środa, 29 listopada 2023

Środa #2018

 Jest decyzja. Zmieniam pracę. Nałożyło sie na to kilkanaście spraw. Na czoło wysuwa się ostatnio polityka władz Katowic odnośnie ruchu miejskiego, mam na myśli kompleksowe rozwiązania, które nie są zbieżne z oczekiwaniami ludzi. Wiem, ludzie zawsze czegoś chcą niekoniecznie dobrze, ale w tym przypadku blokowanie ruchu i obrzydzanie korzystania z sam. osobowych w centrum przenosi sie bezpośrednio na mnie. Jest co raz więcej, a perspektywa nie jest optymistyczna, linii, na których w zasadzie ze startu wiem, że "ooo, to dziś jazda bez postojów". Ale czy o to chodzi? Oczywiście można wyciepować kółka, ale efekt jest taki, że zaczynamy być ostatnią zajezdnią pod względem wysokości wypłat. Innym nie ubywa kółek, nie ubywa nie małej kasy, to też mają m.in. na wynagrodzenia. 
   Abdullachy. To też jest istotne. Trza się śpieszyć, bo oni kontenerami napływają do nas, a ta praca jest o wiele łatwiejsza niż na budowie, dla przeciętnego abdulla, więc napór ich na te stanowiska jest wiynkszy niż na budowlankę. Też wolę jeździć w ciepłym, jak marznąć w deszczu na budowie. 
   Biorą mi wóz na stałe, a po okrojeniu naszego terenu, w zasadzie wozy na stałe to fikcja, a lubię mieć wóz na stałe. To jakby główne uwarunkowania. Jest też kwestia niemierzalna finansowo, to dojazdy i powroty z pracy. W new mam bliżej, a z pracy na st. mac. lezę (uwaga) pieszo. Także w czw. 30-go listopada składam wypowiedzenie. Okres miesięczny więc teoretycznie w new roku, new praca. 
   W rozmowie o przejście, przeszedłem sam siebie. Mózg wynajdywał z dawno zakurzonych szuflad określenia, aż sam byłem w szoku. Np. "wektor działań władz m-ta Katowic"... W każdym razie na "dyspozytorze" czy kierowniku zrobiłem wrażenie, bo na drugi dzień w rozmowie tel. stwierdził, odnośnie przytrzymania msc. pracy do stycznia, - jak przychodzi do mnie poukładany pracownik... noo, se pomyślałem, nieźle poszło. W rozmowie, co planowałem, przedstawiłem swoje priorytety:
1 - wóz na stałe, 
2- popołudniówki
3 - linia na stałe. 
   Na wszystko się zgodził, więc co więcej potrzeba, a i przy okazji, wypłata wyższa. Oczywiście wszedł na ten temat, ale od razu go zbiłem, mówiąc - 90% ludzi Pan na to przekona, na mnie to akurat nie działa. J/w. 
   Napisałem do dziecka, by przylazł z komórą, by nagrać jakąś jazdę na linii wozem, który jeszcze mam, bo jakoś po poprzednich pracach mam mało zdjęć, a filmów to już w ogóle. 

   Wracam po pracy na st. mac. Jedzie nowy wóz - Isuzu, jakiś abdullach za kierą ubrany. Pomyślałem - wygrzeje się, bo na placu -4C. Wsiadam do wewnątrz siadam na siedzeniu i wieje mi na łeb. Po chwili odczuwam, że nie wieje mi ciepłe, ale chłodne, do tego nie wieje słabo, a naqrwia. Jadę i mózg zgłasza - co dzieje?! Na wyświetlaczu z przodu obok kierowcy jakieś cyferki zmieniają się, w tym pokazuje się temp. wewnątrz 10C. Ponieważ tym 10C mi wiało na łeb z góry, przesiadłem się obok na wolne siedzenie, bo bym czapkę musiał założyć. 
   A ja się dziwię, jak tych abdullachów mijałem, że oni w kurtkach zimowych jeżdżą i czapkach. No przecież jak nie umieją nastawić tego urządzenia do grzania, to głupki tak jeżdżą cały czas. Masakra. 
   Zdjęcia.

