Pojechałem, ale... No własnie. Ale miałem jechać swoim autem, ale nie przeszedł rejestracji do dnia wyjazdu więc dogadałem się z dzieckiem i pojechałem jego mobilem. Odebrałem go dzień wcześniej, bowiem musiałem się spokować w tym drugi aku. Czemu drugi aku? Bowiem jego mobil ma jakieś, bliżej nieokreślone, problemy z zapaleniem po jeździe 979. Już dwa razy musiałem zostawić jego auto w jakiś miejscach bowiem nie chciał zapalić, a nie chciałem wykręcić do końca aku, stąd na podróż aku ze swojego + do tego kable połączeniowe. Nadto klucz do kół, bo on (uwaga!) w aucie nie ma i brecha, jakby te śruby były zapieczone. Koc pod dupę, picie żarcie i inne rzeczy.
Ponieważ na st. mac. przebywają 302 i 303 to czasami sie przebudzam rano i tak też myślałem, że będzie i tak się stało. Przebudziłem się ok. 05:50 i zacząłem funkcjonować przeto wyjechałem przed czasem ok. 07:50 mając nadtadek na podróż.
Wcześniej był plan doładowania telefonu przez konto bankowe i uruchomienia w aucie nawigacji. Niestety fachowcy w mbanku grzebali i o 07:30 nadal się nie dało, więc wziąłem klasyczny atlas (wersja papierowa) i z nim pojechałem zapamiętując jednocześnie mapę, którą obejrzałem na kompie.
W drodze 2x (dwa) pomyliłem drogę. Raz kapłem się po ok. 0,7 km i zawróciłem, to było w Rudzińcu. Jechałem i na podstawie mapy zapamiętanej na kompa coś mi nie pasowało. Sprawdziłem w wersji papierowej i okazało się, że faktycznie źlę jadę. Dużo nie nadrobiłem.
Drugi raz błąd powstał w Większycach (ode mnie za Kędzierzynem Koźlem). Nie skręciłem i pojechałem prosto, po czym patrzę na oznakowanie i droga 45b a nie kojarzyłem, że mam nią jechać, mało tego drogowskazy na Opole. Na szczęście dużo nie przejechałem, bo mózg zgłosił błąd. Stanąłem na poboczu i okazało się, iż miał racje. By nie wracać zdecydowałem jechać przez Walce (taka miejscowość w Opolskim), by przez nią wrócić do Głogówka. I tu nastąpiło totalne zdziwko. Otóż od Stradunii, taka wiocha, do Walc, jeszcze wiynksza wiocha, jechałem drogą po remoncie ze środków z UE. Droga jednopasmowa - stół. Tak prostą bez uskoków, nierówności drogą dawno nie jechałem, a to droga między dwoma wioskami. Byłem w szoku.
Pogoda do jazdy była przyjemna. Tylko na wyjeździe z Górnego Śląska trochę padało, w Opolskim sie uspokoiło i dalej było już bezchmurnie, słonecznie. Przed Nysą przerwa ok. 15 min w miejscu na gorce z ładnym widokiem. Zeżarłem i pojechałem dalej. Przed więzieniem byłem o 11:15 więc polazłem na m-to. Chodziłem 30 min. m.in. obejrzałem budowę domu na rynku. Porównałem z moją ścianką i mimo iż nie mam takiego doświadczenia to za to wszelkie ubytki, czy dziury, które powstałyy w wyniku końcówek odległościowych, niepełnych cegieł, szczelnie wypełniłem. Tego na budowie tego domu w Nysie nie widziałem, a przecież to sa własnie przyszłe zimne punkty, przez które ściany się przechładzają. To jest też to, czego się obawiałem, gdybym dał komuś tą ściankę do zrobienia. Ten brak dokładności wynikający z braku czasu na budowie, bo byle szybciej, byle dostać kasę i lecieć na kolejne msc. gdzie zarobi się kolejną kasę. Zresztą musiałem poprawiać piankowanie po budowlańcu. On ma odruchy z budów, szybko, szybko, a u mnie wolno i dokładnie. Ale za to jaki efekt. Już teraz po dopiankowaniu i otynkowaniu nowej pianki jest ciszej na grupie A. To wysoka szczelność ścianki, wkładów szybowych, z podwójnym silikonowaniem, a jeszcze pozostanie uszczelnienie okien uszczelkami. No i na grzaniu już mniej energii jest zużywane, mimo iż ścianka jeszcze nie jest do końca uszczelniona (stara część czeka na styropian). Jestem bardzo zadowolony z wykonania ścianki.
