niedziela, 5 października 2025

Niedziala #2198

   Czynności dnia (sobotnie) w trakcie prania sygnał, że jakiś skład stanął na szlaku pod wjazdowym. Poszedłem sprawdzić - pod wjazdowym 272. Od razu pojawiły się mieszane uczucia. Dział p.s, jak to on się ucieszył, zarząd już nieszczególnie. Ok. Zrobiliśmy wejście składu na stację. 
   Pretekstem do pojawienia się składu na stacji było zrobienie mu zdjęć, takich skąpo ubranych. No ok. już kilka razy mu robiłem, zrobimy następny. Gadka szmatka, jakoś czas leciał. Jak zwykle 272 jakieś farmazony pieprzył, ale nauczyłem się już słuchać, a mniej reagować. Dział p.s. trawił jego wygląd. Wnioski jak poprzednio, ręce ok, plecy też, klata by uszła, ale ta sztuczność w zachowaniu. W końcu, bowiem jednostka nie była zdecydowana co zrobić, wkroczył zarząd, przypomniał poprzednie doznania, a raczej rozczarowania i zarządził, że nic nie robimy, bo jak mamy stanąć w połowie, albo jeszcze i nawet nie, to po co zaczynać. Cóż..., dział p.s. przystał na to i decyzja została klepnięta. Nawet przy jego późniejszej lekkiej sugestii, by puścić porniole, co zrobiłem, a następnie zabraniu się jego za obciąganie dałem mu info, że nic z tego nie bydzie. Jak to rasowy samiec 272 stwierdził - już ja się postaram i Ci stanie. Nasz zarząd o mało nie padł ze śmiechu. Gorzej jakbym się w ogóle obalił i na ziemi się wił ze śmiechu po tym co powiedział, ale dyplomatycznie nie będziemy go dołować. Po 10 min obciągania powiedziałem mu, że za chwile mu nogi zdrętwieją, to se siadł, a zarząd zastanawiał się - ile jeszcze dać wskazówek, że to do niczego nie doprowadzi. Oczywiście w czasie tego obciągania znowu wydawał te sztuczne odgłosy z siebie, co przestał już nawet trawić dział p.s. Jak se zmienił pozycję, to chyba dopiero po 3 min przetrawił info, które doń dotarło, nadto zwiotczały organ w jego ustach nadal nie dawał oznak życia, co wreszcie spowodowało u niego odstąpienie od czynności. 
   Gdyby to nie spierdolenie sprawy przez 272 na kilku wcześniejszych spotkaniach, to bez problemu bym go przerobił, zajechał i opróżnił zbiorniki. No ale sorry, nasz zarząd i dział p.s. na razie są pamiętliwe i nwm, co by się musiało stać, bym zapomniał (chyba nadmiernie spożyć do urwania filmu). 
   Ale wyszła jedna trochę śmieszna sytuacja. Jak już 272 nie dało się odwieść od rozpoczęcia dobierania się do mnie, to powiedziałem, że muszę zamknąć stację, by 979 nie mógł na nią wejść. Z grupy A przetaczałem się pod wjazdowy, a tu torowisko rozświetlone. Szybka analiza: nie zagasiłem za 272, on nie zagasił, ja nie zauważyłem, ale chwila nasłuchu wyjaśniła, że właśnie 979 wchodzi na stację o czym dyplomatycznie poinformowałem 272, by się ubrał. No nie mogłem wprost stojąc na torowisku krzyknąć, by się ubierał, bo 979 też by to słyszał. 
  Po wyjściu 979, 272 dyplomatycznie jeszcze chwilę posiedział, po czym stwierdził, jak to łon, że jutro tzn. dziś wbije ponownie na stację. 90%, że tego nie zrobi. 