  Czasem takie ładne mięśniaki sie jeszcze znajdą, ale powoli to jak dinozaury. Ich ród ginie bezpowrotnie.

  No i teraz patrząc na powyższe zdj. większość pomyśli - branżowcy. Otóż - nie. To heterycy, którzy po prostu dorabiają pokazywaniem się przed kamerką. Oni to robią (akurat co widać na zdjęciu), bo im za to płacą, a to są w stanie dla jakiejś tam kasy zrobić. Jest to kolejny dowód, że za kasę, to można różne rzeczy zrobić. Zresztą w Am. Płd. kultura seksu jest chyba inna niż nasza. Pamiętam film "Ostatni mecz", który opisywałem na blogu. W nim było częściowo podejście do seksu w ichniejszej kulturze pokazane. To też nie dziwię się, że oni dla kasy są zdolni do jakiś ustępstw i nawet jakby to wypłynęło do ich środowiska znajomych, to nie wywołało by wstrząsu. 

piątek, 24 listopada 2023

Piątek #2017

    Na ntlx. obejrzałem serial szwedzki "Tore". to film o 27 latku, który w/g zamierzeń ojca i swojej przyjaciółki chce syna usamodzielnić, a przez to ągo od siebie i domu, w którym mieszka z nim razem. Tu jakby scenariusz niczym nie wybiega od normalności. Młodzież, choć w wieku 27 to już nie bardzo młodzież, mieszka co raz dłużej z rodzicami, co w obecnych czasach nie dziwi. 
   Natomiast po tym rozpoczyna się scenariusz, jak zwykle dziwny. Otóż Tore nie jest jakimś morświnem, a nawet, jak na swój wiek, przystojnym osobnikiem. Jednak okazuje się, że mimo tego jest prawiczkiem. Serio, to takie rzeczy jeszcze mają msc.? Nasuwa się stos pytanń w stylu - to jak to? Nie bywał nigdy na imprezkach, nigdy się nie upił, nie wyjeżdżał nigdzie, był w klatce zamkniony, co się do cyca z nim działo wcześniej?!
   W/g dalszego scenariusza wydawać by się mogło, iż nagle obudził się ze swoimi problemami okresu lat nastu w wieku 27 lat, a wcześniej życie mu gładko przeleciało u boku ojca. No to chyba tak nie wygląda, ale... cóż, dzisiejsza kinematografia ma wiele niespójności. 
   Skoro Tore w tym wieku ma czystą kartę, tzn. że niczego nie zaliczył. Nie bywał w lokalach branżowych, choć obok jest i chyba od dawna był. Nie pił, bo pierwsze wyjście na alko jest pokazane w sposób, jakby się rozdziewiczał z tym. Podobnie z seksem, też prawiczek. 
   Czyli mamy obraz takiego wczesnego nastolatka, ubranego w strój 27 latka poznającego plusy i minusy życia jednoosobowego. Czyli alko, coś mocniejszego, impry, no wszystko z czym startują nastki, tylko przesunięte o dekadę z niewiadomych powodów. I to trochę razi. było by to b. relane, gdyby to była prod. właśnie o 17 latku. Tak wycięto część spraw wieku naście, pozostawiono te startowe w tym wieku, co napisałem wyżej i taki treściowo okrojony serial powstał. 
   Prod. szwedzka, na którą sie przyjemnie patrzy, mimo nieścisłości scenariuszowych. Później jest już jakoś spójniej. Czyli pierwsza miłość, relacje koleżeńskie, przyjacielskie itd. Serial zrobiony z odcinków 30 min, jest ich 6 więc łykłem go przy okazji gry w jeden dzień. Natomiast dziwne jest zakończenie. W zasadzie to go nie ma. Po prostu się kończy kolejny odcinek i tyle. Sprawy zostają otwarte, jakby zespół tworzący czekał, czy robić v.2, czy się po opiniach wstrzymać. Myśłałem jeszcze nad tym, że może w Szwecji nie można robić filmów o 17 latkach, przeto zrobiono o 27 latku, z problemami wczesnymi. 
   Mimo tych kontrowersji wokół scenariusza sam film warto obejrzeć. 

