poniedziałek, 25 września 2023

Poniedziałek #2008

    Nie, aby to było celowe, że co pn. są notki, ale tak wychodzi. Takie zbiegi okoliczności i pewien pkt. graniczny tygodnia, którego nie chcę przekraczać, choć wiem, że kiedyś to nastąpi. Wobec tego do rzeczy. 
      Nawet nie wiem kiedy mojego bloga przekwalifikowano jako niebezpiecznego. Ostatnio chciałem wejść nań bez logowania i okazało się to niemożliwe, bo treści nieodpowiednie. No cóż....

   Dziś trochę o mediach, tych które słuchamy, oglądamy. 
   Ida wybory, powiedzmy, że 98% wie, jakiś 2% może być odklejona od rzeczywistości i nie ogarniać. Przy okazji tego wydarzenia zastanawiam się na ile mamy jeszcze, i czy w ogóle, wolne media. Otóż wydaje mi się, że już takich nie ma. Jesteśmy karmieni jakąś sieczką, głównie przez niedorzeczników, czy to rządowych, czy zakładowych, czy innych.
   Przykłady: (niedorzecznik kolejowy odnośnie wykolejenia poc. w Zgierzu):
- Przyczyny zdarzenia wyjaśnia specjalna komisja, która na tą chwilę ustaliła, że nie doszło do mylnego skierowania pociągu przez dyżurnego ruchu– zaznaczyła Magdalena Janus.

Po czym, po kilku godzinach...
Według nieoficjalnych informacji „Kolejowego Portalu”, a także z relacji świadków wynika, że pociąg 41100 TLK Chemik został wyprawiony ze stacji Zgierz w kierunku stacji Łódź Widzew (na LK nr 16) zamiast w kierunku stacji Łódź Żabieniec (na LK nr 15). Gdy zauważono błąd, pociąg się zatrzymał i zaczął cofać. Wtedy właśnie doszło do wykolejenia trzeciego wagonu za lokomotywą jednym wózkiem.

(niedorzecznik orlenowy odnośnie malejących cen obecnie na stacjach):
- "Detaliczne ceny paliw są przede wszystkim pochodną cen hurtowych na danym rynku, które z kolei kształtowane są przez szereg czynników o charakterze makroekonomicznym oraz lokalnym, m.in.: źródła pozyskania paliw, koszty surowców, obciążenia fiskalne oraz koszty produkcji i usług, w tym koszt energii, logistyki i koszty pracy".

 A tymczasem...
Idą wybory. Dzięki temu tankują u nas masowo i Niemcy, i Czesi, a my później za to zapłacimy.

   No i oni tak bredzą i bredzą od lat, i co raz bardziej bredzą, bo nie ma odpowiedzialności karnej za to bredzenie. To z jednej strony. Z drugiej redaktorzy nie mogą zadawać niewygodnych pytań, bo mogą stracić pracę nawet w tych koncernowych mediach. Np. mamy aferę wizową. Podano, że:
- w Łódzkim wydano ok. 100 tysi zezwoleń (wiz) na pracę, kiedy mieszka tam 600 tysi
- msc. na liście (by ją pewnikiem dostać) kosztowało ok. 4 klocków, 
- o nieprawidłowościach zgłaszano od ponad roku do różnych organów.
   Można założyć, że skromnie licząc ok. 10% było wydanych z tą zaliczką 4 klocków. Kalku w rękę i mamy wynik. I teraz nasuwa się dla większości, nawet tych mało rozgarniętych, pytanie, co z tymi zylionami się stało? Można domniemywać skoro pewni wiedzieli i nic nie robili. Wreszcie, czemu żaden redaktor nie spytał się oficjalnie gdzie ten strumyk płynął? Nadto, czemu żaden tego nie policzył, podając wynik na antenie? Już sam wynik, a nie sama afera spowodowała by gęsią skórkę u większości. Więc, co tam same barany są, czy po prostu takich pytań sie nie zadaje, bo gość wyjdzie ze studia...
  Jesteśmy zatem w czarnej d. bo skąd brać wiarygodne info? I teraz na jakiej podstawie tłuszcza poleci wciepować makulaturę do pudełka? Na podstawie tych bredzeń? No chyba tak, bo jakie ma inne źródło rzetelnych informacji?
   Inną smutną konstatacją jest, że średnio frekwa to ok. 50%. Teraz biorąc pod uwagę, iż ok. 20% społeczeństwa jest jako tako rozgarnięta i nawet jak ta w całości poleci wciepować makulaturę do pudełka, to i tak większość głupków wybiera kto nami rządzi. 

   To tylko nieliczne przykłady, a przecież takich jest pełno. Sam o niektórych rażących już tu (na blogu) pisałem. Pozostaje mieć w miarę sprawny mózg i pewne wnioski formułować samemu, niekoniecznie się z nimi obnosząc, bo ona jednak czyta. 

   Zdjęcia.
Tym razem wiem skąd. 2006 r. Za-e Makoszowy nast. dysponująca, więc zdj. już archiwalne. 

Pulpit. Dziś to już go pewnie nie ma, bo tam przebudowa była. 

Dźwigni też skromnie, ale część już chyba na elektryki zrobili.

Aparaty blokowe w nietypowym ustawieniu wtedy jeszcze w pełni pracujące.

Niestety jeszcze nie dysponowaliśmy super wypasionym aparatem foto, więc zdjęcia jakościowo jak na tamte czasy.

A to zwalniacze kluczowe przy oknie dla przebiegów pociągowych..  
  Narka.

poniedziałek, 18 września 2023

Poniedziałek #2007

     Rozmawiałem z 303. W poprzedniej pracy powiedzieli mu, iż przestój bo nie ma materiału i coś tam coś tam (przypomnę wiercił otwory wiertarką w blachach) i dwa tyg. wolnego. Teraz się okazało, że z tego postojowego już nie wrócił, bowiem (tego mu wprost nie powiedzieli), ale ze skurwielami pracować nie chcą. Zresztą co się dziwić, kto by chciał w pracy dostawać w pysk od skurwiela. 
    Obecnie pracuje spowrotem przy budowlance, wykonując zacną pracę - miesza zaprawę pod prefabrykaty. Wcześniej robią zbrojenie i zalewają elementy betonowe płotów, wyłożeń parkingów itp. Coś tam jeszcze mówił w rozmowie, że nie chce się przyznawać do rodziny, w sensie głownie o starego od tej jego wybranki, bowiem ma on swoją firmę i (zakładam) pozycję, więc w drugą stronę też niekoniecznie stary od laski chce sie przyznawać do młodego mięśniaka-sksurwiela. Jeszcze dwa lata i 303 zacznie pracy szukać już po za Stęszewem, bowiem spali sobie miejscowy rynek pracy, albo zniesmaczy się do pracy, bo przeca w każdej dotychczasowej wydymali go na kasie.
   Coś z tymi mięśniakami-skurwielami jednak jest nie tak. To ich skurwielowstwo jak widzę przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. Przeca 971 nie pracuje od dwu lat, 826 też nie pracuje, 172 jakby był, też nie jest powiedziane, że pracowałby, zresztą przed pojechaniem tam, nie pracował. A przecież dziś mamy rynek pracownika. Nie ma problemu ze znalezieniem pracy, już szczególnie na niskich szczeblach, bo tej jest sporo, zresztą ssanie jest na tyle duże, iż ściąga się abdullachów, by wypełnić tą lukę. 
   Wydaje mi się, że rozdźwięk jest pomiędzy tym, że oni myślą, że są mega przejebani zajebiści, a faktycznie oprócz chyba ich lasek, tego ich skurwielowstwa otoczenie nie chce. Jeszcze ja bym się z tego wyłączył, bo na mnie działało to pobudzająco, pewnie podobnie jak na ich laski, ale to tyle.
   By nie było, to inne mięśniaki-skurwiele z wioski i to te z górnej półki też nie robią. Zajmują się dalej zbieraniem złomu, po jakiejś tam przerwie, kiedy żerowali na innych. Więc jest to widoczny problem.
  No i teraz wracamy do tego co komentował Dariusz. Czy laski od nich są głupie? Tak są. Zresztą muszą, bo inaczej z nimi by nie były. Zresztą przykład 826 i jego laski, którą kopuluje. Ona już próbowała go dwa razy (jak nie trzy lub więcej) ciepnąć, ale 826 się odgrażał, więc nie udało jej się i nadal spotykają się choć znacznie rzadziej. Ona nauczycielka w szkole, on.... wiemy. No i sytuacja podobna jak u mnie. Oni nie nadają sie do życia, wiem to, pewnie ta nauczycielka też. On se wyobraża zupełnie co innego, tzn. radosne życie z nią we dwoje, nadto jest zakochany w niej, ona w nim - nie.
   No i co do 826. Robił porządek i w ramach niego natknął się na garnek z czymś tam w środku co już zaśmierdło. Jak to 826 długo się nie zastanawiał (czy on się w ogóle zastanawia?!) i wyciepł ów garnek za okno. Gdzieś ten garnek zleciał, ktoś zadzwonił do tych koloru morskiego i za wyciepnięcie garnka 500 zyla na papierku dostał.
   Wracają do lasek, to te co bytują z tymi mięśniakami-skurwielami muszą być umysłowo na bardzo zbliżonym poziomie, bo inaczej to by się nie spieło. Zresztą opisywałem jak 303 był na st. mac. ze swoją wybranką i szybko zszedłem z mówieniem do poziomu mięśniaków-głuptaków. No i wrócę do tego co ostatnio podnosi w kanałach informacyjnych, że laski nie mogą sobie znaleźć partnerów. To może dot. zwłaszcza młodego pokolenia. Zniewieścienie wśród nastek jest spore. Przypatrzcie się na nastki w przestrzeni publicznej. Najprościej wyłapać ilu z nich ciągle poprawia fryzury rękami, jakby to był fundamentalny element bytowy. Z tego robi się już plaga. Po za tym ilu w klasach dziś wbije gwoździe w bolka drewnianego, ilu coś ugotuje, zrobi rzeczy potrzebne bytowo w domu. Oni są ładnie ubrani, ładnie wyglądają i w zasadzie tyle. Jeszcze gorszym elementem do współżycia są mięśniaki-skurwiele. Ci to już mało co w ogóle potrafią, a jeszcze zaszkodzą. Co pisałem wielokrotnie, już po to buzi i pa, i do następnego. No i kto teraz zostaje laskom? Wyedukowana, jeszcze trochę umięśniona faja bytowo nieporadna; ani wyedukowany, ani umięśniony bytowo nieporadny, ale faja; no i mięśniak-głuptak-skurwiel, wiadomo bytowo nieporadny.
    Nie ma się co dziwić, że co raz częściej badania pokazują, iż ludzie samotni żyją szczęśliwiej od tych w parach. Sam się do takich zaliczam. 

