Tydzień zleciał dość szybko. Natkane zajęć, takich, że rozwaliły, a w zasadzie zatrzymały remont. Jedynie wywaliłem śmieci by wejść ponownie i zacząć robić.
Zacznę od 303. Mieszkanie u kolegi się skończyło. Niby powodem było wywalenie go, bo wraz z synem od ojca, u którego mieszkał napierdolili się i to był ten powód. Mnie, jak zwykle, bo trudno tą kwestię pominąć, przychodzi wątek finansowy. Dodatkowa osoba w mieszkaniu jak nic przynosi większe koszty, ale nie wierzę, że stary od K. jest jakoś super dziany i nie umie dodać 2+2. Z pierwiastkami może być problem, ale te podstawowe zrobi i pewnie mu wyjdzie, że trza bydzie wiyncyj za 303 płacić, choć ten się wcale do tego nie dociepuje. Znalazł się więc pretekst do wyciepnięcia i z niego skorzystał.
303 wrócił do gniazda, do którego srał, ale w tych rodzinach to normalne. Musiało mu być jeszcze gorzej, jak się z niego zaczęli wyśmiewać jak wrócił.
Środa. Zabrałem się za zrobienie układu z dwu przekaźników do dzwonka. Miało by to tak działać, że pierwszy przekaźnik na czas złączenia wzbudzał by dzwonek, a równocześnie drugi przekaźnik, który na stykach roboczych miałby zasilanie do samopodtrzymania. Również na stykach roboczych byłby wpięty semafor, który obecnie świeci sygnałem S10 lub tarcza manewrowa z sygnałem Ms1. Po przełączeniu tych zestyków semafor przełączałby się na sygnał S1 (światło czerwone) lub Tm na światło białe (jeszcze nie zdecydowałem co będzie wpięte, być może oba sygnalizatory) i świeciłby się do momentu skasowania sygnału. Czemu tak? Bo dzwonek, jak choćby puszczę głośniej muzykę, nie jest dobrze słyszalny na innych grupach torowych, a jest w kuchni. Zdarzało się często iż nie wiedziałem, czy jakiś skład stoi pod wjazdowym, czy mi się tylko zdawało. Przy tym układzie będę wiedział, czy ktoś zgłosił postój pod wjazdowym czy nie. Nadto przy remoncie mogę po prostu tego dzwonka nie słyszeć.
875 przyniósł mi kiedyś 4 przekaźniki przemysłowe na podstawkach. Niestety jeden na 24 V stałego, jeden na 220 V stałego (co okazało się, jak już sie spalił), choć na obudowie jest również oznaczenie zmiennego 230 V i dwa na 220 V zmiennego. Z tych ostatnich dwu, jeden działa, ale brzęczy jak transformator, czyli coś jest nie tak, drugi przyciąga kotwicę, ale zaraz ją puszcza. Mało tego przy tym, by to podłączyć prowizorycznie siedziałem z krótkimi przerwami 5 h, bowiem jeszcze, co okazało się przy podłączaniu, źle narysowałem schemat. Trwało to tyle, bo robiłem pajęczynę na 230 V, co jest trochę niebezpieczne, więc musiałem dwa razy wszystko sprawdzić, by mi się po podłączeniu włosy nie wyprostowały. Wszędzie doradzają, by robić pajęczyny na niskie napięcie, ale przecież tu będą różne napięcia, bo sterowanie z 230 V, podtrzymanie też na tą wartość, a sygnalizatory na 12 V DC.
Nauczyłem się za to podłączania przekaźników przemysłowych, sprawdzania i w zasadzie już wiem, jak to zrobić, by działało. Teraz tylko muszę od 875 ponownie zdobyć przekaźniki, tym razem w większej ilości.
Czwartek. To miał być dzień przewożenia matki 825 ze szpitala do mieszkania 824. U rodziców 825 mimo podeszłego wieku (ponad 80 lat oboje) panuje przemoc psychiczna, stąd pomysł 825 by matkę odseparować od jej męża i zaraz po szpitalu przewieźć w inne miejsce. Wpierw pytał się, czy na st. mac. można ją ulokować, ale wchodzę w remont, nadto, dopiero wydobyłem sie z opieki nad 824 i średnio na to patrzyłem.
