Kolejna wypłata (nie, nie moja, bo swoich nadal nie odbieram, na razie ucichło, chyba sie przyzwyczaili) i był 972 z rodziną uiścić rachunki. Jest progres, bowiem po ich opłaceniu pozostało mu na koncie 972 zyla. Widać nawet w kryzysie rodziny biedne są w stanie trochę zacisnąć pasa i zweryfikować swoje wydatki. Oczywiście nadal absurdalną pozycją są media - telefony, kablówka, ale chyba oszczędzają na (niestety) spożywce, bo co innego pozostaje, gdzie można przyoszczędzić.
Jak byli, to jakbym się mógł powstrzymać, po raz kolejny przypatrzyłem się 302. Gdybym go spotkał na ulicy w koszulce z krótkim rękawkiem, jak był u mnie, to bym pomyślał jest ok. On ręce, bo jednak po 972, ma fajne, ale wiem, że pod koszulką już tak nie jest. Szkoda, że nie ma kto mu powiedzieć (ja nie mam okazji obecnie), by ćwiczył i resztę doprowadził do fajnego stanu. Jest to też info, że oglądając niby mięśniaków na ulicy, z fajnymi twarzami, rękami, tak po za tym niewiele oni mają ładnego. Te klaty, brzuchu pod koszulkami wyglądają już b. średnio, a nawet mogą być nie podniecające.
Był również z nimi 304. Jak to dzieci w takim wieku - 10 lat, jest pełen ekspresji. Chce się komunikować, o wiele rzeczy pytać, natomiast staje przed ścianą niechęci, czy niemożności tłumaczenia mu wielu rzeczy przez 972, czy jego matkę z braku wiedzy. Oni mogą jedynie mu powiedzieć - skończ gadać, zamknij się itp., a jest to ostatni okres, by dziecko przejęło informacje, których akurat w tym wieku jest głodne. My nasze dziecko przejęliśmy w wieku 15 lat. To już jest trochę za późno, ale udało się go jeszcze uratować. Czemu tak piszę? Bo ze swoich braci, mimo tego, że jest najmłodszy, a o tym też pewnie pisałem, jest najbardziej rozgarnięty. Widać coś jednak ode mnie przejął. Za to - uwaga - 301 idzie ponownie do szkoły średniej. No wow. Nagle okazuje się, że jest mu potrzebny papier ze średnim wykształceniem. Oprócz tego kariera w richtich fajnych Niemczech się już skończyła i miraż wlk. kasy odszedł w zapomnienie. Ciekawe, że jak to mówiłem, to byłem uważany za debila, bo przeca tam nie byłem to skąd mogę wiedzieć, a Edek, który naświetla mu różową przyszłość jest akurat tą kompetentną osobą.
303 za to ostatnio dzwonił, że chce od nas swoją CV-kę. Byłem w pracy więc nie mogłem mu jej przesłać, ale pytałem się go po co mu ona skoro, jak twierdził, ma pracę życia gdzie dobrze zarabia itp. Okazało się, że z tymi zarobkami to tak nie jest i został wyjebany bez mydła. Czemu to zawsze tak jest, że oni są wyjebani bez mydła? Ostał się jakoś 302 w tych śmieciach, ale 301 też już zakończył karierę w Niemczech, gdzie jeździł do pracy i miał tyle zarabiać, że zalałby nas tą kasą którą tam zarobi. Tylko czemu ja i pewnie kilku innych wiedziało, że to tak się nie skończy, a on tego nie wiedział? Nie chciał słuchać? Był/jest zbyt mało rozgarnięty? Czemu 303 w kolejnej pracy został wyjebany bez mydła? Czy oni to mają na czole wypisane - tak możesz mnie wyjebać na kasie bez mydła, czy Ci nieuczciwi pracodawcy przyciągają takich na banalne sztuczki, działające od lat.
Był również z nimi 304. Jak to dzieci w takim wieku - 10 lat, jest pełen ekspresji. Chce się komunikować, o wiele rzeczy pytać, natomiast staje przed ścianą niechęci, czy niemożności tłumaczenia mu wielu rzeczy przez 972, czy jego matkę z braku wiedzy. Oni mogą jedynie mu powiedzieć - skończ gadać, zamknij się itp., a jest to ostatni okres, by dziecko przejęło informacje, których akurat w tym wieku jest głodne. My nasze dziecko przejęliśmy w wieku 15 lat. To już jest trochę za późno, ale udało się go jeszcze uratować. Czemu tak piszę? Bo ze swoich braci, mimo tego, że jest najmłodszy, a o tym też pewnie pisałem, jest najbardziej rozgarnięty. Widać coś jednak ode mnie przejął. Za to - uwaga - 301 idzie ponownie do szkoły średniej. No wow. Nagle okazuje się, że jest mu potrzebny papier ze średnim wykształceniem. Oprócz tego kariera w richtich fajnych Niemczech się już skończyła i miraż wlk. kasy odszedł w zapomnienie. Ciekawe, że jak to mówiłem, to byłem uważany za debila, bo przeca tam nie byłem to skąd mogę wiedzieć, a Edek, który naświetla mu różową przyszłość jest akurat tą kompetentną osobą.
