Oglądam "Katastrofy w przestworzach". Już po raz któryś, ale ciągle mam te same wnioski. Tzn. jak wygląda nabór na dane stanowisko, np.. pilota samolotów, kierowcy autobusu, DR na kolei? Od razu Wam podpowiem - nijak. Ktoś z kimś się jeździ, ktoś z kimś się lata, ktoś kto prowadzi ruch w imieniu PKP PLK? To są często osoby z przypadku. Jak to było na Misiu, przechodziły z tragarzami obok i się przyjęły do pracy przy okazji lub po znajomości. I teraz to co słyszę w tych odcinkach (Katastrof w przestworzach) - on był doświadczonym pilotem (kierowcą). Że co qrwa!? To że wyjeździł 30 lat wdupiając się we wszystkie możliwe dziury w drodze (jako kierowca), to on był doświadczonym kierowcą, to że wylatał 8000 h samolotem, to łon je doświadczony korzystając w większości z autopilota? To jak łon je (niby) doświadczonym DR to łon wie, co się robi w sytuacjach awaryjnych? (no i tu podsumowanie) - Niestety, qrwa - nie. Oni nie wiedzą. To, że to na razie tak funkcjonuje, to zbieg okoliczności sprzyjających temu, że to na razie trwa. Jak się cokolwiek wydarzy nie tak, to oni są w rowie, wylądowali kajś tam, kajś się wdupili itp. Vide wypadek busa kom. miejskiej w krk (tu link -> www.facebook.com/share/v/18wjbsDARF/) I, najgorsze, jak w katastrofie w Eschede, o której kajś tam pisałem (spr.), głupotę się chołubi i przekaz informacyjny jest taki - wydarzył się wypadek, w którym udział brał doświadczony kierowca.
A oglądając ten filmik, zastanawiałem się, co omawiałem z różnymi osobami, co robił kier. busa, po odbiciu się od osobówki? Nie ma żadnych śladów hamowania, nawet nie usiłował uniknąć zderzenia z drzewem, w które wdupił się swoją stroną. Czyli nawet w odruchu samoobronnym nie pociągnął za kierę. No i teraz ktoś napisze, to kierowca z 20 letnim doświadczeniem itp. bzdety.
Ale jakie on miał 20-letnie doświadczenie? We wjeżdżaniu we wszystkie dziury w drodze? W niepanowaniu nad pojazdem w zimie na oblodzonej, śliskiej nawierzchni? W sytuacjach awaryjnych pojazdu?
I teraz. Poszedłem po latach przerwy w jeżdżeniu do pracy ponownie. Zmiennik, który ciągle (tak od rozstania się naszego w latach 90-ych) jeździł busem, okazało się po latach, iż jeździł gorzej ode mnie, co zresztą miał mi za złe. To qrwa, co mu to wieloletnie doświadczenie dało? Chuja!? To ja po latach przerwy wracam do zawodu i jeżdżę lepiej od niego? No nie dziwi mnie, że jak to słyszał, to go chuj strzelał. Bo sam mi to mówił, że info do niego dochodzi. Rozumiecie fazę. Przenieśmy do do "katastrof w przestworzach". Lata sobie pilot ciągle. Przychodzi młody i też se lata. Później ma przerwę, wraca do zawodu i lata lepiej jak pilot (kapitan), który ciągle latał. Co se myślą gady, co se myśli łon (kapitan)?
Ale teraz jako społeczeństwo. Chcemy mieć tam ludzi nadajacych się do zawodu, czy takich z przypadku, nieustająco szkolonych, by pojęli, że 2+2 to je cztery.
