Tyle razy już w życiu przekładałem tą wajchę z toru głównego zasadniczego no i znowu to nastąpiło. Znowu wstawiłem się na tor główny dodatkowy, a z niego zjechałem na boczny, w czasową odstawkę.
W bieżącej pracy, bo jeszcze jestem tam pracownikiem, wiedziałem, że zbyt długo nie porobię. Pisałem zresztą o tym w ub. roku. W tym też. Teraz tylko pozostaje kwestia jak to się zakończy w papierach. Na razie się mieli. To trochę jak w filmie efekt motyla. 254 przypadkowo, bo nie robimy tego (tu piszę za innych, chodzi o większość kierowców) specjalnie, przygniótł jakiegoś gada. Ten się oburzył i złożył skargę. W wyniku jej wyszło, że w kabinie był 254, bo mamy monitoring, i to, że to on operował drzwiami. Teraz nwm jak to się rozwinie. Skorzystamy z pomocy 825, bo on siedzi u źródła.
Na razie odbieramy nasze składki, które wpłaciliśmy. W jakim stopniu je odbieremy się okaże. Może uda się przesiedzieć kilka m-cy, to było by optymalne. W tym czasie pozostanie zastanowienie się co dalej i wybranie jakiejś opcji. Na szczęście rynek jest chłonny, przynajmniej u nas, więc tu nie będzie problemów, przynajmniej tak uważam.
Teraz mogę powrócić do wydarzeń z ub. weekendu. 254 przyszedł na drugim kursie i już pozostał do końca jazdy. Tu też do końca nwm, czy z tego coś nie wyniknie, bo znowu był w kabinie, a jeden gad szczególnie się temu przypatrywał. Zresztą społeczeństwo mamy dziś mocno walnięte. Co pisałem już kiedyś, wozimy 80% głupków i meneli, te pozostałe 20 % to może normalni ludzie. I teraz te, mogło by się wydawać, głupie samorządy się spinają jak mogą, by tym głupkom robić dobrze i ich chronić. Chronienie głupków przez system też już opisywałem. Z boku wyglądać to może na nienormalne działania, ale to już urosło do rangi grup zorganizowanych do tego stopnia, że jak najb. zadłużone m-to na GŚl. chciało zredukować kursy, to w wyniku działania tych grup nic się nie zmieniło. Plany ratowania budżetu redukcją, czasami na prawdę zbędnych kursów, spełzły na niczym.
Pozostając przy sprawach komunikacyjnych, to przy okazji pisania sprawdziłem rj tram 1 i wkleję go tu, by pokazać, coś, co jakimś dziwnym cudem u tych głupków pracujących przy tworzeniu RJ i publikowaniu ich nie potrafi być normalnie zrobione.
Tzn. ponieważ się interesuję kom. miejską, to ja wiem, czemu tak jest, ale może jakiś mały konkurs, kto jest w stanie wytłumaczyć, czemu to się tak pokazuje na stronie organizatora transportu? Pominę już fakt opisywany kilkukrotnie, że u organizatora transportu dzień kończy się gdzieś między 02:00, a 03:00.
Wracając do pobytu 254 na st. mac. Po zjeździe przeszliśmy jeszcze (później się okazało, że ostatni raz) po zajezdni. Weszliśmy do dwu nieczynnych już pojazdów solbusów, a następnie do st. mac. W drodze spotkaliśmy jeszcze dwu szkolących się kierowców, którzy u mnie byli na wozie z (uwaga) Nepalu. Zasoby ludzkie już z Nepalu sprowadzamy, przeto na naszych rodzimych już mało komu zależy. Jak w latach 90-ych. Na Twoje msc. jest już 4-ch innych. Na st. mac. po tyg. postanowiłem się zresetować. Niestety na st. przebywał jeszcze 172 z 826 co trochę krzyżowało plany, bowiem 826 to leci od dekady już na sępika. Na szczęście wyszli ze st. mac. w teren i pozostaliśmy z 254 sami, co ułatwiło spożywanie. W trakcie potoczyło się jak poprzednim razem. Otrzymałem zgodę od 254 na działania, to też rozebrałem go i jak poprzednio się podziało. 254 opróżnił zbiorniki. Później, po procedurach wyłączających, wyglebiliśmy. Leżeliśmy tak może z 15 min. Tradycyjnie głaskałem delikatnie 254, robiłem mu mały masaż prawie na całym ciele, aż doszło do momentu, kiedy 254 stwierdził, że jednak trza już się wyłączać, to też bez zbędnej zwłoki przeniosłem się do się.
