Nie wiem czy ktoś zauważył, ale powstał, wiem czemu, błąd w numeracji notek. Zjadłem notkę 2206, a pt. dałem jako 2207. Już nie będę zmieniał, bo raczej nie zmieniam błędów, przeto tym razem naprawimy błąd i nd. wychodzi na zaległym numerze.
W stacjach radiowych, oprócz steku bzdur można czasem wyłapać jakąś ciekawą, zaskakującą wiadomość. Dla mnie taką było w radiowej jedynce przy okazji rozmowy o muzyce z jakimś gościem, że dziennie w PL ukazuje się ok. 100 nagrań. Ta liczba mnie trochę szokła. Czyli średnio miesięcznie mamy ok. 3k nagrań.
W stacjach radiowych, oprócz steku bzdur można czasem wyłapać jakąś ciekawą, zaskakującą wiadomość. Dla mnie taką było w radiowej jedynce przy okazji rozmowy o muzyce z jakimś gościem, że dziennie w PL ukazuje się ok. 100 nagrań. Ta liczba mnie trochę szokła. Czyli średnio miesięcznie mamy ok. 3k nagrań.
Innym info, już mniej ciekawym, było dojście naukowców, pewnie amerykańskich, że seks powinniśmy uprawiać raz na 6 dni. To też chyba średnia dla średnich.
172 po raz kolejny przejechał się na kolejnej lasce. Nwm. ile czasu potrzebują mięśniaki głuptaki, by ogarnąć tak prozaiczną rzecz, że laski służą (dokładnie jak u mnie mięśniaki-głuptaki (skurwiele)) do kopulacji i tyle. No i 172 po raz kolejny doszedł do tego samego wniosku. Słabo u niego, ja już dawno, co zresztą opisywałem wcześniej do takich doszedłem. Mniejsza, trza się cieszyć, że 172 znowu przychodzi.
Qrwa, jak patrzę na te jego ręce, kiedyś je sfocę (tylko je), to są zajebiste. Który nastek dziś ma takie? No i ostatnio, nie, to nie chodzi o ten raz co opisywałem, bo 172 był ponownie, to jak widziałem, patrzałem na jego łapy, to mi się robiło.... Ale by nie było, to 172 też zapamiętał co mnie jara, bo jak siedziałem nań, to napinał okresowo mięśnie brzucha, no robiło się przyjemnie.
172 po raz kolejny przejechał się na kolejnej lasce. Nwm. ile czasu potrzebują mięśniaki głuptaki, by ogarnąć tak prozaiczną rzecz, że laski służą (dokładnie jak u mnie mięśniaki-głuptaki (skurwiele)) do kopulacji i tyle. No i 172 po raz kolejny doszedł do tego samego wniosku. Słabo u niego, ja już dawno, co zresztą opisywałem wcześniej do takich doszedłem. Mniejsza, trza się cieszyć, że 172 znowu przychodzi.
Qrwa, jak patrzę na te jego ręce, kiedyś je sfocę (tylko je), to są zajebiste. Który nastek dziś ma takie? No i ostatnio, nie, to nie chodzi o ten raz co opisywałem, bo 172 był ponownie, to jak widziałem, patrzałem na jego łapy, to mi się robiło.... Ale by nie było, to 172 też zapamiętał co mnie jara, bo jak siedziałem nań, to napinał okresowo mięśnie brzucha, no robiło się przyjemnie.
Takie ręce to chciałbym mieć, choć na swoje, choć chude, nie narzekam, ale takie wyjebane w kosmos..., to chętnie. Takie łapy, koszulka na ramiączkach, wchodzimy do lokalu branżowego i lecimy z qrwami.
Praca. Adaptuje się. To co mi się bardzo podoba w tej robocie, to wóz na stałe. No nikt inny tym zestawem nie popierdala, a że my już stare, to i mamy swoje nawyki. Smarujemy to co używamy, piszemy listę pierdół na warsztat i z wolna wprowadzamy się do wewnątrz, wszak tam spędzamy znaczną część dnia. Z plusów jest jeszcze poznawanie nowych terenów, a, czego część nie ogarnie, to manewry. Te, kiedy gdzieś zbłądzę i tym zestawem trza nawrócić np. prawie w center Katowic. No to je piękne. 13:00, piątek 31-go, dwupasmowa droga ruchliwa i my nagle tam zaczynamy nawracać między tymi pojazdami jadącymi. No piękne.