   Wybory. Echh. Czasem zastanawiam się czy w ogóle pisać. Ogólnie to jakaś farsa, Serio ktoś myśli, że w tej dobrze naoliwionej maszynie coś zmieni? Z racji pracy słucham ich czasem w stacjach radiowych, różnych, by nie było. No przecież to sa dopiero jaja. Redaktorzy o coś pytają, Ci bredzą w odpowiedziach, czasem jawnie się śmiejąc, coś jak z misia - nie mamy Pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi? Oni tam sa bezkarni od lat i wiedzą o tym. Im głupsze społeczeństwo, a takie niestety w coraz większym stopniu mamy, tym niższy poziom kolejnych kampani wyborczych. Schodzimy do poziomu zaprezentowanego w filmie "Idiokracja". Nie chcę w tym brać udziału. Jeszcze mi rozdupi mózg po ścianach. 
  Zdjęcia.

A że bym to wiedział co to jest i gdzie to zrobiłem...

  To tera z tą pocztą tak je, że trza ściągać całe zdj. jakby nie mogli zostawić podglądu miniaturek. NIeprawdaż, że b. ekologiczne rozwiązanie.

 Narka.

poniedziałek, 11 września 2023

Poniedziałek #2006

   Odwieczny problem zdrady. Kto to w ogóle wymyślił i kiedy? Czy u zwierząt jest pojęcie zdrady? Wiem, zara ktoś sie uniesie, że porównuję tak nisko, ale przeca część zachowań mamy przyrodniczych i trudno je zmechanizować i w najbliższych latach to chyba jeszcze tak zostanie. 

