Pomału przymierzam się do pisania postów z wozu. Dość często stoi się na załadunek lub rozładunek i to czasem długo, przeto zmiana w tworzeniu treści. Ten post jest właśnie częściowo napisane w wozie.
New praca, jak każda, ma plusy i minusy. Plusem jest mniejsza monotonia, jeżdżenie po nowych terenach, jak np. drugi raz byłem w górach i drugi raz trafiłem na ładna pogodę przeto widoki zajebiste. Do tego siedzę bardzo wysoko więc widać więcej niż w osobówce.
Z plusów mniej jest gonitwy, bo w dawnej pracy RJ trzyma, postoje lecą , co praktycznie stałe u nas, korki popołudniowe. Tu wiyncyj czasu się spędza od wyjścia ze st. mac. do powrotu, ale czasu wolnego w robocie znacznie wiyncyj. Brak kamery na wozie patrzącej na ryj, już nie wspominając o mikrofonie.
Z plusów mniej jest gonitwy, bo w dawnej pracy RJ trzyma, postoje lecą , co praktycznie stałe u nas, korki popołudniowe. Tu wiyncyj czasu się spędza od wyjścia ze st. mac. do powrotu, ale czasu wolnego w robocie znacznie wiyncyj. Brak kamery na wozie patrzącej na ryj, już nie wspominając o mikrofonie.
Rozglądam się już za drugim telefonem, bo widzę, że na jednym to lipa. Świetne jest posiadanie, jak dawniej, jednego wozu (zestawu) na stałe. Biorę kluczyki do domu i nikt tym nie jeździ, nikt tego nie otwiera. Co se zrobię, to je dla mnie i nikt tam nie naświni, namarasi, po kim miałbym sprzątać. A tak poczyszcze se, przygotuję, nasmaruję i jest. I mam satysfakcję z tego, że to działa jak powinno. Jeszcze tylko elektronikę dodatkową ogarnąć i bydzie git.
Z innych spraw (tych zawodowych) to zczytali mi tachograf. Widziałem to, bo odpowiednia czerwona kontrolka się świeci dość intensywnie, później mruga. Na drugi dzień wezwanie do biura. Od razu se pomyślałem - ale nadupiłem, że po zczytaniu zara mnie wzywają. Będzie jatka.
Rozładowałem się na bazie i napisałem, że zara tam do nich wbiję. Idąc tam myślałem - w sumie stary już jestem, a będę się czuł jak dwudziestokilku latek, którego jebią, że coś nadupił.
Miałem się stawić ze swoją kartą kierowcy, to też ją wylogowałem i zabrałem ze sobą. Pełny obaw, bo jednak jakieś tam przewinienia były zapisane, a tego się nie wykasuje, o czym wiedziałem, szedłem w kierunku biura. W środku zgłosiłem się, ale jakoś prawie radośnie mnie przywitali, co mnie szokło. Okazało się, że przy zczytywaniu w jakimś dniu nastąpił błąd i wykazało im, że logowałem się o 03:44 do wozu i łącznie zrobiłem 18 h pracy co raczej jest niemożliwe. Po za tym nie mieli zastrzeżeń i mój przełożony stw. że reszta jest ok.
Odchodząc z biura myślałem sobie, jak ta reszta jest ok, a jednak tam nadupiłem, to dla mnie też jest ok. No co się spinać.
Zdjęcie.
Takie muzealne coś jeździ u nas w lecie, w okresie wakacyjnym i tym jechaliśmy z 254. Zdjęcie robione jego komórą. Z innych spraw (tych zawodowych) to zczytali mi tachograf. Widziałem to, bo odpowiednia czerwona kontrolka się świeci dość intensywnie, później mruga. Na drugi dzień wezwanie do biura. Od razu se pomyślałem - ale nadupiłem, że po zczytaniu zara mnie wzywają. Będzie jatka.
Rozładowałem się na bazie i napisałem, że zara tam do nich wbiję. Idąc tam myślałem - w sumie stary już jestem, a będę się czuł jak dwudziestokilku latek, którego jebią, że coś nadupił.
Miałem się stawić ze swoją kartą kierowcy, to też ją wylogowałem i zabrałem ze sobą. Pełny obaw, bo jednak jakieś tam przewinienia były zapisane, a tego się nie wykasuje, o czym wiedziałem, szedłem w kierunku biura. W środku zgłosiłem się, ale jakoś prawie radośnie mnie przywitali, co mnie szokło. Okazało się, że przy zczytywaniu w jakimś dniu nastąpił błąd i wykazało im, że logowałem się o 03:44 do wozu i łącznie zrobiłem 18 h pracy co raczej jest niemożliwe. Po za tym nie mieli zastrzeżeń i mój przełożony stw. że reszta jest ok.
Odchodząc z biura myślałem sobie, jak ta reszta jest ok, a jednak tam nadupiłem, to dla mnie też jest ok. No co się spinać.
Zdjęcie.
Korekta jak zwykle, narka.




