303 za to ostatnio dzwonił, że chce od nas swoją CV-kę. Byłem w pracy więc nie mogłem mu jej przesłać, ale pytałem się go po co mu ona skoro, jak twierdził, ma pracę życia gdzie dobrze zarabia itp. Okazało się, że z tymi zarobkami to tak nie jest i został wyjebany bez mydła. Czemu to zawsze tak jest, że oni są wyjebani bez mydła? Ostał się jakoś 302 w tych śmieciach, ale 301 też już zakończył karierę w Niemczech, gdzie jeździł do pracy i miał tyle zarabiać, że zalałby nas tą kasą którą tam zarobi. Tylko czemu ja i pewnie kilku innych wiedziało, że to tak się nie skończy, a on tego nie wiedział? Nie chciał słuchać? Był/jest zbyt mało rozgarnięty? Czemu 303 w kolejnej pracy został wyjebany bez mydła? Czy oni to mają na czole wypisane - tak możesz mnie wyjebać na kasie bez mydła, czy Ci nieuczciwi pracodawcy przyciągają takich na banalne sztuczki, działające od lat.
No ale jak był 972 z rodziną, to akurat dzwonił 303 na rozmowę wideo, bo oni tylko takie prowadzą, bo przecież ta wizualizacja jest potrzebna, to widziałem go w nowym fryzie (włosach na gowie) i mnie to w seksie by brało, tzn. dodatkowy bodziec podniecający, ale w realu to właśnie takie info - jestem debilem, dam się wyjebać bez mydła. No i jak on tak idzie kajś robić z takim wyglądem, to pracodawca go tak odbiera.
Przy okazji 303 wyszła jeszcze taka sprawa w rozmowie z żoną od 972, że obecnie 303 nie pije. Pisałem o tym, że to pewnie za sprawą traumatycznych wydarzeń u kola 2 m-ta dalej, ale żona od 972 pełna podziwu, że 303 nie łyka, nadto teraz se wmówiła że on nie łykał wcześniej. No może wtedy na ogródku jak robił to przygotowanie pod wylewkę z betonu u 811 ze mną.
Że co qrwa?! Powiedziałem jej, że przecież zalewał się w trupa i może ona o tym nie wie lub nie chce wiedzieć, ale tak było, więc swoje przeszedł. Już nie chciałem jej insynuować, że przelecieli go dosłownie bez mydła, bo by jej chyba mózg rozdupiło. Lepiej chyba, jak żyje w nieświadomości. Po za tym, nawet jakby przyjęła to do wiadomości, to co by z tym zrobiła? Nic. Tera już nic, bo przeca 303 je dorosły, a 304 przed czymś podobnym by w żaden sposób nie uchroniła, bo jej IQ na to nie pozwala.
Zmiennik wziął dwa dni urlopu 7-go i 11-go. Ponieważ on na rano, to przyprowadzali mi jakieś inne wozy. No dramaty. Jakim cudem Ci ludzie dostają nowe wozy na stałe, to ja nie wiem. Może tak, jak kiedyś skrzynkę wódki niosą. Miałem taki wóz 1359. Jeden z nowszych. Zajechany tak, że jakiś dramat. Czułem się jakbym jakąś 300-ką (najstarsze solarisy na zajezdni) jechał. I on przyjeżdża takim wozem i jeszcze nałóż pokrowiec na koniec na siedzenie, by nie pobrudzili. Nosz qrwa. Cały wóz zajechany, a on mi bredzi o pokrowcu?!
Oczywiście go założyłem. Wozem tym jeździłem na 830 26-go marca. Już wtedy kierownica z trudem odbijała, tzn. wracała do położenia zero, a wczoraj w ogóle już nie wracała, kiedy w solarisach można nią praktycznie palcami kręcić. Co jest z tymi ludźmi nie tak?! Drzwi piszczą, skrzeczą przy zamykaniu, 3-cie słyszę w kabinie. Wjazdy na dziury, które i tak starałem się omijać jak zwykle, to cała buda sie trzęsie, co może lata, dzwoni, trzeszczy... Zastanawiałem się czy w ogóle je omijać, skoro jutro oni się wpierdolą do wszystkich możliwych, więc po co? Wycieraczki musiałem uruchomić, bo deszcz zaczął padać, to myślałem, że coś się w nich piłuje. Qrwa!, taczkę im dać, to ją też spierdolą.
Wracałem 7-go naszym wozem za pasażera z pracy. Jechał jakiś dziadek. Pomyślałem i dobrze, nie będzie go zajeżdżał. Część dziur jakoś udało mu się ominąć w inne wpadał. No trudno. Ale za to mogłem sobie pochodzić po wozie. Nawet ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, bo wszyscy siedzieli, a ja jeden jak pierdolnięty chodziłem po całym wozie od przodu do tyłu, kręciłem się, obserwowałem. Ale pierwsze to cichutko. Nic nie dzwoniło, a chciałem wyłapać takie rzeczy, tzn. lekko coś było obluzowane za przegubem w klimie. Reszta cicho, drzwi nasmarowane przeze mnie kilka razy, cicho się zamykały otwierały. W wozie ciepło, ale nad tym jeszcze będę pracował. Generalnie sama przyjemność z jazdy takim wozem nawet za pasażera, a wóz ma 12 lat.
