poniedziałek, 9 listopada 2020

Poniedziałek #1721

    Ja to mam nasrane w gowie. Jak mam przerwy w opróżnianiu zbiorników, to później jak się już dorwę, to noc pornioli, jak w piątek i praktycznie do zera zostały opróżnione. W pt. poszło na porniolach 2x, ale marnej jakości ter porniole, co raz gorzej. Po nich jeszcze raz przed zaśnięciem. Rano tuż przed spaniem znowu raz, a w południe w sob. przyszedł 172 i zaś.
   Czy wymyślili już wyłącznik popędu? No qrwa mogli by wynaleźć. Tyle problemów światowych by się rozwiązało... kwestie przeludnienia, które teraz chcą chyba zarazą załatwić. Napylania nie dały takiego efektu, to bardziej dosadna metoda. Coś mi się wydaje, że na szybko rozmnażające się społeczeństwa zaraza jest takim mocnym hamulcem i może to jest to, co wyjdzie, jak już po WTC kurz i pył opadł, to wyszło co i jak, to podobnie może być tu. Po coś to jednak wpuścili w świat, a wiadomym jest, że społeczeństwa bardziej bogate, mniej liczne przeżyją bez większych strat jak te biedne, gdzie jak np. w Indiach jeden lekarz na 10 tysi ludzi, czy w Brazylii, o której ostatnio pisałem, że w ciągu 50 lat więcej jak podwoili się. Widać, że właśnie w tych krajach zaczyna co raz więcej osób padać na nową zarazę. Nadto, no nie ukrywajmy, że nie tylko nasz ZUS ma problemy z wypłacaniem emerytur, bo skąd brać kasę, to każde uszczuplenie biorców jest mile widziane. Spiskowe teorie dziejów zostawmy na razie na boku, przyjdźmy do rzeczy przyziemnych.
   Byłem ostatnio odebrać ostatniego małego skurwiela od 972. Żona od 972 mówiła mi, że jest tam w szpitalu, a wiem, co pisałem tu parę notek wcześniej przy okazji 815, że tam rozbudowany szpital psychiatryczny, ale zakładałem, że jeszcze na jakimś innym oddziale może być. Nie wnikałem, bo przecież za niedługo sprawa się rozwiąże. 
   Pojechaliśmy tam, 972 wraz z żoną, bo jednak taki wyjazd w nudnym życiu to atrakcja. Zajechaliśmy na msc. Budynek parterowy, jakby dobudowany do istniejących już kiedyś budynków starego szpitala. W oknach kraty, ochrona 2 osobowa przy wejściu, a na szyldzie Oddział Psychiatryczny Sądowy dla nieletnich o Wzmocnionym Zabezpieczeniu XVII. No pięknie qrwa, se pomyślałem. To państwo oddaje im małego skurwiela osadzonego w zamkniętym oddziale psychiatrycznym do domu dwu rodziców, którzy nawet normalnego dziecka nie potrafią wychować, a co dopiero jakiegoś z problemami. Nacisnąłem na 972, by się dowiedzieć czemu tam jest. Początkowo nie chciał mówić, ale po naciskach powiedział:
- bo w poprzednim (też zamkniętym ośrodku, ale nie aż tak) wszystkich napierdalał. 
- to jak nic też musicie założyć kraty w oknach, bo Was przez nie wypierdoli. 
   A tak na poważnie, to postaram się obserwować, jak sytuacja będzie się rozwijała. Jak jechaliśmy, to podobnie jak kiedyś go tam wiozłem z poprzedniego zamkniętego ośrodka, odnosiłem wrażenie, że jeszcze działają na niego leki. Co będzie jak zejdą i on nie będzie chciał żreć następnych? 
   Na msc. jak przyjechaliśmy tzn. u nich w domu patrzę do pokoju dzieci (teraz już mają wszystkich 4-ch w domu), a tam nadal jedno łóżko i coś a'la fotel rozkładany. Siedząc przy stole nijak nie mieścili  mi się na w/w. W końcu spytałem się żony od 972, a gdzie on (tu padło jego imię) będzie spał? Nastała ok. 3 sek cisza, po czym dość rozbawionym głosem, prawie radośnie jakby dowcip opowiadała żona od 972 odpowiedziała:
- na podłodze!
  Nosz qrwa. Wiedzieli od 2 tyg. że wróci do domu, to nie mogli zorganizować łóżka? Ludzie je wyciepują, oddają za darmo na olxsie itp. No ale po chwili - no tak, związek przyczynowo-skutkowy u nich nie działa, to co wymagać jakiegoś dalszego myślenia. Z drugiej strony w wieku 16 lat to nawet na podłodze można się wyspać jak wyjdzie się z "więzienia". 
   A tak na spokojnie, rozumiecie teraz działania biednego państwa? Koszty, bez względu na skutki, przenosi się na społeczeństwo. Sądy, pod naciskami z góry, wydają takie, a nie inne decyzje, choć czy tylko mnie się wydaje, że coś tu nie bangla. 
   
   Notka, jak zwykle, przestała na torach bocznych dwa dni. Miała już ukazać się w sobotę, wczoraj jakoś tylko korekte zrobiłem, bo na stacji ciągle ktoś się przewijał, albo zamykałem ją dla ruchu i lazłem w teren do 979 gdzie nadal na jego st. mac. trwa remont. 
   Wieczorem byłem u niego na pizzy, bo była też niby laska, to zamówili dwie pizze. Katastrofa gastryczna, ale na szczęście ok. 20:30 to nim wyglebiłem część się już zaczęła trawić i noc nawet względnie przeszła. 
  Zdjęcia.

      ET41-128 na st. Libiąż pod semaforem wyjazdowym. Co charakterystyczne, to znowu jakiś konstruktor z za biurka zlecił zamontowanie pantografów (patyków - w żargonie) odwrotnie, bo osioł nawet nie myśli. Tak jak te podniesione na zdjęciu, to powinny być te drugie opuszczone, wmontowane, a tamte zamiast tych podniesionych. 
    Czemu, bo jak np. zawieje wiatr i gałąź wejdzie w skrajnie patyka, to w obecnym położeniu zakleszczy się na zgięciu i go pociągnie i połamie, przy odwrotnie zamontowanym patyku, jak gałąź ześlizgnie się na izolatory, w dół, to zostanie ułamana, bo tam jest silne przymocowanie patyka, jak polezie do góry, to jest szansa, że poprzeczki trzymające ślizgacze ją ściepną. Jak nie, to trudno, ale prawdopodobieństwo uszkodzenia jest mniejsze, jak przy założonych patykach, jak na zdjęciu. Nadmienię, że jeździ się na tylnych patykach, bo jak się połamią, to nie uszkodzą przednich, odwrotnie już tak nie działa. Ale jest jakiś ZNTK, w PL, który montuje prawidłowo patyki. Ale to niestety mniejszość. Głupota wygrywa co, co raz częściej, widać wokół. 
   Tyle, narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz