Z rzeczy z jakimi się niekiedy spotykam. Otóż menele również uwzględniają inflację (dodruk kasy). Ostatnio we wiosce zaczepia mnie jeden i o ileś kiedy oni tam - masz 0,50 gr.? Później 1zł, to tera on do mnie - "sytuacja awaryjna, masz 6 zl pożyczyć?" Trochę mnie szokło, że aż tyle stawki poszły do góry. Oczywiście nic nie dostał, choć miałem, ale się wymówiłem. Za 6 zyla to se sam życie ułożę.
Ostatnio 979 składował u mnie w zamrażalniku kurczaka. Na opakowaniu owego czytam:
- wolnorosnący,
- z chowu bez antybiotyków,
- z dostępem do zagrody,
- wyprodukowany bez stosowania GMO.
No i tera nasz zarząd myśli - czyli cała reszta jest hodowana na przyśpieszaczach wzrostu, na antybiotykach, z czego się kiedyś miksowali jak mogli, bez dostępu do zagrody, ale tu też zagwozdka. Skoro łon je z dostępem do zagrody, to wcale nie implikuje, że łon z niej korzysta. Ma tylko dostęp i może podobnie jak w bajce "Uciekające kurczaki" widzi ją zza okna fermy. No i niby nie żre GMO, a cała reszta już tak.
Po tym nie dziwię się, iż mamy młodzież szybkorosnącą, wręcz nienaturalnie szybko. Ale jak nażrą się tak przeca popularnych kurczaków hodowanych j/w, to trudno by nie rośli jak te kurczaki.
Ostatnio pojechaliśmy z 979 na reklamację do auchana i tam właśnie szoł taki młody, chyba z 2 m, jakieś 18 lat i mówię do 979, pewnie żre te kurczaki zagrodowe, bo nie sądzę, że starzy aż tacy wysocy. Zresztą 254 też je już o gowę wyższy niż matka.
Wtedy co był 272 i notka wyszła na czerwono, to położyłem się. Śpię i tel. o 00:20. 272 po drugiej stronie, iż bydzie za 20 min. Nasz zarząd generalnie już olewa takie zgłoszenia, bowiem połowa nie dochodzi do skutku. To też wyglebiliśmy dalej, a tym bardziej że mamy zrobioną w ciągu 3 dni Tm-kę przełączająca się na po użyciu dzwonka z pod wjazdowego, wiync nawet, jak kiedyś miałbym zagwozdkę, czy mi się śniło, że ktoś dzwonił, czy nie, to tera już nie muszę się zastanawiać. Leżę i dzwonek, Tm-ka przełączyła się na Ms2 wiync na pewno ktoś pod wjazdowym. Dzięki Ms2 zrobiło się jaśniej i wstępnie się ubrałem. Pod wjazdowym 272. Wszedł na stację i... no odbyło się drugi raz. Tym razem inna pozycja, on na brzuchu, ze związanymi rękami z tyłu. Ponieważ stękał, że jakby chce wiyncyj, to te ręce przywiązałem mu jeszcze do szyi. To ograniczyło jego ruchy. Nie mógł już nimi schodzić w dół, bo blokowało je przywiązanie do szyi. Fest mu ich wysoko nie przywiązałem, ale miał je pod kątem 90 st. Jakoś wytrzymał, ale to dało mi do myślenia.
Tzn. oboje przemyśleliśmy (chyba), to co stało się rok temu, ale rozjechaliśmy się i znowu jesteśmy na przeciwnych biegunach. On tera przesadnie niby chce wiyncyj, a u mnie zapalają się lampki alarmu, że coś tu nie halo. Rano to wyszło, bo robiliśmy to ponownie. Skoro on ciągle, że wiyncyj, to wziąłem pas i zająłem się jego plecami. O ile na początku stękał, że jeszcze, to po ok. 3 min, już zaprzestał, bo widziałem jego reakcję na kolejne opadanie pasa na jego plecy. Wtedy zamiast mowy ust, zaczęła się mowa ciała. To reagowało na to, co robiłem, a jego wiyncyj, już nie usłyszałem wiyncyj. Oczywiście trochę wyluzowałem, bo umiem już odbierać mowę ciała, przez wieloletnie doświadczenie.
Jest jeszcze opcja, że jemu się przez ten rok jakoś b. odmieniło, ale... to niewielki margines prawdopodobieństwa, że tak się stało. Mimo tego dział p.s. jest ucieszony, bo słysząc jego wiyncyj, zarząd olewa szczególny nadzór nad działem i daje mu wolną rękę.
Z tymi notkami to jestem w czarnej d**ie. Musiałbym jak Daro pisać codziennie, ale nie mam na to czasu, bo przeca st. mac. otwarta dla ruchu i ciągle coś się dzieje.