    Pisałem w tej notce o serialu SKAM. Teraz po sukcesie tego serialu w Norwegii i krajach ościennych inne wpadły na genialny pomysł zrobienia replik tego serialu. Ponieważ cały 3-ci sezon każdej repliki dot. spraw branżowych, to wymyśliłem, chyba nie genialny plan, porównania tych replik. Obejrzałem WTFock produkcji belgijskiej. I to jest doskonały przykład, jak można materiał źródłowy spierdolić. Nie dość, że ograniczono treść w scenariuszu i to znacznie, to jeszcze z, wydawać by się mogło, prostych spraw, zrobi0no dramę. I na uj w ogóle robioną tą dramę? A to nie dot. jednego wątku, bo to w wielu zrobiono. To co było atutem oryginału, tu zaprzepaszczono zupełnie. Jak dla mnie, nawet główny aktor, który jest ładny, co by tu nie napisać, nie ratuje tego co spierdolono. No i pojawia się pytanie. Czemu tak się stało? Przeca mogli poprawić błędy oryginału i było by f uj, a tak nie dość, ze to taka lipna kalka, to jeszcze wyjałowiona z treści. Po co się zabiera za to ktoś, kto nie czai bazy? O ile w oryginale pewne sceny odbywały się naturalnie, tzn. tak właśnie mogło być, to w tej wersji jakby je wymuszono, co nie jest naturalne, a mnie takie coś bardziej odpycha jak przyciąga. 
   Sceny seksu. Rozumiem, że aktor nie musi być branżowy, ale jest aktorem, przeto na pewne zachowania w castingu się zgadza. A jak to wypadło. Aktor gra ukrytego branżowca, a sceny seksu z laską wychodzą mu i operatorowi o wiele lepiej jak te branżowe. To chyba miało być na odwrót. Nawet nie byli w stanie normalnie pokazać całowania, bo jakimś dziwnym trafem operator przeważnie na coś natrafiał, co zasłaniało im usta, a to na czyjąś rękę, a to na bark, a to na inna część ciała lub jakiś wystrój wnętrz, a to oni się odwrócili. Serio?! Po co to kręcić, jak to ma tak wyglądać. No i na koniec w ogóle nie udało się pokazać uczucia, które powinno między nimi być. 
  Ogólnie serial spierdolono. Im głębiej w las tym gorzej. W 6-ym odcinku to myślałem, że oglądam "Dlaczego ja" lub cos pochodnego. Nwm, w ogóle po co robili jeszcze dramę z tym, że znowu biją naszych..., ech... Dotrwałem do końca, z powodu aktora, grającego główną rolę. Podsumowując, nie polecam. 
  
  Drugą replika, którą obejrzałem to francuska produkcja. W niej ktoś się postarał i to co zarzucałem oryginałowi, tu ktoś naprawił. Chodzi o dialogi młodzieńcze, to wzajemne przegadywanie się. Francuzi to dobrze zrobili i to jest naturalne. Ktoś odrobił zad. domowe, a ja utwierdziłem się w przekonaniu, że nasz zarząd jeszcze dobrze funkcjonuje. Oprócz tego znacznie ograniczono ruszanie się obrazu, to niby napierdalanie kamerą (muszę poczytać co to za efekt) i tylko na niektórych scenach było to używane. Te, które tego nie musiały mieć nie miały. Jeszcze jedną rzecz zrobili zręcznie. O ile poprzednie kalki w zasadzie sztywno trzymały się podstawowego scenariusza, to tu lekko pozamieniano otoczenie, scenografię, kolejność zdarzeń lub miejsce. To też na plus tej produkcji. Dialogi trochę uhomorystyczniono. Ogólnie ciekawie się ogląda, choć wiadomo o co chodzi, ale właśnie te drobne zmiany dodają smaczku tej wersji. Nie obyło się bez drobnych wpadek, ale to w każdej produkcji występuje, np. kiedy główny bohater w przedostatnim odcinku idzie do kościoła, to idzie jakby zszedł z muru. Za nim jest taki murek i ja rozumiem, ze go tam ustawili przy tym murku, ktoś krzyknął akcja i on ruszył do przodu, bo tak była kamera ustawiona, ale serio nikt tego nie zauważył? (widać - nie, skoro się ukazało).
   Zdjęcie. 
  Wykręciliśmy kiedyś takie opóźnienie, 254 jechał wtedy z nami. Czasem to działo się na linii fajnie, bo zawsze lubiłem sytuacje nietypowe. 254 tak sfocił, że część ucięło. 
   Korekta jak zwykle, przeżyjecie. 
   Narka.

