poniedziałek, 28 maja 2018

Poniedziałek #1372

  Szczury to są fajne. Dałem najstarszemu samcowi dekiel, czyli to przykrycie serka fantazja, do szuflady z biurka, bo jak żre, to one przychodzą do szuflady biurka i żebrają. Zaczął to lizać i by mu spadło, to chciałem mu to poprawić, a on to w zęby i na koniec szuflady. Zresztą często z górnej szuflady atakują to co akurat wchłaniam, bowiem lekko się wysuną i zwinnym, szybkim ruchem ściągają z kanapki to co jest na górze.
   Lato, przewiew w budynku stacyjnym, to szczury czasem jak lemury stoją na tylnych łapach i wąchają zapachy przenoszone wraz z masami powietrza przemieszczającymi się przez budynek. Fajny widok, bo przez ponad pół roku stacja zamknięta, sezon grzewczy, to dopiero teraz mają zdziwko, co też to za zapachy wioskowe im nieznane nagle się pojawiają na grupie A. 
  Wczoraj byłem na proszonym grillu u 971. Córki mu się postarzały, ale niestety po matce robią się grube. Wszystkie mają chłopów, choć ta najmłodsza (17l.) to takiego lebiodę. Żarcia pełno, aż nie wiem po co tyle. Wpierw biała kiełbasa biała, później karczek, za nim rzymlok, na końcu boczek, którego już nie wchłonęliśmy, bo nie jemy czegoś takiego. Na to 3 piwa więc nierozrzutnie, tym bardziej, że trwało to 4,5h.
  Wcześniej przed wyjazdem siadłem do biznes planu dla UM. Czasu niewiele, a też doświadczenie w pisaniu tego - żadne. Rewelacyjny jest w tym internet, gdzie można wyszukać strony w miarę rozsądnie opisujące co w nim powinno być, w zależności od tego, dla kogo się ten biznes pl. pisze.
  Wczoraj z rana już nie powtórzyliśmy błędu z przedwczoraj kiedy to ja czekałem w łóżku na 172, a on na mnie też w łóżku na grupie B. Tym razem z rana mogliśmy się zachwycać jego mięśniami, umięśnioną szyją z żyłami na wierzchu, pięknymi rękami oraz organem, który mając już takie doświadczenie, wiemy jak wzbudzić. Nie przeginamy tu pały, bowiem on się rozochoca, a jego duży organ wewnątrz jest niemile odbierany. Lepiej jak jest taki w miarę jeszcze niegroźny i leżący, czy stojący nad jego brzuchem, choć przyjemny do siedzenia.
  Dziś rano szedłem do warzywniaka po słonecznik, w odstępie widoczności za 172. Ponieważ ciepło na placu 25C (jak na 9:00) to dużo, to też 172 tradycyjnie w klacie po wiosce. Idąc za nim patrzałem łakomie na jego sylwetkę, budowę pleców, rąk, ogólną figurę i myślałem - laski to mają przejebane, bo też liczą na coś z takim mięśniakiem, a on dostępny dla nas. Niestety niedawno sam się zmasakrował. Wypadek na rowerze, do tego jechał z dwoma piwami i szkło z jednej flaszki mu się wbiło w rękę. Teraz znowu jest inwalidą i jak to wczoraj robiłem, to zaś mi się blokady włączały, bo inwalidę mam pod sobą, ale jakoś poszło.
  W sobotę jechałem na cito z 979 do kato po usztywniacz na szyję z gorsetem na klatę, by już nie ruszał się w górnej części w ogóle. Musze z nim pogadać, jak będzie miał czas, bo on taki zagoniony jest, z czego to złamanie mu się wzięło.
  To mu się L4 teraz przeciągnie. Miesiąc z gowy.
  Jakiś skomasowany atak jehowów jest na wioskę. Od paru dni intensywnie penetrują osiedle. Chyba mają rejonizacje i dany rejon najeżdżają na kilka dni, po czym odpuszczają znowu na jakiś czas. Na szczęście budynek stacyjny nie wygląda najlepiej, to tu nie włażą. Ale Ci co mieszkają w ładniejszych klatkach schodowych są nękani. Tu potwierdza się odwieczne działanie wyglądu. Jak budynek ładnie wygląda, to zaraz do niego lecą, bo myślą, te głuptaki, że tam wciul kasy, a jak bez remontu, niefajnie wygląda, to nawet nie włażą. No i dobrze. Reklam nam też nie nanoszą z powodu j/w, przynajmniej nie mamy śmieci, w których toną okoliczne bloki. Nawet nie musimy na elewacji umieszczać specjalnych skrzynek na te śmieci, które oni i tak olewają i tkają je do skrzynek na listy. Dlatego wszystkim mówię:
- po chuj remont elewacji, tak macie wszystkich akwizytorów, roznosicieli ulotek i innych łażących domokrążców stękających w progu drzwi z gowy. Wydamy kasę i od tego momentu Ci wszyscy zaczną nas nieustająco nękać, zaśmiecać klatkę schodową, skrzynki na listy i najbliższe otoczenie, bo co wiatr, to to badziewie się rozwiewa po okolicy.
  Jakoś to niechętnie, ale łykają. Niektórzy roznosiciele ulotek, to takie mięśniaki, że zaraz bym ich z tymi wszystkimi ulotkami brał na st. mac. i na tych ulotkach od razu brał w obroty, no ale tylko przechodzą k/bloku idąc do następnych.
  Tyle na razie, bo 979 już w stacji, choć ruchem manewrowym przetoczył się na grupę B, bowiem w tym usztywniaczu szyi nie umie spać, zresztą mu się nie dziwię. Zgłosił też zajęcie szlaku 972 to za 25 min będzie pod wjazdowym, a i zrobić coś trza na st. mac. to żegnam się i do następnego. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz