poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Poniedziałek #1982

    Wszedł ostatnio na stację 897 wraz z bratem 979. 897 kupił żubrówkę białą. Ostatni raz to łykałem. Co za shit. Jeszcze rozumiem, jakby miał sytuację finansową jak 972, ale nie. Zarabia dobrze, to w czym problem? On do tego jeszcze często pije, to nie rozróżnia gatunków wódek? W tym wieku powinien już wiedzieć czego się nie łyka i mieć sprawdzone gatunki, po których się człek normalnie czuje na drugi dzień. 
   Po tym gównie większość soboty stracone, bo dochodziłem do siebie. Leżałem przez jakiś czas z przerwami, bo podjechał na stację mac. 844 wymienić olej w swoim new wozie. Akurat zbiegło się to w czasie kiedy mnie muliło i urywałem się od niego, choć dawno nie widzieliśmy się, wyglebić bo myślałem, że nie wyrobię. Jakoś na raty przysypiałem, bo jak nie 844 mnie angażował, to albo zadzwonił 172, albo alarm w komórce, że niski poziom baterii. No co jakiś czas impuls by wyjść z łóżka. Akurat wtedy jak potrzebowałem kilku godz. dla siebie. 
   Zrobiło się lato to i więcej ludzi widzę w wiosce. Ostatnio jadąc autobusem do pracy widziałem 181. Ostatnio to pamiętam, że wyjechał za granicę. Coś tam chyba nie jest dobrze, skoro wracają. 
   Po obejrzeniu "Twoje imię wyryte jest we mnie." postanowiłem przypomnieć sobie wyciskacz łez - "Miłość jest jak opadające płatki kwiatów." Tym razem udało się go obejrzeć w dwu ratach więc i tak jest postęp. Film na podstawie książki, ale dobrze zrealizowany, dobrze się go ogląda i ogólnie na poziomie zrobiony. Wyróżnia sie wśród innych produkcji. Nawet nie wiem skąd go wyłapałem, może jakieś AI mi go podesłało...
   Byłem dziś na masażu, tak u tego samego masażysty z wioski. Tym razem ustaliliśmy, że pogadamy po, choć na początku nie obyło się bez wymiany jakiś zdań. Z masażu zapamiętałem już znacznie więcej jak tylko masaż lewej łydki. Zaczął od prawej. Dużo skupił sie na nogach, ale jednak najprzyjemniej odbiera się masaż pleców. Momentami robiło mi się fajnie jak masował, to jest to uczucie, kiedy czyjś dotyk może sprawić przyjemność. Przy okazji nasunęła mi się refleksja, może mu o tym napiszę lub powiem. Masował mi też ręce, fajnie ale brakowało mi tego dotyku na dłoniach. Kurczę, aż chciałem aby tam zjechał swoją ręką. Nie masuje też stóp, ale może w tym masażu, bo zdaję sobie sprawę, że są różne, to akurat się nie zawiera. Ale z tą dłonią temat do przegadania. Generalnie fajnie, czas nie stracony. Już po chwile pogadaliśmy, ale jak tłumiłem gadanie w czasie, to później nie umiałem wystartować z tematami i o jakiś pierdołach gadaliśmy. 
    Ponieważ on miał czas ograniczony, był jeszcze bez śniadania, to długo rozmowa nie trwała. Jeszcze w drzwiach go trochę przytrzymałem, bo się mózg z gadaniem rozpędził. 
    Odnośnie tłumienia, to odbywa się to na dziale p.s. Idzie dobrze. Znacząco pomogła scena z filmu "Twoje imię wyryte jest we mnie", którą utrzymuję w pamięci. Po pierwszym oglądaniu ją wykasowałem, bo nie oddziaływała na mnie. Teraz zarząd sobie cyklicznie o niej przypomina i podsyła do działu p.s. 
    No i jeszcze jedna sprawa. Odnoszę wrażenie, iż ponieważ tłuszcza kompletnie nie ogarnia spraw komunikacyjnych szynowych, to rządzacy znaleźli sobie doskonałą niszę na wyciąganie dutków, a jednocześnie na ich przytulenie. Otóż w praktycznie w całej PL jest moda na rycie całych, dużych stacji na nowo. To nie jest 2zł, ale trzeba dodać do tego 9 zer. I teraz za taką kase np. ryją nową praktycznie linię z Ch-wa Bat. przez Ch-ów M-to do Bytomia, włącznie z nim. Po co? Na co? Ach ten mis.... 
   Na linii 131 na odcinku od Ch-wa Bato. do Ch-wa M-ta były dwa tory. Średnio w obu kierunkach poc. tam pojawiał się co 40 min. (jakikolwiek z towarówkami włącznie).W zasadzie starczyłby jeden tor. Owszem, przy UM Św-ce zrobiono przyczułek na 3 ci wiadukt jak poprzednio linię robiono, to było w 2000 roku, ale nigdy nie było potrzeby z powodu małego ruchu wstawienia tam 3-go przęsła i położenia tego toru. Teraz radośnie, na bazie tego co można przytulić robi się ów 3-ci tor. Mało tego w Ch-wie robi się w odległości 400 m dwa przystanki osobowe na kolei! (przecież to nie tramwaj)
   W Św-ach w dzielnicy Chropaczów nagle komuś odwaliło i na zupełnie bocznej linii tramwajowej 17-cie, która przez zamknięciem do remontu jeździła co 30 min, więc częstotliwość nie powalająca, był jeden tor przez tą dzielnicę z mijanką i przez sąsiednią dzielnicę, w której też jest mijanka. Teraz, bo im ten miś jest droższy...., robi się dwa tory, kiedy w samej dzielnicy po ukończeniu remontu będzie o ok. 500 ludzi mniej mieszkać, bo to wraz z Lipinami, to  jedna z szybciej wyludniających się dzielnic ma-ta. 
  No i Bytom, do którego ciągnięte są te nowe tory kolejowe. M-to jedno z najszybciej degradujących się w aglomeracji. Nie znam osoby, no może oprócz rządzących, bo Ci są zawsze pełni optymizmu, kto powiedziałby, że By-m to prężnie rozwijające sie m-to z przyszłością i w ogóle fajnie tam mieszkać itd. W zasadzie większość wie, że to upadające m-to i nie wiadomo, co z niego zostanie. I teraz, znowu, radośnie robi się praktycznie od podstaw nową stację kolejową w m-cie, które w zasadzie przestaje żyć. Kto i gdzie będzie sie poruszał z tej stacji kolejowej? Przecież jeździ poc., mimo remontu samej stacji By-m - Gl-ce wiozący (uwaga) średnio ok. 5 pasażerów, do którego województwo ogłosiło, że dofinansuje to połączenie, bo strategiczne w wys. 2 mln. zł. 
   Za ok. 2 mld. zł. wyremontowano przez 6 lat, a w zasadzie położono od nowa linię z Warszawy do Po-nia, po której poc. będą jeździły dokładnie tyle samo czasu, co 6 lat temu. 
   No i teraz małe podsumowanie. W zasadzie jak nie przedstawia się tego w mediach humorystycznie - patrzcie tyle poszło i nie wiele się stało lub w inny deseń, to zachwala się w niebiosa. Nikt, albo te głosy są skutecznie wyciszane, nie podnosi kwestii ekonomii tych działań. Jedynie A. Furgalski kiedyś wypowiedział się, jak wołanie w puszczy, że by linia KDP miała sens, to między pkt. A i B musi dziennie przewozić 20 k ludzi, odnośnie idiotycznego projektu zbudowania KDP z Wa-wy na Mazury. 
   Nikt natomiast nie mówi, patrzcie, tyle Wam zabraliśmy z portfela, by zbudować takie ciulstwo, które teraz będziecie musieli utrzymywać przez kolejne lata. Uff. kończę, bo mi ciśnienie rośnie. 
   I na koniec, by nie było, to podatek w wiosce przez ostatnie lata wynosił:
- 2018 - 166
- 2019 - 166
- 2020 - 172
- 2021 - 180
- 2022 - 180
- 2023 - 214.
   Zaszaleli, a co...
   Zdjęcia. (z przed ok. 5 lat.)