czwartek, 2 października 2025

Czwartek #2197

     Wiem, wiem, już któryś raz o tym będę pisał, no ale tak je. Otóż ileś razy już pisałem o filmie "Niezniszczalny" z Brucem Willisem i tym, że mnie znacznie bliżej do Bruca jak do Samuela L. Jacksona (w tym filmie). 
   Do new firmy trza zrobić badania lekarskie, co dziś jest standardem. Problem w tym, że lekarzy co raz mniej, a badania trza robić częściej. Efekt, dzwonię po otrzymaniu skierowania do pierwszej przychodni, a Pani - u nas dopiero za 3 tyg. niech Pan kajś indziej dzwoni. Dzwonię do drugiej i włączył się automat - jest pan pierwszy w kolejce. No to czekam. Jadę na st. mac. z tej new firmy, a na linii muzyczka i co jakiś czas - jest pan pierwszy w kolejce. Pomyślałem - fajnie. Wysiadłem na przystanku lezę na st. mac., w tel, cały czas niezmiennie, jest pan pierwszy... Otwarłem st. mac. tel. przełączyłem na głośnik rozpłaszczając się, jednocześnie słysząc - jest pan pierwszy. Po 30 min się rozłączyłem. Dzwonię do następnej przychodni, to ostatnia w zasięgu, bo do Mikołowa i na Wałbrzych jechać nie byda. W tej trzeciej pani rejestratorka - hmm, chwilę... no na 14-go mamy pierwszy termin. 
- no cóż, niech mnie Pani wpisze. 
    Od razu pomyślałem, a planowałem, że w pn. siądę już na wóz, a tu kroii się dodatkowe wolne - wow.
   Spróbowałem zadzwonić jeszcze do drugiej przychodni i.... odebrali. Powiedziałem co i pani:
- przed chwilą pacjent zwolnił termin na jutro na 8:00 pasuje panu? No jasne, biorę. 
   Wcześniej 374 też mi mówił, że terminy odległe w związku z tym on jeździ na zleceniówce, a badania na przyjęcie ma jutro. Zadzwoniłem do poprzedniej przychodni, by zwolnić termin na 14-go.
   To w kwestii badań, natomiast do formularza zgłoszeniowego jest dołączona kartka, co trza przynieść (jakie papiery). No i okazało się, że jednego nie mam. Zadzwoniłem do 811 co z tym zrobić, bo pracuje w logistyce/spedycji to jest na bieżąco. Sumarycznie po kilku rozmowach, trochę wymóżdżeniu, zadzwoniłem do f-my, czy na pewno chcą ten papier, bo go nie mam, może jest w urzędzie - nie, nie potrzebujemy, jak jest to wbite w prawku, to jest ok. Ufff, było groźnie. 
   Wieczorem przylazł 979 i mu opowiadam szczęśliwy dzień, nadto wracając z f-my do st. mac. znalazłem na chodniku kabel do ładowania USC-C sprawny, na co 979 bym już zszedł i część tego szczęścia przekazał mu, bo u niego to tak radośnie nie wygląda.  

      Po badnięciu filmu "Ognisty Ptak", w proponowanych wyświetliło mi się SKAM. To serial. Skoro się wyświetliło to się samo włączyło (autostart), bo tradycyjnie robiłem coś na drugim ekranie. Serial młodzieżowy i już w pierwszym odcinku pojawił się watek branżowy, to przy nim pozostałem. Akcja dzieje się m.in. w szkole, ale główny bohater wygląda wiekowo na takiego co mógłby chodzić do szkoły. Inaczej nie robił wrażenia 23 latka grającego 16 latka. Scenariusz serialu (co sprawdziłem później) jest tak zrobiony, ze każdy sezon to opowieść o jednym bohaterze. Sezon 1-szy to laska, drugi też, a 3-ci to opowieść o Isacu Valtersenie, którego gra w/w aktor. Serial jest o tyle ciekawie zrobiony, że konwencja jest taka, że cały sezon (10 odcinków) dzieje się wokół jednego bohatera. W każdej scenie on występuje zmieniają się jedynie aktorzy wokół niego i otoczenie w którym w danej chwili przebywa. Jest to o tyle ciekawe, że nie ma innych wątków, jak ten jeden główny dot. bohatera. Nie ma pobocznych w stylu - stryjeczny wuj szwagra mego drugiego męża... i akcja przenosi się kajś zupełnie indziej, tylko Isac jest tym, wokół którego toczy się akcja. Jest w szkole, to akcja w szkole, jest na placu, to też, jest w mieszkaniu podobnie. Kiedyś stękałem, że przestałem oglądać jakiś prawie branżowy serial, jak zrobiło się już około 15 wątków i zacząłem się gubić. Tu normalny scenariusz. Jest bohater i życie wokół niego. Fakt że aktor młody eksploatowany na maxa, bo w każdej scenie jest, ale jak mu to poszło... Nawet u jego kolegów ze szkoły (w filmie) reżyserowi udało się wyzyskać mimikę twarzy w scenach z Isakiem, kiedy należało się dostosować do przepływającego info. 

  By nie było tak różowo, to jest jedna rzecz, która mnie denerwuje w tym serialu. To machanie, nie tyle kamerą, bo tak na to patrzałem, co pewnie obrazem w cyklu realizacji. Ciągle z nim tańczą, jakby to było w prawie każdej scenie wymagane. Po jakimś czasie już mi ciśnienie rosło, bo wszystko prawie ok, tylko ten jebany ruszający się nieustająco obraz. Na uj? Oczywiście są drobne wpadki, jak np. otwierają piwo, drugi aktor specyficznie kapslem ciepie na blat (tego nie widać, ale chodzi o dźwięk), przechylają butelki, a w środku 2//3 wody. Brakło im jej? Nie wiedzą ile powinna być napełniona pełna but. piwa, no i ten kolor. Mogli herbatę wlać skoro ujęcie robili aż z takiego bliska. Ale to takie szczegóły. 
  Kolejny dla mnie błąd. Skoro scenariusz dot. ludzi w wieku 16-18 lat, to warto by było poobserwować takie osoby, jak one się komunikują jak się spotkają. Obserwowałem to wielokrotnie u 254 i drugiego mikola. Jak się spotkali na busie, to przez godzinę była non stop napierdalanka słowna (nie, nie obrzucali sie mięsem, nie w tym znaczeniu) zresztą to chyba nawet kiedyś opisywałem, jak jeździli razem u mnie w kabinie. To nie było takie grzeczne jak na filmie, że jeden mówi, drugi, czy reszta grzecznie słucha. Oni, dopóki im się tematy nie wyczerpały, to ciężko było w ogóle się włączyć do rozmowy. Podobnie jak z nimi 2x jechałem do krk. To samo. Na całej trasie kilka razy udało mi się włączyć w ich rozmowę i to tyle. W serialu natomiast są chwilę, że aż się prosi o dodatkowy dialog, tym bardziej, że dziś nie nagrywamy tego na taśmę filmową, a na nośniki elektroniczne, to powtórek, ujęć można robić zyliony. Oczywiście zdarza się, jak to w serialu kręconym na szybko, że scenografia nie nadążą przy dogrywkach lub poprawkach. Np. główny bohater rozmawia z drugą osobą i ma dżokejkę na 11:00, a tu nagle są ujęcia z czapką na 12:00. No przeca se jej nie przekręca co chwilę, zresztą tego nie pokazują. I przypomniała mi się jeszcze jedna sprawa, która jest pochodną realizacji filmu. W nim są praktycznie cały czas zbliżenia na głowy aktorów. Jest b. mało ujęć całych sylwetek aktorów. W związku z tym zauważyłem, ze u młodych Norwegów (samców) często są odstające kły. Niektórzy to nawet jak vampires wyglądają. To chyba genetyczne. Na zakończenie wywodu, jeszcze na plus muzyka. Ktoś się postarał i do niektórych ujęć dobrano odpowiednią muzykę. Nwm, czy to wynikało z pierwotnego scenariusza, czy w toku produkcji trochę nagięto scenariusz dla wstawienia odpowiednich kawałków muzycznych, ale wyszło dobrze. 
  Po obejrzeniu całego sezonu poszukałem info o głównym aktorze i ur. 24-05-1999, a gra bohatera w filmie ur. 21-06-1999. Film powstał w 2016 r. No i co? Da się? Da się! W trzecim sezonie filmu SKAM (wersja Norweska) gra właśnie Tarjei Sandvik Moe. Szukając jego natrafiłem też na odtwórczynie innych głównych ról i wszystkie 1999 rocznik.
  Dla tych co chcieli by obejrzeć tu katalog z odcinkami, z napisami dobrze zrobionymi (czytelnymi, białe litery, czarny cień) -> https://www.cda.pl/vannet/folder/5709112
 
   Na koniec nasz dział p.s. Nie da się go wyłączyć (niestety), przeto ciągle działa. Na badaniach było tylko dwu, a w zasadzie jeden młody kolo. Po pierwsze to ten Bruce Willis, bo czekam już po przejściach po innych gabinetach do lekarza i siedziałem na półpiętrze, bo korytarz zawalony ludźmi i lezie ten młody i się pyta, kto ostatni. Krzyknąłem, że ja i siadł se niedaleko mnie. Po jakimś czasie nasz dział p.s. się uaktywnił i zagadał doń. Rozmowa się potoczyła dość sprawnie, wymieniliśmy się info co robimy, jak w pracy itp. zarobki i takie tam. Przyjemnie się gadało, od razu wskoczyliśmy na jedną falę mimo znacznej różnicy wieku. W końcu musieliśmy się przesunąć bliżej gabinetu, a ponieważ tam tłoczniej to rozmowa zamarła. Wszedłem do gabinetu przed nim. Wychodząc mówię do niego powodzenia w pracy, on szerokiej drogi i w zasadzie wyciągał rękę do mnie na pożegnanie, ale jeszcze w gabinecie nasz zarząd analizował propozycję działu p.s. by wyciągnąć doń rękę i odrzucił ją, no bo przeca w ogóle go nie znamy, przeto jak mijaliśmy się na korytarzu, to jej, choć on już zaczął, nie wyciągnąłem. Jednym z powodów było nieprzygotowanie, bo w rękach papiery, plecak i kurtka. Później była walka zarządu z działem p.s. Ten drugi opóźniał wyjście z przychodni, by na kucharza poczekać, zarząd naciskał, że to bezdennie głupi pomysł i trza spadać stąd, do swoich bieżących zajęć. Walka jeszcze trwała dobre 10 jak nie 15 min, ale nie wiem czy dobrze, wygrał zarząd, przeto się z nim raczej już nie spotkam. 
    No i to są takie chwile, że ciągle się myśli następnie, a co jakby to się potoczyło inaczej. Może by padło za jakiś czas, ale coś by się działo. A sam kucharz mieścił się w widełkach wyglądowych, inaczej dział p.s. by się nie uaktywnił, nadto to zawód, kaj naszych jest dość sporo. No cóż... 
    Jeszcze donośnie badań, to jak badano mi wzrok i słuch, to już po tych badaniach piguła, choć młodsza, mówi - chciała bym mieć taki wzrok i słuch. 
    No cóż.... trza by dbać o się. 
    Zdjęcie. 

By nie było, że mamy walnięty tylko dział ps., to zarząd też czasem coś odwali. W zasadzie z mojej inicjatywy z 254 trochę żeśmy zmienili wersję oryginalną. Ktoś zauważy, co zrobiliśmy?

  No i to je ten aktor, który mając niespełna 17 lat, gra bohatera dokładnie w tym samym wieku.
   Korekta jak zwykle (ten wpis, mógłby już być zbędny, bo stali bywalcy wiedzą) pobieżna.
   Narka.