  Powróćmy do sprawy. Kiedy następuje zdrada? Dajmy na to chcę się zejść z partnerem. Czy w tym etapie, nim ustalimy, że już tylko my, to jeszcze mogę, czy on może się spotykać z innymi? To oczywiście na początku jest niedopowiedziane, bo przeca nie ustalamy, że ponieważ chcemy się zejść, to już nie z innymi, bo bądźmy "w porządku". I wtedy jeżeli partner, któremu nic nie powiedziałem, który nic też nie oświadczył odbędzie pełny stosunek, to mnie zdradził czy jeszcze - nie.
   Teraz przejdźmy do tej cienkiej granicy zdrady. Koleżanka opiekowała sie czasem psem, też go mialem u się na st. mac. na 2 tyg. (coś tam chyba nawet opisywałem), bo właściciele polecieli do Londynu. Biały amstaf. Pies był wtedy młody, jakoś 2 latek. Jak to psy skakał mi po nodze, to kiedyś stwierdziłem, że zrobię mu dobrze i ręką zwaliłem mu konia. Pies doszedł, podobało mu się. Koleżanka była w lekkim szoku. Od razu napiszę, by nie było domysłów, że nie podnieciłem się przy tym, nie stanal mi, zupełnie obojętnie do tego podszedlem. To czy gdybym był z kimś to była by już zdrada czy jeszcze nie?
  Inna sytuacja. Jestem np. w saunie. Tam, jak wiadomo są wampirelle. Teoretycznie powiedzmy, że jakaś wampirella poprosiła by mnie o zwalenie konia i zrobiłbym to kompletnie przy tym się nie podniecając, nie dostając erekcji, o wyższych stanach już nie mówiąc. To czy gdybym był z kimś to była by już zdrada czy jeszcze nie? 
  Zastąpmy wampirellę ładną 18-ką. Robię dokładnie to samo, aczkolwiek nie mogę pohamować mózgu i ogólnie podniecam się, staje mi, aczkolwiek nie dochodzę. To czy gdybym był z kimś to była by już zdrada czy jeszcze nie?
  Można wyjść jeszcze od innej strony. Pracuję (np.) jako masażysta. Przez moje ręce przewija się sporo ludzi. W większości jest to geriatrion, bo ludzie młodzi rzadko chodzą na masaże rehabilitacyjne. No więc pracuję i generalnie przy geriatrionie sie nie podniecam, ale trafiła się ładna 18-ka, sportowiec po kontuzji. Masuję go i, no trudno, mózg się rozpędził i się podniecam. Będąc z partnerem jest to zdrada, czy nie? A gdybym nie był masażystą, a o takie masaże poprosiła by mnie jakaś wampirella w saunie, to zdradziłem?, a ta sama sytuacja, ale z 18-ką. 
  No więc ta zdrada to czynności jakie wykonujemy, czy stan umysłu w czasie tych czynności. Co nas usprawiedliwia w danych momentach, a co nie? Dla mnie jest to bardzo płynna granica, którą łatwo jest nagiąć w zależności od potrzeb. One często wynikają przy kłótni, wtedy naginamy mówiąc, że to z tym psem to zdrada. To podobnie jak te baby od 972, czy 971 i 975 jak się dowiedziały, że ich partnerzy (mężowie) ze mną, to wyzwały ich i mnie od pedałów. Na nic zdało sie tlumaczenie, że jako pedał nie mam dzieci i oni też by nie mieli. One głupie to co z nimi dyskutować. W tych przypadkach sugerowałem by odeszli od nich i se życie poukładali osobno. Każdemu to wyszło bokiem. I kto miał rację?
  Na jakim etapie oni dziś są. 971 nie żyje o czym, czytający pewnie pamiętają. 972 został dla dobra dzieci z żoną, ale czy to było dla dobra dzieci, czy bardziej dla swojego dobra. Dzieci (seria 300-ta) ma go totalnie w dupie. Nawet 302, który trzyma jego stronę nie poszedł by za nim jak w dym, natomiast 979 za mną tak. Wiem to i nie, nie wydaje mi się. 
  975 został sam w Niemczech. Ona zjechała tu z larwami, on został tam z długami. 
  Wracając do zdrady, to w/g mnie bardzo cienka granica, która w stanach emocjonalnych jest naginana w zależności od potrzeb. Wiem, że trudno jest mówić na początku od razu, co jest zdradą, co nie. Wytyczać tą granicę, przeto wygodniej jest nie robić nic z nikim, nawet nieszczególnie sie witać podając sobie dłoń, bo może to być w stanach emocjonalnych różnie zinterpretowane. Ale jak wyżej napisano ta przysłowiowa zdrada to dwa stany. Umysłowy i fizyczny. czyli mogę partnera zdradzić umysłowo opróżniając zbiorniki myśląc o np. 303 i to już będzie zdrada, a równie dobrze mogę to "zrobić" z psem lub z geriatrionem i też uznane to będzie zdradę. 
  A tak w ogóle, to kto narzucił nam pojęcie zdrady? Instytucja kościelna, byśmy sie przed nią tłumaczyli kogo i z kim zdradziliśmy? Podtrzymują to media, byśmy się odpierdolili od tych, którzy nas masowo okradają i byli uwikłani we własne konflikty miast energię walki przekierowywać na tych którzy z nas robią niewolników ekonomicznych. Te wszystkie programy 'dlaczego ja", "zdrady" i pochodne. 