   To już wiemy, że główne media są przeciwko nam. Coś przeczuwałem już wcześniej, ale by aż tak. Już w kampanii wyborczej, można było wyczuć że są pro jakiegoś tam nurtu. Wczoraj w radiu Z słyszę informację. Sąd w Szczecinie, by  nie było że ten lokalny z Białymstoku, wydał werdykt, że mur na granicy z Białorusią stoi 2 m od granicy po naszej stronie. 
   Ok. ta informacja jeszcze sama w sobie niewiele wnosi, przynajmniej dla mniej ogarniętych w sprawie, jak np. ja. Ale słucham dalej i mówią - w związku z tym, osoby które przyjdą pod mur z drugiej strony oprą sie o niego i zażyczą sobie azyl, to musimy ich na podst. przepisów unijnych wpuścić do kraju. 
   Wiem, że mur sam w sobie jest dziurawy jak durszlak, bo filmiki na yt. są, ale by ofen podać info, że teraz to już na legalu się tu dostajecie w dowolnej ilości. Czyli co? Korpo zachodnim jest na rękę destabilizacja kraju, przez otwarcie granic i wpuszczenie tu nieograniczonej ilości ludzi z przeludnionych krajów, jak np. z Indii, Bangladeszu...
   Słucham takiego ifno i zastanawiam się, jaki interes ma właściciel stacji podając takie info, jednocześnie tym info otwierając granicę i robiąc problem w kraju i to nie mały. 
   Już pominę to bredzenie przez ponad godzinę o tym, w tej samej st. radiowej, że dziś nas deszcz zaleje, cały kraj pod chmurami i w ogóle sie potopimy, a wygląda tak:

   No cóż, trza do realnej pracy, w której raczej się nie bredzi. 
   Narka.

niedziela, 19 listopada 2023

Niedziela #2016

    Te spowalnianie ruchu w końcu będzie przynosiło negatywne rezultaty. Czy o to chodzi mieszkańcom? Głosują na nich z myślą że będzie lepiej, a jest, jeżeli chodzi o ruch uliczny, gorzej. Na siłę chcą nas przesadzić na rowerki i hulajnogi elektryczne. Tylko czy wszyscy tego chcą... 
   W pt. na Granicznej w katosach ciężarówka wbiła sie pod wiadukt kolejowy. Nie udało się jej wyciągnąć do pn i efekt - nie dało się wjechać do centrum. To, że coś się stało to jedno, drugie to zawężanie ulic, spowalnianie ruchu. Efekt - o 18:15 miałem +80 min. Mikołowską do samego dworca sunąłem godzinę, gdzie normalnie to zajmuje jakieś 10 min, w rozkładzie jest 6. Na szczęście pogoda była bezdeszczowa więc przynajmniej to umożliwiało podciąganie w miarę normalne. I teraz takie wydarzenie w zimie, przy opadach śniegu, to paraliż m-ta do godz. wieczornych. Alternatywa - hulajnoga elektryczna przy -5C, w padającym śniegu. No brawa dla urzędników m-ta. Może ich tak puścić w taką pogodę do domów po 15:00 z UM na rowerkach ele. i hulajnogach. 
   Nic. Jest plan awaryjny przeniesienia się do pracy do prywaciarza na linię mniej obciążoną centrum aglomeracji, która żądna kopert postawiła w centrum ok. 7 mega dużych biurowców, nie zmieniając dróg dojazdowych doń, a nawet jeszcze pogarszając warunki drogowe. Jest jeszcze kilka plusów ewentualnych przenosiń. Wóz na stałe, to główna zaleta. Nam (zaj, w której obecnie pracuję) ze względu na zabranie części terenu, by w perspektywie sprzedać działkę na której stoi zajezdnia (podobnie jak teren lotniska w Okęciu), pod kolejne biurowce, wozy na stałe praktycznie zabrali. Jest ich na styk, więc wszystko musi jeździć. Do tego umiejętności jeździeckie kierowców, których szkoli się tylko aby sunąć do przodu. O omijaniu dziur, dbania o wóz, to już można zapomnieć. Ostatnio stoję, a obok na pasie, gdzie są zapadnięte studzienki, do tego stopnia, że ma urwać zawiecho, jedzie jakiś Edek naszym wozem, po tych studzienkach chyba z 40 km/h. No przeca jakbym go dorwał w ręce to od razu ma w pysk. Ale on ma wyjebane na to, to nie jego wóz.  Te studzienki omijam, trochę wymuszając na przeciwnym pasie, ale i tak jadę k/nich do 20 km/h. No ale z durniami nie ma co rozmawiać. 
   Inna spawa, to właśnie zatykające sie m-to. Są linie, na których w zasadzie nie ma postojów w ogóle, jak sie je dostanie, chyba że wyciepuje się kółka. No ale 10 km to ok. 350 zyla, więc pewnie krzywo sie patrzą na takich co stale wyciepują. Lepiej nie będzie, bo m-to działa na razie nie w tym kierunku, jaki jest pożądany, a wręcz przeciwnie. Perspektywa jest więc nieciekawa. 
   Ostatnia spawa, to wracam z pracy, bo zajezdnia tego prywaciarza jest blisko, pieszo na st. mac. 