Po śniadaniu zabrałem się za czyszczenia auta, bo normalnie nikt nim nie jeździ i umycia go trochę z zewnątrz. Jak już to zrobiłem to dzwoni 825, że jednak matki nie wypisują, bo znaleźli krew w moczu i muszę zrobić dodatkowe badania. Ewentualnie w pn. No cóż, przynajmniej auto jest już w środku wyczyszczone. Ponieważ było wczesne popołudnie to do remontu już sie nie brałem, tym bardziej, że w piątek miał padać deszcz więc skuwanie kafelek akurat na opady deszczu to średni pomysł, a w piątek miałem jechać do mieszkania 824 podlać kwiatki i spr. co dzieje, a także na prośbę 825 rozmrozić lodówkę. Owa nie była, z powodu zakupoholizmu 824 rozmrażana ponad 3 lata, więc w zamrażalniku był już problem z wysuwaniem szuflad, tyle lodu było. Przyjechałem ok. 11:40 i od razu wyłączyłem lodówkę. Polazłem do stony na małe zakupy, do warzywniaka, ale był zastawiony paletą z papierami, więc zabrałem się do przeglądania rzeczy z lodówki. Część, co było pewne, do wyciepnięcia, część spakowałem jeszcze do konsumpcji. Oprócz tego, dwa kursy na śmietniki, głównie z papierami, bo jak ma tam mieszkać czasowo matka 825, to trza tam trochę placu zrobić.
Z rozmrażaniem walczyłem do 15:55 i to była ostatnia godzina by wyjść, bowiem, wiem to zabrzmi dziwnie, w grze ets2 mieliśmy na 18:00 zaplanowany konwój, więc musiałem dojechać na st. mac. otworzyć ją i o 18:00 być gotowy. Mało tego z powodu odchudzania byłem tylko na 3 małych kromkach na śniadanie, więc chciałem jeszcze zeżreć nim zajmę ręce grą.
Jak to u mnie, na ostatnią chwilę z prawie biegiem z pełnymi siatkami na autobus, dobrze że jechał 4 min opóźniony, bo bym nie zdążył. St. mac. otwarłem o 17:30, a jeszcze zrobienia sobie żarcia, dojechanie na msc. zbiórki w grze i byłem o 18:03 dopiero na msc., ale czekali.
Sobota. Zimno na placu, (10-12 C) do tego przelotne deszcze więc remont czeka, za to porządki na st. mac. Zaczyna tu, po dekadach, wyglądać wreszcie dobrze i z tego powodu dobrze się czuję. Stałe wywalanie niepotrzebnych rzeczy robi swoje. Ile się tu mózg namęczy z procesem decyzyjnym, to tylko on wie. Jak jest 5 takich samych rzeczy do wyciepnięcia, to trzy lecą, dwie jeszcze zostają jako przydasie. Jest mało realne by wszystko wyciepnąć, bo ta strona odpowiedzialna za gromadzenie mogła by się zbuntować, to dla jej uspokojenie, jeszcze na jakiś czas coś tam jest zostawiane.
Ok. Ta notka wyjeżdża ze stacji. Następna będzie za chwilę pisana, bo okazało się, że niedziela była pełna wrażeń. "Live is brutal, and full of zasadzkas" - co okazało się na koniec niedzieli.
Zdjęcie.
Niech będzie. Wspomnienie z kopalni Pokój w Rudzie Śl. Szkoda, że się nie uratowało, ale co zrobić. W tekście powyżej pisałem, że układ będzie pod Tm (tarczę manewrową), czyli to co jest na zdjęciu. Oczywiście na grupie A stoi tylko na krótkiej nóżce, ale dokładnie taka jak na zdjęciu.
Narka.
(mogą być błędy w tekście, ale leci bez korekty)