czwartek, 1 maja 2025

Czwartek #2138

    Nasz dział p.s. jest niesamowity. ciągle coś robi, ciągle coś inicjuje i w sumie, mimo iż działa już jakiś czas, to nie chce się jakby wyłączyć, co by się przydało. Ostatnio, bowiem mamy znacznie więcej czasu, to noce pornioli są dość częste. 
   Z działań naszego działu p.s. to zainicjował również powrót skladu na stację, który tu był ostatnio rok temu. Ponieważ drużyna tego skladu jest mało stabilna, to nie będę pisał o jaki nr chodzi. Jak wejdzie na stację, to na pewno się to opiszę, bo pewnie będzie się działo, ale czy to nastąpi nie wiadomo z powodu powyższego.
   Z bieżących spraw. Ostatnio gadam z 254 jakie plany na majówkę, a on - że umówił się dziś ze swoją laską. Trochę mnie szokło, bo jeszcze tydz. temu nic o tym jakby nie było (wiem jeszcze nie dokończyłem opisu jego pobytu na stacji), a tu już sformułowanie "ze swoją laską". Z jednej strony może go mniej być, z drugiej już jedną jego laskę przeżyliśmy. 
   Odchudzanie weszło w fazę intensywną. Dotychczas starania nie dość, że mało dały, to waga miast spadać, rosła. Zarząd się wqrwił i wyeliminował część zakupów (wyjść do sklepów). Radykalnie zmniejszył racje żywieniowe, zwiększył okienka żywieniowe (między ostatnim posiłkiem, a pierwszym następnego dnia, to już 16h) i zmniejszył ilość posiłków dziennych do 3-ch (ten jeden to przekąska). Dzięki temu ruszyło w zaplanowanym kierunku. Na razie obrany kierunek chcemy utrzymać, w związku z dużą ilością czasu wolnego łatwiej jest zaplanować godziny żywieniowe i pilnować ich. 
   Dotychczasowym głównym problemem był nadmiar żarcia, o czym rozmawiałem ostatnio z 811. To ciągłe dokupywanie, by było powodowało, że okresowo leciały terminy, a w związku z tym, trza było zeżreć mimo np. zapełwnienia przestrzeni żolądkowej. Przez to właśnie ograniczone zostały zakupy nowych produktów. Zapasy, nawet jakby się coś stało jak w Hiszpanii, mamy na kilka tyg. wiec jakoś byśmy wytrzymali, tym bardziej skoro przeszliśmy na dietę, to organizm lepiej by se dał radę. 
    Wiadomo są pewne utrudnienia, jak np. przy jednym okienku żywieniowym zwiększonym do 17h zacząłem się robić słabowity. Organizm przyzwyczajony do ciągłego wchłaniania kalorii nagle został od nich odcięty, to mu się czasem to nie podoba. Przygląda się temu z boku 979, któremu bieżące info przekazuję. Ostatnio zresztą kupił se nowe spodnie, bo u niego trend jest odwrotny. Te spodnie wyglądają troche jak ciążowe, ale już wstrzymałem się z komentem, jak go zobaczyłem. W moje dawne ciuchy wchodzę, a łon juz na pewno nie. Może moje działania zmobilizują go do działania w tym kierunku, bo poszerzanie się u niego za chwilę może być niebezpieczne. Wyglądał kiedyś jak dziś 254 (no miał wiyncej umięśnienia). Ale dziś nie wszedłby w żadne z moich ciuchów, a 254 wchodzi i czasem mu coś tam użyczę na noszenie. 
   Ok, tera tyle, bo zaplanowane jest wejście składu na stację, wiync nie mogę przy nim kontynuować tej notki. 
Zdjęcie.
 Nie było pod notką o wyjeździe do Pyskowic, to teraz, bowiem nadeszło też niedawno. 
 Głowica wjazdowa od strony Paczyny. Tą głowicą w dół jechaliśmy jakieś 4oo m torem, a później wróciliśmy. 
   Narka.

2 komentarze:

  1. To ciekawe, z czego ty się odchudzasz, skoro szczupły 254 wchodzi w twoje ciuchy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z brzucha, bo kaj to się odkłada w tym wieku. Tylko tam. Ręce i nogi od nadmiaru żarcia mi już się nie powiększą, za to oponka jak najbardziej je podatna i trza jej pilnować.

      Usuń