czwartek, 3 lipca 2025

Czwartek #2162

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.

poniedziałek, 30 czerwca 2025

Poniedziałek #2161

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.

czwartek, 26 czerwca 2025

Czwartek #2160

Dobra, bo się zapierdolę, jak na tym kolejowie, kiere opisuję poniżej, to leci notka złożona z zaległych.  

 Niedziela. Niedziela, ta z 254 na stacji, w zasadzie przeleciała standardowo. Nic takiego większego się nie wydarzyło. Oprócz tego już standardowego mycia głowy. W zasadzie w tym myciu głowy to doszedłem już do max tego co mogę zrobić z 254 oprócz samego mycia głowy. Przeto nasz dział p.s. zaczął napierać na wspólne siedzenie w wannie. Wszak wannę mamy dużą, a wspomnienia wspólnego siedzenia w niej z 977 robią swoje. Oczywiście chętnie chciałbym to powtórzyć, bo to niezapomniane chwile, pomimo tego, że one z 977 odbyły się ponad dekadę temu. Zresztą o ile był taki moment na początku, że 254 z dystansem podchodził do mycia głowy, to teraz nie ma już żadnego sprzeciwu. Wręcz przeciwnie, w zasadzie mycie głowy jest już wpisane w standardowe czynności dnia podobnie jak jego wyrywanie. Ponieważ on teraz je z laską, to dość wcześnie go odwiozłem, bo już po piętnastej. A i bym zapomniał. Zrobiłem też co półroczne zdjęcia jego sylwetki, które pierwszy raz zostały zrobione w ubiegłym roku jakoś w czerwcu. Później jakoś w grudniu czy w styczniu, no i teraz kolejne Ja ich nie mam u siebie, więc nie jestem w stanie porównać zmian u niego fizycznych natomiast powiedział, że te zdjęciami prześle, żebym jakby ocenił, co się pozmieniało.
   
Ostatnio jakoś częściej rozmawiam z 303 na discordzie. I to jest typowy przekład młodej osoby, która bez jakiegoś nadzoru rodzicielskiego czy jakiegoś znajomego starszego popełnia młodzieńcze błędy. Ponieważ mieszka, co opisywałem wcześniej, na ogródkach działkowych, to mój kontakt z nim się już jakiś czas temu zerwał mimo tego słucham co się tam u niego dzieje. Oprócz bardzo częstych zmian pracodawców, w końcu dotarł do pracy, która od razu dla mnie była szkodliwa dla zdrowia. Coś mu tam nawet napomknąłem na ten temat, ale ponieważ dzieli nas duża odległość to olałem to sikiem prostym. On oczywiście był zachwycony new pracą, bo dużo płacą, co krótko skwitowałem, bo jest szkodliwa. On tam te swoje farmazony o tym, że je młody i nic go nie wykończy itd, więc olałem to i żeby nie było, to po chyba roku, musiałabym nawet u siebie na blogu sprawdzić kiedy wpisywałam ostatnią notkę o tej pracy w piaskowni, teraz już narzeka na swój stan zdrowia. 21 lat i wybrał sobie pracę, po której już się zaczyna sypać. Ostatnio w rozmowie mówił, że chce zmienić tą pracę. Jak z tym będzie? Nie wiadomo dlatego, że w mieście, w którym teraz bytuje już kilka prac spalił, a ponieważ to nie jest duża mieścina, to jakby mniej więcej pracodawcy już wiedzą o kogo chodzi. Więc jak dalej będzie nie wiadomo? Ale pewne jest to, że jeżeli zostanie w tej pracy, to jego stan zdrowia będzie się pogarszał, a nie poprawiał pomimo tego, że jest młody, a ta młodość powinna to kompensować. Szkodliwość jest na tyle wysoka, że nie jest już w stanie nawet skompensować tego swoim młodym wiekiem. Za tym idą również błędy finansowe. Kilka miesięcy temu mówił mi, że nie chce już mieć komputera, że go sprzedaje, bo teraz ma zajawkę na ryby. Kolega wyciągnął go na ryby i teraz kupuje sobie sprzęt na ryby, kołowrotki wędki, inny sprzęt, bo będzie chodził na ryby, nie będzie siedział przy komputerze. Jednak kilka dni temu (poprawka, to już było kilka tyg. temu, tylko tekst roboczy stał na torze odstawczym i czekał na... przeróbkę) rozmawiałem z nim, już ma komputer nowy, czyli kupił sobie jakiś używany. Kasa, która została wydana na ryby jakby przepadła. Po kupieniu kompa już tak często  nie chodził na te ryby jak kiedyś, bo kupił sobie komputer i z powrotem siedzi przy grach komputerowych. No i teraz mędrcy z forum internetowego. To jak to jest jak się ma osobę wokół się, która wspomoże wiedzą? A jak to je, jak się jej nie ma?

Te wszystkie holizmy są trudne do pozbycia się. 825 podobnie jak 824 ma zakupoholizm. Jak byliśmy na kolejkowie to powiedział, że po raz kolejny się wyzerował, a przecież zarabia miesięcznie 7,5 k. Co ciekawe te holizmy dotykają ludzi starszych. Którzy nie mogą się ograniczyć przed ciągłym nabywanie przedmiotów, jakby to szczególne kupowanie robiło im dobrze. A może faktycznie tak jest, że to podnosi ich samozadowolenie. Dziwi mnie, że 825 nie ma tej refleksji, 
że jest już wiekowy i wiadomym jest, że jak coś zdrowotnie się wydarzy to kasa popłynie... A na to w tym wieku trzeba mieć rezerwę finansową.
Co do wyjazdu na wystawę kolejkowo miałem mieszane uczucia. Z jednej strony chciałem się bezpośrednio zobaczyć z 825 i z nim porozmawiać, z drugiej strony byłem już na takich wystawach i w zasadzie nic tam by mnie nie zaskoczyło tym bardziej, że to była wystawa w skali tt, więc w tej bardzo małej. Udało mi się na wystawę wyciągnąć również 254, a u jego matki uzyskać dyspensę na późniejszy powrót do domu pod warunkiem cyklicznego informowania w formie elektronicznej na jakim etapie jest jego powrót do domu. Odbiór samej wystawy fajny. To związane z koleją, a więc rzeczy, które mnie interesują. 825 znowu dłużej był przy makiecie miasteczka, w którym odzwierciedlony był ruch tramwai typu N na jednotorowym odcinku z 2 mijankami na szlakach. Jeździły tam zasadniczo 2 enki, które mijały się na mijankach. Prowadzący specjalnie dla 825 podpiął 2 doczepki do jednej enki i na szlaku był skład z 2 doczepkami i pojedyncza enka. Moją uwagę bardziej przykuły duże stacje, które, co ciekawe, były nie po stronie naszych twórców scenerii, ale to sekcja czeska miała największe stacje. Tutaj dygresja, że makieta była podzielona. Właśnie na sekcję czeską i sekcję polską. Sekcji czeskiej było około 4 czy 5 stacji. Reszta to były sekcje polskie. Te sekcje czeskie, to były, jak na makiety duże stacje i z dużym ruchem kolejowym nawet po dwudziestej pierwszej, na czeskiej dużej stacji zrobił się zator i przez jakiś czas pociągi ugrzęzły pod wjazdowymi do tej stacji i na przyległych stacjach, co na kolei je normalne.
W ramach atrakcji na kolejkowie miało być coś takiego jak jeżdżenie w nocy, czyli przy wyłączonym oświetleniu hali pociągi miały porusza się tylko przy oświetleniu makiet i  urządzeń prowadzenia ruchu kolejowego. Organizatorzy to zaplanowali natomiast prowadzący ruch na stacjach się do tego nie przygotowali. Efekt był taki, że wyłączono oświetlenie hali, nagle zrobiło się ciemno. Część dyżurnych ruchu kierujących pociągami na własnych stacjach zgłupiało, bo nagle zrobiło im się ciemno, a nie byli przygotowani i nie mieli dodatkowego oświetlenia swojej stacji czy pulpitu nastawczego. Pozapalały się komórki jakieś dziwne lampy, które nie służyły akurat temu, żeby prowadzić ruch w ciemności i zrobiło się dziwnie. To też organizator czy osoba odpowiedzialna za funkcjonowanie makiety zapaliła 3 lampy w hali, a żeby w ogóle ruch mógł być prowadzony.. Taka organizacyjna wpadka.
  Zdjęcie. 