  Na ntlx obejrzałem film "Land" ("Ziemia"). Zakwalifikowany jest w kategorii filmy akcji i przygodowe. Kto to tam wciepł, to nie wiem, ale chyba nie zastanowił sie co robi, no chyba, że teraz tą kwalifikację robią automaty, na podst. jakiś algorytmów. Jeżeli tak, to te algorytmy sa do kitu. Ani to film akcji, pomijam jakiś tam scenariusz, ani przygody. Jeżeli wyjazd w góry, dla oderwania sie od rzeczywistości można nazwać przygodą (wiem, że indywidualnie to może tak), to wysiadam. Jedyne co w filmie ładne to widoczki, bo faktycznie plener do zdjęć wybrali ładny i to tyle. Treści tyle, że można by to zawrzeć w krótkometrażówce i też wyszło by to samo. Dla oglądania widoków to można se puścić widoki z dronów i efekt będzie podobny. Amerykanie mają specyficzne sposoby na wiwisekcję, to chyba jeden z takich, tylko miast kręgu kółka zainteresowań, tu poszli na całość z pozbawieniem sie tego kółka zainteresowań jak np. AA. To taki film, przy którym człek się cieszy, że jest funkcja przewijania o 10 sek do przodu. 

   Jadę kusem z kato, na swojej linii i, co opisywałem kilkukonie, to szczególne uwarunkowania mózgu. Otóż my czujemy, mamy jakąś tam więź z innym osobnikiem. Pisałem to, jak patrzę na np., 4-ch młodych i szzególnie na tego jednego, to ten jeden się odwróci, czująć, że nań patrzę,. Tu było podobnie,. Ruszyłem z kato. Na siedzieniu przy pierwszych drzwiach siadł gość. Gość jak gość zwykły. Po jakimś czasie mózg zwrócił mi info - ten gość patrzy jak jedziesz, kaj jedziesz. I teraz ten sam mózg zwrócił info, że jest to starszy gość. No w sumie tyle. Jakby to był jakiś 18 latek może bym się obejrzał, ale tak nie. Nie patrzałem w lusterko nie widziałem jego twarzy. Mimo tego mózg mi cały czas zwracał info - ten gość patrzy jak jedziesz, kaj jedziesz, on koduje. Gość siedział na tym fotelu od katos i jechał dalej. Już jakiś czas temu po wyjeździe z centrum włączyło mi sie płynna jazda i tak jechałem odbierając cały czas iż on obserwuje W płynnej jeździe dobrnąłem do Mikołowa., Na ostatnim przystanku gość podchodzi do kabiny, pokazuje identyfikator od nas z zaj. i przedstawia sie jako kier. Później na pętli rozmawialiśmy i praktycznie do samych katos już przyjemnie gadaliśmy. Okazało się, iż on już jeździł na linii komunikacji miejskiej, ale w Bytomiu. Zwracałem mu uwagę na łapaczy lusterek, ale powiedział sam od siebie, ze już jedno z solara całe wyrwał w Chebziu. Wiem gdzie, bo znam tam łapaczy. Jednak zdziwiło mnie, że jeździł, to też powinien mieć obycie, a tu całe lustro...
   Później miło mnie pożegnał i powiedział, że będzie mi machał z za kierownicy jak mnie bydzie widzioł. No domyślam się, bo kto tak jeździ jak ja?
   Zjecia
Z tego co pamiętam, to ma 29 lat. Można być utrzymanym w tym wieku. 


