Kiedyś oglądałem filmy o działaniu "kapitalizmu/korporacji". To jest ciekawe jak on u nas, podobnie jak na zachodzie przejął podstawowe dziedziny życia gospodarczego kraju zostawiając niewielką przestrzeń dla prywatnej działalności. Dziś jak jeżdżę po firmach, to te straty czasu dało by się zniwelować, ale trza by było takie firmy obciążać kosztami za przetrzymanie wozu. Problem w tym, że są to właśnie molochy, które dadzą sobie radę bez nawet dziewięciu przewoźników i zawsze wyjdzie na ich. Jak zbojkotować takiego dildosa, amazona i innych? Dlatego koncerny zajęły rynek i obecnie są nie do ruszenia przeto z ludzi świadczących usługi na ich korzyść robi się niewolników. Nawet nie wiedziałem, że w transporcie towarowym to tak bardzo jest widoczne. No ale pewne rzeczy, sprawy widać dopiero jak się wejdzie w daną dziedzinę.
Smutna konkluzja jest taka, że prawie wszędzie nas dymają, a jak im braknie (kasy), w zasadzie to stale im brakuje, choćby wiecznie na deficycie służba zdrowia, to my mamy oczywiście pokryć ten deficyt. Smutne, a jednocześnie żałośne, jak tłuszcza dała się urobić.
Np w transporcie (odnośnie pracy kierowcy) jest zapis, że jak się zacznie godz. nocne to można pracować 10 h. Pierwotnie było, że w dobie pracowniczej, ale korpo nacisnęły, by jednak niewolnictwo jeszcze bardziej zacieśnić i zmieniono ten zapis na pracę 10 h między dwoma odpoczynkami. Jak to wygląda w praktyce. Otóż przykład 1 - startujemy o 04:00, a u mnie w firmie godz. nocne to od 01:00-05:00, więc mamy pracę w porze nocnej. Czyli teoretycznie powinienem skończyć o 14:00. Niech tak będzie. Kończymy o 14:00 i rozpoczynamy odpoczynek 11 h. Kończy nam się o 01:00 więc możemy już o 01:01 startować. Wcześniej kiedy przepis mówił o dobie pracowniczej, to mogliśmy startować ponownie dopiero o 04:01, no ale kierowcy mieli by się za dobrze. Osobną kwestią jest, że wszędzie przyjmuje się godz. nocne jako 8h, choć faktycznie ustala się je w zakresie. W poprzedniej firmie był to przedział 21:30-05:30. Wynikało to z tego, że wiyncyj autobusów jeździ rano, jak w nocy, przeto oszczędza się na wypłatach pracowniczych. Dla mnie było lepiej bo robiłem tylko popołudniówki, więc łapałem się częściej na godz. nocne.
Takich niuansów czasu pracy jest więcej. Np. czas pracy kierowcy liczony jako jego czas pracy to jazda, inna praca i "łóżka" (czyli obowiązkowe przerwy). Tu skolei knif polega na tym, że do czasu pracy zalicza się tylko 15 min przerwy śniadaniowej. Reszta nie jest liczona do czasu pracy, choć te przerwy muszą być odbyte. Przy jeździe np. 10 h, należy zrobić dwie przerwy 45 min (łącznie tyle minut), czyli 1,5 h ale tylko 15 min z tego zakresu liczy się do czasu pracy. Czemu o tym piszę? Bo wyżej było, że zahaczając o godz. nocne można pracować teoretycznie tylko 10 h. Ale przedwczoraj na legalu jeszcze pracowałem o 16:00. Jak to się odbywa. Otóż, by przedłużyć ten okres wbija się prawie na każdym postoju łóżka, czyli teoretycznie możemy mieć jazdy 9 h 45 min, ale np. ostatnie minuty jazdy mieć o 18:55 i wszystko będzie na legalu. Czyli przy wozie będziemy 15 h i jest przepisowo ok. I tak z kierowców robi się niewolników wymaksowanego czasu pracy.
Z innych bardziej przyjemnych spraw. W tyg. był 172. W pn. i wt. miałem właśnie wymaksowane godziny, to w środę dali mniej zleceń, ale i tak skończyłem o 15:07. Załapał się wiync 172 na wejście na stację. Ja prd. jak on wygląda (wiem miałem te jego ręce sfocić), ale był w przelocie (jak we warcabach, bicie w przelocie) i nie było kiedy. Ale ogólnie w tym wieku tak wyglądać, to niesamowite. Jak siedzę na nim to mózg się lasuje od tego widoku. Przedłużyłem, na ile się dało, ale nie aż tak, na ile bym chciał, bo nie miał czasu o czym powiedział na wejściu. 5 min po zejściu z niego bym ponownie wlazł na niego, ale go już nie było. Normalnie bym mu powiedział - legaj z powrotem. Taką miałem ochotę na jeszcze jeden raz. No masakra. Muszę z nim kiedyś flachę zrobić.
No i doczekaliśmy się, choć w tym roku bardzo wcześnie, aż nienormalnie patrząc na poprzednie lata. Białe gówno w ataku. Na szczęście dziś mam trasy tylko po aglomeracji, przeto raczej się nie poślizgnę. Dobrze, że kajś w góry nie wysyłają. Muszę się w firmie o łańcuchy spytać, bo jakby mi na jutro dali, jak kiedyś tam Piwniczną Zdr. to bym od razu z tego zrezygnował.
Miałem tradycyjnie wysłać notkę wczoraj ze stacji, ale zadzwonił 254, że się pokłócił z matką i bym go odwiózł do interku, a następnie zaraz do laski. Niestety musiałem auto z tego białego gówna oczyścić, a dopiero później ruszyć na szlak. Po tym odwozie odrazu po otwarciu stacji dla ruchu wbił na nią 895, przeto nawet posprzątać nie dokończyłem, dlatego notka bez zdj., za to puszczona z wozu po wstępnej korekcie. Po wyjściu 895 jeszcze wszedł 979 i zajął czas w zasadzie do wyłączenia stacji.
Narka.
895 i 979 wpadli pogadać, czy w jakimś innym celu?
OdpowiedzUsuń895 pogadać, a 979 to już powinieneś kojarzyć kto to. On w zasadzie to jest dziennie u mnie.
UsuńCo do 895 to pewnie coś wkrótce napiszę, bo tak przeczuwam, że coś się dzieje.