Obok tej nastawni mieliśmy docelowo przejeżdżać drezynami do stacji Ruda Chebzie. 

Ta nastawnia w zasadzie już nie istnieje, wnet pójdzie do wyburzenia. 

Zdj. zrobione od strony stacji Ruda Chebzie. Po prawej sem. wjazdowy Y1 na linię do Rudy Wsch. i dalej do Kop. Ruda. Sem. już też nie ma. 
  Narka.

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Poniedziałek #1981

     [(poniższy tekst miał sie ukazać wczoraj, dlatego odniesienia są do tego dnia) i jak to u mnie obsuwa jednodniowa się przydarzyła]
    Mózg mi dzisiaj zgłupiał. Obejrzałem wpierw produkcję do teledysku nagrania "I Ciebie też, bardzo", a następnie dokończyłem po pierwszej racie (kilka dni temu) oglądanie filmu "Twoje imię wyryte jest we mnie". Przez to mam praktycznie nie przespaną noc. Tzn. spałem może na 5 rat w krótkich jednostkach czasowych. Pierwszy raz zasnąłem coś ok. 03:00, a dziś do pracy. Leżałem, przewracałem się z boku na bok i albo myślałem o filmie, albo w tle mózg odtwarzał nagranie "I Cieibie też..."
    Opisywałem film tutaj, ale bardzo nieudolnie. Pewnie wynikało to z samego oglądania filmu na 5 rat, oraz braku czasu na skupienie się i porządny opis. Jest to film, który trzeba obejrzeć w całości. Mózg musi się skupić na nim, rozpędzić się wraz z dawkami informacji, przetwarzać je, analizować. Tego oglądając na raty nie ma, ale też czas, czas potrzebny do obejrzenia filmu w całości u mnie to osiągnięcie.
    Film o tematyce często poruszanej, pierwszej szkolnej miłości. W tajwańskiej produkcji osadzony w 1987 r. po okresie stanu wojennego w tym kraju, więc rygorystycznych norm społecznych, zwłaszcza panujących w szkołach. Odseparowanie chłopaków od dziewczyn miało nie rozpraszać ich od nauki. Do tego dochodzi społeczny brak akceptacji ludzi homoseksualnych, co w filmie w biciu naszego jest co jakiś czas przypominane. I właśnie to otoczenie, które na nas oddziaływuje powoduje podejmowanie decyzji. To ono sprawia, że często podejmujemy je kierując nas na zupełnie inny tor. Można nawet stwierdzić, że to otoczenie (inni ludzie) nam tą wajchę przekładają i kierują nas gdzieś indziej. Zrywają w ten sposób uczucie, które się rodziło. Jak tytuł filmu - Trzeba zabić tę miłość. Czy faktycznie z perspektywy czasu to dobre działania. Może one nas w jakiś sposób ratują, ale jednocześnie pozostawia pustkę po miłości, która nie mogła rozwinąć skrzydeł. Rozpamiętujemy ten okres później przez lata. Ciąży to na nas jak jakieś traumatyczne wydarzenie. 
   Podobnie jak na filmie miałem sytuację z 800. Było to krótko po szkole. Po iluś latach później powiedział mi, że wybrał tak, bo takie były czasy i złączenie sie ze mną spowodowało by więcej komplikacji jak pożytku. Ta decyzja nie spowodowała, że pociąg do samców u niego wygasł. Został stłumiony, ale co jakiś czas się wyrywał, bo info do mnie z zewnątrz docierało. Dokładnie jak na filmie. Też ma żonę, dzieci, ale...
    Tytuł filmu to jednocześnie tytuł piosenki, która w filmie jest wykorzystana. Z 800 też mieliśmy taką piosenkę, przy której nawet kilka razy tańczyliśmy, to Edyta Bartosiewicz - Ostatni. Czasem wracam do tego nagrania i za każdym razem słuchając przypominają mi się chwile z 800. 
   Drugą taką sytuację miałem z 977. Też o tym pisałem. Wyznał mi kilka razy miłość. Wszystko fajnie, ale tym razem ja, mimo że zakochałbym się w nim bez problemu, a nawet się to działo, tłumiłem u siebie to uczucie. Dziś myślę o tym, jako o straconych chwilach, ale z drugiej strony jest właśnie ta kołacząca się w głowie niepewność jak by się to potoczyło, jakbyśmy się złączyli razem. Czy dalibyśmy radę w tym nieprzyjaznym otoczeniu funkcjonować, a wiemy, że otoczenie potrafi być b. uciążliwe, co wymownie w filmie tajwańskim ukazano. 

   Jeszcze jedno. Czy można miłość zużyć? Tzn. hipotetycznie bohaterowie filmu, mimo oddziaływującego otoczenia łączą się razem na dobre i złe. Wybucha między nimi miłość. Mimo trudności obiektywnych w postaci wrogiego otoczenia cieszą sie uczuciem do siebie, które silnie rozpala się, po czym, co naturalne przygasa. Czy wyszli by z tego cało, w sensie nawet fizycznym. Czy nie pobito by ich, nie utrudniono im życia itp. Mimo tego, mieli by wyczerpane uczucie miłości. Ona była na wysokim poziomie. Na wyższym już nigdy by nie była. Jak skok na bungee. Zaliczony, odfajkowany. Tak zamiast tego, żyją bieżąco, jednak rozpamiętując tamte chwile mając nieustanny niedosyt tego co mogło być, a nie nastąpiło. 
   Samego odbioru filmu nie ułatwia obsadzenie w głównych rolach ładnych aktorów. Widać to na tle innych uczniów ze szkoły, do której uczęszczają. To często się zdarza, ale jest jeden wyjątek "Guillermo i bracia do stołu" (chyba taki tytuł) gdzieś u mnie opisywany. Dało się zrobić dobry film z aktorem o średniej urodzie. 
   Jeszcze jedna sprawa. Jest w filmie scena kiedy główny bohater w łaźni szkolnej decyduje się umyć pedała, którego znowu pobili jeszcze bardziej czyniąc go mało ruchliwym. Scena, która odnośnie scenariusza ma mało do zarzucenia, jest prosto,ale dobrze skadrowana. Czerpiemy info z tego co dzieje się na kadrze jak i zarówno po za nim, to jest fajne, nie zrobiono z tego jakiejś sceny porno, tylko ze smakiem pokazano akt seksualny. Jedyne co mam do zarzucenia, to odegranie tego przez głównego bohatera. Już to pisałem, że pewnych scen nikt tak nie odgrywa jak właśnie branżowcy z bagażem doświadczeń, a jednocześnie z działającym uczuciem. Xavier Dolan w filmie Tom i np. Derek Villanueva w filmie Longhorns. W twoim imieniu, przynajmniej mnie, zabrakło tego akurat w tej scenie. Podobną scenę miałem przecież z 977 w wannie kiedy w niej pierwszy raz się z nim spotkałem. Oczywiście tłuszcza w większości tego nie wyłapie, ale też czy tłuszcza taki film wybierze do oglądania?
   I dla naszego ukochanego działu p.s. jest scena, która myślę uspokoi go na długi czas. Krótka, ale wymowna. To również za sprawą tej sceny noc przespana na wiele rat, a generalnie niedospana. 
   Qrwa w tym wieku takie oddziaływania. 

   Wpis już dziś 17-04-2023. 
   Wczoraj spanie mnie brało już po 16:00, jakiś kryzys, później minął, ale jechałem autobusem i co chwilę ziewałem. Jednak wczoraj swoim wozem na 48 to zajebiście się jeździło. Jednak co swój wóz, to swój wóz. 
   Ok, tyle, bo zaś tego nie wypchnę.
   Zdjęcie.
Osobliwości PKP. Ktoś kto się zna nie uwierzy, ale na zdj. to faktycznie obecnie służy za Tm-ke, a przynajmniej służyło w chwili zrobienia zdjęcia. 
   Narka.

środa, 12 kwietnia 2023

Środa #1980

     Kolejna wypłata (nie, nie moja, bo swoich nadal nie odbieram, na razie ucichło, chyba sie przyzwyczaili) i był 972 z rodziną uiścić rachunki. Jest progres, bowiem po ich opłaceniu pozostało mu na koncie 972 zyla. Widać nawet w kryzysie rodziny biedne są w stanie trochę zacisnąć pasa i zweryfikować swoje wydatki. Oczywiście nadal absurdalną pozycją są media - telefony, kablówka, ale chyba oszczędzają na (niestety) spożywce, bo co innego pozostaje, gdzie można przyoszczędzić. 
   Jak byli, to jakbym się mógł powstrzymać, po raz kolejny przypatrzyłem się 302. Gdybym go spotkał na ulicy w koszulce z krótkim rękawkiem, jak był u mnie, to bym pomyślał jest ok. On ręce, bo jednak po 972, ma fajne, ale wiem, że pod koszulką już tak nie jest. Szkoda, że nie ma kto mu powiedzieć (ja nie mam okazji obecnie), by ćwiczył i resztę doprowadził do fajnego stanu. Jest to też info, że oglądając niby mięśniaków na ulicy, z fajnymi twarzami, rękami, tak po za tym niewiele oni mają ładnego. Te klaty, brzuchu pod koszulkami wyglądają już b. średnio, a nawet mogą być nie podniecające. 
   Był również z nimi 304. Jak to dzieci w takim wieku - 10 lat, jest pełen ekspresji. Chce się komunikować, o wiele rzeczy pytać, natomiast staje przed ścianą niechęci, czy niemożności tłumaczenia mu wielu rzeczy przez 972, czy jego matkę z braku wiedzy. Oni mogą jedynie mu powiedzieć - skończ gadać, zamknij się itp., a jest to ostatni okres, by dziecko przejęło informacje, których akurat w tym wieku jest głodne. My nasze dziecko przejęliśmy w wieku 15 lat. To już jest trochę za późno, ale udało się go jeszcze uratować. Czemu tak piszę? Bo ze swoich braci, mimo tego, że jest najmłodszy, a o tym też pewnie pisałem, jest najbardziej rozgarnięty. Widać coś jednak ode mnie przejął. Za to - uwaga - 301 idzie ponownie do szkoły średniej. No wow. Nagle okazuje się, że jest mu potrzebny papier ze średnim wykształceniem. Oprócz tego kariera w richtich fajnych Niemczech się już skończyła i miraż wlk. kasy odszedł w zapomnienie. Ciekawe, że jak to mówiłem, to byłem uważany za debila, bo przeca tam nie byłem to skąd mogę wiedzieć, a Edek, który naświetla mu różową przyszłość jest akurat tą kompetentną osobą. 
   303 za to ostatnio dzwonił, że chce od nas swoją CV-kę. Byłem w pracy więc nie mogłem mu jej przesłać, ale pytałem się go po co mu ona skoro, jak twierdził, ma pracę życia gdzie dobrze zarabia itp. Okazało się, że z tymi zarobkami to tak nie jest i został wyjebany bez mydła. Czemu to zawsze tak jest, że oni są wyjebani bez mydła? Ostał się jakoś 302 w tych śmieciach, ale 301 też już zakończył karierę w Niemczech, gdzie jeździł do pracy i miał tyle zarabiać, że zalałby nas tą kasą którą tam zarobi. Tylko czemu ja i pewnie kilku innych wiedziało, że to tak się nie skończy, a on tego nie wiedział? Nie chciał słuchać? Był/jest zbyt mało rozgarnięty? Czemu 303 w kolejnej pracy został wyjebany bez mydła? Czy oni to mają na czole wypisane - tak możesz mnie wyjebać na kasie bez mydła, czy Ci nieuczciwi pracodawcy przyciągają takich na banalne sztuczki, działające od lat. 
   No ale jak był 972 z rodziną, to akurat dzwonił 303 na rozmowę wideo, bo oni tylko takie prowadzą, bo przecież ta wizualizacja jest potrzebna, to widziałem go w nowym fryzie (włosach na gowie) i mnie to w seksie by brało, tzn. dodatkowy bodziec podniecający, ale w realu to właśnie takie info - jestem debilem, dam się wyjebać bez mydła. No i jak on tak idzie kajś robić z takim wyglądem, to pracodawca go tak odbiera. 
   Przy okazji 303 wyszła jeszcze taka sprawa w rozmowie z żoną od 972, że obecnie 303 nie pije. Pisałem o tym, że to pewnie za sprawą traumatycznych wydarzeń u kola 2 m-ta dalej, ale żona od 972 pełna podziwu, że 303 nie łyka, nadto teraz se wmówiła że on nie łykał wcześniej. No może wtedy na ogródku jak robił to przygotowanie pod wylewkę z betonu u 811 ze mną.
   Że co qrwa?! Powiedziałem jej, że przecież zalewał się w trupa i może ona o tym nie wie lub nie chce wiedzieć, ale tak było, więc swoje przeszedł. Już nie chciałem jej insynuować, że przelecieli go dosłownie bez mydła, bo by jej chyba mózg rozdupiło. Lepiej chyba, jak żyje w nieświadomości. Po za tym, nawet jakby przyjęła to do wiadomości, to co by z tym zrobiła? Nic. Tera już nic, bo przeca 303 je dorosły, a 304 przed czymś podobnym by w żaden sposób nie uchroniła, bo jej IQ na to nie pozwala. 

   Zmiennik wziął dwa dni urlopu 7-go i 11-go. Ponieważ on na rano, to przyprowadzali mi jakieś inne wozy. No dramaty. Jakim cudem Ci ludzie dostają nowe wozy na stałe, to ja nie wiem. Może tak, jak kiedyś skrzynkę wódki niosą. Miałem taki wóz 1359. Jeden z nowszych. Zajechany tak, że jakiś dramat. Czułem się jakbym jakąś 300-ką (najstarsze solarisy na zajezdni) jechał. I on przyjeżdża takim wozem i jeszcze nałóż pokrowiec na koniec na siedzenie, by nie pobrudzili. Nosz qrwa. Cały wóz zajechany, a on mi bredzi o pokrowcu?!
   Oczywiście go założyłem. Wozem tym jeździłem na 830 26-go marca. Już wtedy kierownica z trudem odbijała, tzn. wracała do położenia zero, a wczoraj w ogóle już nie wracała, kiedy w solarisach można nią praktycznie palcami kręcić. Co jest z tymi ludźmi nie tak?! Drzwi piszczą, skrzeczą przy zamykaniu, 3-cie słyszę w kabinie. Wjazdy na dziury, które i tak starałem się omijać jak zwykle, to cała buda sie trzęsie, co może lata, dzwoni, trzeszczy... Zastanawiałem się czy w ogóle je omijać, skoro jutro oni się wpierdolą do wszystkich możliwych, więc po co? Wycieraczki musiałem uruchomić, bo deszcz zaczął padać, to myślałem, że coś się w nich piłuje. Qrwa!, taczkę im dać, to ją też spierdolą. 
   Wracałem 7-go naszym wozem za pasażera z pracy. Jechał jakiś dziadek. Pomyślałem i dobrze, nie będzie go zajeżdżał. Część dziur jakoś udało mu się ominąć w inne wpadał. No trudno. Ale za to mogłem sobie pochodzić po wozie. Nawet ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, bo wszyscy siedzieli, a ja jeden jak pierdolnięty chodziłem po całym wozie od przodu do tyłu, kręciłem się, obserwowałem. Ale pierwsze to cichutko. Nic nie dzwoniło, a chciałem wyłapać takie rzeczy, tzn. lekko coś było obluzowane za przegubem w klimie. Reszta cicho, drzwi nasmarowane przeze mnie kilka razy, cicho się zamykały otwierały. W wozie ciepło, ale nad tym jeszcze będę pracował. Generalnie sama przyjemność z jazdy takim wozem nawet za pasażera, a wóz ma 12 lat. 
   Dziś na szczęście, bo sprawdziłem na zdupie zmiennik nim jeździ. Uff, będzie znowu przyjemnie w pracy. 
   Ok, kończę, bo zaś tego nie wypchnę. 
   Zdęcie. 
  W zimowej aurze, sfocony tam gdzie napisane na tablicy. 
   Narka.

niedziela, 9 kwietnia 2023

Niedziela #1979

  Jak to u mnie bywa, ale na szczęście bardzo rzadko, spowodowałem wypadek na drodze. Brzmi groźnie, ale w zasadzie to incydent. Na rondzie wjechałem do autobusu z zajezdni tyskiej. Moim lusterkiem prawym wywaliłem mu tylną szybę. Ten wspaniały mózg się pomylił w obliczeniach, a raczej nie wziął poprawki na zakręt i na wystające prawe lusterko. Wzięło się to z tego, że w jelczu M11, którym kiedyś tam jeździłem w kom. miejskiej lustro było znacznie bliżej wozu. Nie wystawało jak ramie żurawia. O ile nam lustro wymienili w kilka godz. a przynajmniej wóz stał gotowy już o 18:00, a zdarzenie było ok. 13:00 to tych z Tychów pozbawiłem wozu na ok. tydzień. Procedury ubezpieczeniowe. Samo zdarzenie było na tyle głupie, że kierowca z Tychów sie mnie pytał, czy ze mną wszystko ok., no bo takie coś...

  Wracając do zdarzenia, to prędkość też nie była jakaś kosmiczna by nie wyhamować, ale właśnie brak poprawki spowodował zatrzymanie sie zbyt blisko. No cóż, przyjdzie zapłacić za lusterko, choć wkłady, z mechanizmami obracającymi były całe, ale nie wiem jak oni to policzą. Papierologia trwała chyba 25 min, bo spisanie wszystkiego, zresztą jakoś nie śpieszyliśmy się. 
  Zjechałem bez prawego lusterka. Musiałem je odciąć, bo i tak by odpadło z kabla. Dziwnie się jechało. Później zmieniłem linię, bowiem za mnie pojechał dyspozytor jako rezerwa. Grasowałem na 297. Włączyłem się o 14:55 z +31 min, a zjechałem za 3h już z + 5 min, a to przecież godz. szczytowe i centrum katos. W drodze dwa wozy wyprzedziłem, bowiem linia w szczycie kursuje co 10 min. Jak zwykle patrzyli się na mnie. No co... Nadrabiałem. 
   Zdjęcia.
 Lusterko zawisło na kablu. To już wiecie jakim wozem jeżdżę. O nim opiszę więcej kiedyś tam.
  Świetny wóz. Dobrze utrzymany przez zmiennika, Technicznie niewiele do zarzucenia, a to co do naprawy, to jak się ciepło zrobi, to warsztat będe molestował. 
A to już wóz z Tychów, po bliskim spotkaniu z moim ramieniem lustra.
Teraz już poprawka do obliczeń wprowadzona i na razie działa. 
   Z innych spraw zajezdniowych, to mam 37, które wcześniej po 70 min postoju na dworcu, robiłem do końca (do północy). Teraz ten ostatni kurs zamienili mi na 931. Jeszcze jedna zajebista linia wioskowa. Kurs też w zasadzie nocny, ze zjazdem solo z Bierunia. No wyjebka f uj. Jestem tak zadowolony, że historia...
   Pod wieloma względami. Zjazd solo 33 km, a oni na to policzyli 50 min. Normalnie jestem nie śpiesząc się za 35 min na zajezdni. Wracam drogami szybkiego ruchu, dodatkowy plus, to zwiedzanie nowych terenów. Mało tego nie trzyma mnie na sztywno rozkład, bo nie robię jakiegoś przystanku w Katowicach tuż przed zajezdnią, tylko jak solo, to mogę być wcześniej i tak jest. Zdanżam (jak było na Co mi zrobisz jak mnie złapiesz) na wcześniejszy pekaes (wróć) autob. kom. miejskiej. W domu jestem 40 min wcześniej jak w poprzednim planie, choć kończę (planowo) 30 min wcześniej. Włączenie na linie jest na Zawodzie, to mogę tam dojechać dowolnie, to też czasem przejeżdżam przez centrum m-ta i zwiedzam sobie autobusem co dzieje w mieście. Trasy mam na razie trzy na to włączenie i w zależności od natchnienia wybieram sobie którą polecę, a w planie jest wyznaczenie jeszcze jakiejś do zwiedzania. Nie dość, że płacą, to jeszcze tyle rozrywek dają. 
    Z pisania na felku się wycofuję, co było do przewidzenia, na grindra też zaglądam co raz rzadziej. Tak to jest z nowymi zabawkami, że na początku jest wow, a później wraca do standardu, czyli może tam raz na jakiś czas zajrzę. Jest szansa, że tu będę częściej pisał. 
   Jest jeszcze jedna sprawa związana z felkiem. Są tam konta fejkowe. Nie wiedzieć po co (do końca) zakładane przez inne osoby, często starsze. Sam trafiłem na takie dwa, a z jednym nawet pisałem, co wydawać sie może dziwne podwójnie. Tzn. pisał do mnie z konta fejkowego założonego na jakiegoś 20 latka, jak i ze swojego, w którym miał wpisane 37 lat. Mój dział p.s. był na początku zachwycony, ale z czasem nadzór zgłaszał dziwne sytuacje. Wpadka miała msc. kiedy jedno i to samo zdj. wypłynęło w obu kontach. Rzecz nie do wytłumaczenia i obrony. Jak w puzlach był to ostatni element do rozwiązania. 
   Pozostaje pytanie po co mu to drugie konto?
   Inną kwestią jest weryfikacja informacji, które otrzymujemy. Do czasu spotkania, są one nieweryfikowalne, chyba, że jakieś bzdury padają w trakcie pisania. 
   Ale w dzisiejszym świecie tak jest. Dostajemy różne informacje i nie jesteśmy w stanie zweryfikować ich wiarygodności. Pomijam te oczywiste dot. np. pogody lub stanów, które się gdzieś tam wydarzyły i zostały nagrane, choć, jak pokazuje historia, i z tym jest czasem problem. 
  Np. pierwsza lepsza z brzegu informacja ze stacji radiowych, ale wcześniej drobna dygresja. Definicja dla mnie inflacji jest prosta. Jest to legalizacja dodruku kasy. Prosta, krótka, prawdziwa. 
  Teraz info z radia. Podwyżka cen benzyny na stacjach wywoła wzrost inflacji. Pamiętając tą krótką def. od razu pomyślałem - co oni bredzą. Wzrost cen pochodnych tak, nie inflacje. Przecież z powodu wzrostu bezpośredniego cen na stacji nikt nie drukuje więcej papierków, a dla ludzi oznacza to jedynie przekierowanie strumienia kasy, którym dysponują w innym kierunku. Mogą nabyć tyle samo ltr. benzyny co w ub. m-cu i z czegoś innego zrezygnować, lub kupić jej mniej i pozostać przy dotychczasowej strukturze zakupowej, ale nikt bezpośrednio z tego powodu nie drukuje (wpuszcza do obiegu) dodatkowej ilości gotówki (no chyba, że rząd wymyśli tarczę anty podwyżkową paliwa i wtedy właśnie przyczyni się bezpośrednio do wzrostu inflacji). 
   To przykład. A teraz ile informacji, z braku wiedzy np. w danej tematyce, nie jesteśmy w stanie zweryfikować. Słuchamy, czytamy i zakładamy, ze tak jest, no bo czemu niby nie, skoro oni tak powiedzieli. Przenosi się to, bo przecież mózg działa podobnie, na np. czaty. Czemu mamy zakładać, że każde konto to konto oszusta, a jeżeli nie każde, to które. Oczywiście jak pisze do mnie "amerykański żołnierz stacjonujący w Iraku" to sprawa jest jakby pewna i jest na przeciwległym biegunie, ale te konta w środku?
   Świąt nie obchodzę, ale dla tych którzy to robią - wesołych, pogodnych świąt.
   Narka.