Może składy ze st. mac. aż tak nie wyglądały, ale trzymały poziom. 

 Niestety zawsze, przynajmniej dla mnie, pozostaje to pytanie o to co on ma w gowie. No bo do łóżka byśmy weszli łącznie może 2h na dobę, a co dalej?
   Tekst bez jakiejś wiekszej korekty, aczkolwiek nadal myślę o konwerterze mowy na tekst.
   Narka.

sobota, 11 listopada 2023

Sobota #2015

 Od jakiegoś czasu zauważam działania z jednej strony podnoszące widzialność świateł na sygnalizatorach drogowych (świateł trzech kolorów przed skrzyżowaniami) z drugiej strony dochodzi do jakiegoś przesadyzmu. Niektóre sygnalizatory, działają jak reflektory świecąc tak silnym światłem, że oświetlają okolice. Mam wrażenie, jakby oprawy ledowe oświetaljące ulice wsadzono do takiego sygnalizatora, tylko miast oświetlać ulicę z góry, oświetlają ją wzdłuż. Jest to męczące, do tego stopnia, że przy większości sygnalizatorów jak się da, staję obok. Jeżeli sie nie da, to odwracam głowę by nie być oślepianym silnym światłem. Nwm. czy firmy produkujące te sygnalizatory są w jakimś konkursie, który najmocniej świeci i który najwięcej okolicy oświetli, ale znowu poszlismy chyba o jeden most za daleko. Po co one tak mocno świecą - nie wiem. Przecież to nie ruch kolejowy, że sygnał powinien być widoczny z 400m, a w zasadzie są widoczne (te kolejowe), przy dobrej widoczności, z 2 km. W ruchu drogowym podjeżdża się pod sam sygnalizator, więc on nie musi aż tak mocno świecić. 
   Kiedyś w TV widziałem film amerykański, w którym w nocy (czy po zmierzchu), w mieście, wszyscy jeździli na postojówkach. Rewelacyjna sprawa. Miasta są dziś dobrze oświetlone, więc wzajemne oślepianie się światłami jest w sumie niepotrzebne. Co innego na ulicach, na których nie ma oświetlenia. 
  W Katowicach zjeżdżamy wieloma liniami na dworzec autobusowy, pod dworcem PKP. Ów zjazd ma 6 ‰ pochylenia. Autobus, który jest przed zjazdem oślepia tych, którzy są na dole i do wyjazdu. Z drugiej strony Ci co stoją do wyjazdu oślepiają tych wjeżdżających. Sam dworzec w podziemiu jest doskonale oświetlony, więc już przed wjazdem doń wyłączam światła mijania, by właśnie nie oślepiać innych i włączam je dopiero po wyjeździe na ulice. Większość ciągle pokazuje mi, że mam postojówki, kompletnie nie rozumiejąc tego, że nie chcę oślepiać innych. Nie ma u niech refleksji, że jest to jedyny autobus, który zjeżdża/wyjeżdża i ich nie oślepia, tak jakby chcieli być oślepiani lub wręcz lubili to. Czy to podobny masochizm, jak w tych związkach, w których się kłócą lub wręcz biją i ciągle w nich trwają. 
   Był 302 na st. mac. Jego wizyty ostatnio są powiązane z pożyczkami. To podobnie jak wyżej, osobnik, który nie ma refleksji nad tym co robi w sensie wydawania kasy. Miał 7k uzbierane, to poszło wszystko w ciągu 3 -mcy w pizdu. W tym np. na zakup butów z łyżwy za (uwaga) 1k. I podobnie jak wyżej, on nie rozumie swojego postępowania. Chwali się butami (mnie), że najnowszy model, za tyle, to rewelacja i grzech nie kupić, po czym przyjeżdża w tych butach pozyczyć kasę. 979 powiedział, że miałem mu powiedzieć by je sprzedał, nie musiałby pożyczać kasy. No ale czego od 302 wymagać... To tak samo jakby się go spytać ile to jest √9 . Oprócz tego dopłaca i chyba nie był do końca świadomy tego, do "biznesu" swojej laski, jakiś pluszaków, które ona sama robi. Jakieś się tam niby sprzedają, ale miesięcznie na jej pluszaki idzie ok. 500 zyla. O tab. wydatkowej w exelu można zapomnieć, choć powiedziałem by se taką zrobił. 
   Przy okazji pobytu pociągnąłem go trochę za język.  Obecnie mieszka w Tychach w mieszkaniu swojej laski, która choruje na nerki, a oprócz tego zaraziła sie ostatnio sepsą. On zajmuje się więc dwójką jej dzieci, które go nie lubią, bo donoszą na niego do opieki społecznej. No ale czego wymagać w sensie wychowawczym od 302 skoro jest z domu dziecka, to nie ma wzorców, a że nie czytający, to książki o wychowywaniu dzieci nie przeczyta, wiec leci na żywioł. Hitem natomiast jest, że matka od niego jeździ 35 km do niego, bowiem on nie potrafi poskładać ubranek dla dzieci, tudzież zrobić innych prostych czynności. 