W sob. obudziłem się o 12:15. Na grupie A zawsze panuje spore zaciemnienie, to też 254 jeszcze spał, wiync nie budzilem go. Niech śpi, odsypia tydz. w interku. Zrobiłem herbaty do śniadania, a gdy sam już zaczynałem żreć obudził się 254. Było ok. 12:45. Wreszcie się wyspałem, choć w zasadzie robię na popołudniówki, młody też się wyspał, bo tak to albo w interku, albo w domu, ktoś go zawsze obudzi, a na st. mac. warunki idealne.
Rozświetliłem więc grupę A, a także kuchnię i już razem przystąpiliśmy do śniadania. W trakcie opracowaliśmy wstępny plan działania, który zakładał porządki na st. mac., zrobienie przełączników do wzmacniacza na kable do kolumn, jedna jest w kuchni na kablu, który ma ok. 25 m. Przełącznik do niej, bo nie chcę, gdy odkręcam gałę we wzmacniaczu, by waliło w kuchni, a i sam wzmacniacz miał dodatkowe, niepotrzebne obciążenie. Przełączniki wykorzystaliśmy ze starych wozów 105 Na, były również używane w składach EN57. 254 się to b. podobało, bo takie rarytasy na st. mac. Ponieważ one ponad 20 lat nieużywane, to jednego trza było oczyścić, bowiem nie przewodził. Jedną jego strone oczyściłem sam, drugą czyścił 254, to w ramach uczenia go działań technicznych kiedyś we własnym domu. Po zmontowaniu sprawdzenie działania.
Na późne popo zaplanowaliśmy placki ziemniaczane. Nie żarłem ich już b. dawno, młody też. Do placków, to już pomysł 254, kupiliśmy butelki złocistego płynu. W ogóle po tym pobycie 254 na st. mac. wyszło, że 254 preferuje płyn j/w, a z amunem możemy na razie dać sobie spokój. Tak też będzie, wszak nic na siłę.
W zasadzie to po tym płynie powtórka z rozrywki, ponieważ 172 był już na gościnnych występach i nwm, kiedy miał wejść ponownie na st. mac., ale nie prędko. Po jakimś czasie w zasadzie to już bez jakiejś dodatkowej zgody od 254, bo zakładam, że ta jest jakby ciągle ważna, znowu zabrałem się za jego organ. Minęło trochę i mając go w ręce poczułem, że ów się naprężył do granic możliwości. Wiyncyj już nie nastąpi, ale w tym max naprężeniu trzymało się go rewelacyjnie. Czułem w ręce to max naprężenie, a wrażenie było na podobnym poziomie. Po opróżnieniu zbiorników, 254 wyglebił, a ja tradycyjnie k/niego. To są fajne chwile takie leżenie obok i możność kontaktu z jego ciałem. Ciepło promieniujące przez cienką delikatną skórę. Już po, jak leżałem we własnym, to przypomniało mi się, jak raz spałem u 975 wraz z nim. No super było.
Ostatnio jak jechałem do pracy, to patrzałem za okno pojazdu. Na jednym z przystanków odwróciłem gowę, a tu wsiada 272. Nasz wzrok skrzyżował się na ok. 1 sek. więc oboje poznaliśmy się. Stałem na samym tyle pojazdu, on z 3-ch drzwi poszedł trochę w głąb pojazdu i nie odwrócił się ponownie. Siadł na siedzeniu. Jadąc komuś tam za okno machnął cześć i jechaliśmy dalej. Pomyślałem, jemu machnął cześć, a mnie nie. Zastanawiało mnie co się stało, że nawet się nie przywitał. Wysiadał 3 przystanki dalej, ale tak się ustawiał idąc do drzwi i przy nich, by ponownie na mnie nie spojrzeć. Może gdyby nie obecność 254 na st. mac., to podszedł bym do niego, bo pewnie by nas pchnął nasz dział p.s., ale w tej sytuacji było to zbędne.
Po takich dziwnych spotkaniach zastanawiam się co jest przyczyną takiego zachowania. W zasadzie to nic takiego się nie stało między nami. Czyżby jakaś urażona duma, ale przecież on z branży, to czy spotkanie kilkukrotne ze mną było czymś nowym, a może to, że trochę spieprzył sprawę swoim bytowaniem. Nwm. i pewnie się nie dowiem.
Tyle, bo na st. mac. na grupie B stacjonuje 172, a z pracy czasem wraca wcześniej jak dziś, to pcham to by nie zarastało krzakami.
Narka.
Młody ma świadomość, że przez niego wylecisz z pracy?
OdpowiedzUsuńTak, przecież mamy stały kontakt, zresztą był tu, jak się zaczęło i wszystko słyszał.
Usuń