Przypomniało mi się (wtedy to nawet nie myślałem, że kiedyś będę bloga prowadził), jak kiedyś miałem takim zestawem wjechać do kościoła na Dębie w Katowicach. W latach 90-ych była jeszcze stara droga K-ce - Bytom i ruch był podobny jak dziś, bo nie było średnicówki i tam wszystko przechodziło. Miałem na teren kościoła dostarczyć konstrukcje na remont. Wjazd w wąską bramę, taką na styk,
Praca. Adaptuje się. To co mi się bardzo podoba w tej robocie, to wóz na stałe. No nikt inny tym zestawem nie popierdala, a że my już stare, to i mamy swoje nawyki. Smarujemy to co używamy, piszemy listę pierdół na warsztat i z wolna wprowadzamy się do wewnątrz, wszak tam spędzamy znaczną część dnia. Z plusów jest jeszcze poznawanie nowych terenów, a, czego część nie ogarnie, to manewry. Te, kiedy gdzieś zbłądzę i tym zestawem trza nawrócić np. prawie w center Katowic. No to je piękne. 13:00, piątek 31-go, dwupasmowa droga ruchliwa i my nagle tam zaczynamy nawracać między tymi pojazdami jadącymi. No piękne.
Przypomniało mi się (wtedy to nawet nie myślałem, że kiedyś będę bloga prowadził), jak kiedyś miałem takim zestawem wjechać do kościoła na Dębie w Katowicach. W latach 90-ych była jeszcze stara droga K-ce - Bytom i ruch był podobny jak dziś, bo nie było średnicówki i tam wszystko przechodziło. Miałem na teren kościoła dostarczyć konstrukcje na remont. Wjazd w wąską bramę, taką na styk,
Dziś co widać, już jej tam nie ma, a obecne 4 pasy w jedną stronę były kiedyś dwoma w jedną, dwoma w drugą, a sama droga przebiegała przy bramie. Oddzielał ją tylko wąski chodnik. Gdybym się tam zaklinował, to ruch na kato wstrzymany do czasu jakbym się odblokował. Dzień wcześniej jak zasypiałem, odbyła się narada na szczeblu, jak tam wjechać, by nie dać dupy i nie pojawić się w TVN24. Zarząd konsultował z działem transportowym, jak to zrobić. Dział transportowy przedstawił propozycję, a zarząd się nie przeciwstawił, bo co tam zarząd wie o prowadzeniu wielkogabarytowych pojazdów.
Plan zakładał wjazd do kościoła od strony center Katowic, przecinając podwójną ciągła. Formalnie powinniśmy wejść tam od strony Ch-wa, ale byśmy się mogli nie wyrobić, przeto taka decyzja działu transportowego. Czyli wpierw pojechaliśmy na center kato, tam nawróciliśmy i wracając wchodziliśmy do bramy. Za samo wejście był odpowiedzialny dział transportowy i od razu od pierwszego strzału weszliśmy na teren kościoła, dlatego dziś jakieś wyzwania nie są dla działu transportowego straszne. Mało tego zarząd podejrzewa, że dział transportowy pragnie wyzwań i czasem je sam stwarza, a jeżeli nie sam, to jak one powstają to on ma zaciesz, że... jest wyzwanie.
Plan zakładał wjazd do kościoła od strony center Katowic, przecinając podwójną ciągła. Formalnie powinniśmy wejść tam od strony Ch-wa, ale byśmy się mogli nie wyrobić, przeto taka decyzja działu transportowego. Czyli wpierw pojechaliśmy na center kato, tam nawróciliśmy i wracając wchodziliśmy do bramy. Za samo wejście był odpowiedzialny dział transportowy i od razu od pierwszego strzału weszliśmy na teren kościoła, dlatego dziś jakieś wyzwania nie są dla działu transportowego straszne. Mało tego zarząd podejrzewa, że dział transportowy pragnie wyzwań i czasem je sam stwarza, a jeżeli nie sam, to jak one powstają to on ma zaciesz, że... jest wyzwanie.
Z nowinek. Otóż zczytali mi z firmy tachograf, zdalnie. Widziałem jak to robią za Krakowem, bo mruga odpowiednia dioda. Na drugi dzień - proszę się zgłosić do biura i wziąć ze sobą kartę do tacho. Od razu pomyślałem - będzie jatka. Wiedziałem, ze napierdoliłem i wiedziałem gdzie. No cóż, jak przy rewolucji francuskiej, trza łeb podstawić pod gilotynę. Z tą myślą nazajutrz poczłapałem do biura. Wiecie, albo i nie, jakie to je uczucie, jak macie już swoje lata, a przyjdzie Wam się płaszczyć jak dwudziestokilkulatek. Ale se pomyślałem, znowu poczujemy się młodzi. Wchodzę do biura, a tam takie lekko radosne - cześć. Trochę mnie to zmieszało, ale dziś są raczej mili dla pracowników i z uśmiechem nr 5 podają wypowiedzenie. Ok. pierwsze koty za płoty, rozpoczyna się gadka:
- zczytaliśmy Pana tachograf i są pewne nieprawidłowości,
- (od razu pomyślałem - no trudno, że by nie), no mogą być,
- wyszło nam w jednym dniu, że pracował Pan 18h.
