poniedziałek, 16 listopada 2020

Poniedziałek #1722

     Ostatnio wpadła mi informacja, że rząd wspiera artystów kwotami ok. 500 tysi. Już mniejsza o to, kto to dostanie, ale przyszła mi na myśl sytuacja z lat 90-ych kiedy to przewinąłem się przez ileś tam zakładów pracy w tym przez dwa upadające, bo w tamtych latach to było na porządku dziennym, że państwówki upadały jak muchy, niekoniecznie z powodu nieudolności zarządzania własnym majątkiem, a np. warunkami i otoczeniem, w których przyszło im działać. 
    W jednej z takich firm, działania były podobne do dzisiejszych naszego rządu. Ponieważ, a oni wiedzą to najszybciej, na górze już wiedzieli, że idą na dno, to zaczęło się wyprowadzanie majątku trwałego, nietrwałego co w pewnym okresie czasu było widać. Mniej już, czy w ogóle zajmowali się zarządzaniem, a znacznie częściej, czy na końcówce ciągle, zajmowali się wyprowadzaniem. 
   Po wyprowadzeniu tego, co było dla dyrekcji dobre, zaczęło się wyprowadzanie tego co na dole przyda się np. pracownikom, a co dla majątku firmy ma małe znaczenie. Tego czego nie dało się wynieść, np. telefony bazowe były na sam koniec wystawione na wyprzedaży majątku. Można było nabyć wiele ciekawych rzeczy, sam coś tam tanio nabyłem, m.in. wspomniane wyżej telefony, które później w ciągu kilku m-cy uruchomiłem z moim lubym. Modele sekretarsko-dyrektorskie z dwoma zewnętrznymi liniami, które w pełni działały i faktycznie były na nich dwa zewnętrzne nr-y i wewnętrzna linia. 
    I teraz wracam do naszego rządu. Jak nic powyższe działania przypominają mi tamte tylko w innej skali. Co rusz słyszę, że kasa na coś tam została już wydana, jakby to było zabezpieczeniem przed tym, by inni jej nie dostali. Coś tam zostało już sprzedane, byśmy już mieli. Oczywiście, czego za pewne tłuszcza nie pamięta, wypłynęły cykliczne dwa tematy zastępcze, by trochę przyciemnić obraz i by media za bardzo się nie wtrącały, czyli aborcja i pedały. 
   Można by parafrazować za ojcem Natankiem:
- jeżeli pojawia się aborcja oraz pedały... to wiedz...., że coś... się dzieje!
    Oczywiście z drugiej strony państwo nie może zbankrutować vide Argentyna, która znowu ogłosiła (po raz chyba 5-ty) niewypłacalność, Grecja, Hiszpania, tylko że jakość życia w takich państwach trochę spada, choć czy tu na wiosce faktycznie nam się może pogorszyć? Nie sądzę. Moja jakość życia i ta jest niska więc niżej już nie zejdzie, a coś w kraju funkcjonować musi. 

   Przychodzi okresowo 172. Coś się we mnie przełamało, może trochę za późno, ale to też ewolucja wraz z nim i ostatnio, to co mu mówiłem kiedyś ile razy, jest krótko acz intensywnie. To intensywnie to napierdalam go po plecach, kalacie, brzuchu. Ewolucja, bowiem nie widzę, tego że np. 4 lata temu coś takiego bym z nim zrobił. Stąd piszę o ewolucji. To co kiedyś zrobiliśmy po flaszce, zresztą opisywałem, to dziś jest standardem i nic się nie dzieje, mało tego daje mi znać, że to nic takiego, bym się tym nie przejmował i on czuje się dobrze. Na fali tego gadania, przeszedłem nad tym do porządku dziennego. Już mi go nie szkoda jak kiedyś, że miałem kaca moralnego po tym co zrobiłem, choć mózg (ta część od popędu) się cieszył, ale on przychodzi, ja wymyślam co, układam go i się dzieje. By nie było, ze po takim napierdalaniu zupełnie mi go nie szkoda, to czasem, ale co raz rzadziej, przychodzi taka myśl, że może za mocno, może za silnie, ale zaraz dla równowagi, a nawet przeciwwagi przytaczane są jego słowa, że generalnie jest ok. 
   Z jednej strony myślę - szkoda, ze ta ewolucja nastąpiła tak późno, z drugiej, może następuje teraz bo on też zmienia swoje życie. Już nie napierdala się okresowo jak kiedyś. On i jego przeciwnicy do walki zestarzeli się, gorzej wszystkim leczy się rany, a tu odbywa się to pod względną kontrolą. W walce trza napierdalać jak najsilniej, by położyć przeciwnika, tu mam jakieś hamulce więc jest to kontrolowane, acz w ostatnim okresie hamulce trochę zostały poluzowane, co jednak nadal jest kontrolowane. 

    W grze tedeku, w którym właściwie dziennie jeżdżę rano do śniadania, dziś nie, bo zabrałem się za notkę, i wieczorem, adminomoderacja zdaje się nie widzieć (przynajmniej takie robi wrażenie), że idzie nowe, w co sama jest zaangażowana i znów węszę spiskową teorię dziejów. 
   Btw. ostatnio, właściwie już przed ostatnio jak robiłem zęby za absurdalnie wysoką kasę, to rozmawiałem z lekarzem, zeszło na zarazę, później na chemitralle i powiedział, ze jeżdżą z żoną do Bułgarii na wakacje i mają tam znajomych - małżeństwo, w którym on lata właśnie na samolotach rozpylających te chemikalia. Oczywiście tajemnica państwowa itp. ale przy flaszce zawsze coś wypłynie. Przy zarazie zauważyłem, że mniej nas napylają, może skoro działanie z nieba nie było skuteczne, to puścili zarazę droga lądową, bo nie da się pominąć, że w krajach Ameryki Płd. jest ich za dużo i mnożą się jak króliki, podobnie w Indiach i to tam zaraza, w dłuższym okresie, będzie miała spore żniwo, w zasadzie to już ma, a to przecież nie koniec. Kwestie depopulacji w wielu filmach były poruszane, teraz jakby dzieją się w realu. 
   Wracając do gry, to obawiam się, że w marcu, jak wyjdzie nowy symulator, to stary, znaczy się tedeka, mogą zamknąć, bo koszty stałe, a odpływ ludzi będzie widoczny, dopływ nowych mniejszy. Może uda się własną scenerię opublikować, na razie przetrzymują trochę ją w tym sprawdzaniu, ale co zrobić. Inną sprawą jest bieżące zarządzanie tym co jest. Nadal w sprawdzaniu scenerii robionych przez użytkowników nie ma priorytetu dla dużych scenerii, paradoksalnie szybciej są sprawdzane pipidówki małe, jak te większe molochy. Wiem, że na dużych jest dużo do sprawdzania, ale obecne działania wychodzą w grze przez jej zatykanie się i małą przejezdność. Jeżeli na 40 uruchomionych scenerii 10 to tylko i wyłącznie jednotorówki, a tylko dwie, powtarzam dwie scenerie są duże (Gdańsk 3x dwutor i 3x jednotor) i Borowe (3x dwutor 1x jednotor), to co się dziwić, że część graczy wieczorami w pt. i sob. nie ma gdzie jeździć, bowiem RJ proponują im z odjazdem za godzinę i opuszcza grę. Z drugiej strony (dyżurnych ruchu) wygląda to tak, że w w/w dni, (poziomów jest 20, zarówno dla maszynistów, jak i DR) dyżurni z np. wysokimi (od 15 lvl) siedzą na jakiś dwutorowych, małych przelotówkach, bo nie ma na czym prowadzić ruchu, bowiem dwie duże scenerie są zajęte, a Gdańsk jest otwarty od rana do wieczora i robią podmiany lub na krótko się zamyka, by po chwili ktoś inny otworzył. I teraz mnie się, to co napisałem wyżej, tylko wydaje, czy jest to ogólnie wiadome, tylko dziwnym trafem adminomoderacja tego, jako nieliczna, nie widzi. 
   Mam zamysł zrobienia drugiej większej stacji na bazie tej robionej obecnie, ale do marca ona nie wyjdzie, a zastanawiam się nad sensem robienia, jeżeli po marcu będzie katastrofa. 
   Wczoraj na testach okazało się, że jednak stacja ma tory główne dodatkowe dla poc. towarowych za krótkie najdłuższy dla nich 570 m., a jeżdżą do 650 m., ale ponieważ tylko ja będę dyżurował na niej, to jakoś to strawię i opanuję. Toksyczne dzieci niech se "siedzą" na innych stacjach. 
   Oki, tyle na dziś. 
   Zdjęcie. 
EDYTOWANO
  172 z przywiązanymi rękami. 
   Narka.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. No jakoś trza było sobie zapracowąć na te zabawy. Samo nie spadło, ale to długa historia, o której tu częściowo pisałem na blogu.

      Usuń