czwartek, 21 marca 2024

Czwartek #2033

   Jako że z nim coś robię, to trza mu nadać numer. Skład otrzymał nr 272, co, jeżeli ktoś się wgłębiał, nie jest losowym nr-em. 
   272 skoro je z wiochy, to pewne wartości, jakie kiedyś przyjął nadal w nim funkcjonują. Rozmawiam z nim trochę, by lepiej poznać jego przeszłość i ewentualnie nakierować go na przyszłość. Jak typowy mięśniak-głuptak z wioski wpojono mu, że kobietę trza w domu utrzymać, w sensie łożyć na nią. Ponieważ on dotychczas stałych zajęć zarobkowych sie nie imał, to kasa była, tu wchodzi też jego wiek, lub jej nie było. To nie było występowało rzadziej, to też kobieta, jakaś tam, przy nim była. Z tego co mówił utrzymanie jej kosztowało ok. 3k m-nie. No qrwa pięknie. Ale jak to 3k się skończyło to laska też się skończyła u niego i zawinęła się w długą. Wiem napisałem to prosto, ale pewnie jeszcze mu wygarnęła to i owo na uzasadnienie swojego zniknięcia. 
   To jest w ogóle ciekawe, jak nadal te mięśniaki-głuptaki są sterowalne przez jakiś tam pseudo lokalnych przywódców, tych większych mięśniaków-skurwieli. Pisałem to przy okazji 303 i innych, i tych wlep z klubu piłkarskiego. Nawet to powiedziałem 303, że to taki odruch sprowadzony do znaczenia przez psy swojego terenu. Pies (nie suka) jak chodzi, to podlewa drzewka, krzaczki, naroża budynków i inne specyficzne msc. - znaczy teren. Teraz te młode nastoletnie mięśniaki-głuptaki dokładnie tak samo znaczą teren wlepami z klubu piłkarskiego za który dali by się... (nie będę używał słowa klucza, wiemy ocb.) To się niczym nie różni, może po za tym, że wlepy nie dają zapachu. Oni nie mając jakiś zajęć terenowych, chętnie przystają do "kibicowania" klubowi, bo co mają innego robić. Jest to jakaś społeczność na podobnym poziomie umysłowym, jest przywódca, który nimi steruje, więc w zasadzie jest ok. Są okresowe spotkania w większym gronie, w mniejszym częściej, bo łatwiej zebrać małą grupkę. 
   Ok. bo dygresją trochę odpadliśmy. 272 tu się w zasadzie prawie niczym nie różni, oprócz czasowego wypłynięcia na szerokie wody. Gdyby jeszcze miał przy sobie jakiegoś normalnego doradcę to ok, to wypłynięcie z czasem, może było by płynięciem jednostką na miarę możliwości dotychczasowych i przyszłościowych. Problem, co widzę, był, że takowego doradcy nie miał. Standardowo. Kasa była, łatwo przyszła, łatwo poszła, teraz się wyzerował i w zasadzie, co sam mówi, startuje od nowa. 
   Powiedziałem mu, że brzmi trochę śmiesznie, bo jego koledzy (chodzi o kolegów wiekowych z wioski, których zna) są już ustabilizowani i to mocno, i mało który startuje od zera. Pominę tu 172, który jak wyjdzie również będzie startował od zera, a jest starszy od 272. 
   Teraz czy da się wykorzenić z niego, wartości jakie mu wpojono we wiosce, bo z nimi daleko nie zajdzie. Z jednej strony wyłamywał się w pewnym stopniu z nich, chodząc kiedyś tam w różu, ale z drugiej, skoro mi to po ponad dekadzie dalej mówi, tzn., że one dalej w nim tkwią, a program naprawczy, jeżeli nastąpi, nie przewiduje dalszego bujania sie z nimi. Rozmowy (trzy) z nim przeprowadziłem, następne chyba będą. 
   Jeszcze wrócę do pierwszego spotkania z nim. Jak pisałem trochę popłynąłem. Później mi powiedział, przy drugim spotkaniu, że gdzieś tam się przewinął w koszulce na ramiączkach i ktoś się pytał o ślady na plecach. Na drugim spotkaniu, również trochę się polało, ale zarejestrowałem, że zrobiłem mu ślady, a nadto za 2 dni miał mieć występ dla lasek (notka roboczo była pisana wcześniej) docelowo bez ubrań, to musiałem se wziąć na wstrzymanie i w sumie zbiorników nie opróżniłem. 
    Coś nie umiem, choć to dziwne, się przy nim odblokować. Pojechaliśmy do mieszkania 824, które okresowo, raz w m-cu lub częściej, jak wypadnie z grafika, doglądam. Zawsze chciałem to z kimś tam zrobić. Poszliśmy do wanny. Niestety 824 ma małą wanne, którą kiedyś opisywałem. Już prawie było blisko, ale... nosz qrwa... Fiasko. Wpłynęło kila czynników w tym jeden, którego bardzo nie lubię - czynnik czasowy. Ten od drezyn kolejowych, akurat przyjechał do mnie totalnym cufalem na nocleg, był umówiony na wejście na st. mac. ok.20:00. I tak z mieszkania 824 wyszliśmy na styk i faktycznie gdybym przeciągnął, to była by kapa. No cóż... Kiedyś się odblokuje, ale co mu powiedziałem, może być przewalone dla niego. Bo jeżeli tylko udaje, to wyczuję. mam już doświadczenie. 

    Nie ma to jak mieszkać w bloku i mieć sąsiadów z dwu stron. W ciągu jednej nocy, jedna sąsiadka coś tam pochłonęła chemicznego. Kiedyś brała częściej, teraz sie jakoś uspokoiło, ale noc, w której śpiewała do ok. 01:30 później chyba zasnąłem. Druga z drugiej strony dzieci w wieku przedszkolnym. Ok. 06:30 ruszyły bajeczki w TV dla dzieci, puszczone tak jakby one były głuchonieme. Uspokoiło się, jak wszyscy się rozleźli i... obudziłem się o 11:55. Popołudniówki są jednak dobre, a możliwość dania organizmowi samoregulacji też. Fakt, znaczna część dnia poleciała w pizdu, ale przynajmniej normalnie funkcjonuję. 

   Wiem, notki idą jak krew z nosa i nie wiem czy coś z tym w najbliższym czasie zrobię. Na razie jest jak jest. 
   Narka.

2 komentarze:

  1. Siniaków chłopakowi na plecach na robiłeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no aż tak nie lecę..., ale wtedy co mu zostały, to bardziej czerwone.

      Usuń