  Qrwa, 374 uważa, że potrafi robić zdjęcia i filmy, a od lat one mu, qrwa, nie wychodzą i są beznadziejne Ze zdjęć, które mi przysłał najlepsze właściwie jest to, które tutaj powyżej widzicie, ale ono i tak jest do dupy. I to je taka osoba, której można zwracać uwagę, że to się nie nadaje, to i tak tego nie rozumie, dlatego już od lat nie koryguję, nie stękam nad jego "twórczością". 
  Powyżej stacja Płock i dwa składy 45102 i 54102. 
Nam się udało, bo dziś 45102 ma...
Korekta własna, bez interpunkcji (no sorry, brak czasu).
Narka.

poniedziałek, 23 czerwca 2025

Poniedziałek #2159

Miała być normalna notka dzisiaj (ona w zasadzie je gotowa), ale ponieważ jutro jadę do Gdyni z 374 i 254, to dziś tylko krajobraz po burzy, czyli opóźnienia w komunikacji miejskiej na górnym Śląsku. Z godziny... tam macie na screenach.
Screeny.


To się nadgodziny posypią. 

Jak później to wszystko ruszy na zajki, to tam też będzie ciekawie. Kolejki do wjazdu na teren.
  Narka.

sobota, 21 czerwca 2025

Sobota #2158

 Stacja macierzysta od lat jest zagracona. Też od jakiego jakiegoś czasu robi się bardziej przejrzyście przestronnie. Przytaczanie się z jednych grup towarowych na inne staje się łatwiejsze w wyniku mniejszej ilości przeszkód na drodze. Mimo tego dalej jest bardzo dużo rzeczy na stacji macierzystej, w tym na przykład powierzchnie płaskie na ścianach są zajęte przez przeróżne kolejowe plakaty, mapy i inne gadżety zdobyte na wyprawach kolejowych. Ten krótki wstęp jest kanwą do tego, że ostatnio byłem u koleżanki. Jej mieszkanie to nowoczesne z mebelkami nie wyższymi niż metr wysokości. Na ścianach praktycznie pusto oprócz 2 telewizorów. Kuchnia bardzo skromna. Wyposażenie w stylu bardzo minimalistycznym I będąc tam się zastanawiałem, czy w takiej przestrzeni chciałbym mieszkać? Po krótkim przemyśleniu odpowiedź była jednoznaczna - nie. I zakładam, że właśnie takie mieszkania minimalistyczne z pustymi ścianami, gdzie nie ma na czym zawiesić oka powodują to, że ludzie z tych mieszkań mają potrzebę wychodzenia na zewnątrz. Dłuższe przebywanie w takim mieszkaniu skłania do refleksji, że jesteśmy zamknięci w jakimś wariatkowie, gdzie wszelkie możliwe przedmioty usunięto aby sobie nie zrobić krzywdy. Jest jeszcze jedna kwestia. To co mówiłem, że nowe wystroje bardzo małe mebelki powodują, że nie ma jak gromadzić przedmiotów, ubrań i innych rzeczy potrzebnych do bieżącego bytowania, przeto koleżanka sama, że co chwilę musi kupować coś nowego, a stare wyrzuca albo oddaje. I to co pisałem u siebie idealnie komponuje się w potrzeby obecnego kapitalizmu, czyli stałego zasilania swoją gotówką systemu.
   A na st. mac. ostatnio dokopaliśmy się do (uwaga) i tu faktycznie jest to zasadnie użyte, materiałów z podstawówki. Tak, z okresu kiedy chodziliśmy do szkoły podstawowej. Ponieważ to jest epokowe okrycie to będzie w osobnej notce, a tą zakończę tylko wzmianką o tym. Dodam jedynie, że masz zarząd zgłupiał, jak oczy przesyłały obrazy z tego co obejmy pięciopalczaste trzymały w rękach.
   Wiem, ta notka trochę z dupy, ale ogrom zajęc powoduje, że brak czasu na wyprodukowanie notki na poziomie. Następna już powinna wrócić do poziomów dotychczasowych, a nawet je przewyższyć. 
   Zdjęcia. 
  Hmm, łon ma niby 19-cie. Po twarzy to na pewno bym mu tyle nie dał. 

  Wygląda nieźle, ale ten wiek, po jego twarzy mi nie pasuje. Jeżeli faktycznie ma 19-cie, to współczuję. Być może nastąpi to co pisałem u się wcześniej, że osoby które szybko dojrzewają, szybko schodzą. I nie, bym to sam wymyślił, to badania amerykańskich naukowców. 
  A jakby go ktoś chciał badnąć, to -> pl.chaturbate.com/brendan__piks/?
   Narka.