   Będzie bez zdjęcia, bo brak czasu już. 
  Narka.

poniedziałek, 4 września 2023

Poniedziałek #2005

    Demografia, o której się tyle ostatnio mówi, ale czy zadaje się te odpowiednie pytania.? 
  Potrzebna jest pewna dygresja. Otóż lata 90-ych kiedy masowo były likwidowane zakłady pracy poprzedniego ustroju, powodowały znaczny przyrost ludzi, bez pracy. To bezrobocie tamtych czasów jest dziś używane w kampaniach wyborczych. Można by uważać, że faktycznie dziś to zasługa pływającego stworka i jego ekipy takie niskie bezrobocie, ale, niestety qrwa, nie. Otóż za to co mamy dziś jest odpowiedzialna demografia, a właściwie nie ona, jako nauka, ale niski przyrost naturalny. To co już tu na blogu było, czyli w obecnych latach z rynku pracy schodzi 100 osób, a na ich msc. jest 50-ciu. To właśnie głównie powoduje takie ssanie na rynku pracy. 
    I teraz zajmijmy się demografią trochę inaczej, jak w mediach.
   1. Wynagrodzenia za pracę
   Teraz dzięki niskim urodzeniom kiedyś, obecnie pracujące osoby, mają w miarę wysokie wynagrodzenie, bo mamy rynek pracownika. Nie ma dziś tego co w latach 90-ych, czyli jak Ci się nie podoba praca za 5 zyla na h, to za płotem jest 5-ciu innych Edków, którzy to samo zrobią za 4,50 zyla na h. Tak było, nie ściemniam. 
   Tego sie w ogóle nie porusza, ale czy w imię wlk. przyrostu naturalnego, chcecie się wyzbyć 1/3 wypłaty? Serio!? Bo ja np. nie chcę. Przerabialiśmy to już i pewnie o tym pisałem. Większa ilość ludzi jest potrzebna państwu, bo jest największym pracodawcą, (i kościołowi, bo wiyncyj owieczek, to wiyncyj na tacę, ale to tak przy okazji) więc jak nie ma konkurentów na rynku pracy, to nie ma presji na trzymanie wypłat na tym samym poziomie, przeto trza płacić wiyncyj tym co są, by nie uciekli. Zresztą widzimy to po nauczycielach, czy formacji w niebieskich ubraniach i pewnie kolejka sie zrobi za chwilę innych. By nie być gołosłownym w kwestii schodzących z rynku pracy i wchodzących nań, po raz któryś piramida wiekowa.   
Ja tu widzę "zasługę" rządów, że tak dobrze rządziły, że się tak mało urodziło.
2. Problem z emeryturami. 
   Kolejna bujda na potrzeby realizacji mega przyrostu naturalnego. Rzecz jest prosta. Skoro ok. 3% PKB, które obecnie dajemy na podtrzymywanie rozrodczości nie skutkuje, to może dać 1% PKB, w formie 14-ych, 15-ych, 16-ych itd. emerytur. Emeryci nie będą stękać, problem z ich finansowaniem się skończy, a pieniądze będą efektywnie zużyte. Mało tego, budżet zaoszczędzi 2% PKB, więc nie mało, co będzie można przeznaczyć na kolejne głupie inwestycje. Można by z tego np. 0.5% przeznaczyć na naukę i (uwaga) utrzymanie w kraju osób rozgarniętych. Na razie przez przeróżne formy drenowania, jesteśmy takich osób pozbawiani, choćby zachodnie konkursy w informatyce, które drenują nam rynek, bo jak słyszymy w mediach, nasi dość sporo takich konkursów wygrywają. Oczywiście nie mówi się, pisze później gdzie te osoby, które te konkursy wygrywają lądują, ale pewnie, jak i ja, wiecie. 
  3. Zatrzymanie wzrostu gospodarczego kraju. 
   Większej bzdury nie słyszałem. Komu potrzebny jest wzrost gospodarczy? Serio komuś jest potrzebny? I nie wiążmy tego z postępem technologicznym, bo to zupełnie coś innego. Technologie do nas i tak przyjdą. Zawsze jest potrzeba wykonywania prac utrzymaniowych społeczności, społeczeństwa które obecnie bytuje, a co pisałem wyżej, jakby zająć sie utrzymaniem, ewentualnie ściąganiem ludzi rozgarniętych z innych krajów, z których do nas już napływają, to już byłby postęp i kraj może by sie na jakimś tam poziomie rozwijał, mimo braku w nowych potomkach.
   4. Migracja do kraju. 
    Teraz, by nie wyszło, że jestem rasistą, bo nie nie jestem, ale, jak większość patrzę na swoją kieszeń. Nie jest tajemną wiedzą, że do pracy są ściągane osoby z dalekich wschodnich krajów, gdzie jest przeludnienie, bo są tanią siłą roboczą. I o to w tym chodzi (kiedyś my byliśmy tanią siłą i jeździliśmy na zach.).Czyli jeżeli ich naściągają kolejne 200 tysi, to co jest w pkt. 1 nie będzie presji na dźwiganie wypłat, bo zrobimy sobie to co w latach 90-ych. Już w moim zawodzie abdullachów jeździ pełno. I teraz czy w związku z tym będą dźwigać wypłaty? Nie, bo jak Ci się nie podoba, to na Twoje msc. mamy dwu, a nawet trzech abdullachów, którzy to samo zrobią nawet za mniej jak Ty. Zastanawiam się w co trzeba będzie uciec za jakiś czas, jak będziemy już mniejszością, a oni zdominują rynek.
   Tak znam wyniki badań, że migracja zarobkowa pozwoliła utrzymać, a nawet zwiększyć rozwój krajów jak Anglia, Niemcy. Ok. kraje się rozwinęły, ale czy na tym skorzystała większość społeczeństwa. Śmiem twierdzić, na co też są zresztą badania, że nie. Właśnie większość ludzi odwrotnie proporcjonalnie do wzrostu gospodarczego biedniała, bo nie było presji na dźwigania wypłat. Kraj się rozwijał, a paradoksalnie majętność ludzi się zwijała, zresztą proces ten jakby ewoluuje dalej. 
  5. Właściwe pytania. Czemu ich nie ma?
   Tu musimy sie cofnąć do wcześniejszych pkt. Czemu w mediach nie usłyszymy pytań, typu:
- czy chcesz więcej dzieci kosztem obniżenia swojej wypłaty?
- czy chcesz więcej dzieci kosztem wzrostu bezrobocia w kraju?
- czy chcesz byśmy mieli tu drugi Bangladesz lub Indie?
  Pewnie kilka by jeszcze można było dodać, ale czemu ich w ogóle nie ma? 
  Co jest wyżej. Komu potrzebni są niewolnicy ekonomiczni? Państwu, korpo, kościołowi. No i teraz w czyich rękach są media, w których jest debata o demografii? W państwowych, w korporacyjnych, w kościelnych. No to już wiemy, czemu tych pytań tam nie ma. 