Dziś na szczęście, bo sprawdziłem na zdupie zmiennik nim jeździ. Uff, będzie znowu przyjemnie w pracy.
Ok, kończę, bo zaś tego nie wypchnę.
Zdęcie.
W zimowej aurze, sfocony tam gdzie napisane na tablicy. Przy okazji 303 wyszła jeszcze taka sprawa w rozmowie z żoną od 972, że obecnie 303 nie pije. Pisałem o tym, że to pewnie za sprawą traumatycznych wydarzeń u kola 2 m-ta dalej, ale żona od 972 pełna podziwu, że 303 nie łyka, nadto teraz se wmówiła że on nie łykał wcześniej. No może wtedy na ogródku jak robił to przygotowanie pod wylewkę z betonu u 811 ze mną.
Że co qrwa?! Powiedziałem jej, że przecież zalewał się w trupa i może ona o tym nie wie lub nie chce wiedzieć, ale tak było, więc swoje przeszedł. Już nie chciałem jej insynuować, że przelecieli go dosłownie bez mydła, bo by jej chyba mózg rozdupiło. Lepiej chyba, jak żyje w nieświadomości. Po za tym, nawet jakby przyjęła to do wiadomości, to co by z tym zrobiła? Nic. Tera już nic, bo przeca 303 je dorosły, a 304 przed czymś podobnym by w żaden sposób nie uchroniła, bo jej IQ na to nie pozwala.
Zmiennik wziął dwa dni urlopu 7-go i 11-go. Ponieważ on na rano, to przyprowadzali mi jakieś inne wozy. No dramaty. Jakim cudem Ci ludzie dostają nowe wozy na stałe, to ja nie wiem. Może tak, jak kiedyś skrzynkę wódki niosą. Miałem taki wóz 1359. Jeden z nowszych. Zajechany tak, że jakiś dramat. Czułem się jakbym jakąś 300-ką (najstarsze solarisy na zajezdni) jechał. I on przyjeżdża takim wozem i jeszcze nałóż pokrowiec na koniec na siedzenie, by nie pobrudzili. Nosz qrwa. Cały wóz zajechany, a on mi bredzi o pokrowcu?!
Oczywiście go założyłem. Wozem tym jeździłem na 830 26-go marca. Już wtedy kierownica z trudem odbijała, tzn. wracała do położenia zero, a wczoraj w ogóle już nie wracała, kiedy w solarisach można nią praktycznie palcami kręcić. Co jest z tymi ludźmi nie tak?! Drzwi piszczą, skrzeczą przy zamykaniu, 3-cie słyszę w kabinie. Wjazdy na dziury, które i tak starałem się omijać jak zwykle, to cała buda sie trzęsie, co może lata, dzwoni, trzeszczy... Zastanawiałem się czy w ogóle je omijać, skoro jutro oni się wpierdolą do wszystkich możliwych, więc po co? Wycieraczki musiałem uruchomić, bo deszcz zaczął padać, to myślałem, że coś się w nich piłuje. Qrwa!, taczkę im dać, to ją też spierdolą.
Wracałem 7-go naszym wozem za pasażera z pracy. Jechał jakiś dziadek. Pomyślałem i dobrze, nie będzie go zajeżdżał. Część dziur jakoś udało mu się ominąć w inne wpadał. No trudno. Ale za to mogłem sobie pochodzić po wozie. Nawet ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, bo wszyscy siedzieli, a ja jeden jak pierdolnięty chodziłem po całym wozie od przodu do tyłu, kręciłem się, obserwowałem. Ale pierwsze to cichutko. Nic nie dzwoniło, a chciałem wyłapać takie rzeczy, tzn. lekko coś było obluzowane za przegubem w klimie. Reszta cicho, drzwi nasmarowane przeze mnie kilka razy, cicho się zamykały otwierały. W wozie ciepło, ale nad tym jeszcze będę pracował. Generalnie sama przyjemność z jazdy takim wozem nawet za pasażera, a wóz ma 12 lat.
Dziś na szczęście, bo sprawdziłem na zdupie zmiennik nim jeździ. Uff, będzie znowu przyjemnie w pracy.
Ok, kończę, bo zaś tego nie wypchnę.
Zdęcie.
Narka.
Nie ogarniam takiego podejścia do wypłaty, jak to twoje.
OdpowiedzUsuńAle co w tym dziwnego, oprócz samego faktu jej nie odbierania?
UsuńJakbyś miał kase na koncie, a dodatkowo wpływała następna to podobnie. Nie używasz jej, bo masz inną.
No i właśnie do tego przydaje się konto w banku. Wypłata na nie wpływa i człowiek nie musi sobie niczym głowy zawracać :)
UsuńTo też tak trochę, by choć ociupinę spowolnić nadejście CBDC.
Usuń