poniedziałek, 16 czerwca 2025

Poniedziałek #2157

 W poprzedniej notce było o tym, że 254 się pochlastał i piszę to nie, by to cofnąć, co się takie cos nie stało, tylko by nawiązać do. Otóż zrobił to na udzie na zewnętrznej stronie, przeto, mimo tego iż je ciepło na placu, chodzi w długich spodniach na zewnątrz. Po st. mac. przetacza się w krótkich, bowiem powiedziałem mu, że tak je lepiej, ponieważ długie spodnie nie ciągną go za strupy i nie zerwą ich itp. W krótkich to mu się będzie lepiej goić. Oczywiście oprócz tego lubimy oglądać jego ładne nogi. Humorystycznie mówiłem mu, by w razie W, bo przeca pytać się będą, mówił, że przechodził przed drut kolczasty lub krzaki z kolcami. Na szczęście niezbyt głęboko penetrował, więc skończy się na kilkunastu szramach. 
   Wracamy do pt. kiedy pojechaliśmy na pizzę. Odebrałem go od kosmetyczki i pojechaliśmy do lokalu. Promka była taka, że dwie w cenie jednej. No to wzięliśmy dwie duże, różne, ale jak weszliśmy na st. mac. to okazało się, ze były dwie takie same, a przynajmniej obu nam się tak wydawało. Do pizzy poszedł napój w kolorze moczu, ale w niedużej ilości. Dwie flachy na łeb. Nie napierałem po tym co się stało, bo to by się mijało z celem. Pizza ok, ale to nie jest tak ciekawe, jak uzasadnienie pochlastania się przez 254. Otóż, czasami powściągliwość jest (podobnie jak mowa i milczenie) lepsza niż napieranie. To też mając już bogate doświadczenie wstrzymaliśmy się od napierania. No i okazało się, że to strzał w 10-kę (no jakby qrwa u mnie mogło być inaczej. Nasz zarząd jest zajebisty. Od lat w niego wierzę...). Otóż 254 w zasadzie bez napierania sam się wygadał, co było przyczynkiem do tego co się stało. Otóż umoralniająca pogawędka z jednym z wychowawców. Rozumiecie? Wychowawca z interku tak z Wami gada, że idziecie się pochlastać. No gratulacje za precyzję zastosowania formy mówionej, budowania zdań, narracji itp. Jakbym był rodzicem i się dowiedział, że dziecko poszło się pochlastać po rozmowie umoralniającej z wychowawcą, to bym mu chyba strzelił w ryj, a jakbym nie mógł (wszak nie jestem skurwiel), to polazłbym z 979, 172, 973 itp. i powiedział - ja nie mogę, strzel mu w ryj, bo nie strzymam. Kogo oni tam zatrudniają do cyca? Choć rozmowa z 979 trochę inaczej naświetliła sprawę, to mimo tego podtrzymuję swoje zdanie. 
   No ale to je tak, co piszę u się wielokrotnie. 20% jest na stanowiskach, które chce wykonywać, reszta, te 80% pracuje tam gdzie akurat było msc. pracy. Najbliższy przykład ten co był w Anglii 13 lat, z której wrócił tylko dlatego, że f-ma go zwolniła i dała mu odprawę (bez tej odprawy, nie było by go nawet stać na powrót) pracuje jako portier w domu starców i złota rączka. Jest na okresie próbnym. Dostaje na rękę 5100, ale już ma tej roboty dość, mimo tego liczy, że dom starców mu umowę przedłuży. Rozumiecie! On nie lubi staruchów, pracuje z nimi, ma na nich wyjebane, wqrwiają go, ale bo dostaje 5100, to tam będzie pracował dalej. No i on w sytuacji awaryjnej, przy rozmowie umoralniającej, jak sądzicie, jak się zachowa? Podobnie jak wychowawca z interku. Do życi z takim czymś. Z drugiej strony, jest mało realne, że to się zmieni, bo cywilizacja trwa od lat i jakoś się kręci, mimo tych 80% robiących nie tam kaj trza. Tylko co w sytuacjach, jak "system" zawodzi przy określonych jednostkach? No je takie - no cóż..., zdarzyło się. Nastolatek nie wytrzymał presji i... nie ma go. Czy tak powinno być? Wiemy, że nie, ale to podobnie jak dziurami w jezdniach w m-tach. Są, a mimo tego m-ta wydają kasę na ciulstwa, na co się godzimy! Tylko po to, by dalej jeździć po tych dziurawych drogach. 
   Mniejsza, bo się zaś zmontuję. 
   Po pizzy nie przeginałem, ponieważ on ma te stany, to nawet nie polazłem na jego tor odstawczy. Od razu skierowałem się na swój, bo nie chcę mieć na sumieniu jakiś nietypowych zdarzeń. Wobec tego wyglebiliśmy ok. 01:50. Nażarci po pizzy, przynajmniej ja, miałem drobne problemy z zaśnięciem ale udało się. No organizm na wysokich obrotach, bo ją trawił jeszcze do tego napój w kolorze moczu. 
   Obudziłem się ok. 12:50. 254 jeszcze spał. Przetoczyłem się do kuchni tradycyjnie zrobić herbatę mnie i dla niego, by jak wstał miał co pić. Jakoś ok. 13:20 oznaki życia zaczął przejawiać 254. Wobec tego wyglebiłem na chwilę obok niego. On przeglądał komórkę, a ja zająłem się jego głaskaniem. Dotyk jego skóry, młodej, gładkiej itp. to jest to co mój dział p.s. potrzebuje okresowo, a nawet zarząd. Nie, nie jestem persfazyjny. Wszystko w miarę umiarkowane, bez jakiejś nachalności. W każdej chwili jakby powiedział, że już, to było by już, albo jakby wstał. Koniec, to koniec. Wzajemne poszanowanie. Śniadanie późne, jakieś sprzątanie, bieżace czynności, rozmowy. Nic większego nie planowałem, bo niby, już po 15:00 miała się objawić jego laska i spotkanie z nią w terenie, to też liczyłem się z tym, że 254 powie nagle - to ja lecę. Okazało się, że to po 15:00 odbyło się późnym popo On się z nią rozstał, a następnie złączył. Poszoł na środek masowego rażenia i tyle. Umówiliśmy się, że ma dawać znaki, że żyje i wszystko ok. Tłumaczyłem mu, iż mimo, że je niby w interku, to prawnie zań odpowiadam i w związku z tym zaufanie jest istotne, przeto chcę by dawał znaki i tyle. Co se robi z nią, to jego sprawa, ale mam wiedzieć, że nie trza interweniować, bo później mnie będą ścigać. Wytłumaczone rozsądnie, zrozumiane, przepływ info nastąpił. Da się? Da się! Czyli niekoniecznie kontakt z dzieckiem musi nam się zerwać totalnie, tylko odpowiednio wyłożone, uargumentowane i powinno działać, i w większości w moich relacjach działa. 
   Poprzednio jak poszoł do niej, to wracał w nocy, i co pisałem, musiałem wyjść po niego ok. 1,1 km, bo nie czuł się bezpieczny. Tym razem zastanawiałem się, bowiem napisał, że wraca tak samo, czy będę się musiał ubrać i zadupiać po niego, by go ściągnąć na st. mac. 
   Dwa tyg. zrobiły swoje. pod wjazdowym zameldował się sam. Zrobiłem wjazd na st. mac. i skład zaparkował na grupie A. 
   Przed wyglebieniem jeszcze zeżarł część z pizzy, która została, zalał płynem w kolorze moczu w czasie wspólnego oglądania filmu, horroru z tego roku. Nie pamiętam tytułu. 
   Wyglebiliśmy ok. 01:45. Tym razem po chwili jak łon już leżał zaparkowałem na jego torze. Oglądał komorę, więc aż tak mu się nie śpieszyło ze spaniem. On ją przeglądał, a moje obejmy pięciopalczaste spoczęły na jego brzuchu, by rozkoszować się jego gładką skórą. Głaskałem go po brzuchu, trochę klacie, bo nie niej spoczywał tel. więc tam średnio, to też co jakiś czas ręka zachodziła na podbrzusze delikatnie wsuwając się pod majtki. Reakcji nie było, to też ona częściej zaczęła tam gościć i co raz niżej. Za którymś razem palce przechodząc przez niewielką ilość włosów otarły się o organ i powędrowały z powrotem na brzuch. Od razu wyczuły, a dział p.s. potwierdził - łon je w stanie roboczym. Wobec czego ich powrót tam był tylko kwestią czasu. Przy kolejnym ruchu już nie tylko otarły się o niego, ale nawet jeden się wspiął lekko na organ w stanie roboczym. Zarząd odpowiedzialny za zbieranie info z zewnątrz rejestrował zachowanie jednostki na górze. To było niezmienne, czyli odbywało się nadal przeglądanie treści na tel. Skoro tak, to kolejny raz palce, przechodząc koło organu zatrzymały się już przy nim, a następnie, ponieważ był w stanie roboczym. przekierowały go do góry. Wcześniej był ułożony w dół. Po tym ruchu palce znowu przesunęły się na brzuch dając chwilę czasu na rozprężenie się organu i nabrania właściwych rozmiarów. To nastąpiło dość szybko i kolejny raz, kiedy palce znalazły się już w zasadzie na organie, on był dość mocno naprężony. Wobec tego zmieniła się trochę taktyka i ręka rzadziej już kierowała się na brzuch. Częściej obejmowała organ. No i po jakimś czasie zadziała się rzecz dziwna. Pod wpływem dyskusji na forum zarząd jakimś dziwnym trafem zaczął główkować, czy posunąć się dalej, czy zostawić sprawę na obecnym etapie. Dział p.s. w tym momencie zgłupiał co się odpierdala, a była 02:15. Zarząd dalej główkował, czy zachować się jak wampirelle czy zostawić to na obecnym etapie i resztę odpuścić? Ponieważ zarząd ma główny głos to po tym co sobie wymyślił, po kolejnych jakiś 10 minutach bawienia się organem w stanie roboczym jednostka została przekierowana na swój tor odstawczy. Tym razem zasnąłem dość szybko, bo nie byłem najedzony więc nie wiedziałem co później działo się na grupie A. Jakoś dziwnie zwlokłem się przed jedenastą i spać mi się już nie chciało. Przez to zrobiłem herbatę tradycyjnie sobie i 254 i zająłem się przeglądaniem starych papierów, które znalazłem przy porządkach na grupie B.
Niedzielę opiszę w innej nocce nadmienię jedynie, że w trakcie jakiejś tam rozmowy z 254 powiedział, że narobiłem mu wczoraj smaka po czym poszedłem do siebie w wyniku czego musiał dokończyć sam. No i teraz refleksja nad tym, że jednak trzeba polegać na dziale P.S. i na własnych opiniach zarządu, a nie branych pod uwagę z zewnątrz. Na koniec po tej wpadce powiedziałem 254, że kiedyś to nadrobimy.
  Zdjęcia. 
   A to screeny jak się nas straszy i to w ciągu paru dni. 
I nie bym se jaja robił, te "wiadomości" dzieliło raptem 2 dni. 
  I teraz se wyobraźcie, jak zachowują się osoby podatne na takie bzdety, bo skoro oni to dają, tzn. że są takie, co na to reagują. 
   Narka.

piątek, 13 czerwca 2025

Piątek #2156

   Oszaleję z tymi mięśniakami-głuptakami. 254 się pochlastał. Pokazał mi to, ale do cyca, jak do niego dotrzeć? Na razie profesjonalnie tego nie skomentowałem. Znacznie gorzej by było, jakbym się nad tym zaczął spuszczać od razu. 
   Teraz będę rozmyślał nad tym do wieczora, jak to z nim przegadać, by jakoś sensownie wypadło. Wcześniej jedziemy na pizzę (do lokalu po nią), która żarta będzie na st. mac. Nwm, czy wyjdzie imprezka z tego, bo widzę on ma dalej jakieś dziwne stany. Lepiej jakby impra była, bo wtedy też łatwiej od niego wyciągnę info. 
  To chlastanie to nic nowego we wiosce, przeca mięśniaki-głuptaki się chlastały, choćby 975, 973, 172 itd. Później jak mieli tu dawkę bólu na st. mac. (co opisywałem kilkukrotnie u się), to już się nie chlastali, ale przeca niy beda męczył 254. On za delikatny je, jednakowoż coś z tym trza bydzie zrobić. 
  Nwm, czy nie zrobił tego bo się rozstał z laską, ale dziś mi pedział, co je już zaś z nią nazot. Tylko czy ona nie wróciła do niego, bo on się pochlastał? Pytań je wiele, może wieczorem coś uda się rozwikłać. No i zaczął zaś trochę kurzyć. To jeszcze jest do opanowania, bo idą wakacje, a zakładam, że bydzie ze mną dość często. 
Zdjecie.


Jeden z dwu wagonów, który lata w muzealnym składzie z parowozem z Wolsztyna na Zbąszynek. Ten na zdj. to nie je PL, tylko DDR sypialka. 

A to już nasza bonanza, wagon 120A. Zachował się nowszy egzemplarz, ale na początku 2000-ych po mazurach latała jeszcze stara bonanza ryflowana. 
   Dziś na szybko, bo następny wpis dopiero w pn. bowiem 254 na st. mac. do nd. włącznie. 
   Narka. 

środa, 11 czerwca 2025

Środa #2155

 Wyjazd do Krakowa im wcześniej się za to zabiorę, tym więcej będę pamiętał. Budzik musiałem nastawiony na horrorystyczną porę 06:20. Rzadko wstaje o takich porach. Żarcie miałem przygotowane wcześniej. Picie częściowo też, dorobiłem jedynie herbaty. Na środek komunikacji jak zwykle wyszedłem na styk, ale zdążyłem. W pierwszym połączeniu mieliśmy jechać pociągiem do Gliwic, aby później z Gliwic pociągiem 6300 jechać już bezpośrednio. Z powodu remontu w Katowicach część pociągów jeździ objazdami i między innymi 6300 też takim objazdem jechał przez: Zabrze Makoszowy. Bielszowice. Wirek, Kochłowice Katowice Ligotę, K-ce Ochojec, Muchowiec i w Mysłowicach włączał się już na linie 138, a od Jaworzna Szczakowej na linię 133 do Krakowa. Na trasie objazdowej tor w większości stykowy, to też chlonąłem jak gąbka odgłosy styków, nawet od Bielszowic nagrywałem na telefon. W trakcie jazdy do My-ic w przedziale byliśmy sami. Przedział zamykany, z lustrami dużymi na ścianach. W pewnym momencie widzę, że 254 zaczął się prężyć przed lustrem. Pomyślałem - ocho, rośnie, mięśnie mu też rosną, to się tym zaczyna jarać. No i dobrze, będzie wiyncyj motywacji do dalszych ćwiczeń.
    W Krakowie byliśmy punktualnie. Kupiliśmy od razu, by później nie stać w kolejkach, bilety na powrót na pociąg o 17:26. Pierwszy cel w Krakowie to Nowa huta, a tam autobus ogórek linii muzealnej 150. Miał być wystawiony przegubowy ogórek, ale niestety się zepsuł dlatego pojechał krótki ogórek. Napełnienie w autobusie było średnie. Prawie wszystkie miejsca siedzące były zajęte. Nikt nie stał. Ogórkiem pojechaliśmy do zajezdni autobusowej Kraków Płaszów. Była tam możliwość zwiedzania zajezdni, z której skorzystaliśmy. Przeszliśmy przez halę napraw, pokazano magazyny, stanowisko kierownika warsztatu. Przez plac przewieźli nas minibusem. Na dyspozytorni był komunikat, by kierowcy nie zasłaniali się od pasażerów firankami, zasłonkami wieszanymi na gumowych przyczepkach, na spinaczach itp. bo (uwaga) narusza to integralną konstrukcję pojazdu. Rozumiecie. W zajezdniach takie ciulstwa produkują. Teraz trza by sprawę do sądu dać, by takie bzdurne wymysły anulowali. Nwm, w jakikolwiek sposób firanka na gumowych przytrzymkach (przyssawkach) narusza konstrukcję autobusu. Nawet wymyślili, że kurtki nie można na drzwiach przewiesić, bo to też narusza konstrukcję. No walnięci w łeb. 
     Po zwiedzaniu zajezdni pojechaliśmy nowym mobilisem w inne miejsce, by złapać stary kursujący tramwaj marki Sanok o numerze taborowym 59, linii 40. Udało nam się wejść na styk, dlatego, że 2 osoby wyszły. W trójkę wpuszczono nas do tramwaju i więcej osób już nie wpuszczano. Tramwajem dojechaliśmy pod dworzec i tutaj poszliśmy na dół pod perony, aby zjeść obiad. Po ponownie udaliśmy się na Nową Hutę, aby tym razem złapać starą Scanię, która jeździła na muzealnej linii 150. Nasze gliwickie skanie przegubowe to wstrząsarki, a ta krakowska stara aż tak bardzo nie wstrząsała. Udało mi się usiąść z tyłu na ostatnim siedzeniu, bo tam wibracje są zawsze największe koło 2 młodych mięśniaków. Po kilku przystankach z mięśniakami mikolami, którzy byli ubrani bardzo letnio, krótkie spodenki, koszulka krótki rękawek wywiązała się rozmowa z jednym z nich. Ponieważ obracałem się w prawo w ich stronę, jak mówił pierwszy, farbowany, ostrzyżony na jeża, tak z 1,5 cm, blondyn, to z tym, co siedział za nim jakaś dziwna relacja się zrobiła. Często krzyżował nam się wzrok i przez jakiś czas dość długo patrzeliśmy sobie w oczy. Mięśniak ładny, ale jak patrzyłem na niego, to myślałem, że tak jak ładny, to tak chyba nieogarnięty. Prawie nic nie mówił przez całą rozmowę, która trwała może 15 minut powiedział 2 zdania. Skanią dojechaliśmy do końca trasy, a następnie wsiedliśmy w lokalny autobus linii 136, by później przesiąść się na autobus 194. Ze 194 przesiedliśmy się jeszcze 300. Następnie tramwaj 1, 3-ka i ponownie byliśmy na dw. PKP 30 minut przed odjazdem pociągu. Na ten sam peron trzeci skąd mieliśmy jechać, wjechała stara jednostka EN57-650 z 1967 r. do Zakopanego. W trakcie czekania nagrałem dźwięki starej sprężarki, co dzisiaj jest bardzo rzadkie. Przeszliśmy po tej jednostce z 3 razy. Bardzo mało zmodernizowana. W zasadzie oprócz wymienionych foteli reszta wszystko w oryginalnym stanie. Okazało się, że nasz pociąg z Katowic miał opóźnienie 26 min, a w ciągu 9 minut miał zmienić czoło i odejść ponownie na kato. (p. 17:17; o. 17:26). Ponieważ Zakopane przytrzymali na skomunikowanie, to zajmował krawędź peronową. W wyniku spiętrzenia pociągów zaczęło brakować krawędzi peronowych, przeto pociąg z Katowic przytrzymali pod wjazdowym i dorobili mu kolejne 3 minuty. Ludzi na peronie było bardzo dużo. Krótko przed wjazdem tłum zaczął się ustawiać do ataku na pociąg. Składał się on z. 2 spiętych elfów jednego 3 członowego, drugiego dwuczłonowego. Udało mi się zdobyć czwórkę to znaczy 2 siedzenia naprzeciw 2 siedzeń, dzięki czemu mogliśmy siedzieć do Katowic, bo sporo ludzi stało. Opóźnienie zwiększyło się, ponieważ musieliśmy jeszcze przepuścić pośpieszny pociąg 36101 do Wrocławia. Ostatecznie z Krakowa odeszliśmy plus 38 i z takim samym opóźnieniem przybyliśmy do Katowic. Pociąg niczego po drodze nie wygonił. W trakcie podróży udało się częściowo rozegrać partię szachów z 254. Była na tyle interesujące, że nie skończyliśmy jej z powodu dojazdu do Katowic. Drugi mikol zrobił zdjęcie stanu i może kiedyś dokończymy.
   Wszystkie przesiadki i skomunikowania organizował drugim mikol. Jest w tym tak biegły, że w zasadzie mógłby pracować na informacji pasażerskiej. 254 nawet nie silił się na organizowanie przejazdu, bowiem wie, że przy działaniach drugiego mikola nie ma szans. Kiedyś podobnie biegły byłem w ceglach kolejowych. W zasadzie wiekszość głównych tabel w PL znalem (ich numery) na pamięć, a z wyszukiwaniem połaczeń, także alternatywnych nie miałem problemu.
  Cieszyłem się z działań drugiego mikola, bowiem nigdy nie staliśmy gdzieś długo na przystanku. Opracowuje skomunikowania tak, że są one na jakieś 3, 5 minut i za chwilę wsiadamy do następnego pojazdu. Nawet jak doraźnie coś się spieprzy, to od razu lub po krótkiej chiwli ma rozwiązanie alternatywne. Z dworca kolejowego w Katowicach w ciągu 5 minut znowu musieliśmy się przemieścić na Mickiewicza. Więc podobnie jak kiedyś tam od razu po wejściu składu do krawędzi peronowej, biegiem, aby zdążyć na autobus. Często nie biegam, to też ten bieg praktycznie mnie wykończył.
Ogólnie wyjazd bardzo udany, choć pogoda taka średnia.  Było maksymalnie w ciągu dnia 19 ° przed wyjazdem obniżyło się już do 16 °. Przez jakieś krótkie momenty padał deszcz, ale na szczęście nieintensywny to też nie zlało nas.
   Jak wracaliśmy busem z Katowic To na sam koniec 254. Mówi mi, że dzień wcześniej rzuciła go laska. Nie skomentowałem tego, choć nie wiem, dlaczego było to dla mnie do przewidzenia.
   Zdjęcie. 
(ktoś na forum pisał, że same kutasy, to coś co je przypomina, aczkolwiek nimi nie jest)
  Parowozy na st. Wolszyn, odstawione na torze bocznym. 
  Narka.

poniedziałek, 9 czerwca 2025

Poniedziałek #2154

 Zawsze podobają mi się inwestycje, głównie na kolei, o której ludzie mają mgliste pojęcie. W dłuższej perspektywie czasu są po prostu kulą u nogi. A że tak się dzieje to przykład Kłobucka. Oddano w etapach wyremontowaną linię 131 w tym odcinek biegnący przez Kłobuck. Jak to przy tych remontach przeryto całą stację. Zrobiono ją nową od podstaw. W 2020 roku PLK,  przystępując do remontu w Kłobucku, chciała zlikwidować perony pasażerskie między innymi w tym mieście, Wręczycy i Miedźnie. Pociągi pasażerskie tam od ponad dekady nie jeździły. Słusznie zakładano, że popyt na te pociągi jest nijaki. Ale, jak to zawsze mówię, jedne głupki rządzą a drugie głupki na nich głosują. Ktoś wpadł na genialny pomysł, żeby jednak perony w kłobucku odtworzyć przy remoncie. Dla PLK-i im ten miś jest droższy tym nasze 20%. większe, to perony zrobiła. Odbudowano całą infrastrukturę w tym zrobiono nowe perony. Wybudowano też kładkę nad peronami. I teraz jak myślicie, ile pociągów pasażerskich staje w kłobucku? Zero. A ile pociągów pasażerskich przejeżdża przez Kłobuck? Zero. Kiedy mogą pojawić się najbliższe pociągi pasażerskie w kłobucku? Za 2,5 roku. A kiedy planowane jest wznowienie ruchu pasażerskiego w Kłobucku? 2040 rok. I teraz rozumiecie przez 15 lat miasto będzie utrzymywało nieczynny teren dworca kolejowego. Bo ktoś to musi utrzymać. Tam trzeba robić bieżącą konserwację, sprzątać pomimo tego, że nic tam nie będzie jeździć prócz pociągów towarowych. Kłobuck jest typową polską małą gminą, gdzie ubywa ludności. Maleją wpływy ale rosną wydatki. I teraz przez jakiś głupków, którzy wymusili wybudowanie tych peronów wydatki jeszcze bardziej wzrosną, choć ludzi będzie stale ubywać. By nie być gołosłownym to słupki demograficzne dla kłobucka. I wpływy do budżetu miasta.
Poniżej wpływy do budżetu.
I jeszcze jedno. W tym bzdurnym wydatkowaniu kasy miejskiej, wiejskiej, nic się nie zmienia. Opisywałem w tej notce o remoncie dworca w Złotnikach Kujawskich. Trza by po latach spr. co się tam dzieje. 

Miał być jeszcze opis wyjazdu do Krakowa, ale nie gotowy, a teraz już późno, to tylko leci info wyżej. 
Zdjęcie.

Parowozy odstawione w Lesznie. W Wolsztynie nie ma dla nich miejsca. 
   Narka.

czwartek, 5 czerwca 2025

Czwartek #2153

 Na stacji macierzystej jak na prawdziwej kolei przygotowania do zimy ruszają w lecie. W ramach tych przygotowań do zimy wymieniliśmy starą piankę w oknach. Ponieważ nie była obrobiona poprzednio i zbrązowiała przeto należało ją wymienić. Pianka nowa położona według wszelkich prawideł. Nie obcinaliśmy jej została zagnieciona palcami do środka, tak, żeby była w takiej postaci w jakiej powinna być. Na to wszystko na drugi dzień poszło gruntowanie żeby się zaprawa tynkowa dobrze trzymała, a na trzeci dzień rozpoczęliśmy tynkowanie. Idzie nam coraz lepiej, tym bardziej że zaprawę do tynkowania robimy sami. Specjalnie opracowana mieszanka. Jestem bardzo zadowolony, bo zaprawa się idealnie trzyma, dobrze pracuje na metalowych częściach pacy, więc wszystko jest rewelacyjnie.


Dziecko sąsiada, za dużo powiedziane, bo on jest rok starszy od 254, chodzi na treningi piłki nożnej. Czasami przed blokiem ćwiczy "tą piłkę". Już kilka razy zauważyłem, że jak ćwiczy nią to patrzy się w moje okna czy ja jestem i patrzę na niego. Wczoraj, dokładnie ten sam efekt. Zrząd zwrócił informację - czy ty się gapisz? Ja się faktycznie gapiłem. Trochę chowałem się za węgłem, jak on się miał popatrzeć w moje okna, ale tak 2 razy mnie zobaczył. Ciepło na placu, to se myślę, idę do niego. No i polazłem. On w klacie, wiec całęgo widziałem. Rozmawialiśmy jakieś 10 czy 15 minut. Do końca nie byłem pewien, czy są jego rodzice czy nie, aczkolwiek zarząd zwracał uwagę, że może ich nie być. Sprawa byłaby prosta jak on by był pięknym mięśniakiem, tak jak inni piłkarze. Niestety nie. Chodzi na treningi, ale wygląd nie ten. Myślę, że tam długo w tej piłce nożnej po szkole nie zabawi. To jest osobna kwestia. Mieści się w widełkach wyglądowych przeto z nim pogadałem. Zarząd oczywiście zastanawiał się nad całą sytuacją, która jest skomplikowana. Dziecko od sąsiadów, to za wiele nie da się zrobić. Z drugiej strony on widzi, że na st.mac. wchodzi 254 i są takie imprezki, że pewnie sam by chciał wziąć udział w takiej imprezce. I może to go skłania tutaj do jakiegoś kontaktu.

