Od jakiegoś czasu zauważam działania z jednej strony podnoszące widzialność świateł na sygnalizatorach drogowych (świateł trzech kolorów przed skrzyżowaniami) z drugiej strony dochodzi do jakiegoś przesadyzmu. Niektóre sygnalizatory, działają jak reflektory świecąc tak silnym światłem, że oświetlają okolice. Mam wrażenie, jakby oprawy ledowe oświetaljące ulice wsadzono do takiego sygnalizatora, tylko miast oświetlać ulicę z góry, oświetlają ją wzdłuż. Jest to męczące, do tego stopnia, że przy większości sygnalizatorów jak się da, staję obok. Jeżeli sie nie da, to odwracam głowę by nie być oślepianym silnym światłem. Nwm. czy firmy produkujące te sygnalizatory są w jakimś konkursie, który najmocniej świeci i który najwięcej okolicy oświetli, ale znowu poszlismy chyba o jeden most za daleko. Po co one tak mocno świecą - nie wiem. Przecież to nie ruch kolejowy, że sygnał powinien być widoczny z 400m, a w zasadzie są widoczne (te kolejowe), przy dobrej widoczności, z 2 km. W ruchu drogowym podjeżdża się pod sam sygnalizator, więc on nie musi aż tak mocno świecić.
Kiedyś w TV widziałem film amerykański, w którym w nocy (czy po zmierzchu), w mieście, wszyscy jeździli na postojówkach. Rewelacyjna sprawa. Miasta są dziś dobrze oświetlone, więc wzajemne oślepianie się światłami jest w sumie niepotrzebne. Co innego na ulicach, na których nie ma oświetlenia.
W Katowicach zjeżdżamy wieloma liniami na dworzec autobusowy, pod dworcem PKP. Ów zjazd ma 6 ‰ pochylenia. Autobus, który jest przed zjazdem oślepia tych, którzy są na dole i do wyjazdu. Z drugiej strony Ci co stoją do wyjazdu oślepiają tych wjeżdżających. Sam dworzec w podziemiu jest doskonale oświetlony, więc już przed wjazdem doń wyłączam światła mijania, by właśnie nie oślepiać innych i włączam je dopiero po wyjeździe na ulice. Większość ciągle pokazuje mi, że mam postojówki, kompletnie nie rozumiejąc tego, że nie chcę oślepiać innych. Nie ma u niech refleksji, że jest to jedyny autobus, który zjeżdża/wyjeżdża i ich nie oślepia, tak jakby chcieli być oślepiani lub wręcz lubili to. Czy to podobny masochizm, jak w tych związkach, w których się kłócą lub wręcz biją i ciągle w nich trwają.
Był 302 na st. mac. Jego wizyty ostatnio są powiązane z pożyczkami. To podobnie jak wyżej, osobnik, który nie ma refleksji nad tym co robi w sensie wydawania kasy. Miał 7k uzbierane, to poszło wszystko w ciągu 3 -mcy w pizdu. W tym np. na zakup butów z łyżwy za (uwaga) 1k. I podobnie jak wyżej, on nie rozumie swojego postępowania. Chwali się butami (mnie), że najnowszy model, za tyle, to rewelacja i grzech nie kupić, po czym przyjeżdża w tych butach pozyczyć kasę. 979 powiedział, że miałem mu powiedzieć by je sprzedał, nie musiałby pożyczać kasy. No ale czego od 302 wymagać... To tak samo jakby się go spytać ile to jest √9 . Oprócz tego dopłaca i chyba nie był do końca świadomy tego, do "biznesu" swojej laski, jakiś pluszaków, które ona sama robi. Jakieś się tam niby sprzedają, ale miesięcznie na jej pluszaki idzie ok. 500 zyla. O tab. wydatkowej w exelu można zapomnieć, choć powiedziałem by se taką zrobił.
Przy okazji pobytu pociągnąłem go trochę za język. Obecnie mieszka w Tychach w mieszkaniu swojej laski, która choruje na nerki, a oprócz tego zaraziła sie ostatnio sepsą. On zajmuje się więc dwójką jej dzieci, które go nie lubią, bo donoszą na niego do opieki społecznej. No ale czego wymagać w sensie wychowawczym od 302 skoro jest z domu dziecka, to nie ma wzorców, a że nie czytający, to książki o wychowywaniu dzieci nie przeczyta, wiec leci na żywioł. Hitem natomiast jest, że matka od niego jeździ 35 km do niego, bowiem on nie potrafi poskładać ubranek dla dzieci, tudzież zrobić innych prostych czynności.
Teraz o zaklinaniu rzeczywistości. Ostatnio w mediach słyszę o nowatorskim rozwiązaniu. Polega ono na tym, że na niektórych nowo powstałych osiedlach nie robi się chodników, tylko na pewien czas zostawia trawę i tam gdzie ludzie najwięcej wydeptają robi się po czasie chodniki.
Serio?! To jest jakieś odkrycie? Przecież takie rozwiązania były już stosowane w latach 70-ch, o czym czytałem już jakiś czas temu. Przydaje sie jednak nie uczenie historii, ogłupianie społeczeństwa, bo można sięgnąć po coś z przeszłości i wmawiać jacy to my fajni jesteśmy, że takie rozwiązania proponujemy.
Kolejną taką sprawą są zielone torowiska tramwajowe. Kolejna bzdet o nowatorskim rozwiązaniu. W latach 80-ych było to powszechne, ze względu na nieopryskiwanie torowisk. Tam po jakimś czasie naturalnie rosły rośliny powodując, że torowiska były zielone. Później zaczęto je pryskać i już nie były zielone, a teraz niby odkrycie - zrobimy zielone torowiska. No mnie na to nie nabierzecie, pamięć mam jeszcze dobrą, a nawet musiałbym pogrzebać, bo i zdjęcia gdzieś mam.
Sny. Są fajne, ale jak sie je zdąży zapisać, to coś po nich zostaje, W radiu tok-fm słyszałem kiedyś reżyserkę, która mówiła iż jest po filmówce i właśnie na jakimś tam wykładzie profesor mówił by mieli obok łóżka notatnik i by je spisywać z rana po obudzeniu. Kiedyś pisałem chyba nawet, że oglądałem jakiś film i robił wrażenie jakby ktoś spisał własny sen.
Otóż mój dzieje się w jakimś ośrodku jakby uzależnień, do którego trafiam z ulic miasta, na których spacerowałem. Dwu nastolatków chodziło po tym mieście, a zapytałem się ich o wymianę karty do telefonu, ale zabrali mnie ze sobą. Ośrodek w którym dużo młodzieży, ale także ludzi dorosłych obu płci. W pewnym momencie widzę, że oni się porozbierali i w zasadzie na środku sali zaczęli ze sobą urzędować. Co mnie zdziwiło nawet osobnicy męscy ze sobą działali. Przypatrywałem się temu z boku leżąc na jakiejś ławeczce. Wtem podszedł jeden i pod nosem rozciągnął mi jakąś maść mówiąc - będzie Ci dobrze, po czym poszedł. Nie doczeekałem się reakcji tego środka, bo akcja przeniosła się do jakiegoś pokoju. W nim dwie nastki męskie. Jeden budowy, jak ten co przchodzi do mnie (teraz już rzadko, choć widuję go) z tej rodziny gdzie jest ich 9-cioro. Czyli niski, takiej normalnej budowy ciała, szczupły, umięśniony lekko bez przerostów. Drugi do 180 cm wzrostu, większy od tego mniejszego również umięśniony bez jakiś przerostów. W pokoju łóżko, w którym chyba mieli spać, pościelone białą pościelą. Oni zaczęli się wygłupiać i ten większy oblał w tym łóżku tego mniejszego wodą, a następnie zrobili jakieś krótkie zapasy. Nastąpiła przerwa, a że ten wyższy widział jak patrzę na nich powiedział, siądź sobie na tego mniejszego, który leżał akurat na brzuchu. Siadłem i zacząłem go głaskać po plecach. Wieczór, w pokoju było lekkie światło. Duże okno na zewnątrz było otwarte, a w oknie wisiała firana a na podłodze stały roślinki w doniczkach. Chciałem to okno zamknąć dlatego, że na tego mniejszego co jakiś czas, bowiem był mokry, siadały komary. Jednak roślinki uniemożliwiały zamknięcie skrzydeł okna po przez wychylenie się i chwycenia skrzydeł, a następnie ich pchnięcia. Musiałbym z niego zejść, a nie chciałem tego robić, to też pozostawiłem okno otwarte dla możności dalszego głaskania tego mniejszego. Dotyk skóry, do tego mokrej od wody pobudził moją wyobraźnię. Wszak w realu też takie rzeczy robiłem, używając jeszcze do tego mydła, co opisywałem. gdzieś tu na blogu. Młody w pewnym momencie powiedział, że mogę nawet zrobić więcej jak chcę, ale (co dziwne) nie chcialem.
Następna scena to już nie byłem w pokoju, Oni jakoś wyszli i szukałem tego małego by wziąć od niego tel. Przechodziłem przez różne pomieszczenia, idąc do pomieszczeń kuchennych miałem w ręku jakieś talerzyki, dekiel od słoika i chciałem to odstawić. wtem widzę postać idealnie przypominającą tego mniejszego w takim prochowcu. Odłożyłem talerzyki z deklem ze słoja do ausgusa, podchodzę od tyłu i pytam się, czy może mi podać swój nr tel. Na to ktoś z boku damskim starszym głosem - od babci Mieci? Postać się prawie równocześnie odwraca, a to faktycznie jakaś niska babcia. Przeprosiłem i poszedłem dalej szukać. Młodzież sie już rozeszła po jakiejś tam prawie orgii i generalnie zbierali sie na jakieś imprezki na mieście, a więc do wyjścia z budynku.
Ze snami jest tak, że one do pewnego momentu są jeszcze do odtworzenia, później jak sie o nich nie wspomina, ulatują i nie pamiętamy ich. Może faktycznie będę spał z notatnikiem k/łóżka, lub prędzej z komórką i programem do konwertowania mowy na tekst.
Notka na szybko i bez większej korekty, bowiem dziś na imprezkę do D.G. (ale nie, nie do kurii), choć mówienie innym, że jedzie sie na imprezkę do D.G. robi wrażenie.
Zdjęcie.
On już był (ten rusek), ale z głową. Tym razem bez, bo często pokazuje sie bez twarzy, to tak uchwyciłem. Dla uatrakcyjnienia oblał się i rozsmarował olejkiem.
Narka.