Np. ostatnio wbił na stację 272 totalnie nawalony. Miast przetoczyć się na grupę B, bo wyglebił na grupie A. Od razu dział p.s. zastanawiał się — prowokacja? A muszę dodać, że w końcu, jak poprzednimi razami, zaczyna wyglądać atrakcyjnie, to też dział p.s. znowu reaguje nań. No i rozumiecie. On leży, w zasadzie nietomny, dział p.s. się montuje, a zarząd to pacyfikuje, pamiętając, mimo tego, co stało się później, jego słowa sprzed, nim zaczęliśmy tyle robić. Choć średnio wierzę, że świadomie by mi przydupił, to właśnie w tym stanie nie bardzo byłem pewny, że nie dostanie jakiegoś odruchu. Z drugiej strony dział p.s. zgłasza, że skoro na ordynansa wyglebił na grupie A, to (jak mówił o. Natanek) ... wiedz, że coś się dzieje. Może jakby nie było 272 wcześniej, to zarząd by odpuścił, ale po wizycie 272 i bezproblemowym dostępie, zarządowi nie chciało się już przechodzić przez to przystawianie się i analizowanie bieżącej mowy ciała, czy mamy już spierdalać, czy jeszcze nie i robić dalej. Jakby się jeszcze rozebrał, jak kiedyś np. 174, to byłby jaśniejszy sygnał, że jakby droga wolna.
172 przebudził się ok. 03:00, obudził mnie, bo mu się kurzyć chciało, pytał się o swoja gej tasię, ale w nocy nagle przebudzony nie jarzyłem kaj ona może być, więc on, że lezie na wioskę po fajki. Zamknąłem za nim stację i już nie powrócił. Gej tasię znalazłem rano niedaleko msc. gdzie wyglebił.
Qrwa, jeszcze pozostał opis pobytu 254 w poprzedni weekend na stacji. Skończyłem na rozruchu porannym w południe. Na dziś (tamtą sobotę) w planach 254 miał przejazd poc. IC między stacjami K-ce i So-iec. Było to spowodowane jazdą koleżanki bardzo słabo widzącej do Białegostoku. 254 miał jej przekazać w tym czasie, gdzie siedzi, co jest wokół, kaj WC, przyciski, przełączniki itp sprawy ułatwiające podróż. Wobec tego umówiliśmy się, że spotkamy się w So-cu, bowiem nadal mam na legalu kom. miejską za free, a z racji zainteresowań dobrze mi się nią (wycieczkowo) jeździ. To też wyszliśmy ze stacji razem, ale już po 3 przystankach ja zmieniłem busa, na innego i dopiero spotkaliśmy się w So-cu. Stacja So-iec, bo teraz te gigantyczne Misie na kolei, w przebudowie. Byłem na niej ok. 10 min przed przyjazdem pociągu i... o spostrzeżeniach nie będę pisał. Po co się denerwować. Ponieważ 254 to mikol, to zjazd na st. mac. odbył się przez wycieczkę kom. miejską. Wyszliśmy z dw. PKP i pojechaliśmy xxx do Dąbrowy Górniczej. Tam przesiedliśmy się z dobiegiem na 28 do Będzina. Piękna linia po takich zadupiach. Do tego sobota, mało gadów w środku. W Będzinie wysiedliśmy na sercówce i podjechaliśmy jeden przystanek tram 22 k/zamku, na jakiś bus na kato. Miało jechać jednocześnie 27 lub 814. Przyjechał ten drugi. W kato poszliśmy na dworzec busowy, pod dw. PKP. Jaki pierwsze jechało M10, to pojechaliśmy na Giszowiec. Już się ściemniło w tym czasie na placu. Wysiedliśmy na Giszowiec Kościół, bo tu sporo busów jeździ, by nie zakwitnąć na dłużej, na jakimś odludziu. Akurat miało jechać za 3 min 292 i fajnie, bo tym chyba nigdy nie jechałem, a przynajmniej przez ostatnie 5 lat na pewno. Pojechaliśmy na Ligotę Akademiki, bo 254 nie widział nigdy pętli na Akademikach. Spoko, to jego czas. U się ma limit do 20:00. Rozumiecie w jego wieku limit do 20:00..., matkę chyba pogięło, to też nieśpieszyło mi się na st. mac. Niech ma podróżowanie po G. Śl. w nocy. Na pętli byliśmy 20:53. Do 12-ki mieliśmy 8 min, to też młody zrobił se fory tego, co tam stało i o 21:01 pojechaliśmy wozem 1339 do dworca busowego pod dw. PKP. Kurs w zasadzie pusty, wiyncyj ludzi (to 4-ch) wsiadło na Brynowie i dalej już nikt się nie dosiadał, bo przed nami waliło coś innego. Z niego przeszliśmy pieszo na Mickiewicza, ale do najbliższego busa było 20 min, to poszliśmy na tram, by podjechać bliżej. W sumie na st. mac. byliśmy przed 23:00. Coś tam zeżarliśmy (nie pamiętam już co), po czym wyglebiliśmy.
Znowu zwlekliśmy się przed południem. Dziś (wtedy była nd.) w planach był wyjazd do 811, ale to opiszę, jak do tego wrócę później, bo korekta tego tekstu zajmie wieku, ale wciepnę go do interpunkcji, by było szybciej (już po interpunkcji).
Zdjęcie.
Zdjęcie.