   Ja to potrafię narobić i tylko chyba ja, z drugiej strony to szczęście, o którym tu już wpisy były. Otóż, z braku doraźnego abdullachów (może sie pochorowali i adaptują się do warunków lokalnych) zadzwonili do mnie, czy bym z wolnego nie przylazł do roboty.
- No ok, a co jest to jeżdżenia?
- 657/3 04:25-12:08.
- no fajnie, ale nie robię na rano
- ale jest potrzeba
- daj mi 10 min się zastanowię. 
    Zadzwoniłem za 10 min i wziąłem. 
   No i tera wczoraj wieczorem przygotowywałem się do pierwszej w tym roku służby na rano. Zrobiłem se żarcie, picie na rano i zabrałem się za obliczenia, o kiery wstać i dojechać rowerem do zajezdni, bo nie ma dojazdu kom. miejską. Dział planowania ustalił, że by na 04:25 dojechać do katos, trza wstać o 04:00, wyjść o 04:25 i na spokojnie naście km przejechać. Dział kontroli nie wniósł zastrzeżeń i sprawa została klepnięta. Później jeszcze przesunąłem budzik o 5 min, by sie nie gonić, więc ustawiony został na 03:55. Wyglebiłem ok. 21:40.
   Ponieważ pierwsza na rano to mózg działał na innych obrotach i przebudziłem się ok. 02:03. Następnie trochę się pociepałem w łóżku i zasnąłem. Przebudziłem się ponownie o 03:32. Stwierdziłem, że do 03:55 już nie ma sensu leżeć to wyleze z łóżka. Zarząd stwierdził, że jeszcze raz obliczy godz. wyjazdu, by być na 04:25 na zajezdni. Wtem okazało się, że w zasadzie to już powinienem być na rowerze, a wczoraj nastąpił błąd w obliczeniach. Qrwa *ać. 
  W ciągu 2 sek, byłem już na pełnych obrotach. Błyskawiczne spakowanie, wytoczenie się ze st. mac. i odpał silników trakcyjnych. Rozumiecie? W obliczeniach straciłem godz. czasu. Dział kontroli nie wniósł sprzeciwu i zostało to klepnięte. Jakimś cudem przebudziłem się wcześniej i zacząłem funkcjonować. No szczęście.
   Po przejechaniu 200 m, już wiedziałem, że brakuje mi czapki na gowie, rano jednak zimno już, a ja w zasadzie chory z kaszlem i katarem. Na powrót po nią oczywiście nie było już czasu. Silniki trakcyjne pracowały na 3/4 mocy, bowiem miałem jeszcze wykonać pracę 8h, więc nie mogłem ich przeciążyć. W miarę stabilnej jeździe sprzyjały puste ulice, a światła, nawet te w kolorze róż, nie były problemem o tej porze, lekkie przyhamowanie i uruchomienie ponowne silników trakcyjnych. 
   Na zajezdni byłem o 04:24. Wpierw do dyspo, by odnotowali plan, a następnie zaparkowałem pojazd trakcyjny i do wozu. Wyjazd już na linię już planowo. W wozie po zagrzaniu silnika ogrzewanie w kabinie, bo byłem cały mokry z tej jazdy ze zwiększoną prędkością (bez czapki!). Przez 1,5 kółka się grzałem w kabinie, powoli sie rozbierając, by przeschnąć. Masakra. Nwm. jakie będą konsekwencje organizmu, się okaże. 
   No cały ja. 
   Zjęcia nie będzie, za to mięśniak grający na pianinie.

  Tu po raz któryś muszę napisać, że oprócz piękna muzyki jest też piękno wykonująco ją. To da się połączyć, tylko trzeba się nie bać tego zrobić. Jeżeli już pokusiliśmy się dać materiał filmowy pod ścieżkę dźwiękową, bo równie dobrze mógł być wstawiony jakiś obrazek, to w tym materiale można pokazać piękno ją wykonującego, nawet bez jego twarzy i zrobić to ze "smakiem". Niestety jest jakiś opór przed tworzeniem takich materiałów, a tylko nieliczni (nie wiedzieć czemu) pozwalają sobie na udane połączenie tego.
Narka.