    Teraz o zaklinaniu rzeczywistości. Ostatnio w mediach słyszę o nowatorskim rozwiązaniu. Polega ono na tym, że na niektórych nowo powstałych osiedlach nie robi się chodników, tylko na pewien czas zostawia trawę i tam gdzie ludzie najwięcej wydeptają robi się po czasie chodniki. 
    Serio?! To jest jakieś odkrycie? Przecież takie rozwiązania były już stosowane w latach 70-ch, o czym czytałem już jakiś czas temu. Przydaje sie jednak nie uczenie historii, ogłupianie społeczeństwa, bo można sięgnąć po coś z przeszłości i wmawiać jacy to my fajni jesteśmy, że takie rozwiązania proponujemy. 
   Kolejną taką sprawą są zielone torowiska tramwajowe. Kolejna bzdet o nowatorskim rozwiązaniu. W latach 80-ych było to powszechne, ze względu na nieopryskiwanie torowisk. Tam po jakimś czasie naturalnie rosły rośliny powodując, że torowiska były zielone. Później zaczęto je pryskać i już nie były zielone, a teraz niby odkrycie - zrobimy zielone torowiska. No mnie na to nie nabierzecie, pamięć mam jeszcze dobrą, a nawet musiałbym pogrzebać, bo i zdjęcia gdzieś mam.
  
   Sny. Są fajne, ale jak sie je zdąży zapisać, to coś po nich zostaje, W radiu tok-fm słyszałem kiedyś reżyserkę, która mówiła iż jest po filmówce i właśnie na jakimś tam wykładzie profesor mówił by mieli obok łóżka notatnik i by je spisywać z rana po obudzeniu. Kiedyś pisałem chyba nawet, że oglądałem jakiś film i robił wrażenie jakby ktoś spisał własny sen. 
   Otóż mój dzieje się w jakimś ośrodku jakby uzależnień, do którego trafiam z ulic miasta, na których spacerowałem. Dwu nastolatków chodziło po tym mieście, a zapytałem się ich o wymianę karty do telefonu, ale zabrali mnie ze sobą. Ośrodek w którym dużo młodzieży, ale także ludzi dorosłych obu płci. W pewnym momencie widzę, że oni się porozbierali i w zasadzie na środku sali zaczęli ze sobą urzędować. Co mnie zdziwiło nawet osobnicy męscy ze sobą działali. Przypatrywałem się temu z boku leżąc na jakiejś ławeczce. Wtem podszedł jeden i pod nosem rozciągnął mi jakąś maść mówiąc - będzie Ci dobrze, po czym poszedł. Nie doczeekałem się reakcji tego środka, bo akcja przeniosła się do jakiegoś pokoju. W nim dwie nastki męskie. Jeden budowy, jak ten co przchodzi do mnie (teraz już rzadko, choć widuję go) z tej rodziny gdzie jest ich 9-cioro. Czyli niski, takiej normalnej budowy ciała, szczupły, umięśniony lekko bez przerostów. Drugi do 180 cm wzrostu, większy od tego mniejszego również umięśniony bez jakiś przerostów. W pokoju łóżko, w którym chyba mieli spać, pościelone białą pościelą. Oni zaczęli się wygłupiać i ten większy oblał w tym łóżku tego mniejszego wodą, a następnie zrobili jakieś krótkie zapasy. Nastąpiła przerwa, a że ten wyższy widział jak patrzę na nich powiedział, siądź sobie na tego mniejszego, który leżał akurat na brzuchu. Siadłem i zacząłem go głaskać po plecach. Wieczór, w pokoju było lekkie światło. Duże okno na zewnątrz było otwarte, a w oknie wisiała firana a na podłodze stały roślinki w doniczkach. Chciałem to okno zamknąć dlatego, że na tego mniejszego co jakiś czas, bowiem był mokry, siadały komary. Jednak roślinki uniemożliwiały zamknięcie skrzydeł okna po przez wychylenie się i chwycenia skrzydeł, a następnie ich pchnięcia. Musiałbym z niego zejść, a nie chciałem tego robić, to też pozostawiłem okno otwarte dla możności dalszego głaskania tego mniejszego. Dotyk skóry, do tego mokrej od wody pobudził moją wyobraźnię. Wszak w realu też takie rzeczy robiłem, używając jeszcze do tego mydła, co opisywałem. gdzieś tu na blogu. Młody w pewnym momencie powiedział, że mogę nawet zrobić więcej jak chcę, ale (co dziwne) nie chcialem. 
   Następna scena to już nie byłem w pokoju, Oni jakoś wyszli i szukałem tego małego by wziąć od niego tel. Przechodziłem przez różne pomieszczenia, idąc do pomieszczeń kuchennych miałem w ręku jakieś talerzyki, dekiel od słoika i chciałem to odstawić. wtem widzę postać idealnie przypominającą tego mniejszego w takim prochowcu. Odłożyłem talerzyki z deklem ze słoja do ausgusa, podchodzę od tyłu i pytam się, czy może mi podać swój nr tel. Na to ktoś z boku damskim starszym głosem - od babci Mieci? Postać się prawie równocześnie odwraca, a to faktycznie jakaś niska babcia. Przeprosiłem i poszedłem dalej szukać. Młodzież sie już rozeszła po jakiejś tam prawie orgii i generalnie zbierali sie na jakieś imprezki na mieście, a więc do wyjścia z budynku. 
   Ze snami jest tak, że one do pewnego momentu są jeszcze do odtworzenia, później jak sie o nich nie wspomina, ulatują i nie pamiętamy ich. Może faktycznie będę spał z notatnikiem k/łóżka, lub prędzej z komórką i programem do konwertowania mowy na tekst. 

  Notka na szybko i bez większej korekty, bowiem dziś na imprezkę do D.G. (ale nie, nie do kurii), choć mówienie innym, że jedzie sie na imprezkę do D.G. robi wrażenie. 
  Zdjęcie. 

On już był (ten rusek), ale z głową. Tym razem bez, bo często pokazuje sie bez twarzy, to tak uchwyciłem. Dla uatrakcyjnienia oblał się i rozsmarował olejkiem.
  Narka.

sobota, 4 listopada 2023

Sobota #2014

    W zasadzie to musiałbym chodzić z małym notatnikiem i zapisywać w nim sytuację, które chcę opisać, bo one następnie umykają jak sny. Rano jeszcze je pamiętamy, ale już po 2h w zasadzie to - nie. 