- To chyba nie realne, bo zapisuję sobie ile robię i były 15-ki, ale nie przekroczyłem ich.
- w tym dniu pokazało nam, że zalogował się Pan o 03:44.
- No to się nie wydarzyło, bo tak wczas to nie zaczynam.
- Ok, to widocznie błąd systemu, bo karta tego nie pokazała, reszta jest ok.
Jak mówił - reszta jest ok, to coś mi nie pasowało. Albo nie patrzą dokładnie co je, albo na to leją by nie tracić pracowników, ale skoro reszta jest - ok, to dla mnie jak najbardziej jest ok, choć (w domyśle) błędy, które tam nadupiłem, oczywiście poprawie. Zarząd już się tym zajął i wdrożył niezależnie własne procedury.
- zczytaliśmy Pana tachograf i są pewne nieprawidłowości,
- (od razu pomyślałem - no trudno, że by nie), no mogą być,
- wyszło nam w jednym dniu, że pracował Pan 18h.
- To chyba nie realne, bo zapisuję sobie ile robię i były 15-ki, ale nie przekroczyłem ich.
- w tym dniu pokazało nam, że zalogował się Pan o 03:44.
- No to się nie wydarzyło, bo tak wczas to nie zaczynam.
- Ok, to widocznie błąd systemu, bo karta tego nie pokazała, reszta jest ok.
Jak mówił - reszta jest ok, to coś mi nie pasowało. Albo nie patrzą dokładnie co je, albo na to leją by nie tracić pracowników, ale skoro reszta jest - ok, to dla mnie jak najbardziej jest ok, choć (w domyśle) błędy, które tam nadupiłem, oczywiście poprawie. Zarząd już się tym zajął i wdrożył niezależnie własne procedury.
Nwm. czy pisałem, ale w new pracy wreszcie na trwałe schudłem. Waga utrzymuje się ponad tydzień. Wreszcie mam taką jaką chciałem, wiync już nic nie kombinujemy. Wprowadzam otoczenie w zakłopotanie, bo oczywiście się tym chwalę, bo trudno, że by nie. Kiedy ogólnie społeczeństwo tyje i ma problemy ze ściepnięciem, my tego na przestrzeni lat dokonaliśmy i dziś (miejmy nadzieję), wynik jest trwały.
Z innych spraw, to święta w tym roku będą trochę biedne. Nwm, czy ktoś na to zwrócił uwagę, ale w paźdz. mieliśmy 184 h pracujace, to w listopadzie mamy już tylko 144 h. Czyli odpadł nam cały tydz. pracy. Powiedziałem to 979, a on, że dostanie mniejszą wypłatę, bo ma płacone z godzin. I pewnie wiele ludzi to dotknie przy stawce godzinowej. Pamiętam, jak pracowałem na PKP, a robiłem grafiki, to w pewnym listopadzie miałem zero świątecznych, bo oddałem, bo oni chcieli mieć wiynkszą wypłatę na święta. Oczywiście w grudniu miałem za to 5 świątecznych. Zawiadowca jak zobaczył grafik na listopad, to zadzwonił i spytał się, czy nie zrobiłem błędu, bo żadnej nd. nie mam, ale odp., że to zamierzony ruch. Teraz niestety mięśniaki se będą musiały dać jakoś radę. Biorąc pod uwagę, że np. dniówka kier. to średnio 360 zł, to tydz. daje 1800 zł mniej na wypłacie.
No i z bieżących spraw. Zachęcają we wszystkich świętych, by korzystać z kom. miejskiej, ale ona w tym dniu jeździ wybitnie, nie tak jak powinna. Bliższe jej jest rozwinięcie skrótu PKP (poczekaj kiedyś przyjedzie), jak spotkanie pojazdu zgodnie z RJ.
Kochłowice i zatkana totalnie dzielnica.
Korekta tym razem bardzo słaba, ale tego tera nie wypchnę ze st. mac., to później może dziś w ogóle nie wyjść, przeto wypuszczam w stanie w jakim je tym bardziej, że na st. mac. 979 i za chwilę z nim przenoszę gabaryty wiync...
Narka.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz