatego tak mało energii poświęcał na wykręcenie się od siedzenia tam. Zresztą pamiętacie, lub nie, wpis po jakiejś wizycie w Nysie u niego, kiedy chwalił się jak ma tam dobrze, a ja spytałem się czy w takim razie chce stamtąd wyjść?
A ostatnio, jakoś często rano myślę o 172. Nie, nie zużyłem go jeszcze, ale pewnie to kiedyś nastąpi. No cóż, mamy dłuższą przerwę z mięśniakami.
Był ostatnio 826 na masaż, ale brakuje tego finału. Siedząc na nim, widząc jego plecy, mając w rękach jego mięśnie, organ się wzbudza, stoi naprężony i co... i nic więcej, z czego organ w ogóle nie jest zadowolony. No niestety powiedziałem sobie, że na więcej nie będę napierał bo 826 jest niestabilny emocjonalnie.
Oprócz tego on uważa się za myślącego i to tak właściwie, tylko nie wie czemu ma tak pod górę. Ostatnio jak go słuchałem to wpadłem na to, że jedną z różnic między 826 a 303 jest to, że ten drugi zdaje sobie sprawę, że jest głupi, ten pierwszy - nie.
Płodzą sie notki n.t. przyjęcia do pracy, pierwszych dni, ale na razie są w wersjach roboczych.
Teraz tyle, bo zaś się to przeciągnie na kolejny dzień.
Zdjęcie.
Szatnia drogówki na nastawni CS2 stacji Ch-ów Stary. Wnet budynek pójdzie do likwidacji. A w szatni taki rarytas. Uratowana skądś ławeczka z wyrzeźbionym w drewnie napisem PKP. Pewnie ktoś na warsztacie zrobił taką w wolnej chwili, bo nie sądzę, że to była masowa produkcja. Szkoda, że wnet zostanie zniszczona, chyba że wyląduje jeszcze u jakiegoś kolejarza na ogródku działkowym.
Inwencja twórcza warsztatowców kolejowych jest czasem zabawna i oryginalna. To kaloryfer na klatce schodowej nastawni CS2. Nieprawdaż, że piękny.
Narka.
Ławeczka zabytek. Myślę, że to było jednak robione do jakiejś poczekalni kolejowej bardziej masowo, w latach 50. czy 60.
OdpowiedzUsuńNiestety inicjatywa ratowania układu torowego na kopalni upadła, bo tak to takie cacuszka bym tam zbierał. Wiadomo oryginały to jest to, nie jakieś tam podróby nowoczesne zrobione niby na stare.
Usuń