   Ostatnio miałem linię po kato 31-go paźdz. No więc dzień przed, więc ciężko na tych drogach, na to nakładała sie bezmyślność kierowców, którym często wydaje się, że doskonale umieją jeździć i ta ich wyobraźnia o ruchu drogowym, no są po prostu genialni. to, ze swoim pojazdem zatarasują ruch na całym skrzyżo... no sorry (mówi ich mina). Po takim prawie całym dniu, jakiś kolejny kretyn [oczywiście, któremu wydawało się, że zna doskonale przepisy ruchu (też ich nie znam doskonale, ale jeszcze mam wyobraźnię)] zaczyna na mnie trąbić, mimo iż nie miał pierwszeństwa. 21:00, więc się już ponakładało, Zahamowałem, jego zablokowałem, ręczny, drzwi pierwsze i poszedłem go zjebać. W środku jakiś ok. 20 lat łysy koleś z laską. Pewnie im się na helloween śpieszyło. Zjebałem go jak psa. Ten do mnie, że ma kamerę, ja mu, że ten autobus jest cały okamerowany, jakbyś nie wiedział i co chcesz udowodnić?
  Coś sie tam jeszcze buldoczył, więc się wróciłem, a że był zablokowany, bo go z tyłu podjechali, powiedziałem mu:
- kończe o 23;00, ja mam czas...
i polazłem. W autobusie trochę się trząsłem, bo pojechałem z nim równo, aczkolwiek kulturalnie, bez mięsa. Po minucie ruszyłem. Pętla za ok. 0,5 km. Na pętli czułem, że jakby kamień spadł z serca. Tego mi trza było. Takie wyrzucenie całego dnia, wylania pomyj mu na gowę. Laska, znowu jakaś gruba locha, coś tam usiłowała mówić, bronić swego łysola, więc i jej się dostało. Do końca te 2h, jeździło mi się już fajnie. 

   Zakładam, że jest tak iż żyjątka, które zawsze są w naszych mieszkaniach, jakoś przyzwyczajają sie do naszego cyklu dnia. Jak na st. mac. były szczury, to one w ciągu dnia, jak był ruch innych składów, to były pochowane po norkach i rzadko się przemieszczały. Dla nich była noc, jak wyglebiałem, wtedy miały godziny dla siebie. Obecnie też w zasadzie mam stały cykl dnia, to też zakładam, że to co żyje wokół mnie też zajarzyło o tym cyklu. Niezmiernie rzadko są jakieś odstępstwa. Ostatnio tak było miałem wolne i wieczorem, kiedy w zasadzie mnie regularnie nie ma, poszedłem do kuchni. Zapalam światło, a tu prawie na środku sporych rozmiarów pająk, jak dłoń już trochę niemniejszego dziecka. On w szoku, że o takiej porze ktoś wchodzi do kuchni, ja w szoku że takie coś sie wyhodowało na st. mac. Od razu pomyślałem, że chyba mnie nie odwiedza w nocy, bo, choć nieszczególnie się boję pająków, to taki rozmiar robi wrażenie. 

   Przechodzę jakiś kryzys związany z unieruchomieniem lewej dłoni. Przeraża mnie ogrom czynności do wykonania na st. mac. już po jej uruchomieniu, choć zdaję sobie sprawę, iż rehabilitacja zajmie kolejne dni. Mało tego nie mam pewności o jej sprawności w przyszłości. To się dopiero okaże, a pamiętam, że przedwczesne wyciągnięcie z gipsu łokcia 374 spowodowało w zasadzie trwałe uszkodzenie jego ręki. Najbardziej się obawiam przypadkowych, a te się przecież mogą zdarzyć, uderzeń w ten palec. 
  Tyle, wiem, skromnie, ale nieszczególny okres ostatnio. 
  Zdjęcie.

W grach czasami zdarzają się błędy. Miast wylądować na msc. pod płotem wciepło mnie na betony z fabryki elementów budowlanych. 
   Narka.