Wyjazd do Warszawy jak zwykle odbył się w pędzie i na ostatnią chwilę. Wcześniej miałam mieć wolne tzn. piątek, bowiem chciałam przygotować auto, spakować się i na rano być gotowy, ale niestety zadzwonił 254, a ponieważ mam zaległości w remoncie to postanowiłem wziąć go do pracy. Dość sporo zrobiliśmy w krótkim czasie, ale to spowodowało, że zajęcia, które chciałam zrobić przed wyjazdem niezrobione, a wieczorem już byłem zmęczony, żeby wszystko nadrobić, to też zostawiłem część na rano. Rano jak zwykle pogoń ze spakowaniem, przygotowaniem auta i w sumie z jakimś dwudziestominutowym poślizgiem, bo mieliśmy wyjechać o dziesiątej, ruszyłem po 374. Trasę do Warszawy wybrałem bokiem przez Zawiercie, Szczekociny, Włoszczowę, Końskie, Nowe Miasto nad Pilicą, Grójec. W Warszawie pojechaliśmy na miejsce tam, gdzie stanem wcześniej z 254, czyli ul. Ordona. Było to idealne miejsce, bowiem obok była stacja paliw z zewnętrznym WC, a więc sanitariat dostępny całą dobę. W drodze Stanęliśmy w Sielpi Wielkiej gdzie jest ładne duże jezioro godzinę czasu spędziliśmy nad nim. Następnie pojechaliśmy i w Końskich 374 postanowił kupić flachę. Padło na Luksusową 0,7 i do tego w przecenie pepsi 2 ltr. Razem za 51zł. Z Końskich już w zasadzie bezpośrednio pojechaliśmy do wawki. Drogi boczne bardzo luźne, mimo soboty popołudnia. Na miejscu byliśmy coś po dziewiętnastej. Ponieważ w tym dniu mieliśmy polać flachę postanowiłem, że wcześniej zanim jeszcze siądziemy do imprezki zrobimy łóżko w aucie. Zajęło to 15 minut, bowiem rozkładanie tych płyt, kocy na to, materacy, prześcieradła i zrobienie całego łóżka, jednak trochę trwa. Skorzystaliśmy z sanitariatu stacji paliw, a następnie poszliśmy do pobliskiej stony na zakupy. Po powrocie mogliśmy już zająć się flachą. Plan był, że nie pójdzie cała. Ale jak to w trakcie picia okazało się, że wyzerowaliśmy ją całą coś po dwudziestej drugiej i o tej godzinie wyglebiliśmy na zrobione wcześniej łóżko. Rano 374 stwierdził, że, spało mu się tak dobrze, jak nawet w domu nie spał. Ucieszyło mnie to, znaczy się, że łóżko dobrze zrobione. O 10:04 miał pociąg do Gdyni to też po dziewiątej, po śniadaniu, pieszo poszliśmy do dworca kolejowego Warszawa Zachodnia przez ulicę Prądzyńskiego. Jak później się okazało, szliśmy trochę okrężną, bo jak już 374 pojechał pociągiem z Zachodniej to przez peron dziewiąty wróciłem do nas trasą 1/3 długości tego, co pokonaliśmy wcześniej.
Reszta pobytu w następnej notce. Korekta powyższego tekstu słaba, bowiem jak zwykle brak czasu.
Bez zdj. bo jeszcze od 254 nie ściągnąłem, a nie chce mi się robić o tej porze screena.
Narka.
Reszta pobytu w następnej notce. Korekta powyższego tekstu słaba, bowiem jak zwykle brak czasu.
Bez zdj. bo jeszcze od 254 nie ściągnąłem, a nie chce mi się robić o tej porze screena.
Narka.
Płyty, koce, materace...- to chyba cały bagażnik masz zapchany po brzegi?
OdpowiedzUsuń