Po spacerze wokół rynku w Nysie powrót do więzienia. Tym razem pełno. Komplet ludzi na widzenie. Nawet jedna rodzina przede mną wchodziła i zostali wyproszeni, bowiem widzenie mieli na 10:00, a nie 12:00, na którą przyjechali z Bielska. Poszli zainterweniować do dowódcy zmiany i zgodził się ich nadplanowo wpuścić, bowiem wolny był pokój widzeń z małymi dziećmi, bo wszystkie stoły zajęte, a przepisy, iż widzenie nie może się odbywać na stojąco.
Weszliśmy z opóźnieniem 20 min, skaznych też przyprowadzono razem z nami. Na początku wlk, zamieszanie, ale jak już wszscy zasiedli do stołów to po chwili było głośno jak na przerwie w szkole średniej. Mimo iż 172 siedział obok mnie, to czasem nie słyszałem co mówi. Na widzeniu w zasadzie to on i jeszcze jeden gość byli najstarsi, po za tym część naście lat, część około 20-ki. Jak mówił 172 to w tym wieku najwięcej się wyrabia, to też takich najwięcej trafia. Później się już stabilizujemy.
Te osobniki na widzeniu to w większości ładne sztuki, z którymi od razu można by wejść do łóżka. No cóż... Wszak mięsniaki-skurwiele.
Z niusów więziennych, to po rozporządzeniu Ziobry ukrucili im kontakt z rodzinami, po przez ogranicznie dzwonienia telefonami. Miast codziennych 3 min dotychczasowych, zrobiono co drugi dzień telefon. Sprytni więźniowie szybko korzystają z nwych technologii i do więzień przemyca się mini telefony np. taki model BM10, o którym mówił mi 172. Mają taki na celi, bowiem jest razem z jakimś mafiozem mafii pruszkowskiej i jeszcze jednym kolesiem z wawki za jakieś przekręty finansowe więc ma na celi bardzo dobrze, wręcz nie narzeka. Te BM10 są normalnie na kartę, to można to doładować zdalnie i za 30 zyla nieograniczone rozmowy przez m-c. Tak się upiekło 172, bo nie sądzę, że na większości cel tak jest, ale też skoro jest na jakiś, to na innych też będą ściągać podobne modele, bo czemużby nie.
Po widzeniu do auta i z powrotem. Ruch na drogach już większy. Generalnie, co juz kilka razy opisywałem, nieustające gonitwy. Wszystkim się śpieszy i nawet jadąc 80 km/h bylem zawalidrogą, bo oni chcą gnać 100 km/h przez wioski. Tyle, że szerokie drogi, choć dwupasmowe (po jednym pasie w jednym kierunku) to zjeżdżałem czasem na bok, by przepuścić śpieszących się. Do aglomeracji, czyli do Gliwic dojechałem, nieśpiesząc się w 2h. W związku z tym zadzwoniłem do 811, że skoro jestem to mogę wpaść również i do niej na widzenie.
No ok. Patrzę na drugim ekranie na mięsniaka, pewnie skurwiela, który z Columbii postanowil na internecie zarobić kasę. Czy jest w tym coś zlego? Co on sobie myśli występując przed kamerką i prężąc swoje mięsnie? A co by sobie myślal 303? Że to jest mega przejebane f uj i w ogóle fo pa. Co kraj to obyczaj. I czy 303 wygląda jak mięśniak z Columbii?
I jeszcze jedno ujęcie.
Niestety to idzie bez większej korekty, bowiem jutro wyjazd, o którym pewnie napiszę w ponownym wpisie.
Narka.