niedziela, 2 kwietnia 2023

Niedziela #1978

   Nie jest niczym nowym, że mój dział p.s. działa odmiennie od reszty firmy. Z racji tego, z braku miśsniaków bieżąco do przelecenia, wymyślił ze oddamy się na masaż, bo taki od wieków chcieliśmy. Zawsze robiliśmy taki (no może nie taki) mięśniakom wioskowym, to zdecydowaliśmy się wybrać na taki. Ów masaż trafił się na grindże. Tak odpłatny. Zdjęcie kolesia który ma go przeprowadzić było, ale zgodziłem się. On młody po fizjoterapii, więc pomyślałem - nie zniszczy mnie. 
   Pojechałem i... w drzwiach okazało sie, że on mnie kojarzy. 
   Ja go mniej, bo jakoś nie nastawiałem się na przypatrywanie sie mu, tylko na odbiór samego masażu. Jak już leżałem na specjalnym łóżku i doszło do wymiany zdań okazało się, że on je z wioski. No wiecie. Jadę na masaż do kato, a tu masuje mnie koleś z wioski, którego kojarzę. Mało tego byłem u niego w jego pokoju, znam jego rodziców, a nadto do dziś ze starym się mijamy i czasem rozmawiamy i nagle leże u niego na "łóżku" i on mnie masuje....
   Z tego masażu zapamiętałem tylko jak masował mi lewą łydkę. Resztę masażu przyćmiła rozmowa z nim, bo przeca synek z wioski to chuj z tym masażem, ważniejsza jest wymiana myśli, to też mój mózg przestawił się na ową wymianę. Resztę w zasadzie w ogóle nie pamiętam,. Pamiętam rozmowę o czym gadaliśmy, ale samego jego masażu innych części ciała - nie. W trakcie pojawiło się posądzenie, że ja o nim nadałem jego starym i dlatego taka sytuacja wynikła. Oczywiście zaprzeczyłem, co jest zgodne z prawdą, bo to nie ode mnie wyszło, że on je branżowy. 
  Wyszła też sprawa dziecka, którą wyjaśniłem, to trochę dziwne, że muszę tą sprawę większości nakreślać, ale może i lepiej, bo zrozumieją. 
   W każdym razie (wiecie lub nie) umawiacie się na masaż, a tu masażysta okazuje się kolesiem z wioski z domku położonego 150 m dalej. No totalny errror. 
   Przegadaliśmy 1,5 h i dlatego nie pamiętam samego masażu oprócz tej lewej łydki, a w zasadzie masaż był przyjemny. Tzn. jak ktoś był na masażu, to jak robi Wam to obca osoba, to macie na nią wyjebane leżycie i odbieracia sam dotyk, samo masowanie części ciała. Kompletnie inaczej jest jak robi to znajoma osoba, jeszcze do tego branżowa. Mój mózg skupił się na rozmowie, na konwersacji, a nie na masażu. Nie bym uważał tą stówkę za zmarnowaną kasę,  ale czuję niedosyt z powodu doznań cielesnych, nie umysłowych. On mnie masował, puścił muzyczkę jakąś tam w podkładzie, która miała oddziaływać, a efekt był taki, że tej muzyczki kompletnie nie jarzę, za to rozmowę z nim tak. 
   Zapowiedziałem mu że ów masaż powtórzymy, na co zresztą liczę, bo ten niedosyt

   To powyżej je na czerwono, bo było pisane w takim stanie, ale jak czytałem teraz to nawet składnie wyszło. Tradycyjnie bez korekty. Wiecej bym napisał, ale przyjechali starzy branżowcy na odwiedziny, to wpisu nie kontynuowałem, bo musiałbym przerwać w połowie myśli, a nie wiem czy bym dokończył. 
    Gram w ETS-a. Najbardziej uczęszczaną wirtualną drogą jest Duisburg - Calais. Jeździ tam ok. 1/4 wszystkich użytkowników serwera sim 1. Teraz czemu tam jeżdżą? No bo skoro jest tam tyle osób, to ciągle się tam coś dzieje i tym co się tam poruszają w tym mnie o to chodzi. Dotychczas tworzyły się tam korki, w których wirtualni gracze "stali", albo poruszali się w żółwim tempie. W zasadzie można domniemywać, że im to nie przeszkadzało, bowiem jakby chcieli jechać luźną szeroką trzypasmową drogą, to takich w grze jest pełno, na których mało kto się porusza. Chyba że jakiś zorganizowany konwój. Otóż twórcy gry, nie wiem po co w ogóle, zabrali się za zniszczenie tego, co przyciągało większość ludzi do gry. Czyli i tak w miarę prostą drogę, bo ona, jak dla mnie, miała mało zakrętów, zaczęli prostować, a z drogi dwupasmowej (jeden pas w jednym kierunku) zaczęli, bo przecież to gra, to można wszystko stworzyć, wstawiać dwupasmówki w jednym kierunku oddzielone od przeciwnego kierunku na trwałe barierkami. Po co? Po to, by moderatorzy rozpatrujący skargi mieli mnie roboty? Dla dobra graczy? Dla zmiany dla zmiany, bo to była najstarsza droga w grze, w której sie nic nie zmieniło? Po co ta zmiana i co ona ma w/g twórców ma finalnie dać? 
   Mnie się wydaje, że w dłuższej perspektywie nastąpi zniechęcenie graczy, którzy, jak ja lubili tą drogę. Przecież równie dobrze mogli od razu wstawić tam po 3 pasy w jednym kierunku, jeszcze bardziej wyprostować i napisać, i obwieścić - to dla waszego dobra i bezpieczeństwa. 
   Ja rozumiem, że w państwówce podejmuje się szereg dziwnych decyzji, ale by w sektorze prywatnym, który ma przecież zarabiać, nie zastanawiać się nad konsekwencjami takich działań. Tam na prawdę nie potrafią zsumować 2+2?
   Tyle, bo zaś tego nie wypchnę, a dzień się kończy. 
   Zdjęcia.
To że nas napylają, to już jest powszechnie (no może przegiąłem) dla b. rozgarniętych, wiadome. 
Znacznie rzadziej wychwytują to satelity meteorologiczne. 
Tu akurat zdj. w cyklach co 15 min. Musiały być sprzyjające warunki, że satelita to wychwyciła. 

Natomiast widać na zdj. na jaką skalę się to odbywa. Pisałem wcześniej, że w książce "Tech" jest to też opisane. 
  Narka.