W ogóle przyszło nagle lato, ale niestety dzisiaj trochę chłodniej, wczoraj natłukło do 30 ° na termometrze, a dzisiaj ledwo 27. Nie jesteśmy z tego zadowoleni, no ale przeżyjemy jakoś. Na to nagłe ocieplenie, a co za tym idzie rozbieranie się mięśniaków nasz dział p.s. głupieje. Byłem z drugimi mikolem zobaczyć w Chorzowie zamkniętą estakadę i to co się dzieje wokół tej estakady w godzinach szczytu dzieje. Wracaliśmy przez Chorzów trzeci. Aby przejść na metalowców musieliśmy przeprawić się przez tory kolejowe linii 131 w kilometrze 10 650. Jak poszedłem na oględziny tego przejścia, bo byliśmy na rowerach, to w tym miejscu przechodził młodu mięśniak z cwajki. Jak to mięśniaki z tej dzielnicy po prostu zajebisty. Co ciekawe zgadaliśmy się. On stwierdził, że idzie piechty z Siemców. Autobusy teraz po zamknięciu jeżdżą jak chcą (tzn. pamiętacie te opóźnienia, które poprzednio dawałem). No i też idzie na Metalowców. My z rowerami, a tor kolejowy w wykopie więc rowery trzeba było sprowadzić w dół. To było łatwe, natomiast gorzej. z tego wykopu wejść do góry. Dziwnym trafem młody mięśniak czekał na nas po drugiej stronie wykopu. Wszedłem ze swoim rowerem do góry dość mozolnie. Zostawiłem rower na górze. Jak schodziłem w dół wykopu po rower mikola to przeszło mi przez gowę, że mięśniak wsiądzie na mój rower i po prostu spierdoli. Posłałem więc po czasie drugiego mikola do góry, żeby był przy moim rowerze, nie mówiąc mu o tym, że boję się, że po prostu młody skurwiel odjedzie na moim rowerze. Ponieważ młody niczego nie wywinął, a do Metalowców trochę było, to zaproponowałem mu, żeby siadł se na bagażnik i go podwiozę. No i podwiozłem go. Mikol jechał na drugim rowerze, a ja z młodym na bagażniku. Oczywiście nasz dział p.s. jak widział młodego to przeżył wariację. Młody w wieku ok. 254 już z maliną na szyi, czyli już się kopuluje. I tera by było jasne,  to jest taki młody mięśniak-skurwiel gotowy. W sensie, że on je już na tym etapie dorastania odpowiednio zbudowany. 254 mówię by ćwiczył, by dopiero zbudował się, a ten już to ma. Pewnie genetycznie jest po jakimś mięśniaku-skurwielu jak 972, 973, 172, 975. Wiadomo, że jakby były przeszczepy mózgów, to łon ma nówkę nie śmiganą, nawet nie zarysowaną, ale przeca te mięśnie... Nawet na jakiejś lasce zrobiły wrażenie, skoro już znaczony. 
    No i to są takie sytuacje, kiedy gdybym był sam, to pewnie bym się z młodym numerami telefonów wymienił, a następnie ściągnął go pod jakimś pretekstem na stację macierzystą. A tak przy drugim mikolu, trochę niezręcznie było się tak z dupy wymienić numerami. Szkoda bo, na stacji macierzystej na pewno bym go zużył. A może byłaby to kolejna jakaś znajomość na dłużej? I to są takie w życiu chwile, kiedy nie wiadomo co zrobić, by było dobrze i wyjść z tego z twarzą. 

Rozmawiamy na dsc o elektryce, bo uczniowie ze szkół elektrycznych i jeden w trakcie rozmowy, bo nie załapał o silniku (elektrycznym) mówi:
- ja jestem trochę przywalony
- na potrzeby tej rozmowy, czy ogólnie (zapytałem sie)?

   Zdjęcia. 

 To zdj. z wyjazdu do Wolsztyna, ale zdziwicie się, 

Ponieważ Wolsztyn je mały, to część sprzętu (wagonów, lokomotyw) stoi w Lesznie. Te powyżej też stacjonują (na razie) w Lesznie. 
  Tekst w większości przekonwertowany z moty na tekst. Korekta własna, bez interpunkcji. 
  Narka.

wtorek, 3 czerwca 2025

Wtorek #2152

   Z rzeczy bzdurnych i nikomu nie potrzebnych 31 maja skończyli puszczać ciepła wodę w centralnym ogrzewaniu. Znak - nadeszło lato.
   Z rzeczy mniej bzdurnych w styczniu tego roku jak jeździłem jeszcze na linii to pokazywałem mikolom, że sypie się estakada w Chorzowie nikt nie robił wtedy zdjęć, a szkoda, bo dzisiaj by były materiałem dowodowym. Spod tego tynku było widać druty zbrojeniowe estakady. By ludziom nie leciało na łeb to miejsca, gdzie mogło sie dalej wykruszać, nad ciągami pieszymi, nad drogami założono siatki zabezpieczające. Miasto jak to miasto zatrudniło firmę Krzyś i Zdziś do zatynkowała tego co pospadało i przykryli wystające druty zbrojeniowe nowym tynkiem. I to chyba tyle z tego, co zrobiono w sprawie rozpadającej się estakady od (uwaga! stycznia).
   Dziś mamy takie technologie, że prześwietlamy w zasadzie dinozaury, kiedy one żyły, w jakich okresach przed naszą erą. Możemy przeprowadzić prześwietlenia materiałów w przeróżny sposób, by dowiedzieć się, jak to wygląda w środku. A co miasto zrobiło przez pół roku? Nie wiadomo, w każdym razie wczoraj o 14:30 zamknięto estakadę, bo widocznie coś spadło komuś na łeb albo na auto. Czyli podjęto decyzję o jej natychmiastowym wyłączeniu z użytkowania. Tym samym wprowadzono chaos organizacyjny aż do praktycznie samej. nocy tego samego dnia. Zamknięto także ruch tramwajowy, przecinając dopiero co nowo otwartą linie tramwajową, a także ruch pociągów na, także nowo otwartej linii 131, odcinku Chorzów miasto Chorzów stary.
   Poniżej będą screeny z tego co się działo po decyzji władz m-ta. 
To są screeny gdzieś z godz. ok. 16:00.

5/6 z tych linii przebiega przez Ch-ów M-to.

W top 10 są wyłącznie te przechodzące przez Ch-ów.

Wartość tych opóźnień była by znacznie większa, ale 3/4 wozów z powodów objazdów (te na szaro) nie miały naliczane przez system opóźnień, dlatego np. na wyższym screenie jest tylko jeden 830 (choć jeździ ich 4), jeden 974 (jeździ ich podobnie 4) itd. Nwm, kto w ogóle wpadł na pomysł puścić te wozy (screen powyżej) przez wąską ul. Konopnickiej, bo one tam dosłownie ugrzęzły na ok. 20 min.

 Ten pierwszy 74 jak wjechał na swoją trasę, to przeliczyłem miał 90 min w plecy. Ta reszta co się ciągła za nim, podobnie. (screen zrobiony ok. 18:15)

Jak widać, tylko nieliczne wozy były zliczane w opóźnieniach wszystkie na szaro to bez liczenia. 

W wyniku chaosu można było spotkać np. tram linii 9 w Ka-ach na 3-go maja, a później na pl. Wolności. To się tam musieli zdziwić skąd się to tam w ogóle wzięło.

Część pojazdów jak wjechała na swoją trasę to miała naliczane opóźnienie i np. 2h w plecy. jak ten 830 nie było już dziwne.

Oberwało się wszystkim wozom przechodzącym przez m-to. Później rozmawiałem z 825 to mówił, że jest totalny chaos i nikt nad tym na razie nie panuje. 

Mój dawny plan, na którym jeździłem dobił też do 2h. Ale bym miał zabawę. 

Standard w tym dniu w Ch-wie.

Ponieważ na screenach i na stronie nie ma godziny, to zacząłem nanosić ją sam na robione screeny. Krótko przed 19:00, a więc już po szczycie komunikacyjnym nadal był dramat. 
System jedne pojazdy gubił, jak np. mój plan, inne sie pojawiały.



Jeżdżenie wozów stadami nie było niczym dziwnym, powyżej 3x 190 w tym samym kierunku. Wszystkich na trasie jest 4.

Powyżej mój były plan. Normalnie kończy o 19:24, a tu o 19:12 dopiero startnął na ostatnie kółko. Po drugiej stronie 2x139.

Linia M3 jeździ/ła w tym dniu co 30 min. 3xM3 k/siebie. 

Mimo upływu czasu i pustoszejących drog, niewiele się zmieniało. 

Część z kierowców to abdulle to oni aglo nie ogarniają. M3 w kier. Katowic na średnicówce w kier. na Świętochłowice. 

Ani to M3, ani ta 11-ka nie powinny tam w ogóle być. 11-ka to jakiś kolejny zagubiony w akcji. Świętochłowice skałka. To M3 jedzie na kato, ale w tym momencie jedzie w kierunku na Bytom, czyli oddala się od kato. 

19:30, wszystko w normie (to te, które system jakoś wyłapał). bo tej błądzącej M3 i 11-ki tu nie ma. 

Godz. widać powyżej, zabawa dalej trwa, 3xM3.

Przed północą echa dnia nadal występowały. Te na czarno mają ponad 30 min opóźnienia. 

Pasażerowie w tym dniu na pewno byli zadowoleni z funkcjonowania transportu zbiorowego. 

Wracający o północy, też mogli się doczekać na swój pojazd. Na szczęście ciepła noc, to nikt nie zamarzł. 
   Narka.

niedziela, 1 czerwca 2025

Niedziela #2151

  W sobotę przedwyborczą rozmawiałem z 374. To jest niesamowite, jak on w czasie około 2 tygodni zradykalizował swoje poglądy na temat kandydata, na którego dziś zagłosował. Wczoraj po rozmowie właściwie powiedział mi, że mam zakuty łeb. Żadne argumenty oraz fakty do niego nie trafiały odnośnie  przedstawiciela partii politycznej, na którego chciał głosować. Info było przez niego natychmiast odrzucane, bo albo były to pomówienia, oszczerstwa albo rzeczy wyssane z palca. Zastanawiam się, co się stało w okresie tych 2 tyg., że on się tak zradykalizował? Ponieważ dużo kontaktów z ludźmi fizycznie nie ma to podejrzewam, że doszło do tego pod wpływem przeglądania mediów społecznościowych, czyli Facebooka, bo on ma Facebooka. Ja stamtąd już dawno temu wyszedłem. I teraz wiemy, że jesteśmy tunelowani czy szufladkowani? Algorytmy podrzucają nam różne informacje i mogą spowodować znaczne zradykalizowani poglądów, co u niego właśnie nastąpiło. Jest to dla mnie kolejny dowód na sterowalność ludzi poprzez media społecznościowe poprzez kanały internetowe. Ci, którzy nie są w stanie przetworzyć informacji, które otrzymują konfrontować je ich z innymi ulegają łatwo treściom otrzymanym na komórki. Trudno też, żeby prawidłowo analiza się odbywała,  jeżeli głównym kanałem informacji jest właśnie internet, który jest tunelowany dla nas. Jeżeli sami nie zajrzymy na portale dające różne wiadomości, a pozostaniemy z mediami społecznościowymi, to one skutecznie zryją mózg. 

Zawsze to pisałem u siebie, że przy temperaturach powyżej 25 ° zaczynam normalnie funkcjonować. I w ostatnich 2 dniach też tak jest, a szczególnie w drugim dniu (dziś), kiedy jest 30 ° na placu. Dostałem pełnego poweru do sprzątania takiego jak chyba ostatnio w ub roku miałem, kiedy były podobne temperatury? Jednak powinienem mieszkać gdzieś na południu Europy, tam, gdzie takie temperatury stale występują przynajmniej. Był bym na wysokich obrotach przez większość roku. W każdym razie na grupie B dobrałem się do jednego segmentu szafy i do kąta. Był zaciepany jakimiś starymi rzeczami? A w tym koncie i w tej szafie nie sprzątałem od na pewno 15 lat, dlatego, że znalazłem tam rzeczy, które zwiozłem w 2009 roku z kolei kiedy na niej pracowałem. Przy okazji znalazłem  skazane na straty kable, które kiedyś robiłem prowadząc dyskoteki i nagłośnienia. Miałem zestaw takich kabli, dziwne połączenia z jednej i z drugiej strony na przykład duże jacki z jednej strony chinche z drugiej strony. Stare gniazda piątki półokrągłe, z jednej strony chinche z drugiej strony albo duże jacky,. Tych kabli sobie trochę porobiłem, sam polutowałem., bo były mi po prostu potrzebne do łączenia różnego sprzętu. Dawno temu spisałem je na straty, bo nie było ich w miejscu, w którym normalnie powinny być. No oczywiście nie zarejestrowałem tego, że je gdzieś przełożyłem i podejrzewałam, że ktoś mi je po prostu wyniósł ze stacji. macierzystej. Jakież dzisiaj było zdziwienie, kiedy je wszystkie odnalazłem.

    Ostatnio chyba za dużo urzęduje na takim jednym forum branżowym. Zaniedbuję własne poletko na korzyść innego. Czy to dobre? Nwm, bo w razie "W" u się tego co tam piszę nie przeczytam, a u mnie tego naturalnie nie będzie. Owszem, jest jakaś interakcja, ale...., ale nie wiem co z tego wyniknie. 
    Wiecie jak to jest. Jakby człek wiedział, ze się przewróci, to by się położył. 
Zdj (screeny).
Ładne te chude mięśniaczki, ale co dalej?
No ok, Jest ładny, teraz co on sam stwierdza, ale co później... za 3 lata?
Już go tu nie będzie i teraz, czy później, czas który tu spędził by warty tego, że się w tym czasie umysłowo nie rozwinął?
  A przecież mogło być jakby, później lepiej, a nie jest. 
  A tu łon -> pl.chaturbate.com/edvardblare/?
    Narka.