sobota, 4 listopada 2023

Sobota #2014

    W zasadzie to musiałbym chodzić z małym notatnikiem i zapisywać w nim sytuację, które chcę opisać, bo one następnie umykają jak sny. Rano jeszcze je pamiętamy, ale już po 2h w zasadzie to - nie. 

   Ostatnio miałem linię po kato 31-go paźdz. No więc dzień przed, więc ciężko na tych drogach, na to nakładała sie bezmyślność kierowców, którym często wydaje się, że doskonale umieją jeździć i ta ich wyobraźnia o ruchu drogowym, no są po prostu genialni. to, ze swoim pojazdem zatarasują ruch na całym skrzyżo... no sorry (mówi ich mina). Po takim prawie całym dniu, jakiś kolejny kretyn [oczywiście, któremu wydawało się, że zna doskonale przepisy ruchu (też ich nie znam doskonale, ale jeszcze mam wyobraźnię)] zaczyna na mnie trąbić, mimo iż nie miał pierwszeństwa. 21:00, więc się już ponakładało, Zahamowałem, jego zablokowałem, ręczny, drzwi pierwsze i poszedłem go zjebać. W środku jakiś ok. 20 lat łysy koleś z laską. Pewnie im się na helloween śpieszyło. Zjebałem go jak psa. Ten do mnie, że ma kamerę, ja mu, że ten autobus jest cały okamerowany, jakbyś nie wiedział i co chcesz udowodnić?
  Coś sie tam jeszcze buldoczył, więc się wróciłem, a że był zablokowany, bo go z tyłu podjechali, powiedziałem mu:
- kończe o 23;00, ja mam czas...
i polazłem. W autobusie trochę się trząsłem, bo pojechałem z nim równo, aczkolwiek kulturalnie, bez mięsa. Po minucie ruszyłem. Pętla za ok. 0,5 km. Na pętli czułem, że jakby kamień spadł z serca. Tego mi trza było. Takie wyrzucenie całego dnia, wylania pomyj mu na gowę. Laska, znowu jakaś gruba locha, coś tam usiłowała mówić, bronić swego łysola, więc i jej się dostało. Do końca te 2h, jeździło mi się już fajnie. 

   Zakładam, że jest tak iż żyjątka, które zawsze są w naszych mieszkaniach, jakoś przyzwyczajają sie do naszego cyklu dnia. Jak na st. mac. były szczury, to one w ciągu dnia, jak był ruch innych składów, to były pochowane po norkach i rzadko się przemieszczały. Dla nich była noc, jak wyglebiałem, wtedy miały godziny dla siebie. Obecnie też w zasadzie mam stały cykl dnia, to też zakładam, że to co żyje wokół mnie też zajarzyło o tym cyklu. Niezmiernie rzadko są jakieś odstępstwa. Ostatnio tak było miałem wolne i wieczorem, kiedy w zasadzie mnie regularnie nie ma, poszedłem do kuchni. Zapalam światło, a tu prawie na środku sporych rozmiarów pająk, jak dłoń już trochę niemniejszego dziecka. On w szoku, że o takiej porze ktoś wchodzi do kuchni, ja w szoku że takie coś sie wyhodowało na st. mac. Od razu pomyślałem, że chyba mnie nie odwiedza w nocy, bo, choć nieszczególnie się boję pająków, to taki rozmiar robi wrażenie. 

   Przechodzę jakiś kryzys związany z unieruchomieniem lewej dłoni. Przeraża mnie ogrom czynności do wykonania na st. mac. już po jej uruchomieniu, choć zdaję sobie sprawę, iż rehabilitacja zajmie kolejne dni. Mało tego nie mam pewności o jej sprawności w przyszłości. To się dopiero okaże, a pamiętam, że przedwczesne wyciągnięcie z gipsu łokcia 374 spowodowało w zasadzie trwałe uszkodzenie jego ręki. Najbardziej się obawiam przypadkowych, a te się przecież mogą zdarzyć, uderzeń w ten palec. 
  Tyle, wiem, skromnie, ale nieszczególny okres ostatnio. 
  Zdjęcie.

W grach czasami zdarzają się błędy. Miast wylądować na msc. pod płotem wciepło mnie na betony z fabryki elementów budowlanych. 
   Narka.


2 komentarze:

  1. Zainstaluj sobie aplikacje w telefonie do transkrypcji głosu. Będziesz dyktował blotki a telefon załatwi za ciebie pisanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chyba tak się stanie. Trza iść z rozwojem, ale ubiorę w to dziecko. W końcu od czegoś jest.

      Usuń