Kilkukrotnie pisałem, że DR powinno się wybierać na podstawie np. symka ISDR-a, z wysyconym RJ i jak łon se da radę to ok. Nie da se rady to - wypierdalaj na drzewo. A kto tak robi? Na pewno nie PKP PLK. Później jak się coś stanie, to jakiś bzdurny komunikat. To podobnie jak spadnie samolot. Też jakiś lakoniczny komunikat. A czemu od podstaw nie eliminować miernoty i tych nie nadających się do zawodu... Ach, wiem, bo te koperty, te powiązania rodzinne itp. powodują, że przyjmujemy do pracy - a nóż se da radę. Przeca opisywałem, jak na nastawnię na PKP, na której pracowałem przyszedł do pracy syn dyżurnej ruchu, który wcześniej był... piekarzem. Kumacie, piekarz przychodzi do pracy na PKP prowadzić ruch pociągów.
Weekend na st. mac. 254. Miał wejść na stację w piątek, ale w ten dzień się nie kontaktował od rana, to też od 13:00 już niewiele robiłem czekając na zgłoszenie zajęcia szlaku. Tak w nicości trwałem do 16:00 i już postanowiłem z tego czekania zrobić indywidualną imprezkę, aż tu nagle ok. 16:10 zgłoszenie zajęcia szlaku.
No fajnie. Niby ciekawe są takie niespodzianki, ale też stracone na niczym 3h też średnio. Skoro szlak zajął to ok. I teraz Wam i jemu tłumaczyłem, bo jak już się spotkaliśmy, to mówi, ze ja też nie pisałem nic do niego. Przekazałem po raz kolejny, że jak kiedyś to pisanie ujrzy światło dzienne i np. przeczyta nadopiekuńcza matka, to będzie dociekanie czemu się tak dzieje do mnie, a nie do niego, bo łona bydzie czytać, że to ja często do niego pisze, a nie on do mnie. Na razie pisaliśmy na dsc, ale ponieważ to nie ma funkcji automatycznego wylogowywania się, przy dłuższej bezczynności, to założył sobie na mój wniosek gg i teraz przenieśliśmy się z pisaniem na gg. W kompie, z którego korzysta nie odpali tego sama, bo będzie się musiała zalogować, więc bariera jakaś jest, a w komórze mu chyba nie sznupie.
Skoro wbił późnym popołudniem, to jakąś chwilę coś tam robiliśmy, a następnie zabraliśmy się za kolację, bo sam miałem po 16:00 zeżreć. W ub. tyg. była imprezka na st. mac. i przynieśli dość mocny bimber. Zostało tego ileś tam, a 254, by mu zostawić to spróbuje. Ok. Tak się stało, flacha w piwnicy przestała tydzień nie ruszona. Wziąłem małe kielony, ale przypomniałem mu, że nie musi wychylać całego, tylko może se skosztować na warach, robiąc b. mały łyczek. Po pierwszym kielonie stw. że za mocne i przeszliśmy na amuna.
Właśnie btw. Teraz se wymyślili taki przepis, że jak podają cenę promki, to też ma być z ostatnich 30 dni wcześniej. Tylko, że znowu zrobili dobrze marketom. Serio?! Kto tam ustala wyjście promki na mniej jak 30 dni? Już pisałem to, że promki w zasadzie co roku powtarzają się te same w tych samych okresach, z drobnymi różnicami, to też podawanie najwyższej ceny z przed 30 dni, brzmi jak dobry dowcip. Ale wracając do amuna, to właśnie w stonce zrobili promkę, tylko że ktoś się jebnął na górze. O ile cenówka wskazywała, że przy zakupie 2 płaci się za jeden 47, to już kasa nabijała cenę z przed roku, bo spr. w tabelce kosztowej i wychodził amun po 43,50. Też się kapłem dopiero na st. mac. kiedy paragon wpisywałem do tab. Później poleciłem 895 by kupił mi jeszcze jedną, kiedy on zgłosił wejście na stację na imprezkę.
My zaczęliśmy wcześniej z 254 (ok. 18:30), to też zwolniłem trochę, bo na 20:30 zglosił się 895. W czasie jego pobytu, tempo trochę wzrosło. 254 dawał radę, ja na razie też. Ok. północy imprezka chyliła się ku końcowi, a po wyjściu ze stacji 895 rozpocząłem procedury wyłączające. Dopiero wtedy, jak odlazłem od biurka, okazało się, iż błędnik działa ułomnie i czasami dość ułomnie. Dużo nie brakowało, a zostałbym na torze 254, bo jak mną tam ciepło, to nie umiałem się pozbierać by się przetoczyć na swój tor. Po dłuższym gramoleniu się był sukces. 254 też średnio funkcjonował, bo jak u niego wyglebiłem, to powiedział, bym się przeniósł do siebie.
Zauważyłem, że jak za dużo się poleje, to łon nie chce robić.
Udało się wyglebić na swoim torze, powyłączać co trza było w zdecydowanej większości.
W sob. obudziłem się k. 11:00. 254 jeszcze spał, Obudził się ok. południa. Ponieważ leżał dalej i oglądał na kom. tik-toki, a wczoraj nic nie robiliśmy, to postanowiłem wyglebić obok niego. Tak zrobiłem. On dalej oglądał tt, a jak zająłem się jego masażem. W zasadzie od pasa w górę wszystko było moje z (czasami) twarzą włącznie. Tak przeleżeliśmy ok. 20 min w czasie których mogłem się nacieszyć jego młodą, ciepłą, gładką skórą. Poodbierać trochę jego ciepła i popodziwiać jego płaski brzuch.
Później procedury rozruchowe, a dalej sob. opiszę w następnej notce, bo jak zwykle brak czasu.
Zdjęcie.
979 jak mu o tym mówię, to uważa mnie za walniętego, bo w zasadzie nikt inny (albo b. mało osób) nie uważa tego za jakiś przerost formy nad treścią.
Szlak, teraz już trzytorowy (im ten Miś droższy), ze skrajnym torem, w zasadzie od początku jak go położyli nieużywanym, bo świadczy o tym główka szyny. No może przejechała po nim kilka razy drezyna, by sprawdzić działanie urządzeń SRK. I tyle. Rozumiecie (albo i nie, jak 979)? Położono tor, nowe przęsła mostowe, uzbrojono tor w urządzenia SRK co widać na zdjęciu, tylko po to by ich 20% z inwestycji było wiynksze.

A to zdj. z przed remontu, które w jakiejś tam notce dałem, gdzie jeszcze są dwa tory i dwa przęsła. Jest przyczółek na trzeci, ale kiedyś jeszcze kasę liczono.
A byście mniej wiyncyj wiedzieli o jaki rząd kasy chodzi, to budowa 1 km toru kolejowego, tutaj, tzn. z wiaduktem, urządzeniami SRK, bo je tam ich pełno, to ok. 100-120 mln zł.
A o budowie na nowo Katowickiego węzła kolejowego, to się muszę przygotować do napisania, bo to dopiero je odpał.
Narka.
ps. Darek podeślij mi jeszcze raz tą stronę do korekty (interpunkcja, czy jakoś tak, bo już idzie na to czas).
https://www.interpunkcja.pl/
OdpowiedzUsuńTaaa... U mnie teraz tory też będą takie ładne i pewnie równie nieużywane.
Dzk. za interpunkcję.
UsuńWciepłem tekst powyższy na stronę i poszedł z błędami. No cóż, następne powinny przejść już przez interpunkcję, ale niy bydzie tak oryginalnie.
UsuńPrzynajmniej od razu widać, że pisał żywy człowiek, a nie AI :)
UsuńPlan je taki, że pierwsza korekta pójdzie przez interpunkcję, bo mniej czasu mi to zajmie, a z dalszych może zrezygnuję.
UsuńNie chcę doprowadzić do sytuacji, kiedy będą wychodziło z pod pióra teksty idealne, bo chyba w blogu o to nie chodzi. Co innego jakbym książkę pisał.